Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
ULEWA – Prolog
– Zamilcz kobieto i czyń swą powinność! – warknął, przybliżając ją do swojego krocza – Ach, wygląda na to, że jeszcze do czegoś się nadajesz... – zaśmiał się i odrzucił ją na bok po dziesięciominutowej robocie.
– P-proszę – błagała poniżona kobieta, unosząc zmęczoną dłoń – Oszczędź moją r-rodzinę, p-p-proszę!
Mężczyzna podszedł do okna i zaobserwował kłębiące się na niebie chmury, a przez posępne spojrzenie brunetki pomyślał o deszczu.
– Nie... – odparł, oddając dwa celne strzały w zakneblowaną do tej pory parę. Oboje rodziców zsunęło się na bok, a ich nie czujące już nic ciała opadły z hukiem na podłogę. – Zmieniłem zdanie – Zapalił papierosa i zatoczył mały okrąg.
– Ty skurwielu! Za-zajebię cie, zobaczysz! – strzelała epitetami jak karabin samopowtarzalny, natomiast łzy nie ustępowały z jej jędrnych policzków ani na sekundę. Gdyby miała siłę, która pozwoliłaby jej na sprzeciwienie się swemu oprawcy to pewnie by jej użyła. Jednak takowej nie miała i zostanie jej jedno.
– Zabieram cię ze sobą – zawołał obojętnie – Po tym, co tu zaszło nie mogę tak pozwolić ci odejść.
– Trochę ci to zajęło, Jason – zawołał z uśmieszkiem ubrany na czarno mężczyzna. Jego twarz, choć pokryta dziesiątkami pomniejszych blizn, pokazywała, że musiał być w wieku późnej dwudziestki.
– Daj mi już chwilę wytchnięcia, Kenny i spal ciała, a ja zajmę się dziewczyną.
– Chyba już to zrobiłeś... – powiedział, lecz chłodne spojrzenie wspólnika wystarczyło, by przeszły mu po plecach ciarki.
– Jak chcesz się z nią zabawić to mów jak człowiek, a nie walisz mi tu jakieś farmazony.
– Spasuję, jakoś mi ona nie podchodzi.
– Twoja strata.
Jason wsiadł do sedana o kolorze stłumionego błękitu i zatrzasnął za sobą drzwi, podczas gdy Kenneth ruszył, by spalić ciała. Nie było go dobre trzydzieści minut, ale zapach palącej się benzyny świadczył o wykonaniu pracy. W końcu dwójka, wraz ze związaną na tyle kobietą opuściła teren opuszczonego gospodarstwa, kierując się wzdłuż rzeki. Wtem o powierzchnię szyby zaczął ocierać się deszcz. Brunetka nie roniła już łez. W głębi duszy się cieszyła... że choć deszcz ją rozumiał.
Komentarze (8)
Pozdrawiam ciepło :)
Takie średnie interesujące tak w sumie. Wiadomo, zabieg z wrzuceniem czytelnika w środek akcji przyciąga, ale jednocześnie obdziera nieco z emocji i zainteresowania losem postaci. Pozostaje jedynie zaintrygowanie - czemu?, jak?, kim oni są?, co dalej? - oraz nieco koślawa narracja.
Nic nie obiecuję, ale może zerknę na następną część.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania