Złem nie jest kanibalizm, ale nieskorzystanie z okazji
Ojciec powiedział mi, że zdradza matkę,
jakby informował o stanie pogody;
beznamiętnie.
Gardło moje otoczono. Zamknięto w klatkę,
do której niepewność znalazła schody.
Całkiem przeciętnie.
Gdzie mam pójść?
Emocje kują jak kły. Pogrążone w ciele
szczęki, rozrywały każdą spokoju cząstkę.
Psychopatycznie ponętne.
Obudziły coś. Coś, czego zaniechałem razy wiele,
ale zostało w pamięci, jak przepis na przekąskę
smakującą świetnie.
No właśnie, jedzenie. Mam przepis na danie,
lecz pewien składnik bardzo trudno zdobyć,
ale na szczęście teraz mam ojca w planie.
Uwolniłem to, co w sobie stworzyłem.
Płuca miał słabe, resztę w dobrym stanie.
Krzyki nie mogły nikogo zwabić.
Teraz ja to zrobiłem.
Bez emocji,
bo zawsze chciałem
zabić.
7 grudnia 2018
Komentarze (8)
Początek calkiem ciekawy, ale potem z tym ojcem w planie to raczej tak sobie, tyle ze do rymu. Rymu pilnujesz calkiem skrupulatnie, przez to on sie robi dopieszczony w jakis kanciasty sposob.
Potem koniec znow calkiem ok, cos tam w srodku mi nie siada.
Z drugiej strony coz ja wiem o poezji.
Czego zaniechałem popraw se, gdyz forma prawidlowa tak wlasnie brzmi - zaniechac czegos, np plywania.
Nie zaniechac cos, np plywanie.
Nie wskażę błędów, bo nie umiem, powiem tylko, że tekst jest porządny i mi do gustu przypadł.
Rok dodaje jakiegoś profesjonalizmu tym wszystkim utworom w ogóle. xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania