Złodziej w więzieniu
Do celi, w której siedział Cienkoręki Palec zbliżył się tęgi strażnik, niosąc talerz z więziennymi przysmakami.
- Przyniosłem jedzenie. Była tu jeszcze marchewka, ale ją zjadłem. Nie przejmuj się – powiedział strażnik, zagarniając również rzodkiewkę. Wsunął talerz do celi. Cienkoręki Palec łapczywie rzucił się na chleb, wodę i rzeżuchę.
- Ty to lubisz zjeść. Nie to co ten twój sąsiad. Już od pięciu dni niczego nie tknął.
- Sprawdzaliście, czy żyje?
- Ekhm… No tak, zaraz zerknę.
Strażnik odszedł. Palec usłyszał jak obok otwierają się drzwi celi. Po chwili rozległ się stukot ciężkich buciorów, a następnie okrzyk zdumienia przechodzący w charczenie, krótka szamotanina i szybki chód uciekającego człowieka. Palec wyjął jedną z cegieł w ścianie i spojrzał na leżącego na ziemi strażnika.
- Co się stało? – zapytał.
- Już dwudziesty raz dałem się tak nabrać. Udawał martwego, podszedłem do niego, po czym on zaatakował mnie chwytem Nelsona i uciekł.
- I co teraz?
- Chyba się prześpię. Są tu miękkie sienniki. Nie to, co u mnie.
- Trzeba uważać na wszy.
- To nic. Nie są aż tak wielkie jak te w garnizonie.
*****
Listonosz Konkretny John udał się do więzienia, by dostarczyć przesyłkę dla Cienkorękiego Palca. Zatrzymał go dowódca garnizonu.
- Co w niej jest?
- Napisano, że paczka zawiera dwa wytrychy, pilnik, piłę, linę do ucieczek i makietę więzienia z zaznaczonymi drogami ewakuacji.
- Dobra, daj mu ją.
John wszedł do najgorszego i najbardziej odpychającego miejsca w mieście, czyli lochów. Od razu zlokalizował Cienkorękiego Palca, ponieważ większość cel była pusta.
- Ty jesteś Konkretny John? – zapytał Palec, widząc nadchodzącego listonosza.
- No tak. A co?
- Pomóż mi dostać się na targ niewolników.
- Ciekawa prośba. A czemu mam się narażać?
- Muszę zaskarbić ich przyjaźń, by później pozwolili mi handlować na czarnym rynku.
- Wiesz, że to droga w jedną stronę? Wchodzisz jako niewolnik, a wychodzisz jako martwy niewolnik.
- Jakoś to ogarnę. Masz dla mnie paczkę? Wsuń ją pomiędzy kraty.
- Przecisnę się i dam ci osobiście.
- Jak wolisz.
- To kiedy będziesz miał czas? – zapytał John, już w celi.
- Dostałem dożywocie, ale jutro mogę się spotkać tak po południu przy Miodowym Pałacu.
- Powiem łowcom niewolników, żeby tam na ciebie czekali.
John wręczył Palcowi kolejną paczkę.
- Tu masz jeszcze czarną farbę w sprayu, żebyś wyglądał bardziej profesjonalnie. No i papiery o nielegalnym pobycie na terenie miasta.
- Zawsze to przy sobie nosisz?
- Tylko dzisiaj, bo przeczytałem scenariusz. Życzę powodzenia.
Pół godziny później Palec siedział już w knajpie, daleko od więzienia, popijając piwo i układając plan na następny dzień.
Komentarze (6)
Imiona super. Abstrakcja również. Można trochę usynonimować strażnika, na klawisza czy gada czasami, ale ogólny odbiór bardzo pozytywny.
Fajne opowiadanko :)
PS. Znów zaczęłam jakoś od końca czytać chyba... ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania