Zaczyna się zwyczajnie, wręcz obyczajowo. Począwszy od zdania "Mimo słonecznego dnia, w puszczy było ciemno i ponuro" klimat staje się mroczny, kulminacją są dziecięce stwory czyniące Gabrielli wielkie cierpienie i popychające ją w otchłań ciemności.
Osobiście wymyśliłabym dla tego opowiadania(możesz się z tym nie zgadzać) jednak inny tytuł. Zamiast "Złota bagiennych dzieci"- "Dwór Zagłady".
,, pogody, dla sześcioletniej Sary zdawał się '' - po Sary przecinek, bo to wtrącenie. Gdyby nie było tej części o Sarze, zdanie i tak miałoby sens
,,czując się tak jakby w ogóle nie istniała. '' - czując się tak, jakby w ogóle nie istniała. (przed kolejnym orzeczeniem istniała)
,,-Mamusiu, ty płaczesz? zapytała piskliwym '' - -Mamusiu, ty płaczesz? - zapytała piskliwym (w dialogach oddzielamy myślnikiem narratora od słów wypowiadanych przez bohaterów)
,,-Już czas. Odparła.
-Saro. Najdroższa. Wyszeptała mocno trzymając ją za ręce.
-W kieszeni są wszystkie nasze kosztowności, złoty zegarek taty, moje pierścionki, naszyjniki oraz te piękne rubinowe kolczyki, które tak bardzo chciałaś mieć. Twój brat ma pilnować Ciebie, Ty zadbaj o nasze skarby.'' - to wszystko mówi jedna osoba - mama, więc powinno być połączone w jedną całość i odpowiednio oddzielone słowa narratora
-Już czas - odparła.(bez kropki po czas i odparła małą literą) -Saro. Najdroższa - wyszeptała, mocno trzymając ją za ręce.(bez kropki, wyszeptała małą i przecinek po) -W kieszeni są wszystkie nasze kosztowności:(dwukropek, bo wymieniasz) złoty zegarek taty, moje pierścionki, naszyjniki oraz te piękne rubinowe kolczyki, które tak bardzo chciałaś mieć. Twój brat ma pilnować ciebie, ty zadbaj o nasze skarby.(ciebie, ty, wam, i inne w opowiadaniach małą)
,,- Dobrze mamusiu. Ale dlaczego sama ich nie popilnujesz. Zapytała.'' - - Dobrze mamusiu, ale dlaczego sama ich nie popilnujesz? - zapytała.
,,- Nie ma czasu, musicie się spieszyć. Kobieta przytuliła mocno córeczkę najczulej jak tylko potrafiła. '' - - Nie ma czasu, musicie się spieszyć. - Kobieta przytuliła mocno córeczkę, najczulej jak tylko potrafiła. (przecinek oddzielający dwa orzeczenia: przytuliła i potrafiła)
,, ze spuszczonymi głowami w dół.'' - jeżeli już to chcesz napisać, lepiej brzmi: w dół głowami, ale myślę, że to w dół jest niepotrzebne, bo wiadomo, że jak spuszczonymi to w dół
,,zawiniątko z którego wystawały '' - zawiniątko, z którego wystawały (przed który zawsze jest przecinek)
,,przed sobą odparł: -Musimy wejść do '' - dialog zawsze od nowej linii
Poprawiłam tylko pierwszą część. Inspirująca opowieść, podejrzewam, że trwała wojna, a dzieci były okradane z kosztowności. Drugą część opowiadania przeczytam po powrocie, bo muszę wyjść :)
,,odkrywając jej wszystkie narządy. Cały czas była przytomna, '' - to jest bezsens
Nie myślałam, że druga część opowiadania to horror, mocno mnie zaskoczyłeś :) Bagienne dzieci musiały być przerażające, ale chyba wolałabym kontynuację w poprzednim klimacie albo inaczej, nastawiłam się na inny klimat :) Nie znaczy, że ten jest zły, wręcz przeciwnie. Musisz jednak dużo podpatrzeć u innych. Zapis dialogów możesz też odszukać na dole strony głównej Opowi, interpunkcja sprawia kłopoty wszystkim. To jakaś zmora, jak wyciągnięta z twojego opowiadania :)
Witam na Opowi :)
Dzięki za rzetelną analizę tekstu :) W wolnej chwili oczywiście popracuje nad poprawkami. Jeśli chodzi o interpunkcje to jest to moja zmora odkąd pamiętam, a tym bardziej, że z szeroko pojętą gramatyką miałem styczność przygotowując się do matury (lata temu, potem studia techniczne). Mam nadzieję, że utkwi mi w pamięci wszystko co tu pieczołowicie i konkretnie objaśniłaś. Na pewno będę nad tym pracował. Tym bardziej, że pisząc po prostu piszę, nie myśląc o znakach przystankowych, a jedynie jak "czuje" tak lecę przed siebie. Także cieszę się niezmiernie z Twoich komentarzy. Co do fabuły, tak to dość specyficzna historia. Powiedziałbym, że to taki "Reboot" innej opowieści nad którą pracuje. W głowie miałem bardziej rozwiniętą część pierwszą, ale nie chciałem jak na pierwszy raz wrzucać czegoś zbyt długiego. Dzięki i oczywiście pozdrawiam :)
(1) Ten tekst jest - tak mi się zdaje - zapowiedzią intrygującej historii. Niby konwencjonalny pomysł: wędrówka przez mroczny las do domu, w którym "wilk przebrany za babcię" - tym razem z sukcesem - pożera czerwonego kapturka. Jak przystało na "współczesną" interpretację tego klasycznego toposu, autor dokonuje pewnych zabiegów: wymienia jedną dziewczynę na "dwunastu krasnoludków" (?), a babcia tym razem nie korzysta z kłów i siekaczy, tylko z Magnum kaliber 12,7 mm, itd.
Jednak to, na co powyżej wskazano, nie ma - chyba - większego znaczenia dla odbioru ("zapowiedzi" zrelacjonowania) wydarzeń o dzieciach, złocie i bagnie, a zaspokojenie - wywołanej przez autora u czytelnika - chęci poznania odpowiedzi na następujące pytania:
- co się stało z dwunastym dzieckiem (czy na pewno pochłonęło je bagno);
- czemu rodzice wysyłają swoje pociechy na niechybną śmierć (?);
- i jak to możliwe, aby taka chatka Pani Palmiry mogła stać w lesie za wiedzą i akceptacją pobliskich mieszkańców;
- ponadto: ta historia została już opisania w "przewodniku" dla poszukiwaczy rządnych złota ....- dlaczego?
(Jeszcze kilka wątpliwości przychodzi mi do głowy, ale coś mi językiem wyżarło kawał mięsa z przedramienia, więc mam tylko jedną rękę, aby szybko zmierzać do konkluzji).
Ogólnie: to co tu przeczytałem, to nie zapowiedź opowieści, tylko jej środkowy fragment, jedna klatka z wielu innych, które może w całości, gdy się je wszystkie zobaczy w odpowiedniej kolejności, tworzą niebanalną fabułę.
Jedno jest pewne: Erenie masz wyobraźnię i z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek!
P.s. Pod względem językowym, ten tekst czyta się na jednym tchu.
Dziękuje. :)
Cieszy mnie, że nie umknęło Twojej uwadze fakt, że dzieci było na początku dwanaścioro.
Jeśli chodzi o rodziców, to nie wiedzieli, że wysyłają pociechy na pewną śmierć. Docelowo Pani Palmira miała nimi się opiekować, podczas gdy oni sami stawiają czoła innemu zagrożeniu.
I faktycznie jest to historia troszkę wyrwana z kontekstu jednej większej, jaka się wokół rysuje. Ale to innym razem... :P
Pozdrawiam.
Komentarze (10)
Osobiście wymyśliłabym dla tego opowiadania(możesz się z tym nie zgadzać) jednak inny tytuł. Zamiast "Złota bagiennych dzieci"- "Dwór Zagłady".
,,czując się tak jakby w ogóle nie istniała. '' - czując się tak, jakby w ogóle nie istniała. (przed kolejnym orzeczeniem istniała)
,,-Mamusiu, ty płaczesz? zapytała piskliwym '' - -Mamusiu, ty płaczesz? - zapytała piskliwym (w dialogach oddzielamy myślnikiem narratora od słów wypowiadanych przez bohaterów)
,,-Już czas. Odparła.
-Saro. Najdroższa. Wyszeptała mocno trzymając ją za ręce.
-W kieszeni są wszystkie nasze kosztowności, złoty zegarek taty, moje pierścionki, naszyjniki oraz te piękne rubinowe kolczyki, które tak bardzo chciałaś mieć. Twój brat ma pilnować Ciebie, Ty zadbaj o nasze skarby.'' - to wszystko mówi jedna osoba - mama, więc powinno być połączone w jedną całość i odpowiednio oddzielone słowa narratora
-Już czas - odparła.(bez kropki po czas i odparła małą literą) -Saro. Najdroższa - wyszeptała, mocno trzymając ją za ręce.(bez kropki, wyszeptała małą i przecinek po) -W kieszeni są wszystkie nasze kosztowności:(dwukropek, bo wymieniasz) złoty zegarek taty, moje pierścionki, naszyjniki oraz te piękne rubinowe kolczyki, które tak bardzo chciałaś mieć. Twój brat ma pilnować ciebie, ty zadbaj o nasze skarby.(ciebie, ty, wam, i inne w opowiadaniach małą)
,,- Dobrze mamusiu. Ale dlaczego sama ich nie popilnujesz. Zapytała.'' - - Dobrze mamusiu, ale dlaczego sama ich nie popilnujesz? - zapytała.
,,- Nie ma czasu, musicie się spieszyć. Kobieta przytuliła mocno córeczkę najczulej jak tylko potrafiła. '' - - Nie ma czasu, musicie się spieszyć. - Kobieta przytuliła mocno córeczkę, najczulej jak tylko potrafiła. (przecinek oddzielający dwa orzeczenia: przytuliła i potrafiła)
,, ze spuszczonymi głowami w dół.'' - jeżeli już to chcesz napisać, lepiej brzmi: w dół głowami, ale myślę, że to w dół jest niepotrzebne, bo wiadomo, że jak spuszczonymi to w dół
,,zawiniątko z którego wystawały '' - zawiniątko, z którego wystawały (przed który zawsze jest przecinek)
,,przed sobą odparł: -Musimy wejść do '' - dialog zawsze od nowej linii
,,Tatko zabraniał. Odparł Szymek.'' - Tatko zabraniał - odparł Szymek.
,, podążajcie za mną. Stanowczo odpowiedział'' - podążajcie za mną. - Stanowczo odpowiedział
,,Sara idąc w samym centrum '' - Sara, idąc w samym centrum (przed orzeczeniem idąc przecinek)
,, do środka. Rzekła zapraszając '' - do środka - rzekła, zapraszając
,, Sara czuła jak jej bose stopki kroczą'' - Sara czuła, jak jej bose stopki kroczą
,,podbiegła do niej chcąc - podbiegła do niej, chcąc
,,tak głośno jak jeszcze nigdy nikt nie krzyczał.'' - tak głośno, jak jeszcze nigdy nikt nie krzyczał.
,, na nogi, i zbiegła '' - na nogi i zbiegła (bez przecinka i tutaj ta sama uwaga. Jak zbiegła, to znaczy, że w dół)
,, motała i kręciła starając wydostać, '' - motała i kręciła, starając się wydostać,
,,-Mamo! Mamusiu! Zawołała. '' - -Mamo! Mamusiu! - zawołała.
Poprawiłam tylko pierwszą część. Inspirująca opowieść, podejrzewam, że trwała wojna, a dzieci były okradane z kosztowności. Drugą część opowiadania przeczytam po powrocie, bo muszę wyjść :)
Nie myślałam, że druga część opowiadania to horror, mocno mnie zaskoczyłeś :) Bagienne dzieci musiały być przerażające, ale chyba wolałabym kontynuację w poprzednim klimacie albo inaczej, nastawiłam się na inny klimat :) Nie znaczy, że ten jest zły, wręcz przeciwnie. Musisz jednak dużo podpatrzeć u innych. Zapis dialogów możesz też odszukać na dole strony głównej Opowi, interpunkcja sprawia kłopoty wszystkim. To jakaś zmora, jak wyciągnięta z twojego opowiadania :)
Witam na Opowi :)
Jednak to, na co powyżej wskazano, nie ma - chyba - większego znaczenia dla odbioru ("zapowiedzi" zrelacjonowania) wydarzeń o dzieciach, złocie i bagnie, a zaspokojenie - wywołanej przez autora u czytelnika - chęci poznania odpowiedzi na następujące pytania:
- co się stało z dwunastym dzieckiem (czy na pewno pochłonęło je bagno);
- czemu rodzice wysyłają swoje pociechy na niechybną śmierć (?);
- i jak to możliwe, aby taka chatka Pani Palmiry mogła stać w lesie za wiedzą i akceptacją pobliskich mieszkańców;
- ponadto: ta historia została już opisania w "przewodniku" dla poszukiwaczy rządnych złota ....- dlaczego?
(Jeszcze kilka wątpliwości przychodzi mi do głowy, ale coś mi językiem wyżarło kawał mięsa z przedramienia, więc mam tylko jedną rękę, aby szybko zmierzać do konkluzji).
Ogólnie: to co tu przeczytałem, to nie zapowiedź opowieści, tylko jej środkowy fragment, jedna klatka z wielu innych, które może w całości, gdy się je wszystkie zobaczy w odpowiedniej kolejności, tworzą niebanalną fabułę.
Jedno jest pewne: Erenie masz wyobraźnię i z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek!
P.s. Pod względem językowym, ten tekst czyta się na jednym tchu.
Cieszy mnie, że nie umknęło Twojej uwadze fakt, że dzieci było na początku dwanaścioro.
Jeśli chodzi o rodziców, to nie wiedzieli, że wysyłają pociechy na pewną śmierć. Docelowo Pani Palmira miała nimi się opiekować, podczas gdy oni sami stawiają czoła innemu zagrożeniu.
I faktycznie jest to historia troszkę wyrwana z kontekstu jednej większej, jaka się wokół rysuje. Ale to innym razem... :P
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania