Poprzednie częściZmiana - rozdział 1

Zmiana - rozdział 3

Nazajutrz w szkole gdy stałam przy szafce zauważyłam dryblasa.On też mnie zauważył,bo zaraz po tym ruszył w moją stronę.Zignorował nawet kolegów,którzy stali obok...Dla mnie ?Idiotka! - skarciłam się.Przecież on ma dziewczynę,a zresztą działa mi na nerwy.Zamknęłam szafkę i uciekłam przed nim,ale on mnie dogonił...

- Czego chcesz ? - rzuciłam w jego stronę,nie zwalniając ani nie zatrzymując się.

- Daj spokój ! Nadal jesteś na mnie zła,że nie dopuściłem cię do szafki ? - dotrzymywał mi kroku.

- Nie ! - stanęłam. - Jestem zła,bo jesteś kompletnym dupkiem ! Masz dziewczynę,a zarywasz do mnie !

- Kto powiedział,że do ciebie zarywam ? - spytał z głupim uśmieszkiem.Serio.Zaczynało mnie to już wkurzać.

- Chciałem się ze mną umówić ! Ciekawe co by powiedziała na to twoja dziewczyna.

- Ona może o niczym nie wiedzieć.

- Jesteś taki pewny,że możesz mieć każdą ? Otóż się mylisz ! - wygarnęłam mu i sobie poszłam,a on na szczęście nie próbował mnie dogonić.

I tak mijały kolejne tygodnie.Nie znalazłam sobie nowych przyjaciół oprócz Marcina (dryblasa),który cały czas mnie zaczepiał.Ja natomiast cały czas go zbywałam.Po pierwsze był nie w moim typie.Po drugie miał dziewczynę. No i to wszystko wyjaśnia.Każdego dnia skreślałam dni w kalendarzu,które pozostały do wyjazdu.Próbowałam parę razy porozmawiać o przyspieszeniu przeprowadzki,niestety na próżno.Wkurzyłam się więc i całe dnie siedziałam w swoim pokoju,nie odzywając się do nich.Schodziłam tylko do kuchni na posiłki.

Wreszcie został tylko tydzień do końca roku szkolnego.Zaczęłam się więc pakować,żyjąc tylko i wyłącznie wyjazdem.Zdążyłam trochę bliżej poznać Marcina.Nawet chyba zaczęłam spędzać z nim coraz więcej czasu.Nie czułam się w szkole już taka samotna.Mimo tego nie było mi szkoda stąd wyjeżdżać,przeciwnie chciałam tego coraz bardziej.Nic nie powiedziałam Marcinowi o przeprowadzce.Nie chciałam,żeby wiedział.Widać było,że Marcin próbuje się do mnie zbliżyć,ale za każdym razem dawałam mu do zrozumienia,że tylko się przyjaźnimy.Parę razy przyłapałam jego dziewczynę jak się na mnie patrzy.Nie było to miłe spojrzenie.Co gorsza jego dziewczyna miała swoją grupkę więc nie chciałam z nią zadzierać.W dodatku była bardzo ładna - wysoka,szczupła blondynka.Nie to co ja.

- Jakie masz plany na wakacje ? - zapytał Marcin pewnego dnia kiedy siedzieliśmy na ławce na dworze.

- Jeszcze nie wiem,a czemu pytasz ?

- Może chciałabyś jechać ze mną,z moimi kolegami i moją dziewczyną nad morze ? - ta propozycja zbiła mnie z tropu.

- A co na to twoja dziewczyna ?

- Musiałaby się dostosować. - odparł i uśmiechnął się podnosząc przy tym kącik ust,ale to nie był ten złośliwy uśmieszek.W przeciwieństwie do tamtego bardzo mi się podobał...

- Prędzej zjadłaby mnie wzrokiem. - zażartowałam,a on uśmiechnął się odsłaniając przy tym białe,równe zęby.Miał granatowe oczy.które błyszczały jak tylko na mnie patrzyły.Na ten widok też się uśmiechnęłam.

- Masz taki piękny uśmiech. - powiedział,a ja się znowu uśmiechnęłam.Idiotka ze mnie ! Zaczynał mi się podobać ! Nie mogę teraz się zakochać ! Przecież się przeprowadzam,a on ma dziewczynę ! Dalej na mnie patrzył i się uśmiechał.Musiałam to przerwać zanim coś więcej się miedzy nami wydarzy...

- Z tym wspólnym wyjazdem to nie jest dobry pomysł...

- Dlaczego ? Mówiłaś,że nie masz planów na wakacje,a jeżeli chodzi o moją dziewczynę...

- Nie. - przerwałam mu. - Przeprowadzam się.

- Jak to ? - jego oczy,które dotychczas błyszczały radością,teraz były smutne.Z jego ust zniknął uśmiech,który zawsze widziałam na jego twarzy.Przejechał palcami po swoich ciemnych blond włosach,a później ukrył twarz w dłoniach.Wyraźnie się załamał.Było mi go strasznie żal.

- Dlaczego ? Nie da się nic zrobić ? - pytał.

- Moja mama dostała pracę w Gdyni.Nigdzie nie mogła jej dostać.Nie mogę poprosić jej,żeby zrezygnowała. - wyjaśniłam.Teraz wyraźnie przybity oparł głowę na moim ramieniu,a później mnie przytulił.Odwzajemniłam uścisk.Przymknęłam oczy.Niemal czułam na sobie jego cierpienie.Usłyszałam ciche siąrbnięcie nosa.Powoli odsunęłam się od niego.

- Ty płaczesz ? - spytałam zdziwiona,

- A co w tym dziwnego ? - odpowiedział pytaniem.

- Taki twardziel jak ty ?

- Nawet najwięksi twardziele mają w życiu takie chwile kiedy muszą się wypłakać.

Zatkało mnie.Dosłownie.Nie znałam go od tej strony.Nie dość,że płakał to jeszcze był taki mądry...

- Marcin. Nikt mnie tu nie lubi i nikogo nie obchodzę.

- Ja cię lubię.Obchodzisz mnie jak nikt inny ! - ból w jego oczach był nie do opisania.Znowu mnie przytulił,tym razem mocniej. - Zostań.Proszę.

- Ty mnie o coś prosisz ? - spytałam oszołomiona.

- Tak. - po tych słowach dosłownie się rozpływałam.Nie wiedziałam,że jestem dla niego taka ważna.Nigdy bym się nie nie spodziewała,ze mogę być dla kogoś,aż tak ważna.Przytuliłam się do niego mocniej.Przymknęłam oczy i...ja też się rozpłakałam.

- Nie mogę. - powiedziałam drżącym głosem przez łzy.Sama już nie wiedziałam czy chciałam zostać czy stąd wyjechać.Miałam mętlik w głowie,ale bez względu na moją decyzję,mama by się nie zgodziła.W końcu znalazła parcę.Powinnam z nią świętować sukces,a nie jeszcze jej utrudniać.Marcin wtulił się we mnie tak,że nie mogłam nad sobą zapanować i pogłaskałam jego puszyste,ciemne blond włosy.Były takie przyjemne w dotyku,że nie mogłam przestać.On zareagował na ten gest,powoli odsunął się ode mnie,spojrzał mi w oczy,a po chwili zbliżył się do mnie.Czekał przez chwilę.Zapewne na mój zakaz,ale co mnie samą zdziwiło,nie skarciłam go.Patrzyłam na jego piękne oczy i skupiłam się tylko na nim.Z każdą chwilą zbliżał się do mnie oraz bardziej. A kiedy już stykaliśmy się nosami,przymknęłam oczy.W ostatniej chwili zdążyłam się odsunać.Nie było dla nas przyszłości.Ja wyjeżdżam,on ma dziewczynę.Nie było sensu zaczynać związku,a później cierpieć albo żyć w związku na odległość.który i tak by nie przetrwał...To smutne,ale prawdziwe.

- Marcin. Nie możemy być razem.

- Wiem. - odparł wyraźnie przybity. - A gdybyś nie wyjeżdżała to chciałabyś być ze mną ?

- Marcin. - pokręciłam głową.

- Chcę znać odpowiedź.Tylko tyle. Możesz to dla mnie zrobić ?

- Chciałabym. - wyszeptałam.Przymknął na chwilę oczy po czym je otworzył i wyszeptał :

- Dziękuję.

- Nie ma za co.

- Wiesz,ze gdybyś została zerwałbym z Karoliną ?

- Dla mnie ?

- No dla ciebie, a dla kogo ? - uśmiechnęłam się przez łzy,a on zrobił to samo. Po czym znowu się przytuliliśmy.Potem chciałam iść do domu,ale Marcin zaproponował mi,że mnie odprowadzi więc się zgodziłam.Poszliśmy objęci.Wyglądało to jakbyśmy byli parą.Marcin zaproponował,że moglibyśmy gdzieś jutro wyskoczyć razem,ale ja odmówiłam mimo tego,że sprawiło mi to ból.Jemu zapewne też.Po prostu wyjeżdżałam i nie dało się tego zmienić.Nie chciałam się z nim za bardzo zżywać.Chociaż i tak już się z nim zżyłam...

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Katris 18.10.2014
    Jeżeli wam się podoba to piszcie ! Jeżeli nie to też !
    Rozdział 4 może już jutro ! :)
  • LinOleUm 18.10.2014
    Strasznie dużo błędów interpunkcyjnych.
    Pamiętaj, PO znaku interpunkcyjnym stawia się spację, a PRZED nie. To powinno ułatwić ludziom czytanie i uprościć zrozumienie tekstu.
    A tak poza tym, to bardzo ciekawy wątek romansowy. Osobiście nie przepadam za romansami, więc masz u mnie dużego Plusa, bo to akurat mi się spodobało. Haha, przez Marcina chyba nie znajdę chłopaka ^^
    Czekam z utęsknieniem na ciąg dalszy, Katris
  • HermioneS14 27.03.2015
    Superr!!
  • BreezyLove 08.04.2015
    Trochę smutno zrobiło mi się po tej części. Ale dalej jest super ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania