Poprzednie częściZmiana - rozdział 1

Zmiana - rozdział 4

Nadszedł nieuchronny dzień zakończenia roku i wyjazdu. Jeszcze niedawno skakałabym do sufitu, ale teraz wszystko się zmieniło. Był Marcin, o którym nie mogłam zapomnieć. Ubrana na galowo i gotowa do wyjścia zeszłam na dół do kuchni.

- Mamuś, a nie mogłabyś znaleźć pracy na miejscu ? - zagadnęłam.

- Przecież miałam już trzy rozmowy, córeczko.

- No tak, a ,może jednak ?

- A co nagle przeprowadzka ci się odwidziała ? Polubiłaś szkołę czy jak ?

- Nie. Znalazłam przyjaciela, który jest bardzo przybity, że wyjeżdżam.

- Kotku to 21 wiek. Są komputery, telefony...

- Mamo to nie to samo ! - wybuchnęłam.

- Jeszcze niedawno chciałaś stąd jak najszybciej wyjechać.

- To było jeszcze zanim poznałam Marcina !

- Joanno ! Dostałam pracę i przeprowadzamy się. Koniec kropka ! Zaraz spóźnisz się na zakończenie !

Wkurzyła mnie tym, że tak szybko zmieniła temat, ale w sumie byłam okrutna, bo chciałam, żeby zrezygnowała z tej pracy.

 

Zakończenie na dworze nie trwało długo, gorzej z tym w klasie. Kiedy wychowawczyni wyczytała moją średnią, rozpętało się totalne piekło. Wszyscy zaczęli wytykać mnie palcami i wołać : "kujonka" !

Szczerze ? Nie znosiłam tej baby ! Wyczytywała średnie ocen na głos ! Za to, że przez nią wszyscy mnie wytykali, nie zamierzam nawet się z nią żegnać ! Po rozdaniu świadectw wybiegłam szybko z sali. Chciałam się znaleźć jak najdalej tej szkoły. Biegłam co sił w nogach dopóki nie usłyszałam :

- Asia ! - przystanęłam gwałtownie. To był głos Marcina. Zaczekałam na niego poza terenem szkoły.

- Cześć. - powiedział jak tylko znalazł się koło mnie.

- Cześć. - odpowiedziałam.

- Co jest ? Uciekasz przede mną ?

- Nie, skąd.

- To przed kim ? - dopytywał.

- Przed nikim. Po prostu nie chciałam natknąć się na znajomych z mojej klasy...

- Dlaczego ?

- Bo... - zawachałam się. - Bo śmiali się z mojej średnie. - odparłam.

- Którzy to ? - spytał, zaciskając ręce w pięści.

- Nieważne.

- Jak to nieważne ?

- Dokuczają mi już od dłuższego czasu. Czekają tylko na moje potknięcie.

- Coś mi się zdaje, że oni się potkną.

- Marcin.

- No co ? Trzeba zrobić z nimi porządek. Wkurw... to znaczy wkurzają mnie takie cwaniaczki.

- Przestań. - skarciłam go,.

- Mogłaś mi wcześniej powiedzieć.

- Teraz to i tak już nieistotne. No to będziemy tak stać i rozmawiać o nich, tracąc czas jaki nam pozostał ?

- Racja. O której wyjeżdżasz ?

- Nie wiem. Jakoś tak po południu. - spojrzał szybko na zegarek i oznajmił :

- No to mamy kilka godzin. Może gdzieś wyskoczymy ?]

- Muszę się pakować.

- Spławiasz mnie ?

- Nie. No co ty. Muszę skończyć pakowanie. Serio.

- Okay. Pomogę ci. - zaproponował.

- No dobra. - westchnęłam zrezygnowana. Uśmiechnął się i objął mnie tak jak wczoraj. Po czym poszliśmy w stronę mojego domu.

 

- Mamo ! Wróciłam i przyprowadziłam gościa ! - oznajmiłam wchodząc do domu. Mama wybiegła z salonu z pudłem w rękach.

- Dzień dobry. - powiedział Marcin.

- Mamo to jest Marcin. - przedstawiłam go.

- Dzień dobry - odpowiedziała mama. - A to ten ten twój przyjaciel, przez którego nie chcesz wyjeżdżać ?

- Mamo ! - skarciłam ją przez zaciśnięte zęby. Po tych słowach wypowiedzianych przez mamę, Marcin na mnie spojrzał wyraźnie zaskoczony. Nie odpowiedziałam mu. Zbyłam to machnięciem ręki.

- Miło mi panią poznać. - powiedział Marcin.

- To my idziemy na górę. - oznajmiłam zanim mama palnęłaby coś głupiego. Mama podniosła pytająco jedną brew. - Marcin pomoże mi się pakować. - wyjaśniłam szybko zanim Marcin zdążył się zorientować o co chodzi. Stał przez chwilę i przenosił spojrzenie ze mnie, na moją mamę. W końcu wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę schodów. Gdy tylko znaleźliśmy się w moim pokoju, zamknęłam szybko drzwi. Marcin się cały czas na mnie patrzył, a potem usiadł na łóżku, nie spuszczając ze mnie wzroku. Ja natomiast dalej tkwiłam przy drzwiach. oparta o nie.

- Co ? - spytałam w końcu.

- Naprawdę nie chcesz wyjeżdżać przeze mnie ? - spojrzałam na niego, a później spuściłam wzrok.

- Muszę odpowiadać na to pytanie ? - spytałam po dłuższej chwili.

- Tak. - odpowiedział bez zastanowienia.

- Na początku jak dowiedziałam się o przeprowadzce, chciałam wyjechać natychmiast. Potem dowiedziałam się, że przeprowadzam się dopiero za trzy miesiące. Każdego dnia odliczałam dni do wyjazdu. Nie brałam wtedy ciebie nawet po uwagę, ale później jak cię bliżej poznałam chciałam zostać bez względu na to, że mi dokuczają. Dalej chcę. - wyjaśniłam, a po tym poczułam łzy napływające mi do oczu.

- Ja też chcę. - wyszeptał, a po tym nie mógł zapanować na głosem i się rozpłakał. Nie mogłam na to patrzeć. Podeszłam do niego, usiadłam obok i go przytuliłam. Po chwili płakaliśmy razem. Kiedy wreszcie się uspokoiliśmy, podniosłam głowę i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Siedzieliśmy tak i rozpaczaliśmy przez piętnaście minut.

- Marcin. Tracimy czas. - powiedziałam w końcu. - Mieliśmy się pakować.

- No tak. - odparł, ocierając łzy spływające po policzkach. Po czym wstał, podszedł do półki z książkami i wziął kilka z nich.

- Lubisz czytać fantastykę ? - spytał.

- Uwielbiam. Kiedy mam dość rzeczywistości, uciekam do jakiegoś innego świata. - wyjaśniłam, a on się uśmiechnął.

- Jesteś bardzo mądra. - tym razem ja się uśmiechnęłam, a on uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- A ty ? Co lubisz czytać ?

- Nie czytam. - uciął.

- Żałuj. To wspaniała przygoda.

- Może kiedyś spróbuję. - uśmiechnął się znowu. Przewróciłam oczami, a on się roześmiał. A ja go żartobliwie trzepnęłam ręką w bark.

- Ał. Za co to ? - spytał niewinnie.

- Za nic. - opowiedziałam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Dasz się zaprosić na kawę ? - zapytał jak już opanował śmiech.

- Nie piję kawy. - odparłam.

- Nie wiedziałem,

- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz.

- I się nie dowiem...

- Hej. Przestań się dołować. Nie trać na to czasu jaki nam pozostał. - upomniałam go.

- Okay. Racja. Muszę wziąć się w garść.

- No i to mi się podoba. - W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę ! - zawołałam. Drzwi się otworzyły i w progu stał tata z... dziewczyną Marcina. On też był zaskoczony.

- Karolina... Co ty tu robisz ? - spytał zakłopotany.

- Chyba to samo pytanie powinnam zadać tobie. - odparowała.

- To ja was zostawię. - wtrącił tata i wyszedł, zamykając drzwi.

- Po co tu przyszłaś ? - zaczął Marcin.

- Chciałam porozmawiać z twoją przyjaciółeczką. - wyjaśniła obrzucając mnie krótkim spojrzeniem. Stałam jak wryta. Milczałam, bo nie miałam co powiedzieć. Chciała ze mną porozmawiać... Niby o czym skoro ja jej nawet nie znałam...

- No to gadaj, bo musi się jeszcze spakować. - ponaglił Marcin.

- Marcin. Ja umiem mówić.

- Na osobności ! - rzuciła i posłała mu wściekłe spojrzenie.

- Nie ma mowy !

- Marcin. Daj spokój. To tylko rozmowa. - popatrzyłam na niego wymownie, a on się poddał i wyszedł, zostawiając nas same.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • LinOleUm 09.11.2014
    Uwielbiam. Robisz postępy, ale interpunkcja troszeczkę kuleje. Bardzo podoba mi się charakter Joanny, czekam na więcej, yosh~
  • Katris 09.11.2014
    no właśnie z interpunkcją mam problemy :_________:
  • Hasin 11.11.2014
    To chyba jedno z moich ulubionych opowiadań na tej stronie xD
    Pisz jak najszybciej następną część
  • Hi Hidalf 18.01.2015
    Bardzo fajny rozdział, zgodzę się z interpunkcją nie jest ciekawie i ta spacja przed pytajnikiem i wykrzyknikiem nie jest fajna :/ Mimo wszystko zostawiam 5, bo jest super!
  • Katris 01.02.2015
    Dziękuję Wam. Nie macie pojęcia jaka to dla mnie motywacja, te komentarze :)
  • HermioneS14 27.03.2015
    Wow! Już się boję tej przyjaciółeczki..ciekawe co wiwinie..intepunkcja trochę kuleje ale jest ok :*
    Pozdrawiam, HermioneS14
  • Katris 09.04.2015
    Dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania