Znajdź mnie #1
Sebastian
- Życie - westchnął, spoglądając na halę sportową, znajdującą się piętro niżej - jest okrutne.
Błądził wzrokiem po kątach wielkiej, pustej sali wspominając zdarzenia, które zaledwie tydzień temu wydawały mu się szczęśliwe. Nagle z jego telefonu wydobył się cichy dźwięk.
- Tak? - powiedział niewzruszonym tonem, wstając.
Dzwonił do niego ojciec.
- Gdzie jesteś!? - wrzasnął czterdziestolatek do słuchawki, przez co blondyn odstawił urządzenie na pewną odległość od swojego ucha. - Miałeś być w domu! Julia czekała sama aż trzy godziny! Czy wielmożny królewicz mógłby się w końcu pojawić!? - chłopak nie czekając na resztę kazania odłączył się.
No tak... jego młodsza siostra, która ma już 13 lat. Już..., gdy on skoczył zaledwie 12 rodzice zostawili go w domu samego nawet na kilka dni.
- Jebana Julia - wrzasnął głośno, przez co po hali rozniosło się echo - przecież to jest jego bachor! Nie mój! - wyszedł z sali, mocno trzasknając drzwiami, a następnie opuścił budynek hali w podobny sposób. Pełen wściekłości przemierzał drogę, która dzieliła jego dom, a szkołę.
Nie rozumiał zachowania rodziców, podobnie jak i oni jego. Wszczynał bójki, kłócił się z młodszą siostrą, a dziewczyny traktował niczym bezwartościowe panie lekkich obyczajów, prowadził także wojnę z nimi, często wracał do domu pijany, a wręcz zalany. Niczym się nie interesował. Zawsze próbował odseparować się od rodziny. Nikt nie mógł na niego wpłynąć. Potrzebował pomocnej dłoni, która wyciągnęłaby z niego czułość i wrażliwość.
Stojąc przed terenem domu, zauważył BMW ojca i Mercedesa matki. Westchnął ponownie i leniwym gestem otworzył dębowe drzwi frontowe, prowadzące do swojego domu rodzinnego...
Grey
Stała już na podjeździe swojego domu. Leniwie otworzyła drzwi i zapliła światło, a pierwsze co zdążyła zauważyć po przekroczeniu progu domu były pudła. Ogrom potężnych, kartonowych pudeł, które zapakowane czekały już zamknięte i... i podpisane? Na każdym z nich widniał napis: "sypialnia", "kuchnia",... , "pokój Karo". Karo... przesłodzony skrót od jej imienia - Karoliny. Matka zawsze ją tak nazywała, gdy coś od szatki chciała. Nie mogła uwierzyć, że się przeprowadzają. Bo jak wytłumaczyć te kartony? Wszytko wbiegła po schodach w kierunku swojego pokoju. Otworzyła drzwi i..
- Pusto - westchnęła, przyglądając się ścianą bez plakatów, zdjęć. Pozostały jedynie puste pułki, gdzie jeszcze dziś rano poustawiane były trofea i pamiątki. - Jak? Czemu?
Nagle jej telefon zadzwonił. Głośna piosenka heavy metalowa, ożywiła jej umysł. Po chwili odebrała.
- Słucham - mruknęła, wciąż rozglądając się po pustym pokoju.
- Grey - głos jej najlepszego przyjaciela wydobył się z małego, elekronicznego urządzenia - Nie przyszłaś dziś do kawiarni. Stało się coś? - zapytał swym delikatnym głosem.
Przez chwilę milczała, po czym zaczęła mówić.
- Matka - jej rozmówca na sam dźwięk tego słowa uśmiechnął się ironicznie, ale nie przerwał wypowiedzi Grey - zabrała mnie na ten występ baletowy. Ale to nie jest najgorsze. - mruknęła nabierając więcej powietrza - Chyba się wyprowadzamy. -
Zapadła cisza. Jej najlepszy przyjaciel - Mateusz - milczał. Zapewne wciąż nie mógł dowierzyć jej słowom, a ona wolała nic nie mówić. Wstrzymała wzbierającą się w niej złość, a za razem żal. Nie chciała wyjeżdżać. Zostawić kumpli, pasję i wspomnienia wspólnych chwil spędzonych z ojcem, który jest dla niej wzorem.
- Co!? - wrzask chłopaka przerwał narastający w dziewczynie smutek - A ojciec? Może powinnaś do niego zadzwonić. On powinien wpłynąć... -
- Nie - przerwała mu, siadając na drewnianej ramię łóżka. - Nie będę go tym martwić.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania