"Zołza" #2

Zołza patrzyła na naszyjnik i wprost wzroku nie mogła od niego oderwać. Było w nim coś hipnotyzującego, coś co sprawiało, że chciała posiąść tę moc, którą on posiadał...

-No, więc jak będzie?- z transu wyrwał ją głos Kasmira.

Dziewczyna nie powiedziała nic. Wzięła tylko naszyjnik z jego ręki z udawaną obojętnością.

-Dobrze.- powiedział Kasmir.- To chodź, ale najpierw nam powiedz jak się nazywasz. Tylko tak naprawdę.

Trzynastolatka milczała dłuższą chwilę. Z jednej strony czuła, że może zaufać tym ludziom, a z drugiej czuła niepokój i niepewność.

-Vera.- powiedziała w końcu.

-Jak?- dopytywał się Zac.

-Vera. Głuchy jesteś?- dziewczyna postanowiła trzymać się żelaznej zasady- oschłość i wredność podstawą życiową.

-Idziemy.- Kasmir przechodząc obok niej delikatnie dotknął jej ramienia.

Podążyła za nim. Wsiedli na motor i pojechali jeszcze głębiej w las. Ujechali spory kawałek, po czym zatrzymali się przed jaskinią. Kasmir zsiadając z motoru, wyjął z kieszeni identyczny naszyjnik, jak ten, który dał Verze.

-Też taki masz.- powiedziała.- Reszta wie?

-Tyko Idalia.- odpowiedział.

Nagle z jaskini wyszedł biały tygrys o niebieskich oczach. Kasmir odezwał się do niego:

-Amirze, przyprowadzam Ci tą dziewczynę, o której Ci mówiłem.

Tygrys skinął głową po czym powiedział łagodnie:

-Za mną.

Weszli do jaskini. Amir nakazał Zołzie stanąć w miejscu. Sam usiadł przed nią. Kasmir stojący za Zołzą wyciągnął rękę i położył na jej ramieniu. Dziewczyna poczuła, że unosi się w górę. Była szczęśliwa - pozwoliła aby ogarnęła ją moc naszyjnika, której tak bardzo pragnęła. Nagle pojawiło się niebieskie światło, które oświetliło całą trójkę, a naszyjnik Zołzy zaczął się tajemniczo świecić. Po chwili światło zniknęło, a ona stała z powrotem na ziemi. Tygrys skinął ponownie głową po czym pobiegł w głąb jaskini i znikł pozostałej dwójce z oczu. Po wyjściu z jaskini Zołza zapytała Kasmira:

-Czy ja teraz mam jakieś moce?

-Tak, owszem.

-I jak ich używać?

-Nauczę Cię. Wyciągnij rękę przed siebie.

Gdy dziewczyna to zrobiła, na ziemi pojawiła się niebieska grudka lodu.

-Że, jak...- tylko tyle zdołała z siebie wydobyć.

-Masz moc władania nad niebieskim lodem.- powiedział Kasmir.- Pojedziemy jeszcze w jedno miejsce.

-Po co?

-Musisz mieć jakąś lepszą broń niż pistolet.

Wskoczyli na motor po czym odjechali w stronę jakichś skał. W jednej z nich tkwił, jak się wydawało przyrdzewiały miecz. Kasmir wskazał go ruchem głowy i powiedział do Zołzy:

-Wyciągnij.

Podeszła i zrobiła to co jej polecił z niesłychaną łatwością. Sama się zdziwiła. Kiedy go wyciągnęła, miecz zaczął się świecić na niebiesko.

-Łał.- wyszeptała dziewczyna.

-To spadamy. Musisz się wyspać. Jutro zaczynamy na poważnie.

-Czyli?- spytała Zołza.

-Trening w posługiwaniu się mieczem i lodem.- usłyszała odpowiedź.

 

Ciąg dalszy nastąpi...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania