Szu, ja Twoje pisanie bardzo lubię, czy chcesz, czy nie. Jest w nim fenomen, misterna koronkowość, zawsze klimat. To pisanie jest żywe, pełnokrwiste.
Trochę Ci wyłapałem:
"...rozgada się po pomieszczeniu." - będziesz wiedzieć.
"Z sufitu spływa wstęga rubinowej cieczy. Zaciska powieki, nie chce tego oglądać." - tu trzeba coś pokombinować, bo wygląda, jakby ciecz zaciskała powieki.
"Mlaskanie robi się nieznośne. Zamiera w bezruchu, czeka na ugryzienie." - tu jest identycznie. Mlaskanie zamiera i czeka.
Powiem Ci na ucho, zawsze kiedy już wrzucę coś na Opowi, czytam i widzę ile baboli i niedorzeczności puściłem. Dopiero jak już wrzucę. I jeszcze z pół godziny po wrzuceniu poprawiam. A potem czyta to ktoś i zawsz coś wyłapie. Przestałem się przejmować. Zawsze poprawiam i tu i w oryginałach.
Jak przeczytałem, przypomniała mi się Słodka kołysanka The Cure (taki ramol sprzed... strach się bać ilu lat).
Mnie się podobało, z własnymi koszmarami można sobie poradzić tylko samemu, myślę że o tym jest ten tekst.
Pozdrawiam ;))
Adam Ja ciągle mam wrażenie, że jest jeszcze za mało, żebym była z siebie zadowolona. Cieszy mnie fakt, że Tobie się podoba, to moje poszukiwanie rozwiązań. :) Poprawiłam część. Może za jakiś czas jeszcze coś zmienię.
Słodka kołysanka jest straszna. ;)
Zdecydowanie z własnymi koszmarami można sobie poradzić. :) Przepędziłam z mojego życia już niejeden lęk. :)
Dzięki serdeczne. :)
"Lniane włókna przepuszczają jego odbicie" - ale w czym się odbija?
"cieni rzucanych przez sąsiednie kłącza winorośli" - w jej świecie winorośl zamiast korzeni ma kłącza, które... wystają nad ziemią? Nie chodziło aby o pędy?
Od razu przypomniało mi się, jak kot przyniósł do mojego pokoju ogromnego pająka i miauczeniem domagał się, abym go zabiła. Nie było nikogo, kto mógłby to zrobić za mnie i byłam bliska płaczu, bo to dziadostwo tak paskudnie wyglądało i ruszało się! Upuściłam na niego najgrubszą książkę, jaka stała na półce, a potem kot go zjadł...
Nie lubię ciemności, nie lubię koszmarów i nie lubię robactwa, a wszystko zostało tutaj tak napisane... Chyba będę dziś spała przy zapalonym świetle :)
Elorence Myślę, że ten pająk był dla Ciebie w prezencie od kota. Przynoszą też inne łupy do domów.
Ja lubię robale, ale do niektórych okazów czuję respekt. W ciemności kryją się koszmary, które się budzą i jeszcze do niedawna sprawdzałam, czy nic nie siedzi pod moim łóżkiem i w szafie. :)
Dziękuję za odwiedziny. :) Pozdrawiam
Oj Szudracz. Sprawiłaś mi WIELKĄ radość. Wiedziałem, że Twoje opisy...no zresztą wiesz.
Tylko jedno mi się nie podoba - jest za krótkie!!! ''
Cytrynowy zapach...''np. Z tą słomką - świetny pomysł. .''..rubinowej cieczy. Dziewczynka zaciska...'' - może tak? Chociaż ja np. tego nie zauważyłem. Wiadomo, że chodzi o nią! Pozdrawiam. Jeszcze raz - dzięki. Napisałaś lepiej - w moim odczuciu.
Dekaos Nie było mi łatwo wejść w tą sytuację dziecka, z Twojego punktu widzenia.
Musiałam trochę ominąć, z tego względu jest krótko. Warto było spróbować napisać tą interpretację, również dziękuję. :)
Pamiętaj Szudracz - moje teksty- Ty - możesz interpretować dowolnie - gdybyś kiedyś zechciała.
Nawet gdybym nie miał ich przeczytać. Rodzice mojej ciotki też mieli wiatrak.Pamiętam, że jak miałem ok 5 lat, to zazdrościłem tym wielkim skrzydłom, że mogą tak wysoko, a ja nie mogę. Pozdrawiam.
Komentarze (14)
Pozdrawiam.
Trochę Ci wyłapałem:
"...rozgada się po pomieszczeniu." - będziesz wiedzieć.
"Z sufitu spływa wstęga rubinowej cieczy. Zaciska powieki, nie chce tego oglądać." - tu trzeba coś pokombinować, bo wygląda, jakby ciecz zaciskała powieki.
"Mlaskanie robi się nieznośne. Zamiera w bezruchu, czeka na ugryzienie." - tu jest identycznie. Mlaskanie zamiera i czeka.
Powiem Ci na ucho, zawsze kiedy już wrzucę coś na Opowi, czytam i widzę ile baboli i niedorzeczności puściłem. Dopiero jak już wrzucę. I jeszcze z pół godziny po wrzuceniu poprawiam. A potem czyta to ktoś i zawsz coś wyłapie. Przestałem się przejmować. Zawsze poprawiam i tu i w oryginałach.
Jak przeczytałem, przypomniała mi się Słodka kołysanka The Cure (taki ramol sprzed... strach się bać ilu lat).
Mnie się podobało, z własnymi koszmarami można sobie poradzić tylko samemu, myślę że o tym jest ten tekst.
Pozdrawiam ;))
Słodka kołysanka jest straszna. ;)
Zdecydowanie z własnymi koszmarami można sobie poradzić. :) Przepędziłam z mojego życia już niejeden lęk. :)
Dzięki serdeczne. :)
"cieni rzucanych przez sąsiednie kłącza winorośli" - w jej świecie winorośl zamiast korzeni ma kłącza, które... wystają nad ziemią? Nie chodziło aby o pędy?
Nie lubię ciemności, nie lubię koszmarów i nie lubię robactwa, a wszystko zostało tutaj tak napisane... Chyba będę dziś spała przy zapalonym świetle :)
Ja lubię robale, ale do niektórych okazów czuję respekt. W ciemności kryją się koszmary, które się budzą i jeszcze do niedawna sprawdzałam, czy nic nie siedzi pod moim łóżkiem i w szafie. :)
Dziękuję za odwiedziny. :) Pozdrawiam
Tylko jedno mi się nie podoba - jest za krótkie!!! ''
Cytrynowy zapach...''np. Z tą słomką - świetny pomysł. .''..rubinowej cieczy. Dziewczynka zaciska...'' - może tak? Chociaż ja np. tego nie zauważyłem. Wiadomo, że chodzi o nią! Pozdrawiam. Jeszcze raz - dzięki. Napisałaś lepiej - w moim odczuciu.
Musiałam trochę ominąć, z tego względu jest krótko. Warto było spróbować napisać tą interpretację, również dziękuję. :)
Nawet gdybym nie miał ich przeczytać. Rodzice mojej ciotki też mieli wiatrak.Pamiętam, że jak miałem ok 5 lat, to zazdrościłem tym wielkim skrzydłom, że mogą tak wysoko, a ja nie mogę. Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania