Zwierciadło Popularności cz.3

Popołudnie w piątek to chyba najpiękniejsza rzecz na świecie. Kiedy tylko zamknęłam za sobą szkolne drzwi, odzyskałam chęci do życia. To takie niesprawiedliwe, że kiedy wchodzi się do szkoły, doznaje się czegoś w stylu depresji. Czy to przypadkiem nie powinno być tak, że lata spędzone w szkole to najwspanialszy okres naszej i tak marnej egzystencji? Ja naprawdę mam dosyć, a przede mną jeszcze niecałe dwa lata liceum i studia. Studia! Nawet nie mam ochoty się nad nimi zastanawiać. 

 

Razem z Moniką szłyśmy w innym kierunku niż nasze domy, ponieważ postanowiłyśmy wstąpić do pizzerii, żeby zapomnieć o trudach życia. W końcu jak to mawiają "Pizza wyleczy wszystkie Twoje problemy!" a ja to potwierdzam. Usiadłyśmy przy stoliku blisko okna, aby widzieć co się dzieje na zewnątrz. Zawsze dziwię się ludziom, którzy mając do wyboru miejsce przy oknie wybierają to w środku pomieszczenia. Chociaż jeszcze kilka miesięcy temu sama szłam na samiutki środek restauracji i nie umiem tego wytłumaczyć. Teraz wszystko jest inaczej.

 

Wzięłam do rąk menu i zaczęłam przeglądać oferty. Zazwyczaj omijałam ten spis, jednak dzisiaj postanowiłam coś zmienić. Tak naprawdę każdego dnia robię to samo. Kiedy będzie czas, aby zaszaleć? Kiedy otworzę szerzej oczy i stanę na wysokości zadania. Tym trudnym i czasem niemożliwym do przebrnięcia zadaniem jest nasze życie. Czy tego chcesz czy nie wszyscy ludzie, których spotykasz w swoim życiu są tam specjalnie, ponieważ nic nie dzieje się przypadkiem, a wszystko co Ciebie zaskakuje zostało wcześniej zaplanowane tam na górze. Po prostu ktoś silniejszy i mądrzejszy od nas daje nam lekcje każdego dnia i od nas zależy czy chcemy je przyjąć czy też nie. 

 

Wybrałam pizze z serem i pieczarkami a Monika jak zawsze wzięła hawajską. Kiedy kelner przyniósł nam posiłek, nawet nie czekając aż wystygnie zaczęłyśmy pochłaniać jedzenie. Blondynka zjadła pierwsza, ponieważ ja najwidoczniej jem bardzo wolno. Ale jest różnica między jedzeniem, a delektowaniem się smakiem, prawda? Ja robię to drugie. Kiedy w końcu udało mi się dokończyć i już miałam wstawać, moja towarzyszka zatrzymała mnie skinieniem głowy. Odwróciłam się we wskazanym przez nią kierunku i aż mnie wbiło w siedzenie. 

 

Czy jego rodzice kupili to miasto czy jak to się niby dzieje, że gdziekolwiek bym nie wyszła, zawsze muszę go zobaczyć. Rozumiem, chodzimy do jednej szkoły, więc to normalne że widuję go tam. W dodatku codziennie! Czy jako najpopularniejsza osoba, jaką spotkałam w swoim życiu nie mógłby czasami opuścić jakiegoś dnia? Od kiedy to popularni nie chodzą na wagary? Ach, jasne. Od czasów kiedy tym popularnym jest Sebastian Olszewski, czyli jest to czas nieokreślony, ponieważ nie pamiętam dnia, w którym to się stało. Wracając do rzeczywistości, musiałam chyba zasnąć patrząc na jego 'skromną' osobę, ponieważ blondynka zaczęła pstrykać mnie w ramię. Odwróciłam się w jej stronę z maksymalnie znudzonym wyrazem twarzy na jaki było mnie stać, po czym po prostu wstałam. Nie rozumiem dlaczego zawsze pokazuje mi tego rozpieszczonego chłopaka, kiedy doskonale wie, że ja za nim nie skaczę. Tak, jestem świadoma tego, że jest przystojny i potrafi być czarujący kiedy tylko zechce, ale to nie znaczy, że oszalałam na jego punkcie jak cała reszta. Ja jedynie zauważam fakty. I nie mam pojęcia czemu nikt nie potrafi tego zrozumieć. Żeby tego było mało, ja go nawet nie znam, czyli tak jak co najmniej połowa dziewcząt ze szkoły. Szkoda tylko, że one widzą to inaczej. 

 

Monika widząc jak kieruję się do wyjścia, nawet nie zaszczycając spojrzeniem wiadomo kogo, natychmiast do mnie podbiega. Łapie mnie za ramię i odciąga od drzwi w ostatnim momencie. Kątem oka patrzę na bruneta i jego ekipę. Wspólnie zajmują miejsce przy oknie w najbardziej zacienionym kącie sali. Nie wiem po co mu ten cień, skoro ma na nosie te swoje wkurzające okulary. Coś z nim nie tak? 

 

Zdenerwowana tą całą sytuacją, wyrywam się z ucisku blondynki i piorunuję ją wzrokiem:

 

-Czemu nie dajesz mi wyjść?- pytam, starając się opanować głos.

 

-Co? Jak to? Nie widziałaś go?

 

Dlaczego każda rozmowa musi sprowadzać się do tego chłopaka? Czym on sobie na to zasłużył? A raczej czym cała reszta sobie na to nie zasłużyła?

 

-Widziałam i co z tego?

 

-Przecież on ma urodziny! Musimy iść złożyć mu życzenia- woła weselszym głosikiem moja koleżanka, jednocześnie stawiając krok w jego stronę. 

 

-Monika, ja go nawet nie znam. Poza tym on nigdy nie złożył mi życzeń na moje urodziny, więc czemu ja miałabym...- blondynka niestety nie daje mi dokończyć.

 

-Bo to Sebastian- krzyczy, a ja nerwowo spoglądam w stronę grupy siedzącej przy oknie. Są pogrążeni w jakiejś prześmiewczej dyskusji i kompletnie nie zwracają na nas uwagi- Poza tym idziemy dzisiaj na jego osiemnastkę i wypada go poznać trochę wcześniej niż przy wejściu.

 

Prawie tracę oddech, kiedy blondynka przypomina mi o imprezie, na którą zgodziłam się naprawdę niechętnie. Szczerze mówiąc, w ogóle się nie zgodziłam, zostałam zmuszona. Jednak jej propozycja wcale nie jest głupia, tylko co jeśli ja nie mam najmniejszej ochoty się z nim zapoznawać, a co dopiero składać mu życzeń? 

 

Chyba nie mam wyboru, ponieważ nim się obejrzałam, zostałam siłą zaciągnięta do stolika szkolnych podrywaczy i plastików. Robi się rzeczywiście coraz ciekawiej. Chyba cofam to wcześniejsze o wprowadzaniu zmian w swoje życie. Naprawdę lubiłam je bez poznawania tego chłopaka. A to jeszcze przede mną.

 

Przy stoliku popularnych nagle zapanowała cisza. Cała ósemka, czyli pięciu facetów i trzy dziewczyny spojrzały na nas. Większość z nich zatrzymało wzrok na blondynce, czyli jak zwykle. Znużona przeniosłam wzrok na chłopaka, któremu zaraz będę składać najbardziej fałszywe życzenia w swoim życiu. Mało co nie wytrzeszczyłam oczu, kiedy spotkałam się z jego oceniającym spojrzeniem i chytrym uśmieszkiem. Automatycznie spojrzałam w drugą stronę. Nie wiem jakim cudem akurat on na mnie patrzył, kiedy jego koledzy skupili się na mojej koleżance. Trzeba dodać, że ta druga zdecydowanie bardziej pasowała do ich gustu. Po chwili usłyszałam cichy śmiech, który tak dobrze znałam ze szkolnego korytarza, a następnie głos zabrała Monika, przerywając tym samym krępującą ciszę.

 

-Seba!- krzyknęła blondynka, podchodząc bliżej do chłopaka- Tak się cieszę, że w końcu cię znalazłam!- nie wiem jak ona może tak bardzo się cieszyć na rozmowę z nim, ja szybciej wyskoczyłabym przez okno niż tak powiedziała- Chciałabym ci życzyć wszystkiego najlepszego i dobrej zabawy na Twojej imprezie. Pamiętaj o tym, że my też jesteśmy na liście gości- zaśmiała się uroczo, nie zwracając uwagi na to, że na słowo "my" chłopak ponownie spojrzał wprost na mnie. 

 

-Dzięki, blondi- rzucił brunet, poprawiając się na siedzeniu i przenosząc spojrzenie swoich ciemnych oczu na moją osobę. Również na niego spojrzałam, niezbyt wiedząc o co mu chodzi. Ja tu jestem tylko dla towarzystwa, a on oczekuje że co będę robić? Szybko spojrzałam na Monikę, a kiedy zobaczyłam jej wyczekujące spojrzenie i dostrzegłam, że każdy teraz na mnie patrzy, przełamałam się. 

 

Musiałam złożyć życzenia chłopakowi, który mnie denerwuje jedynie tym, że jest.

 

-Ekhem- odchrząknęłam- Tak, wszystkiego najlepszego.

 

Spojrzałam na twarz bruneta, na której przed momentem zagościł podejrzany uśmieszek.

 

-Dziękuję, jak Ci na imię?

 

Tylko tego mi brakuje, żeby poznał moje imię. Niedoczekanie jego.

 

Na szczęście Monika była szybsza.

 

-Ja jestem Monika, a to Kamila.

 

-Miło poznać, Kamila. Rozumiem, że będziesz na mojej osiemnastce?

 

W tym momencie chciałam być wszędzie tylko nie tutaj. 

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania