Poprzednie częściZwierzchniczka 1/4

Zwierzchniczka 3/4

Nora przełknęła ślinę i lekko skinęła głową. Czuła, że nie ma wyjścia, jeśli chciała ocalić brata. Była pewna, że nie przeżyłby dziesięciu lat służby, czy też raczej niewoli. Wypadki chodzą po ludziach. Wyścig w nieznanym, obcym terenie był przedsięwzięciem bardzo ryzykownym, zwłaszcza jeśli brało się pod uwagę, że jej jutrzejszy przeciwnik znał ten obszar.

– A mój brat... – rozpoczęła, ale nie dano jej skończyć pytania, stary lord doskonale wiedział, jak miało brzmieć.

– Twojego brata straż przyprowadzi jutro na dziedziniec, tuż przed startem. Tymczasem wypocznij, sługa zaprowadzi cię do komnaty.

Miała ochotę zgrzytać zębami, Anzelm był zmyślnym graczem, doskonale wiedział, jaki szok na zwykłej dziewczynie może wywołać widok brata, z pewnością skatowanego i bez ręki. Ona jednak sama nie uważała siebie, za tak do końca zwyczajną. Kiedy ojciec stwierdził, że lepiej nadaje się na przywódcę niż jej brat, miała zaledwie dziesięć lat i od tego czasu trenowała codziennie, o wiele ciężej niż chłopcy. Widziała już rzeczy, od których niejeden wprawiony w boju wojownik nie byłby w stanie utrzymać wewnątrz treści żołądka. Liczyli, że wpadnie w histerię, zacznie szlochać, lub zemdlona upadnie z wdziękiem na podłogę u stup brata. To by dopiero było widowisko, niedoczekanie.

Pokoju, do którego zaprowadził ją podrostek o wystraszonym wyrazie twarzy, nie dało się nazwać komnatą. Niewielkie pomieszczenie, w którym mieściło się jedynie łóżko i komoda, miało za zadanie dodatkowo ją upokorzyć, pokazać, że nie jest im równa. Obejrzała wnętrze i z rezygnacją obróciła się w stronę drzwi, nie miały zamka, ani zasuwy, by można je było zamknąć od środka. Kolejny celowy zabieg, mający pozbawić ją spokoju. Znowu bezskutecznie wyciągnęła dłoń w poszukiwaniu broni, nawyk, którego w żaden sposób nie mogła się pozbyć. Miała tylko nadzieję, że jej koń był dobrze traktowany i nikomu nie przyszło do głowy zrobić mu krzywdę.

Położyła się na łóżku, nie zdejmując nawet butów, potrzebowała wypoczynku, wiedziała jednak, że nie rozsądnie byłoby usnąć.

Zdążyła już kilkukrotnie policzyć belki w suficie, kiedy usłyszała lekkie skrzypnięcie otwieranych drzwi. Na progu stał jeden z synów Anzelma, ten sam, którego spotkała już w sali audiencyjnej. Był przystojny, bardzo podobny do ojca, ale od spojrzenia, jakim ją obrzucił, Norze przeszedł po plecach dreszcz strachu.

– Widzę, że jeszcze nie śpisz – rzucił z lekkim żalem, przekraczając próg i podchodząc bliżej.

– Wybacz Panie, że pozbawiłam cię przyjemności, jaką sprawiłoby ci wystraszenie pogrążonej we śnie niewiasty – odpowiedziała z sarkazmem, gramoląc się z łóżka i stając naprzeciwko niego.

Czuła się jak w pułapce, w tak małej przestrzeni nie miała szansy, by minąć mężczyznę i wybiec z komnatki. Zresztą, nawet gdyby się to udało, znajdowała się przecież w jego zamku.

– Tam z ojcem, nie omówiłaś Pani wszystkich szczegółów – wyjaśnił – Przyszedłem doprecyzować pewne kwestie.

Nora nie zapytała, co dokładnie miał na myśli, uniosła jedynie brwi w znaczącym geście.

– Wiesz już, co zyskasz, wygrywając wyścig, odzyskasz brata, ale gdyby ci się nie udało...

– Wtedy on zostanie u was – przerwała mu cichym głosem.

Głośny śmiech mężczyzny nie wróżył niczego dobrego.

– Nie możesz nam oddać czegoś, co już należy do nas.

– Twój ojciec o niczym takim nie wspominał. – Jej przeczucia stawały się coraz gorsze. – Więc co proponujesz?

Błyskawicznym ruchem złapał ją za ramiona i przyciągnął blisko, tak, że ich ciała stykały się z sobą. Nora poczuła wzwiedzioną męskość napastnika na swym brzuchu.

– Jeśli przegrasz, oddasz mi siebie, i to nie jeden raz, a wiele, wiele razy. – Jego oddech musnął skórę dziewczyny, gdy pochylił się, dotykając ustami jej szyi. – Od kiedy moja głupia siostra popełniła samobójstwo brak mi kobiety.

Zrobiło jej się niedobrze z obrzydzenia. Gdyby nie pusty żołądek, już dawno przyozdobiłaby jego zawartością niewolącego ją człowieka. Silne ręce coraz mocniej zaciskały się na jej ramionach i była pewna, że zostawią na ciele fioletowe ślady. Jeśli w ten sam sposób traktował siostrę, to...

Kolano wystrzeliło w górę, trafiając dokładnie w czuły punkt. Mężczyzna puścił ją i zgięty w pół spojrzał z nienawiścią. Teraz to ona uśmiechnęła się szeroko.

– Boli, prawda? Widzisz, mnie też zabolały twoje łapska i propozycja. Jesteśmy więc kwita. Dobranoc Lordzie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (19)

  • little girl 20.02.2016
    Uwielbiam to opowiadanie, szkoda, że składa się tylko z czterech części :/ Z niecierpliwością czekam na następną, 5 :)
  • Angela 20.02.2016
    Dziękuję, jeśli to Ci się spodobało, to zapraszam do Perełki, powinna przypaść ci do gustu ( taka mała auto reklama ) tylko w pierwszych rozdziałach coś porobiło się z edycją i nie idzie poprawić. Jeszcze raz
    dziękuję :)*
  • little girl 20.02.2016
    Angela Niczego nie obiecuję, ale w następnych dniach postaram się zajrzeć ;)
  • KarolaKorman 21.02.2016
    Ty, jak zawsze, potrafisz dopiec ciętą ripostą :) Świetna cześć. Myślałam, że już będę znała wynik wyścigi, a Tu dalej każesz czekać, grrr. Zostawiam piąteczkę :)
  • Angela 21.02.2016
    Dziękuję Karola, staram się. Ostatnia część gdzieś tak w tygodniu, w przerwie w pisaniu tekstu na bitwę : )
  • NataliaO 21.02.2016
    ja też daję 5 :) Kolejny dobry, mądry i lekki rozdziałek
  • Angela 21.02.2016
    Serdeczne dzięki Natalia : ***
  • ausek 06.03.2016
    Nadrobiłam dwie zaległe części. Mam nadzieję, że wkrótce dodasz kolejną. :) 5
  • Angela 06.03.2016
    Wielkie dzięki Ausek, następna część dziś wieczorem jak mi się uda : )
  • Przyjemnie było zajrzeć. Świetna historia, czytało ją się z zaciekawieniem. Myślę, że krótkie rozdziały są tu na plus, bo nic nie jest robione na chama. Lekko i ze smakiem napisane. Dam 5.
    Pozdrawiam.
  • Angela 01.04.2016
    Dziękuję Cesarzowo, niezmiernie mi miło, że raczyłaś mnie odwiedzić : D
  • Arysto 29.05.2016
    No i gdzie jest czwarta część?
    Zatrzymuję się na tym - napiszę Ci jutro rano opinię z pracy, bo obecnie muszę wyjść i nie wiem, kiedy wrócę :) nie bój się jednak, jest całkiem spoko :D
    Pewnie jeszcze dzisiaj w nocy napiszę kilka zdań o opowiadaniach, to prześlę od razu.
    Tymczasem - miłego Łowcy i niedzieli!
  • Angela 29.05.2016
    Mam tylko pytanie, które opowiadania czytałeś?
  • Arysto 30.05.2016
    Angela Większość szortów, trzy części Zwierzchniczki, Zabawkę, Dżemo Team, Bitwę literacką o wyspie ;)
    Jeszcze nie wróciłem do domu, niestety, nadgodziny, a nie mam nawet chwili, by zajrzeć porządne na opowi ;/ przepraszam za opóźnienie takie niedobre z mej strony
  • Angela 30.05.2016
    Arysto, nadgodziny - siła wyższa przez Bogów na śmiertelnych zrzucona, z nimi nie wygrasz : )
    Nie przejmuj się, nie ma pośpiechu, i tak całkiem sporo już za Tobą. Miłego Popołudnia : )
  • Arysto 18.06.2016
    Ok, czas na ogólny komentarz:

    Ze słabych stron:
    - popełniasz wiele niepotrzebnych informacji. Ogólnie karmisz nas małymi pobocznościami, wyglądem bohaterów, drobnymi zdarzeniami, które na nic ostatecznie nie wpływają, z czego większość jest żywcem wyjęta z literackich kliszy - scena w karczmie Nory, gdzie udowadnia swoją zajebistość i potęgę kobiecej siły - niepotrzebna klisza, Nora była wystarczająco mocna w przesłuchaniu. Podobnie ta madame prekogniczka z opowiadania na wyspie - nic nie wniosła. Kompletnie. Zapychacz, skarpeta w gacie, skarpeta w stanik.
    - wydaje mi się, że Twoje opowiadania mają dobry początek, dobry zamysł, dobry motyw, a potem nagle orientujesz się, że trochę Ci brakuje pomysłów na przedstawienie tego wszystkiego w taki sposób, jaki by chcieli widzieć czytelnicy. Ogółem odniosłem nieprzyjemne wrażenie, że piszesz bardziej z myślą o tym, co pomyślą czytelnicy zamiast "jak chciałabym to przedstawić, co chciałabym przedstawić i w jaki sposób". W skrócie: dobre pomysły, ale żywcem zeskrobane kilofem z kopalni wyobraźni i nieobrobione kompletnie. Surowe.
    - Dialogi masz uporządkowane pod jeden wątek. W opowiadaniach to spoko - w dłuższych wersjach niekoniecznie, bo wypowiedzi bohaterów to główny sposób na to, by przedstawić ich charaktery. W dłuższych przypadkach prozy, która nie jest jednowątkowym opowiadaniem potrzebne są naturalniejsze dialogi.
    - Zdarza Ci się popełniać duże niespójności - to, co prezentuje sobą tempo nie oddaje tego, co się dzieje, wypowiedzi bohaterów nie współgrają z sytuacją, z jednej strony w Wyspie mieliśmy pamiętnikarstwo, prowadzenie dziennika i potem ni stąd ni z ową, bez żadnego odgrodzenia, bez podziału, bez nawet wizualnego podziału tekstu mamy narrację jak z opowiadania wyjętą. Na dodatek nawet w czysto narracyjnych opowiadaniach zdarza Ci się popełniać gawędziarskie wstawki (masz w ogóle skłonności do gawędziarskiego stylu, więc na Twoim miejscu poszedłbym w gawędziarskie fantasy, bo mogłoby Ci naprawdę dobrze wyjść) typu "Co oczywiste", "Jak można się domyślić" - nie pamiętam konkretnych przykładów, ale z drugiej strony - łatwo je wychwycić . Niespójność jest spoko np. w horrorach, gdzie spokojnym, jednostajnym tempem przedstawiasz wydarzenia straszne i makabryczne, ale niekoniecznie w fantasy lub przygodowych, gdzie raczej styl i tempo powinno współgrać i wzmacniać przekaz zamiast wzbudzać dysonans.
    - odniosłem miejscami wrażenie, że wydarzenia i akcja wychodzi bardziej z tego, by czymś zapełnić opowiadanie niż z samych ciągów przyczonowo-skutkowych. Dla mnie dobra historia to taka, gdzie czuję, że wydarzenia siebie napędzają i z siebie wywodzą, a nie, kiedy czuję, że wydarzenia to wymysł autora. Lubię jak się mnie oszuka :)

    Z dobrych stron:
    - niezły pomysły, uwarunkowanie psychologiczne, dbasz o to, by jednak motywacje były - przyda się jednak popracować nad przedstawianiem ich.
    - w sumie tylko raz zakwestionowałem wiarygodność postaci (Janek), reszta wydaje się w miarę wiarygodna, niedaleko im do postaci z "krwi i kości", wciąż jednak czegoś brakuje
    - potrafisz operować stylem, tutaj byłbym odważniejszy na Twoim miejscu. Udowodniłaś, że znasz dynamikę czasowników i powolność epitetów, dlatego sugerowałbym miejscami opuścić bezpieczne rejony znajomych kanonów literatury. Nie trzymaj się tak tego, co juz gdzieś przeczytałaś - pisz o czymś, czego jeszcze nie przeczytałaś. No i opieraj się na własnych doświadczeniach, pewnie masz ich wiele, jesteś dorosłą kobietą z historią i bagażem, który warto wykorzystać nawet fantastycznej fikcji. Jeśli autor wie o czym pisze i doświadczył tego, to tym lepiej.
    - pracujesz nad sobą. To najlepsze, co może mieć w sobie autor. Poprawiasz się, pracujesz, ogarniasz, bierzesz uwagi, próbujesz, co momentami nie wychodzi, ale nie popełnia błędów ten, który nic nie robi i nie próbuje. Przyjemnie się patrzyło, jak eliminowałaś błędy ze starych opowiadań i jednocześnie popełniałaś nowe gafy. W sumie jest to jeden z wyznaczników rozwoju, jeśli człowiek popełnia nowe błędy, a nie stare.

    Nie jest źle, większość z tych błędów da się wyeliminować lepszym planowaniem opowiadania, rozpisaniem sobie fabuły na części pierwsze i częstym kwestionowaniem i krytycznym spojrzeniem na swoje plany, myśli i wydarzenia. Zadawaj sobie więcej pytań. Dużo pytań. Pytań o każdą pierdołę: czemu, dlaczego, z czego to wynikło i jakie to ma znaczenie?

    Nie czytało mi się również źle - bez problemów czytałem Twoje opowiadania, chociaż i tak dzisiaj musiałem niektóre odświeżyć. Wybacz długi czas oczekiwania, mam nadzieję, że było warto i nie zawiodłem.
  • Angela 20.06.2016
    Arysto, na wstępie chciałabym podziękować za trud włożony w czytanie i obszerny komentarz.

    Co do opowiadania Wyspa – racja, pomysł się pojawił i umarł. Nie jest tak, że nie mogłam się zdecydować jak prowadzić opowieść, bohaterka ze szczegółami (dialogami) odtworzyła przeszłość.
    Jeśli chodzi o Janka, takiego rzeczowego i trzeźwo myślącego, być może za słabo podkreśliłam wpływ jaki miało na niego niezałożenie naszyjnika z kości (było to chyba tylko w jednym zdaniu na końcu).

    Dżemo Drużyna ( Fanfiction Steven Universe ) - to fanfick bajki, więc siłą rzeczy musiał być lekko, czy też mocno animowaty.
    "przyczepiony do pleców” - rzeczywiście niezbyt fortunne wyrażenie.
    "– Zabij nas, zanim jeszcze choć trochę nad nią panuję " - miałeś prawo nie zrozumieć, spieszę wyjaśnić. Fuzja to połączenie klejnotów, które mimo połączenia są w stanie zachować pewną myślową odrębność. W połączonym ciele często dochodzi do wewnętrznej walki o dominacje.
    "Nawet kiedy się cofasz, patrz przeciwnikowi w oczy" słowa prawie żywcem wyjęte z ust Perły, nauczycielki Coni, nie mój sposób zapatrywania się na sztuki walki.
    Wykorzystanie nazw klejnotów również nie jest moją zasługą, są one żywcem wyciągnięte z kreskówki.

    Zwierzchniczka – no cóż, zdaję sobie sprawę, że historia lekko w jednostajnym tempie, ale jakoś nie idzie mi przyspieszanie akcji, gdyż sama jestem z natury typem flegmatyka. Niestety miałeś rację w swoich spostrzeżeniach, dlatego ostatnie opowiadanie, choć o lekko fantastycznym zabarwieniu, jest raczej opowiastką obyczajową, pisaną w narracji pierwszoosobowej, bez wątków pobocznych. Zobaczymy co z niego wyjdzie.

    Jeszcze raz serdecznie dziękuję i postaram się wziąć Twoje rady do serca.
  • Arysto 20.06.2016
    Angela
    Jasne, przede wszystkim - weź na nie wszystkie poprawkę. Ja też nie zawsze widzę jaki był zamiar itd, fanfiction mogę nie rozumieć, co słusznie już zauważyłaś. Starałem się jednak dojść do jakichś wspólnych wniosków, które wykrystalizowały się podczas czytania Twoich prac :)

    Mam nadzieję, że jesteś chociaż w połowie content z mojego komentarza i będę miał Cię na oku! :D
  • Angela 20.06.2016
    Arysto pewnie że jestem kontent, konstruktywna krytyka zawsze w cenie. Mam nadzieję że rady przydadzą się przy opowiadaniu które męczę obecnie, i że po przeczytaniu nie zwymiotujesz na tęczowo : D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania