ZWIERZĘTA WOKÓŁ NAS-GILUŚ
Zastanawiałam się dzisiaj nad rolą jaką pełnią zwierzęta w naszym domu.
Zwierzęta towarzyszą nam od zawsze,brały udział w procesie wychowania dzieci
,teraz wnuków.
Chcę opowiedzieć o wartościach ,które wniosły w nasze życie.
Z wczesnego dzieciństwa pamiętam sucię owczarka niemieckiego,pamiętam że chorowała na gościec stawowy i zajmowała się nią mama,plątał się pod nogami jakiś kot,po kuchni biegał wredny jeżulec i gryzł za pięty,tata na zimę schował go do piwnicy a na wiosnę wyniesliśmy go daleko na łąki.
Mieszkaliśmy na przedmieściach małego,powiatowego miasteczka.na osiedlu domków jednorodzinnych
Czwórka dzieci,rodzice i babcia,mieliśmy dom,duży sad w sadzie parę uli,ogród warzywny, mieliśmy około setki drobiu i króliki
,Za domem zaczynały się pola uprawne i łąki.
To był nasz teren,granicę wyznaczała rzeka Paklica,dopływ Obry
Paklica w najgłębszym miejscu sięgała nam do kolan co powodowało że biegaliśmy nad rzekę sami.
Biegaliśmy ale po wykonaniu zleconych prac,mama zlecała każdemu opielenie jednej grządki,oberwanie jednego krzaka porzeczki i nakarmienie drobiu,wracając z nad Paklicy trzeba było narwać mleczy dla królików i w bańkę zebrać rzęsę dla kaczek.
Kolację mama dawała dopiero jak cały zwierzyniec był nakarmiony,napojony i zamknięty.Ojciec powtarzał że zwierzęta się nie obronią przed lisem,nie wezmą sobie same jedzenia ani wody,te codzienne zajęcia wyrobiły w nas poczucie obowiązku.
zdarzało się że przynosiliśmy do domu poranione zwierzęta gila ze złamaną łapką,srokę ze złamanym skrzydłem wolno było przynieść każde zwierzę wymagające pomocy pod warunkiem że będziemy się nim zajmować,tata nastawił gilusiowi łapkę unieruchomił chyba taśmą izolacyjną a siostra w wielkim atlasie miała się doczytać co giluś ma jeść i do niej należało dbanie o jego potrzeby.Gilusiowi łapka się zrosła ale wypuszczany na dwór wracał z awanturą do domu.Kończyła się zima kiedy na ogród,na wyschnięte rzepy przyleciało stadko gili Gilus był od nich trzykrotnie większy,jeszcze się napuszył i nie dał się odgonić,poleciał z gilami,siostrze było smutno ale tata ją pocieszał i wytłumaczył że Gilus będzie szczęśliwy tylko z gilową dziewczyną.Miałyśmy nadzieję że oswoimy sobie wiszące na strychu do góry nogami nietoperze chociaż były w dotyku jak aksamit miały pyszczki jak miniaturowe ryjki to oswoić się nie dały
Za to sroka Margośka,bohaterka następnego opowiadania oswoiła nas wszystkich
Komentarze (2)
Życzliwie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania