Zwierzogród : Spotkanie po siedmiu latach cz. 3

Bar Czerwony Aksamit

 

Telefon wypadł z mojej łapy i upadł na dywan. "Zaginął" tylko to słowo było w moim umyśle. Stałam tam zaszokowana i przestraszona, nie myślałam o niczym innym tylko nad tym jak to się mogło stać.

Nie mogłam tam dłużej zostać, musiałam odnaleźć syna. Szybko podniosłam telefon i chwyciłam swoją torebkę, nie przejmowałam się zmianą nie mogłam czekać, chciałam już wyjść gdy nagle usłyszałam wołanie.

-Dokąd się wybierasz? Twoja zmiana jeszcze się nie skończyła!- oświadczył mój szef z rozdrażnieniem w głosie.

Odwróciłam się: -Przepraszam pana ale mój syn zniknął, muszę go odnaleźć. Mam nadzieję, że rozumie pan moje położenie i wypuści mnie wcześniej.-

Zamiast tego spojrzał na mnie pozbawionym emocji spojrzeniem. Nie spieszył się z odpowiedzią.

-Możesz poszukać syna po zakończeniu zmiany!-

Byłam zbita z tropu i kompletnie zszokowana tym jak ktoś może być tak pozbawiony współczucia czy empatii.

-Jeśli wyjdziesz zwolnię cię Nicole. Przypomnij sobie jak ciężko było znaleźć ci pracę.- zagroził mi mój szef.

Ale nie obchodziło mnie co mówi lew, Nathan był ważniejszy. Na utratę pracy mogłam sobie pozwolić, ale syna nie.

Otworzyłam drzwi i momentalnie poczułam podmuch świeżego powietrza który uwolnił mnie od smrodu alkoholu obecnego w budynku. Jednak gdy byłam już na zewnątrz, zdałam sobie sprawę, że nie wiem gdzie jest mój mały chłopiec.

-"Gdzie może być?"- pomyślałam sobie, zaczęłam myśleć o wszystkich miejscach do których Nathan mógł się udać.

-"Raczej nie poszedł do domu ani do parku, ale gdzie indziej mógłby pójść?"- w tym momencie byłam bardzo zirytowana, zirytowana, że nie miałam pojęcia gdzie może być Nathan, całe to myślenie w ogóle nie zbliżyło mnie do znalezienia go.

-"Może ktoś widział dokąd się udał?"- pokładanie nadziei w inny ssakach było słabym pomysłem, lecz prawda była taka że nie miałam żadnej alternatywy. Pobiegłam więc do ostatniego znanego miejsca pobytu syna. Szkoły

 

Śródmieście, okolice szkoły podstawowej w Zwierzogrodzie

 

Kiedy jesteś w miejskim zgiełku zatrzymać się na środku drogi jest bardzo złym pomysłem. Najprawdopodobniej twój ogon zostanie podeptany, albo gorzej, zostaniesz zdeptany cały. Ale nie miałam wyboru musiałam dowiedzieć się czegokolwiek o miejscu do którego poszedł Nathan.

Próbowałam pytać: -Przepraszam, czy widzieliście tu małego lisa, jakąś godzinę temu?- ale zawsze spotykałam się z negatywnymi odpowiedziami.

Co jakiś czas słyszałam również odpowiedziami w stylu: -Odczep się lisie. Albo: -Idź oszukiwać kogo innego.- zwykle ignorowałam takie reakcje jednak teraz zaczęły mi one działać na nerwy.

Zdesperowana znalazłam wolne miejsce na jakimś przystanku autobusowym. Nagle zdałam sobie sprawę, że mogę już nigdy nie zobaczyć Nathana, utrata dziecka jest najgorszą rzeczą jaka może przydarzyć się matce.

-"Czy mogę już nigdy nie usłyszeć jego głosu i śmiechu? Usłyszeć jak narzeka na ilość prac domowych, czy zobaczyć go wcześnie rano w jego uroczej piżamie?"-

Myślenie o tym wszystkim było nie do zniesienia.

-"Jestem najgorszą matką w historii, straciłam ich obu, Nicka i Nathana."- obraz zaczął mi się zacierać gdy łzy zaczęły tworzyć się w moich oczach. Usłyszałam jak ktoś zbliża się w moim kierunku, spojrzałam w górę by zobaczyć dwie rozmazane postacie, wilka i tygrysa w policyjnych mundurach.

-Proszę pani czy wszystko w porządku?- zapytała tygrysica.

Pokręciłam głową, łzy ściekły po moich białych policzkach. -Nie, nie jest w porządku mój syn zaginął.-

W tamtym momencie byłam zdesperowana, potrzebowałam pomocy. Nie mogłam stracić Nathana.

-Proszę pomóżcie mi, ma tylko siedem lat.-

Tygrysica wyglądała na zdziwioną moją reakcją, może nigdy nie spotkała zdesperowanej matki? Spojrzała na swojego partnera, wilk skinął głową, tygrysica złapała swoje radio i powiedziała.

-Clawhauser, tu oficer Fangmayer, czy mnie słyszysz?-

Usłyszałam jakąś odpowiedz z radia funkcjonariusza, jednak byłam zbyt daleko by coś z niej zrozumieć.

-Czy była jakaś wiadomość o znalezieniu małego lisiego dziecka?- czekała chwilę na odpowiedz lecz gdy ją otrzymała na jej twarzy pojawiła się ulga. -Dzięki Clawhauser.-

Odwróciła się do mnie.

-Mój przyjaciel poinformował mnie, że do komisariatu pierwszego przybył właśnie mały lisek.-

-"Mały lisek który jest podobny do Nathana ale wcale nie musi nim być".- pomyślałam sobie.

-"Nie muszę myśleć pozytywnie, to chyba Nathan, nie to jest Nathan. A więc teraz do niego.-

-Eee... proszę pani?-

Spojrzałam na nią, miała zmieszany wyraz twarzy. Uświadomiłam sobie, że mogłam być pogrążona w swoich myślach bardzo długo.

-Muszę dostać się na komisariat. Czy możecie mi pomóc?- zapytałam.

Ponownie spojrzała na swojego partnera jakby w poszukiwaniu aprobaty. Wilk podniósł kciuk w górę.

-Możemy pojechać radiowozem, jestem pewien, że szef nie będzie miał nic przeciwko jeśli szybciej wrócimy z patrolu.- powiedział.

-Dziękuję, bardzo dziękuję.- podziękowałam wdzięczna, że nie muszę znowu biec.

-To nic, wykonujemy tylko swoją pracę.- wyznał.

Gdy weszliśmy do auta, miliony myśli zaczęły krążyć po mojej głowie.

-"Jeśli to Nathan jest w komisariacie, to dlaczego uciekł ze szkoły? Czemu poszedł akurat tam?"-

Wtedy doznałam olśnienia.

-"Nick, poszedł znaleźć Nicka. Siedem lat bez ojca, to oczywiste, że Nathan poszedł go tam znaleźć, dlatego pytał gdzie Nick pracuje. Dlaczego mu powiedziałam? Jestem kompletną idiotką!"- gdy byłam zajęta swoimi myślami samochód ruszył.

Moje myśli zaczęły dryfować, ale tym razem w kierunku Nicka. -"Ciekawe czy Nick nadal jest tak przystojny jak go zapamiętałam? Chwila, czemu myślę o nim w ten sposób? Zostawił mnie i to gdy byłam w ciąży! Ale nie mogę go za to winić, nie widział o Nathanie. To prowadzi do pytania, czy wybaczę mu, że zostawił mnie siedem lat temu?"-

 

 

Autorem fanfiku jest QualityQuantity ja jestem tylko tłumaczem.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ciacho 04.05.2018
    Ozjasz Goldberg to cyborg z krainy ananasów.
  • Niko Bellic 44 04.05.2018
    Dobrze wiedzieć ????

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania