Zwykły dzień.

Środa, godzina 7:15, budzę się odrobinę później, niż na co dzień, ponieważ postanowiłam nie pójść na dwie lekcje matematyki. Szach mat, kurwa, Facetko. Mimo to, nie chce mi się tak samo, jak zawsze. Poranna toaleta oraz kawa, którą mogłabym pić litrami, aby tylko przeżyć ten pieprzony dzień. Makijaż. Mam lat dwadzieścia, powinnam mieć piękne, błyszczące włosy, długie rzęsy i rozświetloną skórę bez cienia zmęczenia. Chciałoby się, co kurwa? Moje włosy są poplątane, jak gdyby przeszła przez nie cała gromada szarańczy, a cienie pod oczami dają do zrozumienia innym ludziom, że prawdopodobnie jestem narkomanką. Chociaż nie jestem. Jeszcze. To nie fair, ale życie nauczyło mnie jednego - zawsze może być gorzej. Po całym procesie rozważania, czyj żywot wolałabym mieć (z całą pewnością nie Evy Minge), idę pospiesznym, lecz niepewnym krokiem, docieram na pociąg, który ma mnie zawieźć do piekła. Pociąg ma to do siebie, że nie wiadomo, kogo się w nim spotka tym razem. Można spotkać miłość swojego życia, a można też spotkać zboczeńca, jak ja, kiedy miałam wówczas lat 15. Po całej piętnastominutowej podróży wychodzę z pociągu i idę Mostem Dworcowym w kierunku przystanku tramwajowego. Kątem oka widzę, jak spierdala mi moja znienawidzona 6. Na następną trzeba będzie czekać 10 minut. I bądźcie pewni, że się spóźni. Albo w ogóle nie przyjedzie. Kurwa mać. Mam jednak dzisiaj szczęśliwy dzień, alleluja! Szóstka przyjeżdża, a ja kontynuuję swoją podróż do najbardziej pojebanej instytucji z jaką miałam kiedykolwiek do czynienia - do SB. Po wyjściu z tramwaju

czeka na mnie kilka świateł, pięciominutowy spacerek, itede ite kurwa pe, jak to mawiał Stephen King.

 

Docieram, wrota piekieł wyjątkowo są otwarte (przeważnie trzeba mieć kartę, aby je otworzyć, wiecie, prawie jak w więzieniu). Spoglądam na plan i widzę, że zaczynam lekcją, którą nazywają językiem szatana. Gdyby ktoś nie wiedział, chodzi o język niemiecki. Przypominam sobie w tym momencie o moim nauczycielu języka niemieckiego z gimnazjum, który pośladki miał tak jędrne, że aż chciałoby się chwycić te brzoskwinki. No i mnie lubił. Ha ha ha. Jest też jeden szkopuł - prawdopodobnie jest gejem. Każdy fajny facet jest gejem. W zasadzie, mnie też można by nazwać gejem. Chociaż nie. Kobiece pośladki potrafią wyglądać równie atrakcyjnie. Jednak nauka tego języka nie poszła całkowicie na marne. Dostałam piątkę z kartkówki. Może ten dzień nie będzie taki chujowy. A w sumie.. to kogo ja kurwa próbuję oszukać? Oczywiście, że będzie. Tak, jak każdy inny. Chujowy dzień, chujowy tydzień, miesiąc, rok, życie. Długo tak jeszcze?

 

No cóż, wracam z wnętrza głowy i zastaję darcie mordy. Podła belfrzyca kontra zgraja skończonych idiotów. Let the show begin and give me my popcorn. Mogłabym rzec, że czuję się, jak w jakimś cholernym zoo, ale obraziłabym zwierzęta.

One zachowują się zdecydowanie bardziej cywilizowanie. I nie mówią "jestem zajebisty w chuj, a to jest hilfi fud". Tak, wcale się nie pomyliliście. Od teraz nie ma żadnego, pierdolonego "healthy". Jest za to "hilfi". Nauczcie się. Powiadam wam, Mr Spider - naczelny włazidupca, a dodatkowo skończony, arogancki skurwysyn zostanie kiedyś przywódcą. Przywódcą do całkowitej zagłady tego kraju. Mówią, że nic gorszego od PiSu przytrafić nam się nie może. Ale jeśli przeczytaliście wcześniejszy fragment to wiecie doskonale, że owszem - MOŻE.

 

Reszta dnia upłynęła nadzwyczaj spokojnie, kiedy zauważyłam razem z przyjaciółką przechodzącego obok korytarzem pana Dupka, należącego do friendzone (przekleństwo wszystkich facetów, huh?). Księżniczkę. Z fochem. Ani cześć, ani pocałuj mnie w dupę. Nic. Za wyjątkiem uśmiechniętej mordy. I to bynajmniej nie z naszego powodu. Coś mi tutaj nie gra. Nie ma nic bardziej zabawnego, a jednocześnie wkurwiającego, niż mężczyzna, który jest obrażony. No bo jak to, on? Obrażony? Ignoruje mnie? Chciałam, żeby zauważył, jak to JA go ignoruję. Wiecie, babskie zagrywki. Nikt ich nie rozumie, nawet my same. Ale tak musi być i koniec. Dlatego lepiej z kobietami się nie kłócić. Nigdy. Zacznie się od jakiejś błahostki, a skończy na "ty chuju, wiem, co zrobiłeś 10 października 2009 roku o godzinie 17:45". Domyślam się, że każdej ze stron byłoby wygodniej tego uniknąć, prawda? Swoją drogą, przypomina mi to moją ostatnią sobotnią "imprezę". Prawie jak Saturday Night Live.

Z temperamentem ekipy z New Jersey, New Castle czy innego, równie popularnego odmóżdżacza emitowanego przez MTV

(bo kto by pomyślał, patrząc na nazwę stacji, że będzie ona puszczać muzykę? Nikt, prawda? ;) Spokojna, kulturalna impreza, ktoś rzyga pod siebie, ktoś pieprzy się w toalecie, jeszcze ktoś gotuje, bo co jak co, ale Pacmana trzeba zaspokoić, aż tu nagle słyszę "a w walentynki, to ci nawet loda nie zrobię". W odpowiedzi delikwentka dostaje "ty, to mi nawet nigdy snickersa nie kupiłaś w sklepie, taka kurwa z ciebie dziewczyna!". Myślę, że dalszej części wolicie nie znać. Prawdę mówiąc, ja też wolałabym zapomnieć. Ostatecznie puściłam towarzystwu Enrique Iglesiasa, który zadziałał uspokajająco. Nie ma to, jak te hiszpańskie rytmy. Każda dziewczyna podkochiwała się kiedyś w Enrique. Jeśli mówi, że nie - kłamie.

 

Na tych oto rozważaniach zakończyłam kolejny szkolny dzień i popędziłam do domu. A tam, jak to w domu. Pogadałam chwilę z mamą, wypiłam herbatę w wielkim, litrowym kubku (tak, jestem uzależniona) i poszłam odrabiać lekcje, a przynajmniej udawać, że to robię. Następnie położyłam się i zaczęłam ponownie rozmyślać o życiu, co nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.

Teraz nadal leżę, ale już z laptopem na brzuchu i piszę to opowiadanie, ponieważ łudzę się, że kiedyś uda mi się zostać

pisarką "no bo w teście doradcy zawodowego wyskoczyło mi, że jestem artystką", jest godzina 01:14, a mój dzień powinien

się definitywnie zakończyć kilka godzin temu. Rano będę żałować tej decyzji. Na pewno.

 

A całe opowiadanie powinno zacząć się od "Mam na imię Sara, depresję i próbuję zrobić coś ze swoim życiem."

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • ladnymichal 04.04.2016
    jestes chorym czlowiekiem
  • Nuncjusz 04.04.2016
    Bardzo fajne, chcę więcej tej dobroci :)
  • S. 08.05.2016
    Ladnymichal - dlaczego?
    Nuncjusz - dziękuję :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania