Zwykłym, codziennym torem

Delikatny powiew wiatru poruszył listkami krzewów. Emilka odchyliła głowę do tyłu rozkoszując się chłodnym dreszczem, który przebiegł jej wzdłuż karku. Co za ulga. Słońce stawało się trudne do zniesienia. Prażyło, piekło, malowało skórę na czerwono. Czerwiec. Czas słońca, czereśni i końca roku szkolnego. Początek błogiego lenistwa.

Wiatr ustał. Dziewczyna westchnęła na myśl o szkole. Nie znosiła tego miejsca, ostatnio coraz bardziej. Nie lubiła też swojego mieszkania w kamienicy na Warszawskim Mokotowie. Nie lubiła swojego życia, nudnego, szarego, monotonnego. Każdy dzień wyglądał tak samo. Pobudka rano, godziny szkolne spędzone na słuchaniu, bardziej lub mniej, nudnego ględzenia nauczycieli i plotkowaniu z koleżankami udając, że nic się nie stało. Potem powrót do domu, obiad przygotowany przez matkę, dla której największym życiowym spełnieniem było gnieżdżenie się w małym mieszkanku i usługiwanie swojej cudownej rodzince. Uczenie się do kolejnego sprawdzianu, oglądanie telewizji, czytanie książek... Urozmaiceniami były wyjścia do kina lub na spacery ze znajomymi.

Emilka oparła łokcie na poręczy balkonu. To nie było życie dla niej. Ona pragnęła czegoś innego niż zwykła egzystencja zwykłej dziewczyny. Pragnęła wyrwać się, wyjechać, by zobaczyć nowe miejsca, przeżyć przygodę! Zwierzyła się dziś z tego swojej przyjaciółce, Ali. Dziewczynki znały się od podstawówki i bardzo się z sobą zżyły. W głowie Emilii zabrzmiał jej głos. "No to zrób coś ze swoim życiem", mówiła. "Siedzeniem i użalaniem się nad sobą nic nie wskórasz!". Ale jej było łatwo mówić. Obydwoje jej rodzice byli podróżnikami i fotografami. Często zabierali ją ze sobą, gdy gdzieś wyruszali. Tak jak tym razem. Jutro Alicja wyjeżdżała z mamą do Florencji. Zawsze, gdy wracała przywoziła ze sobą masę zdjęć, pamiątek, wspomnień i opowieści.

Czerwień wstąpiła na policzki Emilki gdy pomyślała o tym, że kiedy jej przyjaciółka będzie przemierzać z aparatem malownicze uliczki włoskiego miasta, ona, córka zwykłych, szarych obywateli będzie siedzieć w małym mieszkanku na Warszawskim Mokotowie. Rozejrzała się. Z drugiego piętra miała dobry widok na podwórko. Uśmiechnęła się na widok wychodzącej z bramy starszej pani trzymającej za rączkę małą dziewczynkę. Emilka bardzo lubiła tę staruszkę, panią Malwińską. Starowinka całe dnie opiekowała się wnuczką, której rodzice długo pracowali. Emilia często rozmawiała ze starszą kobietą na ławce obok piaskownicy, gdzie bawiły się mała siostra dziewczyny i wnusia pani Malwińskiej. Ciekawe, czy znów upiecze te pyszne ciasteczka, pomyślała nastolatka widząc siatkę z zakupami w drugiej dłoni sąsiadki. Kobieta często częstowała nimi ją i jej siostrę. Smakowały wybornie - kruche, słodkie, z kawałkami czekolady. Ślinka napłynęła dziewczynie do ust. Wtem w jej głowie znów pojawił się głos Alicji.

"Nie chcesz być zwykłą, szarą obywatelką - Proszę bardzo! Ale to wymaga trochę wysiłku, wiesz?". Emilia prychnęła. Co niby Ala mogła o tym wiedzieć? Ona sama nic nie zrobiła, by móc opowiadać o swoich podróżach. Wystarczyło, że była córką swoich rodziców. "Chcesz być pisarką - Musisz zacząć pisać! Najpierw do szuflady, potem opublikuj to gdzieś w internecie. Może ktoś to zauważy. Albo spróbuj wysłać swoje prace do jakiegoś czasopisma". Emilka rozważała te słowa. By pisać, trzeba mieć talent. Nie wiedziała, czy ma. Lubiła czytać książki, dostawała dobre oceny z wypracowań, ale napisać opowiadanie... Do tego trzeba mieć czas. Czas i pomysł, przemknęło jej przez głowę. Westchnęła. Przez chwilę układała w myślach przykładową fabułę, ale nic sensownego nie chciało wyklarować się z potoku myśli. Głośny, nieprzyjemny dźwięk wyrwał nastolatkę z jej rozmyślań. Na podwórko wjechał właśnie skuter. Zatrzymał się obok jednej z klatek schodowych. Kierowca zdjął kask i zszedł z maszyny. Był to chłopak w wyświechtanym podkoszulku. Pomajstrował chwilę przy pojeździe, po czym zniknął w klatce schodowej. Pewnie jakiś nowy facet Kamili, Emilka była tego pewna. Całe podwórko było żywo zainteresowane życiem miłosnym ślicznej licealistki Kamili, a najbardziej brat Emilki, który nazywał ją "zwykłą kurwą". Emilia Parsknęła cicho. Jej brat. Głupi, leniwy i opryskliwy. Siedział teraz w swoim pokoju i grał w gry komputerowe. Mógł tak cały dzień, z przerwą na ugoszczenie nowej "koleżanki". Emilka zawsze wtedy siedziała pod drzwiami jego pokoju i nasłuchiwała. Ale nie działo się tam nic co według dziewczyny zasługiwało na uwagę.

"To może aktorstwo", znów usłyszała głos Ali. "Zacznij chodzić na castingi". Niby kto by ją tam zauważył - Emilka, jak na złość była zwykłą dziewczyną, ani ładną, ani brzydką, ze zwyczajnymi, brązowymi włosami i oczami, bez znaków szczególnych, jak miliony innych młodych dziewczyn. Odpędziła od siebie tę myśl. O nie, ona nie może pozostać jedną z nich! Musi osiągnąć coś więcej. Na jej twarzy pojawił się grymas, gdy zobaczyła jak w kierunku klatki schodowej zmierza jej mama z siatką pełną zakupów, a za nią drepcze najmłodsza latorośl w jej rodzinie. Koniec spokoju.

Dzwonek do drzwi. Emilia przeszła boso przez mieszkanie i otworzyła. Szybko została obarczona jedną z siatek i poproszona o rozpakowanie.

- Założyłaś sukienkę od cioci! - Uśmiechnęła się mama - ślicznie w niej wyglądasz, czerwień ci pasuje! Co tam w szkole? Pani oddała klasówki z biologii? A co tam u Alicji? Czaaaaaareeeeek! Słyszałam, że wyjeżdża z matką? Gdzie tym razem? Znowu Grecja, czy może jakiś inny kierunek? Czaaaaareeeeek! Nie mogę z tym chłopakiem! Cały dzień się z pokoju nie rusza!

Emilka nie słuchała dalszego monologu mamy. Wsadzając makaron do szafki wciąż słyszała głos Ali. "To może muzykiem! Ale nie umiesz na niczym grać! Musisz zapisać się na jakiś kurs czy ognisko, czy co. Może gitara? Chociaż gitarzystów jest dużo, może coś bardziej oryginalnego. Saksofon? Klarnet? Uczyłaś się chyba kiedyś grać na flecie?. To prawda, uczyła się. W podstawówce, razem z całą klasą. I nie szło jej to najlepiej. Od tamtego czasu postanowiła, że da sobie z muzyką spokój. Poza tym, skąd weźmie pieniądze, by opłacić lekcje?

Emilka zupełnie nie wiedziała, co ma z sobą zrobić. Spojrzała na mamę, uśmiechniętą, robiącą obiad i jednocześnie pochłoniętą ględzeniem swej najmłodszej córki. Spojrzała na tatę, który właśnie wszedł do mieszkania, na jego teczkę pełną wypracowań do sprawdzenia. Spojrzała w kierunku pokoju brata, który w tej chwili zapewne męczył nową grę lub wysyłał kumplom obleśne zdjęcia nagich panienek. Spojrzała na swoje zaciśnięte pięści i wiedziała, że nie może pozwolić sobie na trwanie w tym szarym, monotonnym życiu. Zamaszystym krokiem ruszyła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi, wybrała książkę po czym zagłębiła się w lekturze. Życie toczyło się nadal, swoim zwykłym, codziennym torem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania