Życie idealne

Czasem życie wygląda idealnie, ale najczęściej są to tylko pozory. Lecz jakie było moje życie? Chyba wręcz zbyt doskonałe. Miałem wtedy osiemnaście lat, byłem w trzeciej klasie liceum, miałem dziewczynę, którą kochałem i z wzajemnością oraz byłem bliski zdania matury. Jeszcze poza tym byłem osobą wysportowaną. Znajdowałem czas by trzy razy w tygodniu udać się na siłownię i dać sobie dwugodzinny wycisk. Miałem bogatych rodziców, którzy spełniali wszystkie moje zachcianki. Nigdy nie brakowało mi również znajomych. Moim marzeniem była praca w wojsku, a raczej studia wojskowe. Również dobrze orientowałem się w temacie medycyny i pierwszej pomocy. Czego chcieć więcej?

Obraz miał się sypać, ale ja tego nie dostrzegałem. Pierwszym elementem, który się posypał była miłość. Przez naukę, siłownię oraz zajęcia sztuk walk, na które zapisałem się dwa miesiące przed maturą, sprawiały, że miałem co raz mniej czasu. Przeważnie spotykałem się ze swoją dziewczyną około trzech razy w tygodniu. Chodziliśmy do tej samej szkoły, więc na każdej przerwie siedziałem tylko z nią. Zaczęło się od drobnych sprzeczek, ale ignorowałem te pierwsze sygnały i żyłem dalej. W końcu zaczęliśmy przebywać ze sobą tylko na co drugiej przerwie. Pisała dużo z jednym chłopakiem, ale jej ufałem, więc nie obawiałem się niczego.

Drugim elementem była nauka. Sztuki walki bardzo mi się spodobały i nawet dobrze mi szła ich nauka. Był to powód, dla którego zacząłem opuszczać się w nauce. Zacząłem chodzić na wagary by więcej ćwiczyć. Czas leciał i do matury pozostał zaledwie tydzień. Miałem pewne braki, ale nie bałem się niezdanej matury. Na moje szczęście, ten element pokruszył się najmniej. Przyszedł czas matury, którą udało mi się zdać na dobrym poziomie, lecz przez moje niedbalstwo, nie wystarczyło mi punktów, by dostać się do szkoły oficerskiej.

Był wtedy lipiec. Trenowałem co raz więcej i ciężej. Każdego dnia potrafiłem ćwiczyć po dwie godziny na siłowni, a potem biec na trening sztuk walk. Ćwiczyłem różne style, od karate po boks. Trener bardzo mnie chwalił i widział we mnie wielki potencjał. Jednak przez jeden trening musiałem odmówić spotkania ze swoją dziewczyną. Na treningu mieliśmy przećwiczyć nową metodę treningu w wodzie, a to, że pogoda dopisywał, to sprawiło, że wybraliśmy się potrenować nad jezioro, które było trzy kilometry od nas. Był to chyba mój najgorszy trening w życiu. Dlaczego? Nad wodą spotkałem moją dziewczynę, która całuje się z pewnym chłopakiem. Co zrobiłem? Zadziałałem pod wpływem emocji. Jak to się skończyło? Połamana ręka, nos, rozcięty łuk brwiowy i wiele siniaków. Oczywiście nie na moim ciele, ale tamtego chłopaka. Załamałem się kompletnie i zacząłem ćwiczyć jeszcze więcej.

Mijały tak miesiące, aż w końcu cały jeden rok. Wciąż nie potrafiłem się pozbierać, ale dzięki majątkowi rodziców mogłem sobie pozwolić na życie bez pracy. Wtedy moje ciało było wręcz idealnie wyrzeźbione. Sprawiało to, że miałem duże powodzenie u dziewczyn, ale kochałem tylko jedną. Tą, której nigdy nie będę miał. Pomimo mojej siły, potrafiłem wieczorami płakać patrząc na jej zdjęcia. Pewnego sierpniowego wieczoru wracałem z treningu, około godziny dwudziestej drugiej. Przechodziłem obok klubu, gdzie na zewnątrz było o wiele zbyt wielu ludzi. Trochę mnie to zastanawiało, ale szedłem prosto przed siebie i wtedy wśród tego tłumu ją ujrzałem. Moją byłą ze swoim nowym chłopakiem. Chyba coś przeskrobali gdyż pięciu chłopaków najwidoczniej chciało im coś zrobić. Stałem w miejscu i nie wiedziałem co mam robić. Czułem się jak małe dziecko. Jej chłopak próbował się tłumaczyć, ale chyba niewiele mu to pomogło gdyż szybko otrzymał cios w twarz. Zaczęli go bić i kopać i wtedy wbiegłem w nich. Jednak setki godzin treningu coś dały gdyż szybko rozprawiłem się z trójką napastników. Jeden z pozostałej dwójki chwycił mnie, a drugi nożem parę razy dźgnął mnie w brzuch, po czym wszyscy uciekli. Padłem na ziemię, a moja dziewczyna klęczała nade mną. Coś mówiła, ale niewiele wtedy rozumiałem. Byłem cały we krwi i resztką sił powiedziałem jej dokładnie te słowa ,,Wiem, że już nic nie znaczę w twoim życiu, ale ty jesteś całym moim życiem". Zaraz potem ujrzałem tylko ciemność...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Adelajda 10.11.2016
    Takie życie to jeszcze nie tragedia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania