Jak tylko bandyta opuścił jej celę i zaryglował drzwi. To załamana padła na podłogę i gorzko zapłakała. Gdyż nie potrafi się pogodzić z faktem, że może, już nigdy nie zobaczyć swoich bliskich. W dzień i w nocy nie myśli o niczym innym, jak tylko o nich.
Niespodziewanie zjawili się tym razem we dwóch. Pochwycili ją i wywlekli za dom.
– Na kolana – powiedziałem.
Dziewczyna postanowiła, że tak łatwo się nie podda i będzie do samego końca walczyć. Tego, co ją trzymał z całej siły kopnęła prosto w klejnoty, że ten z bólu aż się skulił, a temu drugiemu broń z ręki wytrąciła.
I dosłownie resztkami sił rzuciła się do ucieczki, ale daleko nie uleciała bo wyczerpana padła na ziemię.
– Teraz, już nam się nie wymkniesz - odparł herszt bandy.
– Mój anioł stróż jest tu w pobliżu. Spróbuj mnie tylko tknąć, a będziesz miał z nim do czynienia.
Na te słowa jeden z porywaczy rzucił się na nią i zaciskając na jej szyi swoje dłonie zaczął dusić.
Dziewczyna, już myślała, że będzie po niej. I wtedy usłyszała znajomy głos.
– Odsuń się od niej – rozkazał jeździec.
– Ty coś za jeden – zapytali bandyci.
– Jestem obrońcą tych najbiedniejszych, uciśnionych. I co są prześladowani przez takich łotrów, jak wy. Dlatego mówię wam zostawcie ją w spokoju.
– Ty słyszałeś to samo, co ja? – zapytał herszt bandy wspólnika.
– No – odpowiedział tamten drugi.
– Jakiś pajac nie będzie nam mówił, co mamy robić. – odparli oburzeni. Już my cię nauczymy porządku i się rzucili na niego.
Ale on okazał się być od nich znacznie szybszy i jednym rzutem lassa unieruchomił porywaczy
Mar, eee..., nie wiem jak Ci to, ale, że się tak spytam, po co drugi raz to samo? Nie lepiej pisać dalsze części, coś nowego, a nie odgrzewane kotlety (???)
nieśmiały25.01.2017
Ritha!
Gdy coś jest prawdziwym pięknem, tak jak to opowiadanie - wiernym odwzorowaniem życia, to chciałoby się czytać wciąż na nowo i od nowa - bez końca ❤
Komentarze (23)
Bardzo proszę - chcę więcej i jeszcze ❤
Jak tylko bandyta opuścił jej celę i zaryglował drzwi. To załamana padła na podłogę i gorzko zapłakała. Gdyż nie potrafi się pogodzić z faktem, że może, już nigdy nie zobaczyć swoich bliskich. W dzień i w nocy nie myśli o niczym innym, jak tylko o nich.
Niespodziewanie zjawili się tym razem we dwóch. Pochwycili ją i wywlekli za dom.
– Na kolana – powiedziałem.
Dziewczyna postanowiła, że tak łatwo się nie podda i będzie do samego końca walczyć. Tego, co ją trzymał z całej siły kopnęła prosto w klejnoty, że ten z bólu aż się skulił, a temu drugiemu broń z ręki wytrąciła.
I dosłownie resztkami sił rzuciła się do ucieczki, ale daleko nie uleciała bo wyczerpana padła na ziemię.
– Teraz, już nam się nie wymkniesz - odparł herszt bandy.
– Mój anioł stróż jest tu w pobliżu. Spróbuj mnie tylko tknąć, a będziesz miał z nim do czynienia.
Na te słowa jeden z porywaczy rzucił się na nią i zaciskając na jej szyi swoje dłonie zaczął dusić.
Dziewczyna, już myślała, że będzie po niej. I wtedy usłyszała znajomy głos.
– Odsuń się od niej – rozkazał jeździec.
– Ty coś za jeden – zapytali bandyci.
– Jestem obrońcą tych najbiedniejszych, uciśnionych. I co są prześladowani przez takich łotrów, jak wy. Dlatego mówię wam zostawcie ją w spokoju.
– Ty słyszałeś to samo, co ja? – zapytał herszt bandy wspólnika.
– No – odpowiedział tamten drugi.
– Jakiś pajac nie będzie nam mówił, co mamy robić. – odparli oburzeni. Już my cię nauczymy porządku i się rzucili na niego.
Ale on okazał się być od nich znacznie szybszy i jednym rzutem lassa unieruchomił porywaczy
Bo poraz kolejny wstawiasz ten sam tekst.
Masz wielki talent!
Gdy coś jest prawdziwym pięknem, tak jak to opowiadanie - wiernym odwzorowaniem życia, to chciałoby się czytać wciąż na nowo i od nowa - bez końca ❤
masz rację
niedługo się pojawi nowy rozdział
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania