Poprzednie częściżycie z żelaza 1 list

życie z żelaza 7 list

Drogi Ojcze!

Piszę już do ciebie, kiedy zdrowieję, za dwa dni idę już do szkoły, ale nadal nie mogę wychodzić na dwór, ani uczyć się. Od czasu, do czasu miewam bóle głowy. Ale dzisiaj Ojcze pokłóciłam się i dostałam karę. Przez to, że się nie odzywałam do mamy, to dzisiaj rano zabrała mi telefon, tym aż tak bardzo się nie przejęłam, tyle że nie mogę zadzwonić do babci, a jej obiecałam, szkoda pewnie się martwi, ale nie mogę do niej pojechać, mam karę na cały świat dosłownie, nie wiem, czy mama uważa tak naprawdę, ale w złości wypowiedziała wiele wyzwisk, przejęłam się. Przez cały dzień płakałam, wiem, że to prawda Ojcze, dlatego tak boli, mówiłam ci, że nie płaczę, ale to był mój pierwszy płacz z bólu, takiego jak ten, tylko nie mów nikomu, ktoś taki jak ja, w moim wieku nie powinien płakać. Nawet nie wiesz jak mi przykro Ojcze. Niby się poprawiłam, przeprosiłam, ale mojej mamie, to nie wystarcza. Więc dzisiaj nie mogłam do nikogo się odezwać, nawet oddaliłam obietnicę, byłam głównie smutna przez to i z powodu braku wyjazdu, trapiłam się bardzo tym. Czekałam na, to przez cały czas, a nagle mi to odebrano Ojcze. Postanowiłam jednak być spokojna, nawet nie wiesz, z jakim trudem mi to przyszło, chociaż jestem taka z natury, to miałam ochotę wszystko nade mną zepsuć.

Drogi Ojcze, tak zawsze zaczynam ten list i nie chodzi mi o to, że jesteś wysadzany diamentami, ani o to, że dla mnie znaczysz wiele, a po prostu z szacunku do ciebie. Do wielu ludzi, go tak naprawdę nie mam, a powinnam. Nie jestem grzeczna, ponieważ kłócę się i myślę tylko o sobie, każdy z nas jest egoistą. Jestem nieidealna i złoszczę się. Czasami po prostu wychodzę z domu, by się uspokoić, ale w mieście nie ma gdzie Ojcze, nikogo tutaj nie znam i większości ludzi się boję. Niby tutaj mieszkam, a jednak czuję, jakbym nadal mieszkała tam na wiosce. Jestem tutaj kompletnie wyobcowana. Pewnie zapytasz się, co o tym myśli mama lub ogóle się tym nie zainteresujesz, ale mama chyba się martwi albo tego nie widzi i to zarzyna w złość, a wtedy nagle ta bomba wybucha ze złości wraz ze mną, ale żyję, to metafora Ojcze. Czasami moja mama pyta się mnie o coś, a czasem mam ja się domyślić, ale nie umiem i z tego wynika kłótnia, nie mam już z nią tak dobrego kontaktu, jak kiedyś Ojcze, ale czasem mnie rani. Czuję do niej niekiedy obcość.

Potrafię sama zająć się chorobą, ale nie potrafię tak długo usiedzieć bez słodyczy i jeszcze ten pech, że kiedy już one są, to wtedy kiedy leżę w łóżku i mam je zabronione, więc kiedy mama wyszła na spacer, to ukradkiem wstałam i podjadałam moją czekoladę, oczywiście byłam już zdrowa, ale kolejny raz miałam krzyk, że nie słucham mamy i wtedy stała przede mną długa rozmowa. Wiedziałam z niej Ojcze wszystko, ale postanowiłam przeprosić i pójść leżeć, kara nadal trwała, a ja chciałam tylko zadzwonić do babci, a kiedy próbowałam, rozmawiać z mamą, nie kończyło się, to ciekawie, dlatego nie lubiłam wracać z domu, ale musiałam.

Ty Ojcze wracałeś czasem po pracy kompletnie nieprzytomny, nie widziałeś nic wokół, nie pamiętałeś mnie. Kołysałeś się na różne strony. Było mi wstyd, jak przyszła moja koleżanka do domu, ale cóż teraz musisz wytrzymać.

Twa córka..

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Emi Ayo 05.02.2017
    Jak już mówiłam, bardzo mi się podoba to, jak piszesz. :) bardzo miło mi się czyta chociaż wesołe to nie jest. Zostawiam 5 i będę śledzić dalsze części ;)
  • natka1956 05.02.2017
    dziekuje, bardzo mi miło :)
  • Pasja 07.02.2017
    Z szacunku do ciebie. Mimo wstydu jaki wyrządził jej ojciec, czuła do niego szacunek. Nie była tak do końca egoistką. 5 Miłego dnia
  • natka1956 07.02.2017
    Dziekuje, tak po prostu o sobie uwazala

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania