Życzenia

Skończyła się kolejna się kolejna nudna lekcja. Na korytarzu nadal dręczyły mnie myśli dnia wczorajszego. Żałowałem tych słów ale stało się. Starałem się o tym zapomnieć i rzucić się w wir codzienności jednak to nie było takie proste. Nawet do nikogo nie podchodziłem, bo gdy tylko spojrzałem na twarz tych osób te słowa wracały, jak bumerang dręcząc mnie. Już miałem z powrotem pójść do klasy, kiedy nagle zaczepił mnie nieznany mężczyzna. Był bardzo wysoki i ubrany w długi czarny płaszcz. W jednej z dłoni trzymał zwiniętą kartkę.

- Ty jesteś Marek? - spytał stanowczo.

- Tak, Marek Załęda. Znamy się?

- Niekoniecznie, choć znamy się, w tym przypadku nie jest odpowiednim pytaniem. Lepszym było czy mnie doświadczyłeś.

- Nie rozumiem.

- Ja każdy z początku. Wczoraj około godziny dwudziestej wypowiedziałeś bardzo interesujące słowa. Jestem tu właśnie w tej sprawie.

Zmieszałem się.

- Przepraszam, ale muszę wracać na lekcję.

- Przecież to przerwa obiadowa trwa dwadzieścia pięć minut. Mamy czas. Powiedziałeś żądania odnośnie do swoich znajomych.

Nie były miłe, ale nie ja to oceniam. Moje zadanie jest proste. Spełnię te warunki, ale jest jeden haczyk.

- Nie wiem o co panu chodzi, ale ta rozmowa nie ma sensu - przerwałem domyślając się o co chodzi.

- Nie ma odwrotu. Wszystko się spełni, a ty będziesz się temu przyglądał.

- Proszę ja nie chciałem tego mówić. Miałem zły dzień. Niech pan nic im nie robi.

- Słowa mają wielką moc. Pamiętaj o tym następnym razem.

Mężczyzna rozwinął kartkę, na której była lista osób.

- Pierwsza była Małgosia. Wczoraj rano zaraz po przyjściu do szkoły w ramach żartu pomalowała markerem twoją szafkę.

Twoje życzenie, aby zawisła na lampie w głównym holu. Czy to się zgadza?

Próbowałem milczeć, mając nadzieję że to pomoże.

- Odpowiadaj. Bo zamiast niej ty tak skończysz.

- Tak — wydukałem.

Wtedy usłyszeliśmy krzyki dochodzące z głównego korytarza.

- Jakaś dziewczyna wisi pokaleczona w głównym holu.

- Pokaleczona? Przecież nic takiego nie powiedziałem.

- To taki bonus ode mnie, ale wracając, następny był Adam. Bójka dwa dni temu. Złamał ci palec. Życzenie, aby został zadźgany przez swoją dziewczynę.

- Nie ma go w szkolę.

- Nie szkodzi, ta pannica właśnie w tym momencie bija mu nóż w serce.

- To koniec. Nie pozwalam ci zabić nikogo innego.

- A więc czas na ciebie.

Wtedy wszystko wokoło zniknęło. Była tylko pustka. Mężczyzna pojawił się nagle przede mną.

- Kim ty jesteś? - spytałem z pogardą.

- Mów mi po prostu śmierć.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tanaris 29.11.2017
    Skończyła się kolejna się kolejna nudna lekcja. - już pierwsze zdanie odpycha czytelnika. Sporo błędów, interpunkcja także słaba.
    Ja każdy z początku. - jak*
    Bez wczucia się, dialogi średnie. Może kolejny tekst będzie bardziej udany, tego życzę. :) 3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania