Życzenie spełnione

Byłem podekscytowany. Prowadzony z zawiązanymi oczami myślałem o tajemniczej niespodziance. Mimo że była ona przygotowana, przez moich najlepszych przyjaciół nie wiedziałem kompletnie czego mam się spodziewać. Ich poczucie humoru było, lekko mówiąc specyficzne. Za każdym razem potrafili sprezentować coś czego byś się nigdy nie spodziewał i tak od tych ośmiu lat. Napięcie rosło. Ów prezent czekał na mnie w parku niedaleko naszego liceum. Specjalnie zerwałem się dla niego z maty. Znajomi a szczególnie Michał prze całą drogę chichotali pod nosem. Udawałem, że nie słyszę. Nie grzeszyli inteligencją, ale za to ich właśnie lubiłem. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się.

- To już? Mogę zdjąć opaskę? - spytałem niecierpliwie.

- Nie, jeszcze nie. Stoimy, bo Marcel poszedł się odlać.

Czekaliśmy dobrych kilka minut, aż w końcu ruszyliśmy dalej. Szliśmy i nadal była ta sama odpowiedź, że jeszcze trochę, że już nie daleko. W końcu zacząłem powoli tracić nadzieję i coraz bardziej przekonany byłem, że ta niespodzianka to typowy głupi żart. Nagle poczułem się bardzo dziwnie. Zrobiło mi się słabo.

- Ej chwila zwolnijcie.

- Co jest już niedaleko dosłownie kilka metrów.

- Nie. Musimy stanąć i to już potrzebuję kilku chwil wytchnienia.

- Coś się stało?

- Marcel dobrze wiem, że prawdopodobnie dosypałeś mi jakiegoś prochu w stołówce, weź się przyznaj to szybciej w pysk dostaniesz.

Czułem się coraz gorzej. Aż w pewnym momencie upadłem nieprzytomny. Gdy obudziłem się, z bolącą głową słyszałem szumiące głosy.

Dźwięk stawał się coraz wyraźniejszy. Powoli wstałem i zobaczyłem przede mną coś, czego bym nigdy się po nich nie spodziewał. I nie chodziło tu o prezent, którego nie było, a zamiast niego stał tam zastawiony stół przybrany śnieżnobiałym i lśniącym obrusem. Nad nim widniały życzenia urodzinowe. Takie typowe. A może raczej byłyby typowe, gdyby nie fakt, że litery były ułożone z odciętych ludzkich rąk bądź palców.

- Czy wam kompletnie rozum odjęło? Jesteście chorzy i to poważnie!!

Oni jedynie zaczęli się śmiać. Byłem okropnie zmieszany.

- Wszystkiego Najlepszego — wykrzyczeli.

- Przecież zawsze o tym marzyłeś.

- O czym wy mówicie?

- Przecież sam mówiłeś, że najchętniej byś chciał, żeby wszystkim nauczycielom obcięto ręce, żeby nam jedynek nie wstawiali.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Marian 21.10.2017
    Taka niby makabreska? Jeśli tak, to zakończenie jest cieniutkie. "- Czy wam kompletnie rozum odjęło? Jesteście chorzy i to poważnie!!" - taka reakcja na stół udekorowany palcami jest mdła, sztuczna i nijaka.
    Jest też dużo błędów. Oto kilka z nich:
    "Znajomi a szczególnie Michał prze całą drogę chichotali pod nosem." -> "Znajomi, a szczególnie Michał przez całą drogę chichotali pod nosem."
    "że już nie daleko" -> "że już niedaleko"
    "- Co jest już niedaleko dosłownie kilka metrów" -> Czy to jest pytanie, czy stwierdzenie. Całe zdanie jest złe.
    "- Nie. Musimy stanąć i to już potrzebuję kilku chwil wytchnienia." -> "- Nie. Musimy stanąć i to już. Potrzebuję kilku chwil wytchnienia."
    "Gdy obudziłem się, z bolącą głową słyszałem szumiące głosy." -> "Gdy obudziłem się z bolącą głową, słyszałem szumiące głosy."
    "- Wszystkiego Najlepszego — wykrzyczeli." -> "- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyczeli."
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania