Żyletki tulą mnie do snu (mini mini)

Żyletka częścią ludzkiego ciała. Dlaczegoż by nie?

Przyspawana na stałe chęcią kaleczenia, pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem. Drży w oczekiwaniu na jęk ulgi i strumień posoki, spływający wzdłuż nadgarstka.

Trzy płytkie oddechy, chłód stali nierdzewnej wdziera się między tkanki. Za moim przyzwoleniem, więc to chyba nie jest gwałt. Gdzieś pod przymkniętymi powiekami rodzi się światło. Narasta.

Może wreszcie zaczynam rozumieć siebie.

Woda w wannie staje się różowa. To dobry kolor, taki ciepły.

To było tak dawno… Znowu czuję dotyk dłoni na włosach. Błądzą, gubią się, by po chwili odnaleźć przy kolejnym nieposusznym pasemku.

Zasypianie jest przyjemne. Mruczę jak kot.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Morf 15.11.2019
    REBEL, nie żebym jakoś tam piał z zachwytu nad tekstem, niemniej żyletka robi w nim swoje ;-)
    Duża dawka emocja, niewątpliwie.
    Pozdrawiam!
  • dorota brzózka 16.11.2019
    Tytuł drastyczny, niepokojący, ale jest w nim coś onirycznego. Łagodnego. Początek tekstu szarpie, boli, budzi do działania, jakby peel próbował wydostać się z pudełka, albo ze swojego ciała. Koniec zaś łagodny. Niczym delijatna fala koi do snu, to chyba pogodzenie się ze światem i ze sobą. Nastolatkowie mają ciężkie życie. Opowiadanie mi się podobało. Pozdrawiam serdecznie :)
  • dorota brzózka 16.11.2019
    Nie wspomniałam o literówce
    nieposusznym = nieposŁusznym
    :)
  • Angela 16.11.2019
    Sugerowałabym założenie konta. Wtedy będziesz mieć możliwość poprawienia tekstu i odpowiadania na komentarze.
    Co do tekstu, naładowany emocjonalnie, fajny, mógłby być dłuższy.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania