Żyletki tulą mnie do snu (mini mini)
Żyletka częścią ludzkiego ciała. Dlaczegoż by nie?
Przyspawana na stałe chęcią kaleczenia, pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem. Drży w oczekiwaniu na jęk ulgi i strumień posoki, spływający wzdłuż nadgarstka.
Trzy płytkie oddechy, chłód stali nierdzewnej wdziera się między tkanki. Za moim przyzwoleniem, więc to chyba nie jest gwałt. Gdzieś pod przymkniętymi powiekami rodzi się światło. Narasta.
Może wreszcie zaczynam rozumieć siebie.
Woda w wannie staje się różowa. To dobry kolor, taki ciepły.
To było tak dawno… Znowu czuję dotyk dłoni na włosach. Błądzą, gubią się, by po chwili odnaleźć przy kolejnym nieposusznym pasemku.
Zasypianie jest przyjemne. Mruczę jak kot.
Komentarze (4)
Duża dawka emocja, niewątpliwie.
Pozdrawiam!
nieposusznym = nieposŁusznym
:)
Co do tekstu, naładowany emocjonalnie, fajny, mógłby być dłuższy.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania