Aisaczku→Pierwsze skojarzenie→z poczuciem krzywdy, która pęcznieje i w końcu wybucha Jak ''supernowa'' .
Interpretować można różnie. Tak czy siak, tekst bardzo mi podszedł. Pozdrawiam→5
Wiersz działa na wyobraźnię. Niesamowity nastrój. Poczułem to. Co ciekawe, jest na swój sposób tajemniczy, bo skłania do zadawania pytań w stylu: kim była ta "dziewuszka" i dlaczego odeszła. Zdrobnienia spowodowały emocjonalne wzmocnienie i autentyczność utworu. Poza tym, nadal aktualny, po dwóch latach ;-) Pozdrawiam, piąteczka :-)
A od kiedy nie wzmacniają? ;-) W moim osobistym odczuciu ten tekst zyskał przy zastosowanych zdrobnieniach, ponieważ wziąłem pod uwagę postać i okoliczności opisane w wierszu, dlatego wydają mi się one uzasadnione. Oczywiście nie musimy mieć takiego samego zdania w tej sprawie, a tym bardziej odczuć, to nasza indywidualna sprawa. Poza tym myślę, że celowość tego zabiegu w tym tekście ma znaczenie.
betti a spróbuj przeczytać ten wiersz przy zachowaniu tej samej treści i formy bez użytych zdrobnień w poszczególnych słowach...
Jak brzmią obie wersje na głos?
Artbook z której strony nie patrząc, nie czytam tego jak wiersz. Aisak za bardzo prozę chce ubrać w poezję, dlatego wychodzą takie dziwolągi. A jeszcze te zdrobnienia, jakby ''wierszyk'' pisała dzieweczka, w króciutkiej sukieneczce. O wszystkim można pisać, ale trzeba to ubrać, a nie kombinować jak prozę wpasować w wiersz, dodając efekty specjalne ... Jak malusia dziewczyka, to trzeba pisać jej językiem? Od kiedy?
Aha, czyli gdybyś zapisała to normalnie, to nikt by dziecka nie zobaczył? Dziecko i smierć, to już jest kontrast, a te zdrobnienia wnoszą element groteski, oczywiście MOIM ZDANIEM
Aisak wyobraźnię mam i to bardzo dobrą. Tutaj akurat nie chodzi o wyobraźnię tylko o zdrobnienia... czyli Ty za nią uformowałaś zdania... więc czemu nie zachowałaś konsekwencji w końcówce?
Bardzo ciekawą rzecz zrobił Julian Tuwim w odniesieniu do zdrobnień. W poniższym wierszu nie wszędzie zastosował zdrobnienia, ale w pierwszej zwrotce rzucają się one najbardziej. Nieco później, bo w drugiej zwrotce już czytamy naprzemiennie o "młodziutkim deszczyku" oraz o "dorosłym deszczu". To takie mini odniesienie do wiersza Aisak ;-)
Kapuśniaczek
Jak wesoły milion drobnych wilgnych muszek,
jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,
sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,
rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.
Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi,
nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,
ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,
co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.
Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,
miasto siec na ukos chlustającą chłostą,
w rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,
szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą...
Tak to sobie marzy kapanina biedna,
sił ostatkiem pusząc się w ostatnim deszczu...
Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna,
już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.
Dzięki za troskę, ale moje samopoczucie jest jak najbardziej w porządku, a wiersz Juliana Tuwima to przykład dotyczący zastosowań zdrobnień w utworach, a nie porównanie Aisak do Tuwima ;-)
Dobrze, dalej już nie wchodzę w dyskusję i polemikę, bo mamy rozbieżne zdania, co nie znaczy że mamy gorsze, czy lepsze, tylko inne. Dzięki za wymianę zdań, pozdrawiam :-)
Witam
Jak dynia przyczepiona do pędów swojej żywicielki ziemi. Tajemnicze są te przelatujące numerki i ten świetlany widoczek. Nastrój mocno przygnębiający i koniec zwiastujący apokalipsę.
Ciekawy zapis, masz styl i trudno nieraz zrozumieć w czym rzecz. Jednak to jest duży plus dla Autorki.
Komentarze (44)
Interpretować można różnie. Tak czy siak, tekst bardzo mi podszedł. Pozdrawiam→5
Jak brzmią obie wersje na głos?
zjedz Snickersa.
Jak małe dziecko na tle czołgu.
Ciekawe, czy potrafi mówić?
I jak formułuje zdania?
Czy potrafi?
A jeśli nie?
Jeśli była trzymana w skrzynce po warzywach?
Rany...
Nie masz krztyny wyobraźni :(
Kapuśniaczek
Jak wesoły milion drobnych wilgnych muszek,
jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,
sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,
rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.
Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi,
nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,
ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,
co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.
Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,
miasto siec na ukos chlustającą chłostą,
w rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,
szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą...
Tak to sobie marzy kapanina biedna,
sił ostatkiem pusząc się w ostatnim deszczu...
Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna,
już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.
Julian Tuwim
Dziękuję!
Trochę odczarowałeś mój kiepski humor!
:)
Make me days!
I'm 2Vim :]
Twierdzę, że lubię.
Oraz
Że mogę.
Chcesz mnie powstrzymać?
Jak dynia przyczepiona do pędów swojej żywicielki ziemi. Tajemnicze są te przelatujące numerki i ten świetlany widoczek. Nastrój mocno przygnębiający i koniec zwiastujący apokalipsę.
Ciekawy zapis, masz styl i trudno nieraz zrozumieć w czym rzecz. Jednak to jest duży plus dla Autorki.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania