Żywy płomień - Prolog - Nim wrócę z łowów

Jasnowłosy młodzieniec przemierzał szybkim krokiem długi hol wyłożony marmurem. Jego kroki odbijały się głuchym echem po całym skrzydle przeznaczonym dla Mistrza oraz Rady. Srebrny medalion poruszał się wraz z nim. W głowie powtarzał wszelkie zasady, które wpojono mu podczas szkolenia. Począwszy od tego, jak należy zachować się w obecności członka Rady czy Mistrza po to, jak wytropić samicę Zmiennokształtnego podczas okresu lęgowego. Jednak dalej odczuwał dziwne poczucie, że i tak popełni jakąś gafę.

- Czego tu chcesz? - Zesztywniał i odwrócił się powoli. I w jednej chwili zapomniał o wszystkich naukach. - Wiesz, że to skrzydło Rady?

- Proszę o wybaczenie! - Skłonił się szybko, oddając należny szacunek zastępcy Mistrza. - Mistrz wezwał mnie.

- Doprawdy, a jakie imię nosisz? - Mężczyzna zmrużył oczy i skrzyżował ręce na piersi, a jego medalion samoistnie znalazł się na nich.

- R-ramiel. Ramiel z Leśnego Potoku - przedstawił się, dalej trwając w ukłonie.

- Ramiel... Mistrz cię oczekuje. - Zimny ton przeszył go na wskroś.

Usłyszawszy oddalające się kroki, wyprostował się i podążył dalej w kierunku wielkich, drewnianych drzwi z pozłacaną tabliczką głoszącą, że doszedł do celu swojej małej podróży. Stanął i zaciskając oczy, westchnął w celu zebrania w sobie odwagi, ale i tak czuł się niczym stojąc na przeciw dorosłego smoka ze Smoczego Jeziora, które leżało niemal o rzut kamieniem od jego rodzinnej wioski. Zapukał i po usłyszeniu zaproszenia, wszedł. Stanąwszy przed sędziwym mężczyzną, zastygł niczym marmurowa rzeźba.

- Synu, wiesz dlaczego cię wezwałem? - Zaplótł palce na brzuchu i zmierzył ciemnymi oczyma młodzieńca.

- Nie mam pojęcia, Mistrzu.

- Więc nie zauważyłeś wielkiej różnicy między tobą i twoimi rówieśnikami? - Mężczyzna podniósł się i zaczął okrążać jasnowłosego. - Jak mało potrafią mimo tego, że szkolą się tyle lat? A nawet, czy twoi mistrzowie nie mówią ci, że jesteś niesamowity?

- Uważam, że po prostu się staram. - Nie drgnął nawet o milimetr. - A moi mistrzowie ciągle mnie korygują, bo popełniam wciąż błędy.

- Naprawdę? A może czepiają się każdego szczegółu?

Zastanowił się nad uwagami swoich mistrzów. Faktycznie wytykali mu najmniejsze drobnostki, że źle stawia stopę po ataku, czy przy sparowaniu nadto ugina kolana. Jednak uważał to za bardzo ważne i przydatne porady.

- No właśnie, a twoi przyjaciele czasem nie obmawiają cię, gdy myślą, że nie słyszysz?

Ramiel zastygł. Było tak. Tak bardzo go raniło, bo starał się być jak najbardziej uczciwy i zawsze im pomagal. Ale i tak ciągle się go czepiali i zawsze, kiedy wchodził do pokoju wszystkie szepty ucichały.

- Widzisz. - Stanął za nim. I zaczął szeptać mu do ucha. - A ja chcę dać ci szansę. Szansę byś się wykazał. Chcesz być szanowany, prawda?

- Co mam zrobić? - Jego oczy rozbłysły jasnym światełkiem.

- Podoba mi sie twoje nastawienie.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pan Buczybór 16.07.2019
    *pierwsze zdanie - zgrzyt. Określanie bohaterów kolorem włosów jest zazwyczaj niewskazane
    *pomagal - pomagał
    *a i można śmiało zastąpić te krótkie kreski (dywizy, których używamy głównie w wyrazach łączonych <biało-czerwony> na przykład) na pauzy (—) lub półpauzy (–). Tak jest estetyczniej i poprawniej.

    A tak btw spodziewałem się znacznie gorszego opowiadania. Jestem pozytywnie zaskoczony. To tylko prolog, nie będę oceniał fabuły i tak dalej, ale warsztatowo tekst jest solidny. Są oczywiście jakieś małe błędy, ale to tylko szczególiki, których łatwo można się pozbyć. Ogólnie spoko.
  • Cofftee 17.07.2019
    Zaznaczam!
  • Cofftee 17.07.2019
    "Jasnowłosy młodzieniec przemierzał szybkim krokiem długi hol wyłożony marmurem. Jego kroki odbijały się głuchym" - powtórzenie tutaj mamy, 'krokiem', 'kroki'. Można czymś zastąpić, myślę

    "- Czego tu chcesz? - Zesztywniał i odwrócił się powoli. I w jednej chwili zapomniał o wszystkich naukach. - Wiesz, że to skrzydło Rady?" - tak, to typowe. Stres wyzyma z nas całą wiedzę. Fajnie!

    "- Doprawdy, a jakie imię nosisz?" - ja bym tu dała: Doprawdy? A jakie imię nosisz?, ale to moja estetyka

    Ramiel. Bardzo fajne, ładne imię. Zawsze doceniam takie inicjatywy, zabawy z imionami. Bardzo na plus.

    "- Synu, wiesz dlaczego cię wezwałem? - Zaplótł palce na brzuchu i zmierzył ciemnymi oczyma młodzieńca." - tutaj dobrze byłoby ponownie wskazać, kto zaplótł te palce. Niby wiadomo, że Mistrz, ale to tak już umyka w gąszczu tekstu, więc można tam gdzieś tego nie wiedzieć.

    Kurcze no, fajnie to zmontowane. Podoba mi się, choć jak na mój gust, odrobinkę za szybko płynie akcja i za mało wiemy. Niemniej to prolog, więc cóż, wszystko zależy od tego, co potem!

    Pozdrawiam serdecznie,
    Kawa.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania