Fatalne zauroczenie

Perspektywa Michała:

 

Siedząc na szkolnej ławce, przeklinam w duchu gościa, który pomyślał, że religia na drugiej lekcji jest dobrym pomysłem. W efekcie tej pseudo mądrości innowiercy oraz ateiści, czyli między innymi ja, muszą przez czterdzieści pięć minut siedzieć na dupie i nic nie robić. I jeszcze ta argumentacja dyrekcji. „Możesz robić to, co na przerwach”. Ciekaw jestem, czy kiedyś do nich dotrze, że lekcje są parę razy dłuższe i w czasie ich trwania na korytarzu można spotkać co najwyżej kilka zbłąkanych duszyczek zamiast ponad dwustu ludzi. Co więcej, przez złośliwość losu każdy, kto nie chodził na religię, przychodzi do szkoły na dziesiątą. Oczywiście odliczając mnie. A że jest dopiero dziewiąta dziesięć, to reszta pewnie ciągle smacznie śpi.

Owszem, teoretycznie mam książkę, ale ile można czytać? Gdyby chociaż ta lektura była ciekawa… W ramach jej podsumowania wystarczy powiedzieć, że przewracając obojętnie jedną z nudniejszych stron, uświadomiłem sobie, że za niedługo zasnę z nudów. Mało tego, los ponownie postanowił wykazać się złośliwością i bohater szydził sobie z tych, którzy się nudzą. „Jedynie ci spośród ludzi, których przewrotny los pozbawił wszelakiej kreatywności, są pozbawieni wszelkiej nadziei na zapewnienie sobie jakiejś wysublimowanej rozrywki w sytuacjach, które ówm gatunek zwykł nazywać nudnymi” i takie tam. Okropny styl, wiem.

Zwykle obalam argumenty takich postaci, a potem rozmyślam na temat tego, co jest ze mną nie tak. No bo kto normalny kłóci się ze zbiorem liter? W każdym razie, tym razem nic nie przychodzi mi do głowy. Nie dlatego, że argumenty bohatera są dobre czy coś w tym guście. Po prostu przez tę nudę w moim umyśle panuje coś zbliżonego do apogeum milczenia.

Nagle z zadumy wyrywa mnie jedwabisty, dziewczęcy głos.

— O! Cześć, Michaś!

Podnosząc wzrok, dostrzegam Julię. Wysoka, rozpromieniona brunetka odziana jest w ubrania, które, o ile ma marna wiedza na te tematy nie zwodzi mnie na manowce, są najnowszym krzykiem mody. Jej długie, lśniące w blasku słońca loki do tej pory ułożone w doskonałą fryzurę, rozwiały się podczas jej biegu w moją stronę i jednoczesnym radosnym machaniu ręką. Uśmiecham się promieniście i odkładam książkę. No, nareszcie jakieś towarzystwo. Właściwie to nie jakieś, w końcu to najlepsza przyjaciółka, jaką kiedykolwiek miałem. Jedna z takich, dla których bez wahania mógłbym dać się zaaresztować, byleby tylko odbić ją z paki.

— Hej, Jula. Co tam u ciebie? — mówię, a ona siada obok mnie. — Czemu nie na lekcji? — Przybieram teatralnie karcący ton głosu.

— No wiesz, odwołali nam matmę, więc mam na dziesiątą — rzecze z lekkim rumieńcem, podziwiając drzwi od klasy naprzeciwko. Rumieniec, jak zwykle, nie schodzi z jej policzków.

— W takim razie, czemu nie w domu?

— Bo na pierwszej mam dodatkową chemię.

Czyli jedziemy na tym samym wózku. A wszystko przez to, że wskutek złośliwości losu, osoba odpowiedzialna za plan lekcji najwyraźniej rozpisuje też zastępstwa.

 

Perspektywa Julii:

 

Krocząc wolno korytarzem, uświadamiam sobie, że wracając z toalety, pomyliłam piętra. Wpadki, takie jak ta, zdarzają mi się od rana. Zaraz po wyjściu z łóżka, udało mi się zdjąć koszulkę tylko po to, by założyć ją z powrotem. Potem niemal zabiłam się na schodach, wsiadłam do złego autobusu, ale na szczęście w porę się o tym zorientowałam i wysiadłam, zanim odjechał. Ech… teraz żałuje, że nie wypiłam kawy, którą zrobiła mi mama.

Kiedy mój mózg ogłasza, że powinnam skupić się na chwili obecnej, bo ponownie zrobię coś głupiego, postanawiam zejść drugimi schodami. Przeciągam się, myśląc, że ciężko o lepszy dzień niż środa. Wliczając w to kółko, mam tylko pięć lekcji, a wszystkie są przyjemne. No może poza matmą, ale to tylko dlatego, że jej nie ma.

W połowie kroku moje serce zamiera, by chwilę potem zacząć bić z niewyobrażalną prędkością. Wszystko przez zaczytanego blondyna o błękitnych oczach. Kurwa, głupia złośliwość losu postawiła go na mojej drodze i teraz muszę do niego zagadać. To znaczy, nie muszę, ale pomimo tego, że od paru tygodni chodzę z Pawłem, nie potrafię przejść obok Michała obojętnie. Kocham Pawła, naprawdę, ale nie może zastąpić mi Michała. To nie jego wina, po prostu jest inny.

No ale Pawła tu nie ma, a ja muszę sobie jakoś dać radę. Biorę serię głębokich wdechów, aby się uspokoić. Kiedy już mi się to udaje, zaczynam rozmyślać nad tym, co zrobić, by się nie zbłaźnić.

— O! Cześć, Michaś! — piszczę, po czym chcę zapaść się pod ziemię ze wstydu.

Nie być głupią laską, czy to takie trudne? Nie dość, że los sprawił, że wpadłam w sidła tego fatalnego zauroczenia, to jeszcze muszę ciągle się błaźnić przed Michałem. Co gorsza, teraz muszę brnąć w to dalej. Podbiegam do niego, machając ręką.

— . Co tam u ciebie? — pyta z tym swoim zabójczym uśmiechem, gdy przysiadam się do niego.

Pod jego wpływem moje serce ponownie decyduje się rozpocząć szalony taniec w rytm wszystkich muzyk świata grających jednocześnie. Przy okazji mózg bierze kilkuminutowy urlop, więc nie mam pojęcia, czy pogrążam się jeszcze bardziej, czy jednak szczęście mi dopisuje i gadam w miarę normalnie. Ogarniam jedynie tyle, że rozmawiamy o planie lekcji i o tym, co tutaj robię. To dobrze, te tematy są tak z grubsza bezpieczne, więc nawet jak strzelę gafę, nie będzie to niczym wielkim.

Ponadto jesteśmy na szkolnym korytarzu, a to stwarza tyle możliwości. Mogę co chwila patrzeć się na niego, drzwi, niego, ławki, niego, sufit, niego, podłogę i, uwaga, bo padniecie z zaskoczenia, niego. Tak, nie jestem dobra w gadaniu z moimi zakochaniami, ale wystarczy tylko, że nie powiem „Czy wiesz, że masz nieziemskie oczy?” bądź czegoś w ten deseń, a będzie dobrze.

Z pomocą przychodzi mi mój mózg, który chyba w końcu uświadamia sobie, że jemu też się oberwie, jeśli zdradzę me uczucia. W dość jasny sposób informuje mnie, że jestem głupia jak but z lewej nogi, a nawet gorzej. No wiecie, but przynajmniej służy społeczeństwu. Powodem, dla którego mój mózg się wkurzył, jest to, że nie zauważyłam tego, że Michał ma na kolanach książkę. A że rozmowa o planie lekcji z jakichś powodów nam się nie klei, no dobra, nie z jakichś powodów, a przez to, że ledwo udaje mi się cokolwiek wydukać. No, ale nie jestem winna temu, że moja wyobraźnia uważa, że ciągłe pokazywanie mi obrazu całującego mnie Michała może w jakikolwiek sposób pomóc! Niestety popełniam właśnie błąd, jakim jest rozmyślanie o mojej wyobraźni zamiast o tym, co robią moje kończyny i usta.

— Co czytasz? — pytam, biorąc do ręki powieść.

Następnie zaraz otwieram ją na przypadkowej stronie i zasłaniam nią twarz. Moja dłoń znalazła się wtedy stanowczo zbyt blisko niego, przez co me policzki oblał jeszcze większy rumieniec niż zwykle.

— Jakaś tam słabizna, nie warto nawet o tym gadać. — Zbywa mnie machnięciem ręki. — Co chwila bohater pierdzieli coś o tym, jakie to życie jest złe, że nudzą się tylko kretyni, że sztuka to… w sumie tak wtedy gadał od rzeczy, że już nie pamiętam, czym ona jest. A gdyby to chociaż normalnie mówił, ale jeden wielki artystyczny bełkot z okazjonalnymi wstawkami tekstu napisanego po ludzku.

— Myślisz? — No dobra, pora w końcu przeczytać to, co mam przed oczyma.

„Ta impreza była wspaniała, a najlepszą częścią stanowczo był moment pocałunku. Jego usta były szorstkie oraz przesiąknięte smakiem i zapachem alkoholu. Językiem śmiało, acz delikatnie, pieścił moje wargi, na co ja odpowiedziałem tym samym. Ta chwila dłużyła się w nieskończoność”. Zaraz, czy tu jest napisane jego i odpowiedziałem?

— To gejowski romans? — pytam, gdy w końcu dochodzę do siebie.

— Tak. Autor zjebał nawet wątek miłosny, wyobrażasz to sobie?

— W jakim sensie? — Ledwo udaje mi się wypowiedzieć te słowa. Mózgu, włączaj się w końcu! To tylko książka, nie ma powodu, byś się zawieszał!

— No wiesz, zrobić taki wątek to najłatwiejsza rzecz pod słońcem. Wystarczy napisać, że ktoś kocha kogoś, oraz że ta miłość jest odwzajemniona. Potem dodać trochę przeszkód i proszę bardzo, gotowe. Może i arcydzieła nie ma, ale gówna też nie.

— A tu jak to zrobili? — Mrugam parę razy i w końcu dochodzę do siebie. W duchu otrzepuję się z przeczytanego tekstu, o ile da się coś takiego zrobić. Facet z facetem… Nawet nie umiem sobie tego wyobrazić. No kurde, z tego, co wiem, to Matka Natura obmyśliła to sobie tak, że mężczyzna robi to z kobietą.

— To da się podsumować tak. Jestem gejem, przy okazji jestem gejem i nie wiem, czy wiesz, ale jestem gejem. A świat jest zły, bo to, że jestem gejem, nie uprawnia mnie do robienia wszystkiego, co zechcę.

— Jak możesz to czytać? — W duchu uderzam siebie w twarz. Czemu ja zawsze robię wszystko, aby Michał mnie przypadkiem nie pokochał? — To znaczy, ja nie mam nic przeciwko, ale… Mniejsza. Moje zdanie i tak jest gówno warte. — Michał śmieje się cicho, klepiąc mnie po plecach. Rumieniec, jaki oblewa moją twarz, jakimś cudem nie jest przez niego zauważony.

— Niby czemu jest gówno warte? Nie każdy lubi takie klimaty i tyle.

— No bo nie znam żadnego geja, więc nie mogę się o tym wypowiadać — mówię cicho.

— Ależ znasz gejów. Ja i Paweł nimi jesteśmy — mówi z uśmiechem.

— W sensie… Ty i Paweł… jesteście razem?

Boże, niech to nie będzie prawdą. Pierdolić to, że zakochałam się w geju, ale niech to nie będzie ten Paweł, o którym myślę. Nie ten, który jeszcze wczoraj, wychodząc z mojego domu, pocałował mnie w usta, zapewniając, że jestem tą jedyną. Nie ten, który co sobotę zabiera mnie na randkę. No po prostu nie mój chłopak!

— Owszem.

W tym momencie mój mózg stwierdza, że fajnie byłoby zobaczyć jakieś dalekie kraje.

 

Perspektywa Michała:

 

To, co wydarzyło się chwilę temu, spokojnie mogę zakwalifikować do sytuacji, których nie zrozumie się nigdy. Muszę to sobie poskładać w głowie i dojść do wniosku, czy to nie jest jeden z tych babskich fochów, z których śmieją się w Internecie.

Po tym, jak powiedziałem Julii, że Paweł to mój chłopak, ta zapłakała rzewnie. Potem zaczęła mnie naprzemiennie przepraszać za nie wiadomo co i zapewniać, że nic o tym nie wiedziała. Następnie, nie czekając nawet na jedno moje słowo, pobiegła do damskiej toalety. No… dalej nic nie rozumiem.

Pewnie wypada za nią pobiec, ale szczerze mówiąc, chciałbym najpierw wiedzieć, o co jej chodziło. No dobra, trzeba się skupić. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Chwilę oczyszczenia mojego umysłu mogę porównać do drzwi, które zamknęły się zbyt szybko. Oboje w soboty wiecznie nie mają czasu, gadają ze sobą niemal na każdej przerwie, no i zaczęła przepraszać nie po tym, jak powiedziałem jej, że jestem gejem, a po tym, jak dowiedziała się, kto jest moim chłopakiem.

W przypływie gniewu niemal wrzucam książkę do plecaka i idę do Julii. Nie jest niczemu winna, to jasne, ale przez złośliwość losu muszę z nią o tym pogadać. Pozostaje tylko liczyć na to, że moje fatalne zauroczenie nie jest przynajmniej aż tak żałosne, jak na to wygląda. Znam siebie na tyle, że wiem, iż jednorazowy skok w bok umiem mu wybaczyć. Może i zapewniał mnie, że woli chłopców, ale to akurat nie problem. Tym bardziej że nigdy nie mówił, że nie pociągają go dziewczyny, a nawet gdyby było inaczej, to robienie mu wyrzutów o to, że zauroczył się w dziewczynie, byłoby głupie. Przecież nie jestem panem jego serca.

Świadomość, że szukam dla niego wymówek, spada na mnie niczym grom z jasnego nieba. Natychmiast ganię się w myślach. Wiem, że patrzenie na świat przez różowe okulary jest dobre, ale przesadzać z tym też nie należy.

Gdy staję pod drzwiami, nadchodzi moment wahania. Jeszcze jeden mały krok, a nie dość, że znajdę się w damskim kiblu, to jeszcze będę musiał uspokajać Julię.

— Wszystko w porządku? — mówię, wchodząc do środka.

Rozsądek, niczym mrok w moim wnętrzu, każe mi uciekać, gdzie pieprz rośnie, byleby tylko uniknąć tej rozmowy. Krwawiące serce szepcze, że trzeba z nią o tym pogadać, bo może to głupie nieporozumienie. „Męski honor” krzyczy, że to damska toaleta i jeśli ktoś mnie w niej przyłapie, to jestem skończony. Przy okazji pojawia się milion innych głosików, ale te akurat albo plotą androny, albo nie są dość głośne, bym zrozumiał, co mówią.

— A jak myślisz? — Jej głos jest tłumiony przez łzy. — Nie dość, że okazałam się tylko kochanką, to jeszcze ze mną zdradzana jest moja miłość.

I w takich to właśnie momentach człowiek żałuje, że nie może cofać czasu.

 

Perspektywa Julii:

 

Podobno każdy ma Pałac Pamięci. Mieszczą się w nim wszystkie zgromadzone przez nas wspomnienia, a jeśli czegoś zapominamy, owe coś po prostu się w nim gubi. Jeśli to prawda, to właśnie wszystkie moje wspomnienia, poza tym o ostatnim wypowiedzianym przeze mnie zdaniu, zgubiły się w jego bezkresnych korytarzach.

— To znaczy… — mówię, szukając rozpaczliwie jakiejkolwiek wymówki. Wspaniale, jestem udupiona.

— Ty mnie kochałaś? — pyta zszokowany, a po minięciu dłuższej chwili dodaje. — Julka, przepraszam.

— Za co? — zadaję pytanie, ocierając spływające po policzkach łzy.

— Za to, że tak bezpośrednio ci powiedziałem, że jestem gejem. Mogę wejść? — Chyba znalazł moją kabinę, bo jego głos dochodził tuż zza drzwi. Jak ostatnia debilka kiwam głową, a gdy uświadamiam sobie, że przecież nie może tego widzieć, mówię cicho:

— Jasne.

Drzwi otwierają się, skrzypiąc, a Michał przytula mnie. Dopiero co powstrzymane łzy ponownie zmieniają się w miniaturowy wodospad.

— Przepraszam, Michał. Gdybym wiedziała, że to twój chłopak, nie chodziłabym z nim. Naprawdę.

— Spokojnie, wierzę ci. To taka złośliwość losu, żeśmy pokochali tego samego dupka.

Ponownie zapada między nami długi moment milczenia, podczas którego udaje mi się przestać płakać. Siedzimy tak wtuleni w siebie, a ja nabieram ochoty, by ta chwila trwała wiecznie.

— Wiesz co? — mówi z nutką tajemniczości w głosie. — Ciągle możemy na tym całkiem nieźle wyjść.

— Naprawdę? — pytam, po czym wysłuchuję jego planu.

 

Perspektywa Pawła, dwa tygodnie później:

 

Ja naprawdę nie potrafię zrozumieć płci pięknej. Najpierw umawia się do kina na określoną godzinę, a potem przychodzi spóźnione. O ile dziesięciominutowa obsuwa zdarza się każdemu i nie miałbym z nią najmniejszego problemu, ale godzina jest już jednak lekką przesadą. Już dawno poszedłbym do domu, ale na jej szczęście wysłała mi SMS-a z prośbą o zaczekanie do siódmej, więc ma jeszcze jakieś dziesięć minut. Mam nadzieję, że przynajmniej zdążymy na jakikolwiek film.

Niestety każdy, który można podsumować słowami „Morskie opowieści”, zdążył się skończyć. A szkoda, bo opowieści o piratach szukających zaginionych twierdz na tajemniczych wyspach, zamieszkanych przez morskie bestie, a to wszystko przyprawione szczyptą zapachu morskiej wody i prochu, błysku dukatów, huku armat. No po prostu perfekcja, a jak jeszcze jakiś film zgrabnie dodaje coś nowego, jak na przykład magię, to mogę nie wychodzić z kina. Niestety, Julka nie podziela mojego zainteresowania. No wiadomo, baby ciągnie do romansideł, a ja, jako miły chłopak, muszę jej ustępować w tych kwestiach. Ot, takie moje fatalne zauroczenie w takich, a nie innych filmach. No cóż, na całe szczęście zdołałem przywyknąć do oglądania jakiś głupich komedyjek lub tanich filmów akcji. Z wątkiem romantycznym oczywiście, bo jakżeby inaczej.

Na szczęście spokojnie wynagrodzi mi to Julia. To chyba mój najlepszy podbój i to tuż po tym, jak zmieniłem szkołę. Może i nie najciekawszy, bo tym, jako mój jedyny chłopak, jest oczywiście Michał, ale ta dziewczyna na pewno ma to coś. Zresztą skoro wyróżnia się na tle wielu dziewczyn mających status łamacza męskich serc, a które zgarnąłem do mej kolekcji, to muszę przyznać, że jest świetnym materiałem na dłuższy związek.

Tak swoją drogą, nie mogę dać wiary temu, że Michał bierze to wszystko na poważnie. To znaczy, jest dobrym kumplem i tak dalej, ale przecież to facet. Może nie czyni go to kimś gorszym, zresztą ja sam jestem facetem, więc to byłbym głupi, gdybym to zrobił, ale po prostu… jest facetem. A facet robi to z kobietą, nie z innym facetem. Zawsze mi to mówiono. No przykro mi, lecz ja urodziłem się jako podrywacz dziewczyn, nie chłopców.

Jednak to on zaczął tę gierkę, a ja jedynie w nią zagrałem, więc nie miałem większych wyrzutów sumienia.

— O, cześć Paweł. Fajnie, że jesteś. — Słyszę za sobą Julkę, więc odwracam się na pięcie. — Długo na mnie czekałeś? — pyta dziewczyna, gdy jest już obok mnie.

Kiedy na nią spoglądam, dochodzę do wniosku, że wygląda jeszcze bardziej oszałamiająco niż zwykle. Ma na sobie jedwabiście czarną suknię z głębokim dekoltem oraz czerwone szpilki. A do tego prosta torebka, zlewająca się kolorystycznie z suknią. Osoba, która wymyśliła zasadę, że prościej znaczy lepiej, była genialna.

— Jesteś przepiękna — szepczę jej do ucha, kiedy już do mnie podeszła, po czym daję jej małego buziaka. — Nie musiałem długo czekać. Mój autobus się spóźnił. — Okłamywanie jej nigdy nie sprawiało mi większych problemów, a ten jeden raz nie był wyjątkiem.

— Dzięki, ale zaraz nasz film się zacznie.

— Więc już jakiś wybrałaś? — mówię uwodzicielsko. — To dobrze, zaraz kupię bilety.

— Nie trzeba — orzeka, wyciągając wiadome rzeczy z torebki.

— Moja mała, mądra Julia myśli o wszystkim, tak?

O ile po drodze do sali kinowej nie zdarzyło się nic nieprzewidywalnego, o tyle, kiedy do niej wchodzimy, to, nie wiedzieć czemu, ogarniają mnie złe przeczucia. Gdy znajdujemy swoje miejsca, okazuje się, że miałem rację. Złośliwość losu chciała, by Michał oglądał ten sam film i to tuż obok mnie.

— O, cześć Paweł — rzecze, kładąc rękę na mych barkach. Cholera jasna. W szkole udaje, że jest moim kumplem, ale jak się spotkamy poza nią, to zachowujemy się jak para. Sam to zaproponowałem, ale teraz w duchu przeklinam tę decyzję. — Cześć Julka. — Wolną ręką przybija jej piątkę, a ja zaczynam się zastanawiać, jakim cholernym cudem uda mi się nie wpaść.

— Cześć, Michaś. Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli potem z tobą pogadam? Chcę coś powiedzieć Pawłowi.

— Spoko. W sumie też chcę mu coś powiedzieć, ale poczekam. No wiesz, damy przodem.

Aha, super. Nie dość, że muszę się zachowywać tak, by nie domyślili się prawdy, będąc jednocześnie na randce z Julką, to jeszcze muszę zastanawiać się, jak odkręcić ewentualną dwuznaczność ich wyznań tak, by pytający nie nabrał podejrzeń. Przez zawiłość tej sytuacji, dopiero po dłuższej chwili uświadamiam sobie, że żadne z nich się nie odzywa. Zaczynam nabierać podejrzeń, ale wiem też, że w sumie to wychodzę na tym dobrze. Mam więcej czasu na obmyślanie szczegółów i ewentualnych zapasowych planów.

— Wiesz, że mój tata jest właścicielem tego kina? — pyta Julia, a ja czuję przypływ ulgi. A więc to tylko o to chodzi, jeden problem z głowy.

— Nie, nie wiedziałem — mówię uśmiechnięty i zaczynam pić colę.

— To dobrze, będziesz miał niespodziankę — mówi Michał, zabierając w końcu rękę.

— Niespodziankę? Jaką niespodziankę?

Nagle na ekranie zamiast kolejnej reklamy pojawia się moje zdjęcie z dopiskiem: Ten dupek zdradzał jednocześnie dwie osoby, zapewniając je, że są tymi jedynymi. Siedzi na miejscu B11.

Chwilę później obraz znika, a na jego miejscu pojawia się środkowy palec i napis: Pieprz się, Paweł.

Julka i Michał odzywają się jednocześnie, a ich słowa jakimś cudem nie toną w salwach śmiechu:

— Zrywam z tobą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (44)

  • KarolaKorman 05.01.2016
    Przepłynęłam, ale komentarz i ocenę wstawię jak minie czas wstawiania tekstów :)
  • Slugalegionu 05.01.2016
    Dobrze, czekam więc. :) Mam nadzieję, że się podobało.
  • ausek 05.01.2016
    Bardzo fajny tekst ;)
  • Slugalegionu 05.01.2016
    Dziękuję bardzo. :)
  • patyy 05.01.2016
    Hahahha, Sakal, naprawdę dowaliłeś, podoba mi się, ale nie mnie oceniać :D Wkurzały mnie jedynie tytuły poprzednich bitew, kurcze, chłopie, mógłbyś se darować :D 5
  • Slugalegionu 05.01.2016
    Dziękuję za piątkę. :) I nie, nie mogłem sobie darować. XD
  • Numizmat 05.01.2016
    Mi się wplotki z tematów poprzednich bitew akurat podobały. Generalnie to chyba jedno z lepszych, które u Ciebie czytałem. W każdym razie spodobało mi się bardziej, niż poprzednia bitwa. Oprócz końcówki. Końcówka już w samym kinie jakoś nie przypadła mi do gustu. Zdziwił mnie też fakt, że jak twierdził Michał, on i Julka byli najlepszymi przyjaciółmi, a zachowanie dziewczyny raczej na to nie wskazywało. Chodzi mi o to, że raczej trudno byłoby się zaprzyjaźnić dwóm osobom, z których jedna zachowuje się tak... nieszablonowo. Nie może zabrać myśli w jego obecności.
    Zdziwiło mnie też to, że Paweł jako rasowy wyrwijcipek tak lekko podszedł do spotykania się z facetem. Tzn, uważam to raczej za mało prawdopodobne. Nie zepsułoby mu to reputacji, czy coś?
    Dam 4,5/5 ;)
  • Slugalegionu 05.01.2016
    Może i nie mogła pozbierać przy nim myśli, ale zawsze mogła się z nim zaprzyjaźnić wcześniej. :D Co do drugiego zarzutu, to wybronię się tm zdaniem "W szkole udaje, że jest moim kumplem, ale jak się spotkamy poza nią, to zachowujemy się jak para" oraz faktem, że był zaniepokojony spotkaniem Michała w kinie. :P
  • alfonsyna 05.01.2016
    Mnie się też podobają nawiązania do poprzednich bitew, jak również do Twoich wcześniejszych tekstów. Tym bardziej, że są wplecione bardzo zgrabnie. Aczkolwiek, chyba spodziewałam się "mocniejszego" zakończenia, ale ja tu i tak nie mam prawa głosu, to już nic więcej nie mówię :D
  • Numizmat 05.01.2016
    Alfonsyno, więc może chciałabyś sędziować wszystkim w tej bitwie?
  • alfonsyna 05.01.2016
    Jakoś nie wydaje mi się, żebym się nadawała do sędziowania... :D Zresztą, nie wiem, czy udałoby mi się rzetelnie przeczytać i przeanalizować wszystkie zgłoszone opowiadania, toteż nie zgłaszam się do sędziowania, żeby w razie czego nie siać zamętu :)
  • Slugalegionu 05.01.2016
    Mocniejsze, czyli jakie? :P Dziękuję bardzo za komentarz. :)
  • alfonsyna 05.01.2016
    No właśnie w tym problem, że sama nie wiem, jakie... :P Ale to chyba bardziej mój problem niż Twój :D Chociaż motyw z kinem był ciekawy, to jednak dla mnie jakoś mało przekonujący, co nie zmienia faktu, że się nie nudziłam przy czytaniu, więc plus dla Ciebie. ;)
  • Slugalegionu 05.01.2016
    No widzisz. :P Na to, niestety, nic nie poradzę.
  • Krytyczny 07.01.2016
    Zacznę od błędów, które wykryłem.
    1. Siedząc na szkolnej ławce, przeklinam w duchu gościa, który pomyślał, że religia na drugiej lekcji jest dobrym pomysłem. – Siedząc w szkolnej ławce, chyba, że nie siedzisz na krześle, a na stoliku. 
    2. I jeszcze ta argumentacja dyrekcji. „Możesz robić to, co na przerwach”. – Lepiej pasowałby dwukropek, po dyrekcji.
    3. Jej długie, lśniące w blasku słońca loki do tej pory ułożone w doskonałą fryzurę, biegnie w moją stronę, machając radośnie ręką. – Zdanie o lokach jest całkowicie wyrwane z kontekstu lub niedończone.
    4. Wpadki takie jak ta(,) zdarzają mi się od rana.
    5. No, ale Pawła tu nie ma, a ja muszę sobie jakoś dać radę. Biorę serię głębokich wdechów, aby jakoś się uspokoić. – Powtórzenie jakoś.
    6. „(…) i gadam w miarę normalnie. Ogarniam jedynie tyle, że rozmawiamy o planie lekcji i o tym, co tutaj robię. To dobrze, te tematy są w miarę bezpieczne, (…)”. Powtórzenie – w miarę.
    7. Wystarczy napisać, że ktoś kocha kogoś oraz ta miłość jest odwzajemniona. – Oraz, że ta miłość jest odwzajemniona.
    8. Muszę to sobie poskładać w głowie i dojść do wniosku, czy to nie jest jeden z tych babskich fochów, z których śmieją się w Internecie. – Czemu Internet z dużej litery?
    9. Tym bardziej(,) że nigdy nie mówił, że nie pociągają go dziewczyny, a nawet gdyby było inaczej, to robienie mu wyrzutów o to, że zauroczył się w dziewczynie, byłoby głupie. – Drugie że można zastąpić zastąpić np. iż.

    Pomysł:
    Sam w sobie jest taki, jaki przewidywałem, że będzie. No cóż, mówiąc szczerze, jakoś nie urzekła mnie ta historia. Jest taka… przewidywalna. Już na początku wiedziałem, że zakończeniem owego opowiadania będzie dogryzienie Pawłowi. Jednak spodziewałem się czegoś mocniejszego. Pomysł dość oklepany.

    Całoształt:
    Jako, że nie jestem tutaj za długo, nie mogę się wypowiadać na temat Twoich prac, ale myślałem, patrząc na twoje komentarze, że mnie czymś zaskoczysz. Niestety, wielkich oczu nie było.

    Temat dodatkowy: Był, ale jakoś tak wklepany.


    Błędy 8,5
    Pomysł: 5
    Całokształt: 6,5
    Temat dodatkowy 3,5

    Ogółem: 20/30 i 3,5/5
  • Slugalegionu 07.01.2016
    O, już pierwsza ocena. :D Hmm... po nicku spodziewałem się dłuższego koma, ale cóż, nick to nick. No...
    1) Bez zarzutu, ale co chciałeś dać na koniec, bo mam taki dziwny kwadracik.
    2) Może i tak, ale ja wolę cudzysłowy. :P Są gusta i guściki.
    3) Niedokończone. XD O matko boska, przepraszam was za to.
    7) A to nie spójnik złożony? (Oczywiście i tak zjadłem że, więc do błędu się przyznaję).
    8) Bo nazwa własna. Masz tylko jeden Internet.
    9) Może, ale iż to archaizm. :P Tu Prof. Miodek mówi, że na że nie trza patrzeć.

    https://www.youtube.com/watch?v=igESd8CbAA8

    Pomysł:
    100% Twej racji.

    Całokształt:
    Ej no, tak mało? Ja rozumiem, że porównanie z resztą moich tekstów jest ważne, ale mogłeś się wypowiedzieć na przykład o tym, czy Ci się ciężko czytało, czy bohaterowie byli wiarygodni, czy doczytałbyś, gdybyś nie musiał i tym podobne.
    A i zaskoczenie. No... em... tego się nie spodziewałem. To znaczy tego, że kogoś tym zawiodłem. Ech... postaram się naprawić mój błąd następnym razem. :)

    Pomysł dodatkowy:
    Dziękuję za wysoką notę. :) Spodziewałem się dwói po tym, jak przeczytałem opis.

    Bardzo dziękuję za poświęcony czas i włożony w ten kom wysiłek.
  • Krytyczny 07.01.2016
    Slugalegionu Komentarze pisałem w Wordzie, więc te dziwne kwadraciki to uśmiechnięte minki. :)

    Przepraszam, iż ma ocena Cię nie satysfakcjonuje, ale jakoś tak... nie miałem weny do pisania. Szczerze mówiąc, przeczytałbym do końca na pewno, ale w niektórych momentach strasznie mi się dłużyło. Dobrze piszesz, nie robisz odstraszających błędów, więc czyta się przyjemnie. :)
    Tak, co do zakończenia, nie było tego "buum", którego się spodziewałem. :)

    Dlaczego miałbym dać dwa? Był temat powtórzony niejednokrotnie, więc dałem trzy i pół, bo np. Numizmat miał świetnie wpleciony temat i dostał 4, nie mogłem więc postawić czwórki i u ciebie. :) W porównaniu z nim, bo oceny wystawiałem dopiero, gdy przeczytałem wszystkie prace, nie mogłem postawić Twego tematu dodatkowego aż tak wysoko. Jednak był i wynagrodziłem za to, karać nie mogłem przecież. :)

    Co do reszty ceny, każdy ocenia według siebie, więc w skali od 1-10 są jakie są. :)
  • Slugalegionu 07.01.2016
    Aha. :D W takim razie jeszcze raz dziękuję i nie mam już pytań. :)
  • Slugalegionu 14.01.2016
    chyba, że nie siedzisz na krześle ~ Chyba że to spójnik złożony, więc masz błąd. :P No i to, co mówiła Karo.
    Oraz, że ta miłość jest odwzajemniona. ~ j.w.
    Czemu Internet z dużej litery? ~ To rusycyzm, wielką literą.
    Drugie że można zastąpić zastąpić np. iż. ~ Dubel. :P
  • KarolaKorman 10.01.2016
    ,,Siedząc na szkolnej ławce,'' - można to było uznać za błąd do momentu, kiedy nie okazuje się, że bohater siedzi na korytarzu, więc jest wszystko w porządku - Czemu się nie bronisz?

    Błędy: 9.5/10
    Coś tam zjadłeś i jakiś przecinek :)

    Pomysł: 8/10
    Podobał mi się, choć końcówkę mogłeś ciut rozwinąć. Nie chodzi mi o zmianę koncepcji, a raczej jakieś podsumowanie w dwóch, trzech zdaniach. Wstawienie cytatów z poprzednich bitew i własnych tekstów bardzo mi się podobało. Zrobiłeś to zgrabnie. Wręcz po mistrzowsku, brawo!

    Całokształt: 9/10
    Napisałam, że przepłynęłam, co miało znaczyć, że przeczytałam z przyjemnością. Czytało się świetnie. Było interesująco, a drobne błędy nie przeszkadzały w czytaniu absolutnie.

    Temat dodatkowy: 2/5
    Nie było tego wiele, ale jednak wplotłeś jakieś zdanie.

    Pozdrawiam :)
  • Slugalegionu 10.01.2016
    ,,Siedząc na szkolnej ławce,'' - można to było uznać za błąd do momentu, kiedy nie okazuje się, że bohater siedzi na korytarzu, więc jest wszystko w porządku - Czemu się nie bronisz? ~ Bo po co? Ocenił jak ocenił i nic mi do tego. :P Równie dobrze mógłbym zacząć na Ciebie narzekać, że za bardzo ingerujesz w koniec opowiadania. Niby mogę, ale po co? :) Dziękuję za ocenę.
  • Moni 10.01.2016
    Zdecyduj się chłopie czy piszesz archaizmami, czy nowoczesnym językiem, a nie takie pomieszanie z poplątaniem. Raz wielki poeta Uniżony, a innym razem byle nastolatek.
  • patyy 10.01.2016
    Ooo, widzę, że zaczyna robić to, czego się spodziewaliśmy, czyli oceniać nasze opowiadania, hm... w sumie to komentarze xd
  • elenawest 10.01.2016
    patyy tak, moje oceniła na 1, bo życzenia są zbyt krótkie :-D
  • Slugalegionu 10.01.2016
    Dziękuję wam dziewczyny za komy. :) Wielki poeta Uniżony, zapamiętam sobie. XD W sam raz na jakieś bekowe RP. :P
  • Moni 13.01.2016
    Błedy:
    Łał, pomijając Lucy, nikt ich nie widział w dużej ilości. C: Ale że Lucy to Bóg takich spraw, to dam
    9.

    Całość:
    Sorka za to, co było wyżej. :C No to twój styl i nic mi do niego, przepraszam. No i zero cudaczeń i po prostu romansidło. C: Takie bez Verterów, no bo oni coś robią. C:Plusik za to, ileś Ty tu wcisnął Bitw. C:
    9

    Pomysł:
    Za brak przesady 3
    Za te Bitwy 3
    Za brak Vertera 1
    Za anegdotkę 2
    Za zaskok na koniec (No tylko mnie, ale co mi tam C:) 1
    Ale
    Za sztampę -1
    Za to, żeś o swoje, czy jak ty to piszesz, o swe pod gazetką nie walczył: -0,5
    8,5

    Temat dodatkowy:
    3
  • Moni 13.01.2016
    Nie zauważyłam żadnych błędów przy czytaniu, więc 10. C:
    Za Julkę, która była świetna, z całości też dyszka. C:
    I w sumie nie oceniam twojego zapału pod gazetką, a tekst, więc za pomysł 9.
  • Slugalegionu 13.01.2016
    Oj Moni, Moni, Moni... Co ja tu z Tobą mam. No dobra, kom do kom. Wypowiem się jutro.
  • Lucinda 13.01.2016
    Błędy:
    1) ,,muszą przez czterdzieści pięć minut, siedzieć na dupie i nic nie robić” - bez przecinka, ,,muszą (...) siedzieć (...)” to jedno pełne orzeczenie;
    2) ,,w sytuacjach, których owy gatunek zwykł nazywać nudnymi” - ,,które”;
    3) ,,No bo, kto normalny kłóci się ze zbiorem liter?” - bez przecinka, tutaj ,,no bo” nie jest ani jakimś oddzielnym zdaniem składowym, ani wtrąceniem, partykuła ,,no” ma wzmocnić przekaz zdania (w tym wypadku pytania), a ,,bo” po prostu łączy tę partykułę z treścią główną;
    4) ,,że argumenty bohatera są dobre, czy coś w tym guście” - bez przecinka przed ,,czy”, to dość problemowe pytanie, kiedy należy stawiać przecinek przed tym spójnikiem, stawia się go, gdy rozpoczyna on zdanie składowe w zdaniach podrzędnie złożonych (trzeba dokonać rozbioru logicznego zdania), pomijam tu oczywiście sytuacje, w których spójnik się powtarza, bo z tym problemu nie masz;
    5) ,,Jej długie, lśniące w blasku słońca loki do tej pory ułożone w doskonałą fryzurę, biegnie w moją stronę, machając radośnie ręką” - trochę zwraca uwagę brak orzeczenia w pierwszej części zdania. W ogóle są tu zawarte jakby dwa zdania nadrzędne, jedno dotyczy włosów (które właściwie nie jest zdaniem, bo nie ma orzeczenia, nawet nie bardzo można by równoważnikiem zdania nazwać ten fragment), a drugie samej dziewczyny (i tu przedstawiasz, co ona robi);
    6) ,,Uśmiecham się promieniście” - cóż, nie powiem, że to na pewno błąd, bo tego na 100% nie wiem, ale mówi się raczej, że ktoś uśmiecha się ,,promiennie”, a nie promieniście, to taka uwaga ode mnie;
    7) ,,Hej Jula” - przecinek po ,,hej”, który oddziela wypowiedź od bezpośredniego zwrotu (2x);
    8) ,,Wpadki takie jak ta zdarzają mi się od rana” - tu też bardziej uwaga ode mnie - ,,takie jak ta” dałabym tu jako wtrącenie”;
    9) ,,No, ale Pawła tu nie ma, a ja muszę sobie jakoś dać radę” - tutaj po ,,no” nie dawałabym przecinka, w tym wypadku ,,no” nie pasowałoby jako samodzielne wykrzyknienie poprzedzające zdanie, a jest raczej tą kolokwialną naleciałością, o czym miałam już okazję pisać przy poprzedniej bitwie;
    10) ,,O, cześć Michaś!” - powinien tu być przecinek po ,,cześć”, zasada ta sama co w punkcie 7);
    11) ,,że ciągłe pokazywanie mi obrazu całującego mnie Michała, w jakikolwiek sposób może pomóc” - bez przecinka, nie ma tu co wyjaśniać, to po prostu jedno zdanie składowe;
    12) ,,Niestety, popełniam właśnie błąd, jakim jest rozmyślanie o mojej wyobraźni, zamiast o tym, co robią moje kończyny i usta” - bez przecinków po ,,niestety” i po ,,wyobraźni”;
    13) ,,Moja dłoń znalazła się wtedy stanowczo zbyt blisko niego, przez co moją twarz oblał jeszcze większy rumieniec, niż zwykle” - zwraca trochę uwagę to powtórzenie ,,moja”, poza tym w tym zdaniu nie powinno być przecinka przed ,,niż”. Przecinek przed ,,niż” stawia się, gdy wprowadza do zdania podrzędnego lub równoważnika zdania, a więc mówiąc najprościej, gdy dalej znajduje się orzeczenie (we wspomnianych zdaniach podrzędnych) lub bezokolicznik, forma bezosobowa czasownika czy forma odczasownikowa zastępująca je (w równoważnikach);
    14) ,,Wystarczy napisać, że ktoś kocha kogoś oraz ta miłość jest odwzajemniona” - dodałabym tu jeszcze jedno ,,że” po ,,oraz”;
    15) ,,gdyby wiedza o nich byłaby jednym, a ja drugim” - ,,była”, a nie ,,byłaby”, w tym zdaniu to ,,gdyby” wprowadza tryb przypuszczający;
    16) ,,pyta zszokowany, a po minięciu dłuższej chwili, dodaje” - tu bez drugiego przecinka;
    17) ,,Przepraszam Michał” - jak w punkcie 7);
    18) ,,No, ale skoro sam zaczął tę gierkę, to sobie w nią zagrałem bez większych wyrzutów sumienia” - tu, podobnie jak w punkcie 9), wydaje mi się, że bardziej by to pasowało;
    19) ,,O, cześć Paweł” - przecinek po ,,cześć” (jak w 7)), 2x;
    20) ,,Cześć Julka” - przecinek po ,,cześć” (jak w 7));
    21) ,,Cześć Michaś” - przecinek po ,,cześć” (jak w 7));
    22) ,,jak odkręcić ewentualną dwuznaczność ich wyznań, tak, by pytający nie nabrał podejrzeń” - bez przecinka przed ,,tak”, to słowo należy jeszcze do poprzedniego zdania składowego, które jest zdaniem nadrzędnym, a od ,,by” rozpoczyna się zdanie podrzędne;

    Błędy: 7,5/10

    Pomysł:
    Ciekawa koncepcja, idealnie pasuje do tematu, choć po Tobie spodziewałam się czegoś bardziej “fantastycznego”, a tu zaskoczenie. Faktycznie może było dość przewidywalnie, ale szczerze mówiąc, nie bardzo mi to przeszkadzało. Nie czytałam poprzednich bitew, jednak hasła mimo to wyłapałam i ładnie udało Ci się je wpleść. Mnie się to podobało. Jeśli chodzi o temat dodatkowy… Dla mnie nie musi być dosłownie słowo w słowo zawarte, najważniejsze, żeby dało się to wyczuć, o to według mnie chodzi w pisaniu na temat.

    Pomysł: 7/10

    Całokształt:
    Czytało się bardzo lekko i przyjemnie (Chyba naprawdę powinnam w miarę szybko nadrobić ,,Opowieści podróżnika” i obserwować poprawę również tam:) ). Błędy, które wypisałam, wynikają bardziej z mojej spostrzegawczości i czepliwości, niż z trudności w czytaniu, bo tych nie było.

    Całokształt: 8/10

    Temat dodatkowy: 3/5

    Wynik: 22,5/30 + 3/5
  • Slugalegionu 13.01.2016
    3) Widać, potrzebuję szkolenia we wtrąceniach. :P Kiedy coś nie jest wtrąceniem, mimo że bez tego zdanie ma sens? (Pomijamy tu oczywistości, jak określenia).
    4) Jak wyżej. :P
    5) No jak już mówiłem zjadłem część zdania, więc dlatego jest złe. XD
    8) A to nie określenie?
    9) Ale jest ale. ;_; I mówiłaś wtedy, że gdy chodzi o takie NO, ale... to jest przecinek, a o tym myślałem. ;_;
    12) A niestety to nie wtrącenie? ;_; O kurde, to dla mnie czarna magia, będę musiał o to spytać polonistkę. :/
    15) Spoko, zapamiętam. :)
    18) U mnie też to samo, co w 9)

    Pomysł:
    No ile można siedzieć w fantasy? XD Ja piszę słowo w słowo, bo jak raz zdałem się na czytelników, to wyszedł z tego Pałac Pamięci. XD Lepiej o tym nie gadać. :P

    Całokształt:
    Emm... *Leci na Wattpada po poprawioną wersję*. No spoko. XD
  • Slugalegionu 13.01.2016
    I bardzo dziękuję za tak porządny komentarz. :D Jesteś wielka. :3
  • Lucinda 13.01.2016
    Slugalegionu, jeśli chodzi o punkt 3), tu chodzi o to, że samo ,,no" nie jest wtrąceniem (pomijam w tej chwili spójnik). Jest to partykuła wzmacniająca (w większości przypadków), a więc używa się jej dla podkreślenia zdania (i tu stawia się po niej przecinek), które poprzedza, lub może też wynikać z kolokwializmu, bo udzie często używają tej partykuły z nawyku (i wtedy bez przecinka). Tu widać, że jest to raczej ten drugi przypadek (już kiedyś wspominałam, że jeśli po ,,no" naturalnie, zgodnie z zamierzeniem brzmi wykrzyknienie i dalej jest zdanie, to przecinek się stawia, a jeśli wynika z kolokwializmu, to nie). Dlatego w tym zdaniu po ,,no" nie powinno być przecinka. Natomiast ,,bo" jest tylko spójnikiem, łączy to potoczne ,,no" z resztą zdania (bez niego wyszedłby Ci trochę inny sens zdania).
    W punkcie 4) chodziło mi właściwie o dopowiedzenie (które również jest częścią podrzędną zdania). Ta część przed przecinkiem przekazuje czytelnikowi pełną informację, to, co jest dalej, no słowo dopowiedzenie mi tu najlepiej pasuje, po prostu niezależnie czy będzie, czy nie, zdanie zostanie zrozumiane tak samo, tylko nie będzie wskazana niejednoznaczność, że mogłoby być coś podobnego, a nie tylko i wyłącznie to.
    Do 8) - ja bym powiedziała, że raczej dopowiedzenie. Masz zdanie główne: ,,Wpadki zdarzają mi się od rana". Informacja jakie wpadki - ,,takie jak ta" - ma doinformować czytelnika, nie ma tu konkretnej informacji, co to za wpadki.
    Do 9) - po pierwsze ,,ale" nie ma tu znaczenia w przypadku partykuły ,,no" nie ważne jest, czy dalej jest spójnik, przed którym stawia się przecinek, czy nie. Jeśli bardzo chcesz (jeśli o to Ci chodziło), to możesz zostawić ten przecinek. Zdanie będzie wtedy wyglądało w odbiorze: ,,No! Ale Pawła tu nie ma...". Jak uważasz.
    W punkcie 12) po prostu według mnie to ,,niestety" wchodzi w część zdania (pod względem sensu). Jest... jak by to powiedzieć... no mocno związane z tym, co po nim następuje. ,,Niestety" jako wtrącenie najczęściej występuje gdzieś w środku zdania, gdzie bez niego zdanie odbierało by się tak samo niezależnie czy jest, czy też nie. Gdy takie wtrącenie się czyta, wyraźnie wyczuwa się te pauzy oddzielające to od reszty zdania, nie słychać tam ciągłości. Takie moje rozumienie.
    Do punktu 18) odpowiedź taka sama jak do 9). Pomyśl, czy gdybyś coś takiego mówił, to zrobiłbyś pauzę po ,,no", czy powiedział to na jednym wydechu. To taka podpowiedź.
    Mam nadzieję, że wyjaśniłam, w razie co, pytaj:)
  • Slugalegionu 13.01.2016
    Dziękuję za to wyjaśnienie z "no". Ja nigdy nie ogarnę przecinków. :/ Po Bitwie poprawię.
  • Kasia xd 13.01.2016
    Jako, że śledziłam wasze bitwy, postanowiłam i ja ocenić pracę, więc lecę po kolei.

    Błędów nie było dużo, ni eprzeszkadzały w czytaniu, nie raziły w oczy, jednak były.

    Pomysł: Pomysł oklepany, nie zawładnął moim sercem, nie ścisnęło mnie w brzuchu i jakoś... Nie przypadł mi do gustu, ale jednak coś mi się w nim podobało, tylko, że zupełnie nie wiem co, więc ocena taka, a nie inna.

    Całokształt. Nie wiem co sądzić. Czytało mi się ciężko i to w ogóle nie mój klimat opowiadania, które czytam, więc zostawiam taką ocenę, jaką zostawiam. Wolałabym też lepsze zakończenie, no bo " zrywam z tobą"... eh, nie ujęło mnie za serce.

    Pomysł dodatkowy był.

    Błędy: 7
    Pomysł: 5
    Całość: 5,5
    Temat dodatkowy: niech będzie 3,5
  • Slugalegionu 13.01.2016
    No widzisz, nie ująłem Cię za serce. :) Przepraszam za to, żeś musiała się z tym męczyć. Dziękuję za komentarz, ale może wypiszesz mi chociaż te błędy? :) Bardzo by mi to pomogło.
  • Slugalegionu 13.01.2016
    A i powodzenia w ocenianiu.
  • Senezaki 16.01.2016
    Jezu, Okruszku...
    Kiedyś to ja Ci musiałam błędy poprawiać, a tu- proszę! Jestem z Ciebie dumna. :D
    Opowiadanie mi się podoba. Naprawdę. Długie, a to plus :3
  • Slugalegionu 16.01.2016
    Dziękuję bardzo, Kruszynko. :3 *Rumieni się*.
  • Senezaki 16.01.2016
    Slugalegionu
    Och, Okruszku XD Co ty z tymi rumieńcami?! XD Dawno nie czytałam Twoich opowiadań (przepraszam :c) więc nadrabiam! :D
  • Slugalegionu 16.01.2016
    Ostatnio zawsze zawodzę ludzi. :( Ale nie Ciebie, stąd rumieniec. :D
  • Senezaki 16.01.2016
    Slugalegionu
    Jezu, ale wyznanie! XD Nie no. Naprawdę jestem dumna. Kiedyś robiłeś straszne byki, za pozwoleniem! :D Teraz nie mam zastrzeżeń ^^
  • Slugalegionu 16.01.2016
    No widzisz, robię postępy. :)
  • Senezaki 16.01.2016
    Slugalegionu
    Radykalne :D *oklaski dla Sakala*
  • Slugalegionu 16.01.2016
    Dziękuję. :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania