TW#2 (Jeden dzień życia)

Postać: snajper z zapaleniem spojówek

Zdarzenie: metempsychoza (reinkarnacja)

Gatunek: horror

 

 

Ale wpadłem. Snajper z zapaleniem spojówek i reinkarnacja. Gatunek horror. Nie próbowałem nigdy horroru. Nie czytam horrorów. No może dwa w życiu przeczytałem: "Lśnienie" i "Misery". Prawie nie oglądam horrorów. Podobał mi się film "Carry" i ekranizacja "Lśnienia" Kubricka. Tak - "Lśnienie" to film z dużym wykopem, trzeba przyznać. Ale ja? Co ja mogę? Więc wiję się teraz w mękach twórczych, w głowie pustka. Siedzę przed komputerem i wgapiam się w biały ekran monitora jak szpak w pizdę. A przecież sam się zgłosiłem. Przymusu nie było żadnego. W dodatku trafiłem na snajpera z zapalaniem spojówek, którego sam wymyśliłem i dodałem do puli postaci. Sam sobie nasrałem do butów! I teraz co? Nic nie napisać - głupio. Powiedzą, że Sensol jest kiep i tylko wprowadza zamieszanie i w dodatku zestaw blokuje. Z kolei napisać coś na siłę - od razu wyczują, że wymęczone, zmieszają z błotem, wyszydzą, zajedynkują, oplują... Nie wziąłem przykładu z Himilsbacha, który na wszelki wypadek nie nauczył się angielskiego, to znaczy ucieszył się, że nie będzie musiał się nauczyć. Wszedłem w to. Siedzę teraz w kapciach przy kompie. Od papierosów drapie mnie w gardle. Mam lekkiego kaca, takiego w sam raz, żeby usiąść do pisania. Spłuczka odciągnięta, sprawdziłem przed chwilą czy nie cieknie. Nie cieknie. Kapcie mam na nogach, więc nie muszę pamiętać, żeby stały na baczność przy łóżku.

W horrorze najważniejszy jest wyrazisty bohater. Może mógłby nim być Wasilij Błochin? Wasilij Błochin, nadworny kat Stalina, przez trzydzieści lat służby w NKWD zabił własnoręcznie pięćdziesiąt tysięcy ludzi. ZABIŁ WŁASNORĘCZNIE! Tak. To dobra postać na horror. Wystarczy opisać jeden dzień z jego życia. Jak budzi się rano, myje zęby, goli się, bierze prysznic. Stop! Źle. Błochin nie musi wcześnie wstawać. Pracuje w nocy. A więc budzi się późno, wstaje z łóżka dopiero po południu, myje się, goli, robi sobie jajka na miękko. Potem zakłada bieliznę, skarpetki, mundur i wychodzi do kiosku po gazetę. Wraca do siebie, czyta "Prawdę", trochę drzemie, trochę krząta się po mieszkaniu. Po zmroku odpala swoją Pobiedę i jedzie na Łubiankę do pracy. Widzę go jak wchodzi do miejsca kaźni, do pomieszczenia, które kiedyś było łaźnią.

 

Wasilij Błochin celuje z nagana w głowę klęczącego przed nim więźnia. Na sobie ma skórzany sztywny od zaschniętej krwi rzeźnicki fartuch, skórzane rękawice z mankietami do łokci. Drzwi do łaźni kazał obić wojłokiem, aby żaden dźwięk nie mógł wydostać się na zewnątrz. Na ścianach, na podłodze białe kafle. Pod sufitem uwieszone dwie mocne lampy. W rogu dębowy stół. Na stole telefon, butelka wódki i paczka białomorów. Klęczący chłopak ma osiemnaście lat i związane na plecach ręce. Drży i poci się ze strachu. Brudne łachmany i pot człowieka, który wie, że zaraz umrze, wydzielają tę jedyną w swoim rodzaju woń. Zapach śmierci. Przez chwilę zimne piekło oczu oprawcy spotyka się z piekłem oczu skazańca. Pada strzał, ciało chłopaka wiotczeje i osuwa się na posadzkę. Z dziury w głowie wylewa się litr krwi. Błochin stoi nad trupem. Patrzy w mętniejące oczy. Potem podchodzi do stolika pije wódkę z butelki. Zapala papierosa. Wzywa przez telefon strażników, każe im zabrać trupa. Odkręca zawór i zmywa krew z podłogi mocnym strumieniem wody tryskającej z gumowego szlaucha.

Mija pół godziny. Strażnicy przyprowadzają mu następnego skazańca. Błochin ładuje nagana. Strzela. Trafia nieszczęśnika w głowę. Krew opryskuje ścianę. To znak, że źle przycelował, pod złym kątem. Lata praktyki nauczyły go, jak trafiać, aby krew i mózg nie brudziły wszystkiego dookoła.

Tej nocy, kiedy obserwuję Błochina, do celi śmierci przyprowadzono jeszcze trzech skazańców. To jest przeciętna średnia, typowa norma. Jeśli w ciągu trzydziestu lat służby udało mu się zabić pięćdziesiąt tysięcy osób, to wychodzi mniej więcej pięć śmierci na jedną szychtę. Zastanawiam się co może czuć człowiek, który codziennie z zimną krwią morduje ludzkie istoty. Co czuje, kiedy naciska spust? Czy wie, czy zdaje sobie sprawę, że zabijając zabiera zabijanemu wszystko co miał? Zabiera mu całą przeszłość i całą przyszłość. Zabiera mu wszystko co miał i mógłby mieć. Zabiera mu żonę, dziecko, zabiera mu wszystkie chwile, które mógłby spędzić z kobietą, zabiera wieczory, które mógłby zmarnować w knajpie na wódce z kolegami. Zabiera mu słońce, deszcz, wiatr.

Czy Błochin jest tylko dużym dzieckiem, które gra w grę strzelankę, tak jak teraz robią to miliony przyspawanych do komputerów nastolatków? Różnica tylko w tym, że to nie jest gra. To rzeczywistość, trójwymiarowa, cuchnąca krwią, kałem i potem mordowanych ludzi. Kule i krew są prawdziwe. Więc może Błochin jest już lekko znudzony zabijaniem, zmęczony codzienną rutyną. Robi to, bo nic innego nie umie robić, i właściwie nic innego nie robił w życiu. Chciał być snajperem ale chroniczne zapalnie spojówek sprawiło, że przydzielili go do służby więziennej (uff - udało mi się wybrnąć z tym snajperem, została jeszcze reinkarnacja).

A może jest zupełnie inaczej. Może on lubi zabijać? Lubi patrzeć ofiarom w oczy tuż przed egzekucją. Syci się ich przerażeniem. Błochin nie jest naiwny. Wie, że większość skazańców to ludzie zupełnie niewinni. Ta świadomość sprawia, że zabijanie sprawia mu jeszcze większą uciechę.

No więc tak. Mam już bohatera. Wszyscy seryjni zabójcy - Jefrey Dahmer, Andriej Czikatijło, Andreas Breivik, Ted Bundy, Trynkiewicz itp. - to przy nim mały pikuś. Udało im się zgładzić kilka - kilkadziesiąt osób. Najwyżej. Cóż to jest wobec pięćdziesięciu tysięcy! Równać z nim mógłby się może Tamerlan, średniowieczny chan-watażka. Po zdobyciu Isfahanu kazał wszystkim mieszkańcom ściąć głowy. Wszystkim - mężczyznom, kobietom, dzieciom, starcom. Było ich siedemdziesiąt tysięcy. Z obciętych głów kazał ułożyć piramidę. Wielki stos. Tamerlan miał rozmach. No ale to było dawno. Poza tym nie zabił tych wszystkich ludzi osobiście.

Więc wystarczyłoby wiernie opisać życie Wasilija Błochina. Gdyby to miał być film, kamera widziałaby świat oczyma mordercy. Przemocy, zbrodni, trupów i krwi starczyłoby na pełnowymiarową powieść.

Tylko nie bardzo mam ochotę babrać się w tym szlamie. Muszę sprawdzić spłuczkę, czy nie cieknie. Wstaję od kompa, idę do łazienki. Nie cieknie. Papierosy się kończą, więc czeka mnie kolejna przerwa od pisania. Muszę skoczyć do sklepu po fajki. Kac jest. Ale taki dla ludzi. Nie zamula mi głowy doszczętnie.

No więc odpuszczam sobie dalszy opis podłego życia Wasilija Błochina. Jestem przy nim w chwili, kiedy wkłada sobie lufę nagana do ust. Jest 1955 rok. Stalin umarł, zaczyna się odwilż, Błochin zostaje wysłany na emeryturę w stopniu generała. Odstawiają go na boczny tor.

Co czuje Wasilij z lufą nagana w ustach? Za chwilę pociągnie za spust. Czy zabija się, bo nie może znieść wyrzutów sumienia? Czy może wręcz przeciwnie - kończy ze sobą, bo nie może żyć bez zabijania? Może czuje mrowienie w palcach i wieczny niepokój? I znowu - może jest jak nastolatek, któremu zabroniono grać w ukochaną strzelankę. Może ma syndrom odstawienia. Trzydzieści lat zabijania wdrukowało mu się w głowę, zakleiło mu mózg trupim szlamem.

Tego nie wiem. Może to i lepiej. Dobry horror powinien zostawić czytelnikowi przestrzeń do interpretacji. Motywy bohatera nie muszą być podane na tacy, gotowe do skonsumowania i przetrawienia.

Błochin strzela sobie w łeb. Mózg pryska na ścianę. Szeroko otwarte oczy zasnuwają się mgłą.

 

I w tym momencie zaczyna się druga część horroru. Porzucamy realizm i zagłębiamy się w mistycyzm. Zakończenie opowieści na tym etapie byłoby pogodzeniem się autora z czystym nihilizmem historii. Bo cóż tu mamy? Patologicznego zbrodniarza. Krew i flaki. Mamy zbrodnię. Ale nie mamy kary.

A przecież chcemy aby historia zamknęła się jakąś klamrą. Chcemy, żeby cierpienie tych pięćdziesięciu tysięcy nieszczęśników miało jakiś sens...

Więc na użytek tej historii, godzimy się na istnienie metempsychozy, czyli reinkarnacji. Godzimy się na istnienie wędrówki dusz po śmierci.

Jak to wygląda w przypadku naszego bohatera? Po naciśnięciu spustu Błochina oślepia gorąca kula światła, jakby znalazł się w epicentrum atomowego wybuchu, potem rozpadającą się świadomość przewierca dziki gwizd. Potem wszystko cichnie. Gaśnie.

Wasilij Błochin budzi się na więziennej pryczy, na sobie ma cuchnące łachmany, jest głodny i trzęsie się z zimna. Patrzy na swoje dłonie. Skóra na nich jest gładka, bez przebarwień. To dłonie młodego człowieka. Do celi wchodzą funkcjonariusze NKWD. Związują mu ręce i wyprowadzają do pomieszczenia po dawnej łaźni na egzekucję. Błochin szybko orientuje się, że jego dusza, jego świadomość, jego jaźń jakimś cudem zagnieździła się w nowym ciele. W ciele skazańca wleczonego na śmierć.

W celi śmierci, którą już poznaliśmy (białe kafle na ścianach i posadzce, mocne światło, itp.) spotyka samego siebie - Błochina oprawcę. Błochin skazaniec jest przerażony. Boi się bólu i śmierci. Nie chce umierać i wie, że musi umrzeć. Wie przecież co zrobi z nim za chwilę Błochin oprawca. Świadomość nieuchronnej śmierci jest najstraszniejszym doznaniem, jakie może spotkać człowieka. Świadomość śmierci i ból. Kiedy boli marzysz tylko o jednym, żeby przestało boleć. Przez chwilę piekło w oczach Błochina skazańca spotyka się z piekłem oczu Błochina oprawcy. Pada strzał, młody mężczyzna, w którego głowie zagnieździła się jaźń Wasilija osuwa się na ziemię. Traci życie w oślepiającym błysku i gwiździe rozwiercającym mu mózg na wylot. Potem jest tylko cisza. A potem świadomość Błochina znowu budzi się w obcym ciele, w ciele skazańca prowadzonego przez funkcjonariuszy NKWD na śmierć.

Każdy następny dzień jest dla Błochina drogą bez powrotu. Czasami przed śmiercią jest okrutnie bity. Wasilij oprawca, kiedy wypił za dużo, lubił łamać kości skazańcom metalową pałką. Czasem strzelał nie w głowę tylko w brzuch, aby delektować się powolnym konaniem zabijanego. Po kilku pierwszych reinkarnacjach Błochin ofiara domyśla się, w jaką straszliwą wpadł matnię. Śmierć nie przynosi wyzwolenia, tylko kolejną przesiadkę jego jaźni w ciało następnej ofiary. Strach przed śmiercią i ból nie spowszednieją mu. Do bólu i strachu nie można się przyzwyczaić. Wręcz przeciwnie. Kolejne egzekucje sprawiają, że cierpienie i rozpacz kumulują się w jego świadomości, odkładają się jaki trupi jad.

Wie, że jeszcze długa droga przed nim. Sam musi przez to wszystko przejść. Cierpienie i śmierć, które zadawał teraz do niego wróciły. Musi to wszystko odczuć na własnej skórze. Pięćdziesiąt tysięcy razy. Zazwyczaj epizod w nowym ciele trwa około dwudziestu czterech godzin. Czasem trochę krócej, czasem trochę dłużej. Pięćdziesiąt tysięcy dni. Ponad sto trzydzieści lat. Sto trzydzieści lat piekła.

 

***

 

Taki to horror wymyśliłem. Ale nie potrafię tego porządnie napisać. Za mało czasu mam. Za dużo problemów w zwykłym życiu. Spłuczka, kapcie. Kompulsywne kontemplowanie wzoru na kafelkach w sraczu. Głupi szef w pracy. Bolący kręgosłup. Pociąg do używek. Predylekcja do wylegiwania się na tapczanie.

No i mam horom curke. Dlatego tylko tyle zdołałem sklecić.

 

***

 

Zresztą taki horror to w gruncie rzeczy bajeczka dla grzecznych dzieci. W rzeczywistości nie ma takich cudów. Pomordowani już dawno zgnili sobie w ziemi. Nie słychać ich krzyku. Katom nie spadł z głowy nawet jeden włos. Oprawca Wasilij Błochin został pochowany w alei zasłużonych Cmentarza Dońskiego w centrum Moskwy, gdzie znajduje się jego okazały pomnik nagrobny, ozdobiony krzyżem prawosławnym i napisem: „Wieczna pamięć”, z wizerunkiem mordercy w mundurze generalskim.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 21

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (52)

  • Nuncjusz 18.02.2019
    Zajebiste
  • Agnieszka Gu 18.02.2019
    Nooo, rewelacja!
    Pojechałeś po bandzie drogi Autorze.
    Re we la cja!
    Pozdrowionka :))
  • TseCylia 18.02.2019
    Ależ! Znakomite!
  • Karawan 18.02.2019
    "...zmieszają z błotem, wyszydzą, zajedynkują, oplują..." - gadzina podejrzliwa, a tak poczciwie wyglądał [Ałtor oczywiście!! ;) ] My tu grono porządne generalnie! Poprańcy ciche jedynki wstawiają a reszta nie szydzi !! To na przyszłość Ałtoże! Czuj sie posolony, opiepszony i natarty majrankiem !
    A tera bardziej serio; No, jeśli Ty nie umiesz horrorów pisać, to co ma powiedzieć reszta? Pomyśl sam proszę!
    Dziękuję za tekst. Pięć jak talala !
  • sensol 18.02.2019
    dzięki za przybycie. tak wiem. tu ludziska życzliwe. odwetowcy raczej jadynkują moją poezję poetycką, i słusznie
  • Canulas 18.02.2019
    Kuluarowa fama neisie, że pzreznakomite. Jak podeżrę - łobadam
  • jolka_ka 18.02.2019
    Część właściwia czyli ten "horror" jak najbardziej okej. Wstawki o tym pisaniu, że się zglosiłeś, różne dywagacje według mnie zupełnie bez celu. Tekst broniłby się sam w sobie i bez tego, ale dla miłośników takiego humor to pewnie będzie okej.
    Bardzo dobra tematyka. Pozdrowienia.
  • sensol 18.02.2019
    dzięki za przybycie. pisałem "na biegu" to co mi siedziało aktualnie w głowie. według mnie wstawki są OK. bo wpuszczają do historii trochę powietrza. bez tego byłoby zbyt ponuro. chyba.
  • Lamb 18.02.2019
    Uu, podoba mi sie, mesje Sensol. Opis mąk tworzczych (spluczka, kapcie), dystans do siebie, pływająca w koncowce plwocina zgorzkniałego realizmu. Czuc smutek nad pomnikiem bardziej, niz horrorowatosc, jednak przezabawne wstawki o kapciach i kafelkach sprawiaja, ze do wszystkiego, cos napisal, podchodzi sie z lekkim, pieszczotliwym oka przymrużeniem.
    Byczo Ci wyszlo.
  • sensol 18.02.2019
    dzięki wielkie. pisanie jest jak choroba. jak nie przetrawię i nie wypluję, tego co we mnie siedzi, to się tym dławię.
  • Justyska 18.02.2019
    Mialam zerknac i poplynelam. Najpierw mysle sobie, ze to powtorzony motyw z tekstu "trrryt" czy jakos tak ( pamietam spluczke i kapcie) i ziewnelam przeciagle :))) ale teraz widze, ze to taka kontynuacja. Jeszcze kilka podobnych tekstow i mozesz stworzyc pamietnik pisarza :)
    Bardzo mi sie podobalo. Piszesz swobodnoe a to olbrzymi plus. Dzieki za usmiech :)
  • sensol 18.02.2019
    dziękuję za przybycie. chyba jednak będę musiał już spłuczkę i kapcie odstawić na przyszłość, żeby nie odstraszały :)
  • Adelajda 18.02.2019
    Genialne. Zabawne i z dystansem :-) Czy Ty tej spłuczki aby nie naprawiasz już od dłuższego czasu? Trochę te rozmyślania przypomniały mi Dueta. Fajny pomysł.
    Pozdrawiam.
  • Agnieszka Gu 18.02.2019
    Dygresja - Najpierw Justyska, potem Adelajda - spluczka widać stanowi dość rozpoznawalny element w twojej twórczości :))
    Już zmykam, nie spamuję :))
  • Adelajda 18.02.2019
    :-D
  • sensol 18.02.2019
    Adelajda spłuczka jest nienaprawialna. muszę kupić cały zestaw - muszlę, rezerwuar itp. i tak naprawdę już wcale nie cieknie. ale też nie spłukuje :)
  • Canulas 18.02.2019
    Jestem.
    "Pada strzał, ciało chłopaka wiotczeje i osuwa na posadzkę." - brakuje mi tu "się" w konstrukcji. Ewentualnie przebudowy, typu: "upada".

    "Jefrey Dahmer, Andriej Czikatijło, Andreas Breivik, Ted Bundy,Trynkiewicz itp." - szanuję za znajomość tematu. Uciekł odstęp.

    Nie no, wpadłem na chwilę i.. .genialne. Brak czasu, brakiem czasu, ale natychmiast wybieraj kolejny zestaw. Kompozycja przednia. Naprawdę przednia.

    Się tak jeszcze zastanawiałem nad rozszczepieniem jaźni bardziej niż przeniesieniem. Przecież gdyby on przeniósł się do ciała skazańca dopiero po swojej śmierci, nie byłoby możliwym, by zabił go trup, a gdyby jednak nadal żył, musiałby tak czy siak, zabijać samych siebie.
    Cóż, perbetum śmiercium mobilum i nawet jeśli leci lekkim paradoksem, to napisane przegenialnie.
  • sensol 18.02.2019
    dzięki za przybycie i wyłuskanie błędów. poprawiłem. to przeniesienie musi być po śmierci (reinkarnacja) . jedyna nowość to fakt, że Błochin przenosi sie również w czasie. do przeszłości. wtedy taki zabieg jest logiczny.
  • Canulas 18.02.2019
    Lubię w każdym razie. Od dawna wiadomo, że łamiesz te wszystkei zasady, bo możesz. A możesz, bo robisz to świadomie. WIdać, że jak trza, to wychodzi mega, mega MEGADETHRON!!!
  • Witamy nowy tekst! :)
  • 00.00 18.02.2019
    Coś ma. :)
  • pkropka 18.02.2019
    Uśmiałam się, choć nie powinnam. Ale i horror udało Ci się wpleść, chociaż wg. mnie dopiero w ostatnim akapicie.
    Świetny pomysł z tym, że zabijał samego siebie. Może i coś w tym jest, może w każdym z tych ludzi widział cząstkę siebie. I dlatego się zabił?
  • kalaallisut 18.02.2019
    Wciągnęło :) Dobre. I humor i podejście :))
  • Basileus 18.02.2019
    Według mnie czadowe na maksa. Powoli staję się fanem Sensola. :D
  • sensol 19.02.2019
    danke :)
  • Ritha 19.02.2019
    Buongiorno!

    „W dodatku trafiłem na snajpera z zapalaniem spojówek, którego sam wymyśliłem i dodałem do puli postaci”- żywy dowód na istnienie karmy i jej bumerangowe właściwości, słowem – peszek

    Ok, zaczęłam czytać i miałeś już tekst pisany z podobnej perspektywy, a było to na Literkową Bitwę w temacie Atramentowe serce. Bardzo mi się wówczas podobał tamten tekst, dałam max punktów. Reasumując – pierwszy akapit tutaj dobrze rokuje.

    „Powiedzą, że Sensol jest kiep i tylko wprowadza zamieszanie i w dodatku zestaw blokuje” :D

    „W horrorze najważniejszy jest wyrazisty bohater. Może mógłby nim być Wasilij Błochin? Wasilij Błochin, nadworny kat Stalina, przez trzydzieści lat służby w NKWD zabił własnoręcznie pięćdziesiąt tysięcy ludzi. ZABIŁ WŁASNORĘCZNIE! Tak. To dobra postać na horror” – o kurła! Serio? Musze namówić Ozarro, by napisał o nim ciekawostki.

    „Brudne łachmany i pot człowieka, który wie[,] że zaraz umrze[,] wydzielają tą jedyną w swoim rodzaju woń.”

    „Zapach śmierci. Przez chwilę zimne piekło oczu oprawcy spotyka się z piekłem oczu skazańca.” – to świetne

    Bardzo dobre przejście od formy, hm, pamiętnika, czy po prostu stękań nad tematem (bardzo lotnych stękań btw) do historii właściwej.

    „Zastanawiam się co może czuć człowiek, który codziennie z zimną krwią morduje ludzkie istoty. Co czuje, kiedy naciska spust? Czy wie, czy zdaje sobie sprawę, że zabijając zabiera zabijanemu wszystko co miał? Zabiera mu całą przeszłość i całą przyszłość. Zabiera mu wszystko co miał i mógłby mieć. Zabiera mu żonę, dziecko, zabiera mu wszystkie chwile, które mógłby spędzić z kobietą, zabiera wieczory, które mógłby zmarnować w knajpie na wódce z kolegami. Zabiera mu słońce, deszcz, wiatr.” – bardzo smutne rozważania :( Chwyciły mła za serduszko :(

    „Różnica tylko w tym, że to nie jest gra. To rzeczywistość, trójwymiarowa, cuchnąca krwią, kałem i potem mordowanych ludzi. Kule i krew są prawdziwe” – i to świetne

    „Chciał być snajperem ale chroniczne zapalnie spojówek sprawiło, że przydzielili go do służby więziennej. (uff - udało mi się wybrnąć z tym snajperem, została jeszcze reinkarnacja).” – hahahahaha, zajebisty masz dystans, sensol, zero kija w dupie, miodzio

    Ty, ale kreski to byś se mógł zrobić dłuższe :P

    Bardzo dużo nauczyłam się o ciekawych zabójcach z tego opka. Kontentam.

    Potem kolejna porcja rozważań Wasilija z lufą nagana w ustach. Jakbyś stopował kamerę, jak panowie w studio rysujący strzałki na ekranie z boiskiem w przerwie meczu. A pomiedzy to wszystko przeplatasz jeszcze własną rzeczywistość – spłuczka, kac, kapcie. Do tego narracja - lekka, płynna, interesująca. Mocnyś zawodnik. Końcowy myk – Błochin skazaniec i Błochin oprawca, polany podsumowaniem prawdy w ostatnich zdaniach, jest przezacny.

    Kapitalny tekst. Jestem pod wrażeniem.
  • sensol 19.02.2019
    dziękuję Ci Ritho za tak obszerną analizę. bałem się, że nie zdążę z tym opkiem, ale trafił się wolny dzień i się udało :) a kreski dłuższe dialogowe? muszę poszukać gdzie one są
  • Agnieszka Gu 19.02.2019
    sensol
    Dialogowe - na wciśniętym alt lecisz 0151
    Pozostałe na wciśniętym alt lecisz 0150 :)
  • sensol 19.02.2019
    Agnieszka Gu dzięki, ale nie kumam naciskam alt i co robię?
  • Nuncjusz 19.02.2019
    sensol na klawjaturze numerycznej, tej po prawej stronie klawiatury, wyciskasz te cyferki, co Ci Aga podała
  • sensol 19.02.2019
    Nuncjusz aaa teraz kumam. dzięki. dosyć trudne.
  • Wrotycz 19.02.2019
    Żaden wymyślony horror nie dorówna temu rzeczywistemu, a Ty wybrałeś sobie szczególnie okrutny, pozbawiony niemal motywu, bo czystki były środkiem zapobiegawczym, odhumanizowanym przez brak choćby motywu zemsty, odwetu. Rewolucja pożerała własne dzieci. To sedno jej następstw.
    Zabieg z odsłonięciem kurtyny tego tekstu - bardzo na plus. Pogłębia prawdę opisywanych mordów. A prawda zawsze jest najistotniejsza, choćby jedynie z punktu widzenia podmiotu.
    No i taka kreacja utworu wyróżnia się pośród innych tekstów.

    Stalinowi ponoć pod koniec życia trudno było usnąć. Horror senny polegał na otaczaniu go przez pomordowane dzieci w czasie jego rządów.
    Ty wybrałeś niemal idealną metodę 'ukarania' - mega wielokrotność przeżywania oczekiwania na śmierć.
    Jedno co mi nie zagrało to właśnie ta reinkarnacja. A wiesz czemu? Bo zabierasz tym prawdziwym ofiarom ich imiona, pamięć...
    Z drugiej strony, w takim nierealnym spojrzeniu, ocalasz zamordowanych od ich przerażenia i bólu.
    Hm.
    Bardzo dobry tekst. Coś czuję, że wygra.

    Ale że Timur w swojej ukochanej Samarkandzie rzeź urządził, chyba nie, Sensol.

    Pozdrawiam.
    5!
  • sensol 19.02.2019
    dziękuję za odwiedziny. musze Timura poprawić - strzeliłem na pałę z tym miastem. ta rzeź pewnie była gdzie indziej. "Jedno co mi nie zagrało to właśnie ta reinkarnacja. A wiesz czemu? Bo zabierasz tym prawdziwym ofiarom ich imiona, pamięć...
    Z drugiej strony, w takim nierealnym spojrzeniu, ocalasz zamordowanych od ich przerażenia i bólu. " - nie zabieram im pamięci imion, pierwsza część jest realistyczna, potem Błochin reinkarnuje i przenosi się w czasie w przeszłość, więc on jest w tych ludziach ofiarach "obok" ( to nie jest do końca reinkarnacja - ale taka koncepcja jest tak samo nieprawdopodobna jak "typowa reinkarnacja")
  • jesień2018 19.02.2019
    Sensol… nie będę się rozpisywać. Wpadłam, żeby powiedzieć, że to ŚWIETNY TEKST!
  • sensol 19.02.2019
    dzięki za wizytę :)
  • franekzawór 19.02.2019
    Jest takie skojarzenie trochę z ostatnimi godzinami skazańca Sartre'a i jeszcze coś mi się obija pod czaszką, bo więcej było takich tekstów o ostatnich godzinach przed śmiercią.
  • sensol 19.02.2019
    franekzawór - stefanklakson :)
  • franekzawór 19.02.2019
    sensol Ani się nie da ukryć, ani nie miałem zamiaru.
  • sensol 19.02.2019
    franekzawór jak się wydostałeś spod nagrobka? jestes zoombie :)
  • franekzawór 19.02.2019
    sensol jestem franek. franekzawór.
  • inkarnacja 19.02.2019
    Na razie prze­czy­ta­łam tylko po­czą­tek - z braku czasu - ale styl ab­so­lut­nie z mojej bajki. Lubię do­sad­ność i na­tu­ra­lizm, tak w stylu jak i w spo­so­bie przed­sta­wia­nia świa­ta. Nie lubie za to cu­kier­ko­wo­ści i uła­go­dza­nia na siłę, ani tym bar­dziej na­tu­ra­li­zmu na siłę i nad­mier­ne­go epa­to­wa­nia prze­kleń­stwa­mi czy me­ta­fo­ra­mi rynsz­to­ko­wy­mi. Na całe szczę­ście ty za­cho­wa­łeś sto­sow­ny umiar i roz­są­dek, przez co nie ma się po­czu­cia prze­sy­tu tym spo­so­bem nar­ra­cji.
  • Świetny tekst, tyle powiem.
  • sensol 19.02.2019
    dzięki
  • krajew34 22.02.2019
    Nawet dobry tekst :)
  • Dzień dobry!
    Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
    Pozdrawiamy :)
  • sensol, oto Twój zestaw:
    Postać: Ciotka Klotka to idiotka
    Zdarzenie: Świniobicie

    Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Western
    Czas na pisanie: 10 marca (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Mia123a 25.02.2019
    No czesc :) Przyznaję się że dopiero teraz przeczytałam ten tekst po wcześniejszym przeczytaniu burzy w komentarzach po podium. Przeczytałam i myślę że należy Ci się ta wygrana. . Chociaż tu wcale nie chodzi o wygrana tylko o to że ludzie doceniają twoja twórczość a przede wszystkim ze ktoś zauważył ten tekst.Uważam że powinno się raz na jakiś czas odejść od tworzenia fantastycznych powieści i napisać coś realnego. Ty zrobiłeś to świetnie. Opisałeś człowieka złego realistycznie, chodzi mi tutaj o to, że nie usprawiedliwiles jego okrutnych czynów jakimś strasznym dzieciństwie trauma czy czymś takim. Był zły i czynił źle bez żadnych podtekstów. O takich ludziach powinno się pisać bez skrupułów. Myślę też że mało ludzi tutaj miałoby odwagę i przede wszystkim chęć aby porwać się na taki temat. Trudny ale prawdziwy. Podoba mi się że przeplotles w tą całą historię trochę siebie, trochę zwykłego życia.
    Nie wiem czy to jest horror bardziej uważam to za okrutna prawdę ale fakt jedno i drugie coś ma ze sobą wspólnego. Oczywiście końcówka okrutna ale sprawiedliwa. Co do imion wydaje mi się że Błochin budząc się w ciele tych biedaków i tak ich by nie kojarzył. Zabijał dla przyjemności a nie po to aby nauczyć się nowych imion. No cóż tekst bardzo przygnębiający i zmuszając do refleksji.
  • sensol 25.02.2019
    dzięki za odwiedziny. nawet myślałem, żeby wpleść coś traumatycznego z dzieciństwa. ale chyba jednak dobrze, że się powstrzymałem :)
  • https://treningwyobrazni.blogspot.com/2019/03/jeden-dzien-zycia.html

    :)
  • sensol 01.03.2019
    dzięki! widziałem. zdjęcia wstawione idealnie! tam gdzie trzeba.
  • sensol 01.03.2019
    aaaa aaa! i dzięki za piękny brezent :)
  • fanthomas 29.03.2019
    hmm, a mi jakoś takie klimaty nie pasują, ozar na pewno by się ucieszył. jednak gustuje w innym horrorze

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania