TW - Podejście psychiczno-abstrakcyjne
Postać: Szpetna nimfomanka (tu - dziwka, prostytutka lub chuj wie co)
Zdarzenie: W oku cyklonu
_________________________________
Zużyte, nagie ciało leżało w samym centrum zbiorowiska. Dziesiątki par głodnych oczu wpatrzonych w krwawiące rany z ciekawości wwiercało się coraz głębiej w istnienie. Ból był już tylko złudną potrzebą umierającego bytu.
Ostatni oddech wciąż tkwił uparcie w chorobliwie chudej piersi.
Skierowane ku górze wyblakłe oczy wydawały się być oderwane od otaczającej rzeczywistości.
Strach w ich wnętrzu już dawno wyparował, pozostawiając po sobie tylko zaschnięte ścieżki łez na bladych policzkach.
Wbrew wizualnym aspektom podmiot nie chciał zakończyć swojego żywota. Umysł, wciąż przytomny, tworzył liczne wizje, plany na najbliższą przyszłość. Mimo końca wciąż nie tracił nadziei na poprawę sytuacji.
Ciche westchnienie rozniosło się po nasłuchujących obserwatorach. Pogardliwe uśmiechy zagościły na licznych twarzach ujmując im i tak wybrakowanej urody.
W ich głowach natychmiast wytworzyły się liczne gloryfikujące formy tego wydarzenia, wszelkie złudzenia nadające sens bestialstwu.
Myśleli, że właśnie nadali temu sens. Że czyniąc zło, zrobili dobrze.
Przecież to i tak była zwykła dziwka, niechciane dziecko ulicy, przegrana sprawa.
Więc dlaczego w ich sercach zakiełkowało ziarno niepewności?
Pozbawili nieznaną osobę szansy. Wydarli z jej ramion marzenia, nadzieję. Przez nich już nigdy się nie zmieni na lepsze.
Zimny pot spłynął po plecach obserwatorów.
Na ich barki właśnie spadł ciężar morderstwa.
Wcześniej nie zastanawiały ich następstwa, jakie będą obecne po zakończeniu widowiska. Zaślepieni słusznością sprawy nie wiedzieli, co przyjdzie im potem.
Teraz wiedzą.
Teraz żałują.
I nie było odwrotu.
Ból i strach, który opuścił martwe ciało wsiąknął do ich umysłów. Spotęgował przesiąknięte negatywnymi uczuciami wizje.
To co działo się w ich głowach było tak silne, że aż namacalne.
Nie wytrzymali siły piekielnego doznania.
Chór wrzasków rozniósł się po całym pomieszczeniu. Niczym tornado rosło wzbogacone o kolejne głosy.
Nie pomagało zasłanianie uszu.
Na nic się zdały głośne błagania.
Nawet płacz nie zgasił ogniska bólu.
Jedynie niewidzialny byt stał spokojnie. Uwolniony już od wszelkich emocji, zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych nie zwracał uwagi na cyklon trwogi.
To nie było mu potrzebne.
Zniknął z myślą, że to dopiero początek jego podróży.
Pozbawiony fizyczności nie musiał się już ograniczać.
Komentarze (40)
Dziwne, ciężkie, tajemniczne, neimal... poetyckie.
Bardzo fajne, nieźle rozpisane stadium psychologiczne morderców. Jest klimacik, zestaw Tw zgrabny, droga... niekoniecznie - ale i nie jest to konieczne.
Gód dżop pani Cyber.
Pozdrowionka :)
Podoba mi się, jak przedstawiłaś działanie grupy - najpierw czuli się usprawiedliwieni, a dopiero po fakcie zaczęli myśleć.
Nastrój całości adekwatny do treści.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania