TW#3 (uciec od świniobicia)

Postać: Ciotka Klotka to idiotka

Zdarzenie: świniobicie

Gatunek: Punk

 

 

Obudziłem się na bardzo ciężkim kacu. Obok mnie leżała Klotka na brzuchu, z poduszką przyciśniętą dłońmi do głowy. Poznałem, że to Klotka, po tatuażu na prawym ramieniu, z którego zsunęła się kołdra. Tatuaż przedstawiał Arnolda Schwarzeneggera jako Terminatora. Mało która dziewczyna tatuuje sobie Arnolda na ramieniu, więc to na pewno musiała być Klotka. Pochrapywała i ciężko wzdychała od czasu do czasu, i jakoś tak dziwnie memłała.

Powoli przypominałem sobie zdarzenia z wczorajszego wieczoru. Klotka przyszła z sześciopakiem mocnych browarów i paczuszką marihuany. Uciekła do mnie przed świniobiciem. Znowu.

W lodówce miałem jeszcze butelkę wódki, ale jej wczoraj nie wyciągnąłem. Jak jest dobra trawa, lepiej nie mieszać jej z wódką, bo to się może źle skończyć, kompletnym zgonem i rzyganiem.

- Ciotka Klotka to idiotka - powiedziałem do mojego gościa po wypiciu pierwszego piwa i wypaleniu lufy - jak taka w sumie niegłupia dziewczyna może się godzić na to całe świniobicie?

- Przestań! - Klotka wyraźnie nie miała ochoty rozmawiać o świniobiciu. Z podsiniaczonym okiem i spuchniętą wargą próbowała nadrabiać miną, że niby wszystko jest spoko luz. Ale ja wiedziałem, że ten jej skurwiel ją tłucze i nazywa świnią, tak do niej mówi, w związku z tym, manto, które jej spuszcza, nazywa świniobiciem.

Rozmawialiśmy zatem o wszystkim, tylko nie o świniobiciu. Trawa była mocna i, mimo że nie piliśmy wódki, spiliśmy się samymi browarami jak (nomen omen) świnie i zalegliśmy w łóżku bez przytomności.

 

Ale to było wczoraj (a może już dzisiaj?). Teraz głowę przewiercał mi kac morderca.

Zwlokłem się z wyrka i podszedłem do okna, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Nie mogłem tego okna otworzyć. Coś się chyba zacięło. Szarpałem za klamkę, ale ona pozostała niewzruszona.

Przypomniałem sobie, że w lodówce, w zamrażalniku, mam jeszcze flaszkę czyścioszki. Poszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. To znaczy chciałem otworzyć. Drzwi ani drgnęły. Szarpnąłem mocno ale one były jak przyspawane. Ki chuj? Wróciłem do pokoju i dokładnie zlustrowałem okno, którego przed chwilą też nie mogłem otworzyć. Znalazłem pod klamką dziwną rzecz, jakby kieszonkę blaszaną ze szczeliną na wrzucenie monety, taką jakie bywały zainstalowane w budkach telefonicznych. Obok okucia wygrawerowany był napis "2 zł". Co do cholery? Przeszukałem kieszenie, miałem dwie dwuzłotówki, jedną wrzuciłem do otworu pod klamką okna. Zagrzechotało, zaszeleściło i okno uchyliło się. Pobiegłem z powrotem do kuchni. Tak! W drzwiach lodówki też był otwór na monety. Poczułem, że muszę się szybko napić. W tym domu chyba wszystko jest płatne! Po tej popojce połączonej z paleniem jointów obudziłem się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Jak w powieści "Ubik" Dicka. Tam też facet nawet nie mógł dostać się do własnego mieszkania, bo nie miał moniaka na otworzenie drzwi wejściowych. I lodówkę też miał płatną. No ale miałem przecież jeszcze jedną dwuzłotówkę. Wcisnąłem ją w szparę i drzwi ustąpiły po krótkiej chwili. Zimna wódka była prawie na wyciągnięcie ręki. Pociągnąłem za drzwiczki zamrażalnika... Ani drgnęły.

Nie! No to już kurestwo! Zamrażalnik też był płatny! Nie wystarczyło zapłacenie za otwarcie lodówki. Otwarcie lodówki pozwoliło na dostanie się do lodówki. Tylko. Zamrażalnik był liczony oddzielnie! Obszukałem cały dom. Nie znalazłem złamanego grosza. Wróciłem do kuchni i chodziłem wte i wewte zastanawiając się co robić. Wyglądało tak jakby wszystko co mam w domu, wszystko czego mogę użyć, było płatne. Jakieś totalne stuprocentowe ziszczenie się idei kapitalistycznej, w której nic nie może być nierentowne, w której wszystko musi się opłacać i wszystko musi się zwrócić, w której ponad wszystko liczy się bilans zysków i strat...

Z tego myślenia poczułem, że muszę się natychmiast odesrać. Poszedłem do łazienki tknięty nagłym, zimnym niepokojem. Odetchnąłem z ulgą, sracz na szczęście nie był płatny. Deska sedesowa dała się podnieść bez oporu. Zrobiłem solidną kackupę, wielkiego, czarnego balasa. Ledwo chlupnęło i już zaczęło śmierdzieć.

Niestety za szybko cieszyłem się z darmowego srania. Nie było darmowe. Przynajmniej nie do końca. Woda do spuszczania w rezerwuarze była płatna! Ten sam otwór w górnej klapie spłuczki. I cena "2 zł". Pomyślałem, że gdybym nie otworzył bezmyślnie okna, to stać by mnie było na spuszczenie wody i pozbycie się smrodu albo otworzyłbym zamrażalnik i mógłbym napić się czyścioszki. A tak to byłem w czarnej dupie. I w dodatku zaczynało piździć, bo okna już zamknąć nie mogłem. Zamknięcie okna też było płatne. Sprawdziłem kran z zimną wodą przy zlewie, może będę mógł nalać wodę do wiaderka i w ten sposób spłukać? Ale nie. Woda w kranie też płatna.

Wróciłem do Klotki do łóżka. Złote światło jesiennego słońca zalewało sypialnię. Obudzę ją, niech zobaczy co się dzieje. Leżała tak jak ją zostawiłem i chrapała. Potrząsnąłem ją za ramię. Odrzuciła poduszkę zakrywającą głowę i odwróciła się w moją stronę.

- Jezus! - wrzasnąłem.

- Kułwa! - krzyknęła Klotka.

- Jak ty wyglądasz? - zasapałem. Kobieta w moim łóżka była całkiem łysa, miała wygolone brwi, nie miała nawet rzęs! Spuchnięta warga i pizda pod okiem zniknęły. Ale najgorsze było to co miała w ustach, a właściwie czego nie miała.

- Gdzie są twoje zęby? - spytałem łamiącym się głosem.

- Wyglądaś jak goyl! - zasepleniła Klotka. Nie miała ani jednego zęba!

- Ja?

- Ty! - patrzyła na mnie ze wstrętem - jeśteś odjażiający. Zajośnięty jak majpa... I nosiś zięby!

- Nosisz zęby? Zębów się nie nosi. Zęby się ma! A ty nie masz. Ani jednego. Wybili ci, czy jak?

- Nić mi nie wybili. - Klotka popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. - Nikt tejaz nie nosi ziębów.

Gdzie ja jestem? - pomyślałem. Jakiś obłęd. Może to jeszcze marihuana działa i mam halucynacje. Jakieś flash backi mam albo inne gówno...

- Jak ty się uchowałeś? - zapytała Klotka - z tymi kudłami i zębami na wierzchu wyglądasz ohydnie. Zęby noszą teraz tylko najgorsze lumpy, biedota której nie stać na ekstrakcję.

Wyglądała okropnie. Zapadnięte policzki, dziąsła jakby zassane w głąb ust postarzały ją, nadawały jej twarzy trupi rys.

- Zęby są ohydne - upierała się Klotka. Pomyślałem sobie, że w pewnym sensie ma rację. Przypomniałem sobie zęby wujka Mietka, nigdy nie myte, porośnięte jakby szarozielonym lekko nadpleśniałym mchem, i ten biały ser w szparach i resztki mięsa w dziurach po próchnicy. Albo zgniłe pieńki stróża, zaśniedziałe tytoniową smołą, niczym wnętrze długo używanej lufki palacza marihuany.

- Zęby to próchnica - Klotka wstrzeliła się w temat moich myśli - zęby to paradontoza. Zęby to zgorzel dziąseł. Zęby w końcu, a właściwie to najważniejsze, zęby to są KOŚCI! Nikt nie chce widoku nagich kości! Nikt nie chce widoku owłosionych pysków. To obrzydliwe, to ohydne!

- No dobra - podrapałem się po swojej owłosionej głowie i zapytałem - no, ale jak wy w takim razie radzicie sobie z jedzeniem?

- Zwyczajnie. Jemy kleik.

- Co?

- Kleik! Albo owsiankę. Lane kluski. Grysik. Kaszkę mannę.

- O kurwa! - westchnąłem. - Ja chcę do domu. Mam dosyć!

- No właśnie jesteś w domu - Klotka uśmiechnęła się koszmarnie, a jej zapadnięte nitki dziąseł uniosły się lekko ukazując ciemnoczerwoną jamę ust.

Patrzyłem na Klotkę. Słuchałem jej wynurzeń i coś mi się tu zaczęło nie zgadzać. Był jakiś fałsz w tej sytuacji. Jakoś obraz nie zgadzał się z dźwiękiem. Głowiłem się co jest grane, patrzyłem na wklęsłe policzki poruszające się w rytm słów... I nagle... zrozumiałem!

Przestała seplenić i mamlać. Mimo że nie miała zębów, mówiła całkiem wyraźnie. Całkiem zwyczajnie. A może nawet bardziej. Klotka miała dobrą dykcję!

Znalazłem błąd w Matrixie! Poszczególne fragmenty świata w którym się znalazłem, tej nowej rzeczywistości, w której się zanurzyłem, nie uzupełniały się, nie przystawały do siebie. Klotka nie miała zębów i nie sepleniła! Błąd Matrixa!

Ale ponieważ nie wierzę w Matrix mogło być tylko tak:

Jestem bohaterem krótkiej historyjki. Autor zagalopował się i zapomniał, że Klotka ma seplenić, skoro nie ma zębów. Po prostu zapomniał o tym! A ja muszę widzieć, słyszeć i zrobić wszystko, co pomyśli autor. Na przykład wyruchać kozę. Albo cieszyć się jak idiota nie wiadomo z czego. Albo wygadywać bzdury. Albo robić wszystkie te rzeczy równocześnie. Ruchać kozę, cieszyć się i krzyczeć: ŻYCIE JEST PIĘKNE! Muszę zrobić wszystko co pomyśli autor. To co muszę zrobić, to jeszcze nic wobec tego co mnie czeka. Bo przecież za chwilę umrę. Nie będzie mnie. Nie mam na nic wpływu, muszę oglądać wygoloną, wydepilowaną, bezzębną Klotkę, muszę robić i myśleć, tak jak zechce autor. Marne to życie. Gorsze od życia najgorszego niewolnika. Indianie w rezerwatach mieli lepiej, Murzyni na plantacjach bawełny, Azjaci na polach ryżowych. Ale innego życia nie mam. I za chwilę nawet tego zostanę pozbawiony. Nie pomogę więcej Klotce idiotce uciec przed świniobiciem. Żegnajcie. Szkoda, że to już koniec i nigdy się więcej nie spotkamy ale...

 

***

 

Sesnol wstał od komputera i poszedł do łazienki się odesrać. Po załatwieniu dużej i małej potrzeby, wrzucił dwuzłotówkę w szparę w górnej klapie dolnopłuka, zabrzęczało, zaszeleściło i kaskada wody spłukała gówno. Zapłacił potem za wodę w kranie nad zlewem i umył ręce. Poszedł do kuchni. Ciekawe - jedyną rzeczą bezpłatną w mieszkaniu był elektryczny czajnik, ale akurat się zepsuł, może dlatego właśnie, że był darmowy, czyli nierentowny. Zapłacił za gaz i postawił na kuchence garnek na wrzątek. Nie współczuł swojemu bohaterowi. Sam czuł się podobnie. Też wszystko było płatne i musiał robić to co pomyśli autor, gdzieś tam na górze. Nie wierzył w niego, w tego autora, ale jednocześnie wierzył, że on, chociaż go nie ma, kieruje nim jak marionetką, pociąga za sznurki, albo jeszcze gorzej, steruje jak pacynką, czyli włożył mu palec w dupę, i wierci aż po same gardło. Wystarczy, że kiwnie palcem, a Sensol już musi płaszczyć się w kornym ukłonie. Do dupy było takie życie, ale przecież nie miał innego. I nigdy nie będzie miał. A to co miał mogło skończyć się równie nagle jak życie bohatera tej historyjki. Codziennie zastanawiał się nad tym jadąc do pracy. Z przeciwka nadjeżdżały TIRY, wielkie rozdygotane masy twardego żelastwa. Aby się przekonać jakie to łatwe wystarczyłby jeden mały ruch ręką na kierownicy. W lewą stronę.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 15

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (40)

  • Witamy nowy tekst! :)

    ps. Sensol podaj adres mailem :)
  • sensol 25.02.2019
    na mail do właściciela, czy jakiś inny?
  • treningwyobrazni@gmail.com
  • sensol 25.02.2019
    Trening Wyobraźni już poszło
  • sensol git :)
  • Nuncjusz 25.02.2019
    Super przewrotne i jakże prawdziwe. Oto tu mamy mędrca-filozofa ;)
  • Adelajda 25.02.2019
    Dziwne, specyficzne, takie Twoje. Ja nie wiem z tym kibelkiem to musi się wiązać jakaś trauma ;-)
    Lekko się czyta.
    Pozdrawiam.
  • Adelajda 25.02.2019
    "Znalazłem po klamką" - pod
  • sensol 25.02.2019
    Adelajda dzięki za odwiedziny. poprawiłem babola :)
  • jolka_ka 25.02.2019
    Jaki Ty szybki jesteś o.o
  • kalaallisut 25.02.2019
    "Błąd Matrixa", płatne życie, i mariotentki w Matrixie, Ty to masz pomysły:) fajne
  • jesień2018 25.02.2019
    Pomysłowe i przewrotne, dobrze napisane, ale czytając miałam wrażenie, że to tylko zabawa, mimo że tekst ma jakieś tam filozoficzne inklinacje. Zabrakło mi pewnego ciężaru, który miało Twoje opowiadanie "Jeden dzień życia". Tak czy inaczej zostawiam 5. PS. Co za TEMPO!!
  • sensol 25.02.2019
    dzięki za odwiedziny - mam tylko jeden dzień w tygodniu, kiedy mogę pisać. dlatego takie tempo.
  • jesień2018 27.02.2019
    Ale że Ty potrafisz tak szybko i tak dobrze, naprawdę, to jest niezwykłe. Twoje opowiadanie zostało mi w głowie :) Chyba niepotrzebnie zamarudziłam na początku, jest dobre.
  • sensol 27.02.2019
    jesień2018 to NAW - Nagły Atak Wełny :)
  • fanthomas 25.02.2019
    Genialne, pomysłowe, groteskowe. Może to nie punk ale co tam
  • fanthomas 25.02.2019
    Choć pod bizarro trochę nawet podchodzi. Tak czy inaczej świetne
  • Canulas 26.02.2019
    Cóż, no... bedąc szczeryt to... chwilowo najlepsze. Już Floriana tekst mi usiadł grubo, ale tutaj - jeśli idzie o treść, o absurd - numero uno.
    Tak, żeby nie było zbyt różowo, to: " Mimo, że nie miała zębów, mówiła całkiem wyraźnie." - mimo że nie rozdzielamy. WIem, że to duperel, ale ot tak.
    Zajebisty tekst, choć - kolejna czwarta ściana - nie jest konieczna.
    Znaczy, Sensol swym pojawieniem nie rujnuje tekstu, ale tez nie jest wartością dodaną. Bez niego (paradoksalnie) tekst miałby i tak jakość.
  • sensol 26.02.2019
    dzięki! poprawiłem błęda. następne spróbuję napisać bez czwartej ściany :)
  • Canulas 26.02.2019
    sensol, a ja akurat mam ostatnio przysłowiową chrapkę na te czwarte ściany
  • sensol 26.02.2019
    Canulas no stawiaj je. czy tez burz...
  • Mia123a 26.02.2019
    Jakże jestem pod wrażeniem twojego pisania. Niby , tłumaczysz się że nie masz czasu na pisanie i wogóle a tu takie cuda i dziwy. Dosłownie dziwy. W tych twoich z pozoru głupkowatych tekstach kryje się życiowa mądrość. Tekst czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. Chwyt ze świniobiciem. Pełna profeska.
    Nie wiem czy kiedyś wspominałam o tym że twoje avatary mnie przerażają i może dlatego jeszcze parę dni temu nie podejrzewałabym cię o taką literaturę, a tu proszę. No no panie sensol leci kolejna 5 :)
  • sensol 26.02.2019
    dzięki bardzo! avatary robiłem z rozmysłem, aby straszyły. takie nietypowe selfi :)
  • Ritha 28.02.2019
    „Znalazłem pod klamką dziwną rzecz, jakby kieszonkę blaszaną ze szczeliną na wrzucenie monety, taką jakie bywały zainstalowane w budkach telefonicznych. Obok okucia wygrawerowany był napis "2 zł". Co do cholery? Przeszukałem kieszenie, miałem dwie dwuzłotówki, jedną wrzuciłem do otworu pod klamką okna. Zagrzechotało, zaszeleściło i okno uchyliło się. Pobiegłem z powrotem do kuchni. Tak! W drzwiach lodówki też był otwór na monety. Poczułem, że muszę się szybko napić . W tym domu chyba wszystko jest płatne!” – to jest jakaś domowa antyutopia :D

    „Zimna wódka była prawie na wyciągnięcie ręki. Pociągnąłem za drzwiczki zamrażalnika... Ani drgnęły.
    Nie! No to już kurestwo! Zamrażalnik też był płatny!” – hahaha, dobre, podoba mi się w ten deseń

    Kibel bezpłatny, ale wiedziałam, że spłuczka będzie płatna! Takam mądra :3

    Jedną mam sugestię. Dobrze by było w przyszłości zamienić dywizy w dialogach na pauzy (ewentualnie półpauzy).

    „- Ty! - patrzyła na mnie ze wstrętem - jeśteś odjażiający. Zajośnięty jak majpa... I nosiś zięby!” hahahaha

    To jest punk? (pytam serio, nie znam się) Jeśli to jest punk, to lubię punk!

    „Znalazłem błąd w Matrixie! Poszczególne fragmenty świata w którym się znalazłem, tej nowej rzeczywistości, w której się zanurzyłem, nie uzupełniały się, nie przystawały do siebie. Klotka nie miała zębów i nie sepleniła! Błąd Matrixa!” – jestem wielkom fankom Matrixa! Błędy widzę cały czas.


    Dobra, reasumując – podoba mi się bardzo. Ale 100 % tekstów nie może się opierać na przeplataniu fabuły i opowiadania o tym co robisz w danym momencie (nie wiem jak to fachowo nazwać), znaczy – może, ofkors, ale wszystko się z czasem przeje. Czy mi się przejadło? Nie, mi nie. Ja to kupuję, ale myślę, ze można by było czasem napisać bez tego. Mocnyś zawodnik, umiesz pisać. Fajne opko. Fajne uniwersum. Klotka szczerbata też. Gwiazd zostawiam pięć.
    Pozdrawiam :)
  • sensol 28.02.2019
    dziękuję za wizytę. nie wiem, czy to punk. punk mi się bardziej kojarzy z graniem. kiedys grałem w punkowej kapeli. a Klotka nie jest szczerbata: w ogóle nie ma zębów :)
  • Basileus 28.02.2019
    O ile doceniam kolejny świetny koncept i wykonanie, to tym razem niestety jako całość do mnie nie przemawia. Twój poprzedni tekst w ramach TW jednak dystansuje ten o przynajmniej jedną długość.4. Pozdrawiam
  • pkropka 28.02.2019
    Pomysł mnie powalił. Niesamowity <3
    Mam mieszane uczucia co do zakończenia. Chyba bardziej by mi się podobało bez przeplatania z Twoim życiem. I tak wiemy, że stoisz za opłatami ;)
    Mimo to, tekst jest na tyle świetny, że nie przeszkadza mi to.
  • sensol 28.02.2019
    danke :) to zakończenie to unik trochę.
  • Agnieszka Gu 28.02.2019
    Dziś juz padam na twarz, ale wrócę tu... tera se zaznaczam komentarzem... pa
  • Agnieszka Gu 06.03.2019
    Ufff dotarłam, przedarwszy się wpierw przez stos tekstów :) I stwierdzam, że warto było.
    Ciekawa kreacja świata w świecie. To jakby śnić o tym że się śni.
    Bardzo ciekawy pomysł.
    Pozdrawiam :))
  • sensol 06.03.2019
    Agnieszka Gu dziękuję za wizytę i zdravia życzę :)
  • krajew34 06.03.2019
    Dość specyficzny tekst. Nie w moim guście, ale przeczytałem.
  • Ozar 08.03.2019
    Postanowiłem przeczytać i skomentować twój tekst. Po pierwsze dla wyciągnięcia ręki na zgodę, a po drugie ostatnio napisałem bardzo wiele głupot choćby pod tekstami Bogumiła fanatyka i teraz staram się poprawić (czasami moje drugie gorsze ja daje o sobie znać). Tekst przewrotny i dość specyficzny, chyba taki twój. To całkiem ciekawy świat, taka odmiana Matrixa, gdzie pokazujesz człowieka zamkniętego w klatce wszelkich zakazów i opłat za wszystko. To bardzo smutny obraz. Świniobicie pokazane jako obraz bitej kobiety – to bardzo ciekawe podejście do tematu. Fajnie pokazałeś kawałek Matrixa jako przykład takiego ogólnego bezsensu.
    Reasumując tekst dość smutny, ale pokazujący świat, w którym człowiek jest pionkiem w wielkiej maszynie. Niestety jak mi się wydaje, taki świat jest nam pisany w przyszłości. Ludzie będą tylko takimi żywymi maszynami do pracy, bez uczuć, chorób, urlopów i innych takich ludzkich odruchów. Dla mnie 5 za pomysł i realizację.
  • sensol 08.03.2019
    ja też żałuję, niektórych wpisów, szczególnie pod Twoim wątkiem historycznym, więc chętnie na zgodę również wyciągnę rękę :)
  • Ritha 08.03.2019
    Pieknie, Panowie :)
    Bałdzo fajnie.
  • Ozar 08.03.2019
    Ok Dzieki za zrozumienie i przepraszam za wszystkie złośliwe i głupie teksty z mojej strony pod twoim adresem.
  • franekzawór 08.03.2019
    Jest wielowarstwowo, pomysłowo i gorzko. Twoje teksty naprawdę lubię czytać, jestem zawsze ciekawy co będzie w nowym.
  • sensol 08.03.2019
    danke :)
  • Ups. Hehhehe.

    https://treningwyobrazni.blogspot.com/2019/05/uciec-od-swiniobica.html

    Teraz :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania