Najlepsza jest maseczka z moczu, bo szczawiany wybielają cerę. A etat smutnej pizdy jest okey. Czy to jest jadalny tekst, chyba nie dla wszystkich. Nie oceniam.
Mi ten tekst przypominiał jak miałam dwóch praktykantów z technikum, zawaliłam ich najgorszą, najmudniejszą, najpaskudniejszą robotą, której nikt nie chciał tknąć przez pół roku, i sama oddałam się niezwykle inspirującemu zajęciu picia kawy, i jakimiś tam bardziej strategicznym i odpowiedzialnym rozmyślaniom (typu planowanie im następnej gównianej roboty na kolejne dni), a te gnoje po kilku godzinach pukają do mnie i pytają czy tu w budynku jest wifi (!), bo oni "już nie mogą" (nie tknęli niczego, tylko im się net komórkowy skończył, i już nie mogą egzystować, w tej sytuacji, proszę pani, a te papiery to my i tak nic nie zrozumieli, gdzie te pieczątki fioletowe, gdzie czarne, a gdzie podkreślić i nam się na kilka cały tusz wylał, ale my zakoLektorowali). I w tym momencie zobaczyli otchłań mordoru w moich oczach, po czym powiedzieli, że muszą iść, bo mają ostatni autobus (o 12.00). Agggrrrrhhhh! A i jeszcze mi się przypomniało, że jak na windykacji spóźniłam się 2 minuty to musiałam odrabiać 30 min. No kurwa. W ogóle to nie wypowiem się o tekście, bo tematy wybiły mnie z obiektywności, w stronę jakichś własnych, biurowych przemyśleń. A kołczing, o Boże, tak przewracałam oczami, że mało mi nie zostały w pozycji zeza. Albo jak drugiego dnia w nowej pracy wpadł do sekretariatu facet i mówi "że on nie chciał zaryć paką w elewacje nad bramą, no kto by pomyślał, że się nie zmieści", podczas gdy mój szef pałał dumą z powodu nawiuśliej elewacji. Kurewsko inspirujący tekst, jeśli się jest biurwą. Pozdro! Ps. Sprzątanie kościoła? Jak mieszkałam na wsi i przyszedł ministrant z listą kiedy ja, spod numeru takiego i takiego mam iść sprzątać, bo jest harmonogram (!), to mu powiedziałam, że moja roboczogodzina kosztuje tyle i tyle i Bóg zapłać. Poszedł. Teraz podro. :)
Skusiłam się przeczytać i aż zakrztusiłam się kawą, kiedy doszłam do zlizanego kłócą. A cholery są fajne zwłaszcza przy obciąganiu, jest się czego trzymać. Druga sprawa nie napisałeś co robią pizdy wesołe. Wiele wątków to samo życie. Edukacja, praca, sprzątanie kościoła i niewiedza o prostych rzeczach jak calówka czy gatunek grzyba. Wrócę do poprzednich.
Raczej o rzyci Panie O. (choć nie o Marynie). Czasem mam wrażenie, żeś totalnie niedopieszczony - kojarzysz monotonnie. Jeśli zaś to kojarzenie wynika z faktów to tylko współczuć całkowicie chorego towarzystwa. Gdyby nie świetne obserwacje... Ale to moje, cholera wie czy całkiem zdrowe, gusta. ;) Za skautowskie oko 5
Komentarze (7)
To jest tekst o samym życiu, więc nic dziwnego, że wiele wątków to samo życie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania