11.02.2016

Odciął jej dopływ tlenu, idiota zabrał jej własne Ja. Nigdy nie miała problemu żeby go wyzywać, zresztą on tez to lubił. Zamienił ten cudowny uśmiech na pustkę i dziwne uczucie pretensji. Zabrał ostatnią kartę ze stołu i wyszedł, bez słowa, bez spojrzenia, które powodowało u niej porażenie całego ciała. Zapomniał , że musi jej wykrzyczeć, że ona musi zapomnieć. Zostawił ją z wielkim znakiem zapytania nad głową, który z ciężarem kilku kilogramów ciągnął jej głowę w dół, żeby nie miała odwagi spojrzeć. Jej ponura twarz odbija się w oknie pociągu, jest już późno a ma ochotę z zamkniętymi oczami spacerować po mieście. Lubiła zatłoczone ulice z obcymi twarzami, gęstość oddechów uciskała jej dłonie a mimo to nikt nie zwracał na siebie uwagi. Była w tłumie ale sama dla siebie. Wtedy miała czas, tę wolność umysłową i wyobraźnię graniczącą z niemożliwością. Lubiła chodzić i obserwować, czuć wiatr na twarzy, mróz w dłoniach. Stacja zabrała jej ta myśl, ktoś w domu na nią czekał. Nie może pozwolić żeby to wszystko zniknęło, musi trwać. Ona nie wie jak wygląda ale mówią jej to spojrzenia innych ludzi. Ma wypisane na twarzy że jest zdeptana i opluta przez , do niedawna, kogoś bardzo ważnego. On. Tak po prostu skreślił kartkę z jej imieniem, gumką wymazał cały, zniszczony już zeszyt. Ich zeszyt. Wspólnych słów i dni. Sprzedał jej dusze dla ludzi którzy nie znają dobra, nie ufają i stracili wiarę we wszystko co ma barwy słońca. Zabrał jej to co miała najcenniejszego, taką prawdę, iskrę, to ten uśmiech w którym on się zakochał. Zostawił jej suche dłonie, zdziwione i załzawione oczy, potęgujący ból w piersi. Zostawił jej brak zaufania, zniszczył jej równowagę, sprawił że po dzień ostatni będzie ze sobą walczyć, sama ze sobą, ze swoją słabością do śmiechu i wariacji. Ukradł podstępnie radość i sytość w uczuciach. Cholerny idiota. Ktoś inny będzie teraz cierpiał, ona nie da rady zapomnieć, zemści się na swoich bliskich, nieświadomie zrani ich zaufanie i przyjaźń, a to wszystko przez jedno serce, jeden umysł a tyle chwil, tyle śmiechu który dudni w uszach. Gdyby mógł wybiłby szyby w pociągu. Zatrzymajcie ten głupi pociąg, ona nie chce wracać do domu, po co jej to? Tłumaczyć się z zapłakanych oczu i zziębniętych dłoniach. Spojrzenia litości nie mające pojęcia o co chodzi, nikt nie zrozumie jej bólu, nie pokona tej ściany, nie podmucha ran. Jak zapomnieć? Jak wytrwać każdego dnia ze świadomością że on ją zabije? Wykrwawia się każdego dnia. Samoistne zdegenerowanie człowieka następuje po stracie tej cząstki która cię prowadzi. Więc? Zamknij oczy i strzelaj.

 

 

sawIS FJ

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania