16. ELENA W TABI PO RAZ TRZECI...

Elena w Tabi po raz trzeci… Przyszedł czas, żeby Pablo mnie przedstawił. Swoje dalsze obiekcje zostawiłam już dla siebie, nie chciałam go niepotrzebnie nakręcać, a może jakiś cudem były to tylko moje bezpodstawne obawy i nie będzie miało dla nich takiego znaczenia kim jest nowa wybranka ich syna? Jasne.. Jednak minęło już trochę czasu, nim w końcu wyszliśmy z ukrycia, nie można było więc w nieskończoność tego ciągnąć.

-Nie martw się już tak, za bardzo się przejmujesz jak Cię przyjmą -powiedział.

-Nie jest mi łatwo, pozatym zapominasz o bardzo istotnym dla Twojej mamy fakcie, że pochodzimy z innych warstw społecznych. -wiedziałam, że dla niego nie ma to znaczenia skoro byliśmy razem, jednak myślałam, że to jak oni to odbierają może wpłynąć na naszą relację.

-Po prostu pojedźmy do mnie i tyle. Nie można przewidzieć wszystkiego. -No i pojechaliśmy.

 

***

 

Kiedy pojawiliśmy się w Tabi nie było matki Pabla, ale był ojciec, pan Luiz. Jako że wcześniej pracowałam nad przyjęciem-niespodzianką dla niego nie miałam okazji nawet go zobaczyć. Był bardzo eleganckim i przystojnym mężczyzną, z którym jak i z jego żoną czas obchodził się bardzo łaskawie. Był także sympatyczny, uprzejmy i w ogóle nie dał mi odczuć że czuje się w jakiś sposób lepszy ode mnie. Choć to też może dlatego, że nie wypytywał mnie o stan konta.

-Proszę, nie wiedziałam nawet że mój syn znów się z kimś spotyka. Miło mi Cię poznać. -powiedział i uścisnął mi dłoń. -Pani Camilo, proszę przygotować kawę i poczęstunek – zwrócił się do służby. Parę minut później zeszła na dół babcia Pabla.

-A kogo ja tu widzę? Witam droga panno, widzę, że dobrze to sobie wymyśliłam, posyłając wnuka,by oddał Ci zgubę. – powiedziała. -A więc mamo to Twoja zasługa? – zapytał zdziwiony Luiz.

-No tak się składa, że to właśnie Pani Elena udekorowała dom na wasze przyjęcie. Niestety zostawiła swój notatnik, albo i stety.. no i kazałam Pablowi jej go oddać. Jest z nas najmłodszy, ma najmniej na głowie i jakoś tak…

-Dobrze mamo, nie tłumacz się. Nie mam nic przeciwko temu. Teraz już wiem czyja to była zasługa, masz dziewczyno duży talent – powiedział a ja podziękowałam i zrobiło mi się naprawdę miło. Później przez godzinę rozmawialiśmy we czwórkę i pomyślałam, że może za bardzo się obawiałam. Trochę za bardzo mnie poniosło i już zaczęłam wyobrażać sobie nasz ślub, dzieci, nasze życie tutaj, moje wspaniałe relacje z rodziną Pabla… czasem za bardzo się nakręcam. Nawet zupełnie bez powodu. I to mój błąd.

 

***

 

Po godzinie niezobowiązującej pogawędki, babcia postanowiła udać się na spoczynek. -Tak się cieszę dziecko, że znów tu jesteś. Pewnie wniesiesz wiele radości w życie mojego wnuka. A tymbaczem wybaczcie, trochę się zmęczyłam, to już nie ten wiek na tak długie imprezy-powiedziała, po czym uścisnęła mnie,ucałowała syna i wnuka.

-Oj ta babcia, jak coś powie…- Pablo roześmiał się a my mu zawtórowaliśmy. Jak ja się tam dobrze bawiłam, nie pomyślałam po dwóch ostatnich wizytach tu, że to w ogóle możliwe. Jakiś czas po tym jak starsza pani wyszła wróciła pani Teresa. Kiedy weszła, krzykła tylko: -Jak miło znów Cię widzieć Veronico ! Widzę, że mój syn poszedł po rozum do głowy. – zatkało mnie. Zresztą nie tylko mnie, Pablo i pan Luiz patrzyli to na siebie, to na mnie, zwiastując kłopoty. Nie widziała mojej twarzy ponieważ siedziałam tyłem do drzwi werandy i stwierdziłam, że pomyliła mnie z była dziewczyną Pabla – tak jak ja była blondynką, jednak ja miałam dłuższe i ciemniejsze włosy od niej, jednak z daleka, gdy siedziałam można bylo to przeoczyć. Kiedy podeszła, przywitała się machinalnie z synem i mężem, a kiedy odwróciła się do mnie odrazu zrozumiała swoją pomyłkę.

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania