17. ŻĄDAM WYJAŚNIEŃ

-Co Pani tu robi? – wyraz twarzy pani Cortez zmienił się o 180 stopni.

-Mamo, to jest Elena, zresztą znacie się…- zaczął Pablo.

-Tak znamy – przerwała synowi. -Znamy, powiedzmy.. ale wciąż nie rozumiem co Pani tu robi? Nie przypominam sobie żebym ją zapraszała.

Poczułam się jakby ktoś wymierzył mi siarczysty policzek. Ni mniej, ni więcej, ktoś jak Teresa Cortez.

-Mamo jesteśmy razem.. Ja i Elena. Przyszła tu po to żebyśmy Wam to oznajmili. – słysząc to jego matka wybuchnęła śmiechem tak głośnym, wręcz histerycznym że zbiegło się kilkoro ludzi z domowej służby. Przyznaję, że takiej reakcji się nie spodziewałam. Ani ja ani nikt inny, widząc po minach reszty.

-To żart, tak? Czy TY jesteś poważny? Wiesz kim ONA jest? Zadajesz się z dziewczyną z plebsu!!

-Tereso, dość! O czym Ty mówisz?! – Luiz zaczął tracić cierpliwość do żony. Pablo także.

A ja poprostu nie mogłam uwierzyć w to co ona wygaduje. Z jakiego plebsu?! To, że nie mam tyle pieniędzy co oni bo nie wszystko ułożyło się po mojej myśli oznacza, że jestem gorsza? Nie wytrzymałam, wybiegłam stamtąd ile sił. Pablo wybiegł za mną.

-Zaczekaj, proszę!

-Nie, to nie ma sensu… nic na siłę.

-Ale poczekaj…przepraszam, nie wiedziałem, że wyjdzie tak źle..

-Zostaw mnie w spokoju ! – pękłam całkiem. Zdołałam tylko zadzwonić po Marthę.

-Proszę, przyjedź po mnie do Tabi. Pilne.

 

***

 

-Zadowolona jesteś z siebie? -zapytał Luiz.

-Bardzo. Nie będę tolerować takich wygłupów w swoim domu.

-Czy naprawdę za wszelką cenę musisz przedkładać interesy nad szczęście własnego syna? Może powinniśmy trochę odpuścić… Współpraca z rodziną Veronicy nie była nam aż tak potrzebna, mamy wystarczająco dużo kontaktów, a ta dziewczyna wydaje się naprawdę miła.

-Widzę, że z wiekiem robisz się coraz bardziej zdziadziały. Pozatym jakby to wyglądało? Musimy trzymać poziom, zawsze bez względu na wszystko. Niech Pablo robi co chce, ale skoro tak bardzo mu zależy na tej dziewczynie będzie musiał się z nami pożegnać bo ja nie chcę tu widzieć żadnego plebsu poza służbą. Już mówiłam. Koniec tematu. -powiedziała Teresa i wyszła.

Luiz westchnął i pomyślał tylko: -Gdzie podziała się kobieta, którą wziąłem za żonę? Naprawdę nie wiem…

 

***

 

-Co się stało kruszyno? -nienawidziłam, gdy zwracała się tak do mnie, jednak teraz wywołało to u mnie jeszcze większą salwę płaczu.

Kiedy w końcu się uspokoiłam opowiedziałam jej wszystko. -Chciałam poznać jego rodziców. Próbowałam wybić sobie z głowy obawy, że mnie nie zaakceptują. No i z początku wszystko było dobrze, pan Cortez był miły, pozytywnie mnie zaskoczył, później przyszła babcia Pabla, rozmawialiśmy, myślałam, że najgorsze za mną…że będzie już tylko lepiej.. jednak kiedy przyszła ona… Nie wiem dlaczego potraktowała mnie jak powietrze, a jednocześnie nikt w moim życiu nie upokorzył mnie tak jak ona.

-Mam ochotę skopać jej ten zadufany w sobie tyłek.. o co jej chodzi?! co do Ciebie ma?! Czy naprawdę wartość posiadania pieniędzy jest aż tak ważna? Nie liczy się to jakim kto jest człowiekiem? – Marthę naprawdę mocno to uderzyło bo jej samej w życiu powodzi się gorzej niż mnie…

-Nie wiem czy chcę o tym myśleć… Odpowiedź widocznie znamy -powiedziałam.

-Po prostu w głowie mi się to nie mieści… -mi też się nie mieściło ale dobiło mnie to tak, że już nawet nie miałam ochoty tego wywlekać…

-A jak Pablo? -spytała.

-Nie wiem, powiedziałam mu, żeby dał mi spokój…

-Poważnie? Dlaczego?! Jaka w tym jego wina, że ma taką matkę?

Myślę, że żadna, jednak tak czy tak zdecydowałam, że dam nam trochę czasu. Było to irracjonalne, tymbardziej, że tyle zbiegów okoliczności przyciągło nas do siebie i jak mogłabym teraz to zaprzepaścić? Jednak w tamtym momencie nie chciałam mieć z tą rodziną nic wspólnego.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania