*2*
Beznamiętnie mnie przywarto
Do mokrej boazerii głuchego spektaklu.
Bez odzewu mnie pozostawiono
Na pastwę ślepych robaków.
Powietrze pachnie deszczem,
Chmury schodzą na ziemię.
Już tylko popiół za wiatrem goni
W wyścigu o sympatię ciepłej gleby.
Całuję spróchniałe drewno w geście poddania.
Tak długo Cię szukałam,
A pozostały mi głuche podszepty
Rodzące ciszę po burzy.
Spójrz na motyla,
Mówią mi złowrogie drzewa.
A mi smutno i głupio mi,
Że nie jestem jak on,
Chociaż miałam być nim.
Ramię w ramię ulatywałam ponad konary
I śpiewałam właśnie z nim,
Aby spaść na skrzydła, przełamać się wpół.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania