*2*

Beznamiętnie mnie przywarto

Do mokrej boazerii głuchego spektaklu.

Bez odzewu mnie pozostawiono

Na pastwę ślepych robaków.

 

Powietrze pachnie deszczem,

Chmury schodzą na ziemię.

Już tylko popiół za wiatrem goni

W wyścigu o sympatię ciepłej gleby.

 

Całuję spróchniałe drewno w geście poddania.

Tak długo Cię szukałam,

A pozostały mi głuche podszepty

Rodzące ciszę po burzy.

 

Spójrz na motyla,

Mówią mi złowrogie drzewa.

A mi smutno i głupio mi,

Że nie jestem jak on,

 

Chociaż miałam być nim.

Ramię w ramię ulatywałam ponad konary

I śpiewałam właśnie z nim,

Aby spaść na skrzydła, przełamać się wpół.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania