20 minut

Kiedy siła uderzeniowa rozrywała ciało Matta na kawałki miał w głowie jedną rzecz:

Cholera.

Tak. Tym słowem mógłby w sumie podsumować całe swoje życie. Przegapił tyle, że nie wiedział nawet o co toczyła się wojna. Religia? Niewykluczone. W sumie to i tak w tym momencie nie powinno go to obchodzić.

A pomyśleć, że jeszcze dwadzieścia minut temu szedł sobie spokojnie, zmierzając do nikąd. Uciekł z domu. Uciekł z domu, bo nie potrafił sobie poradzić ze swoimi rodzicami. Chcoiaż w sumie to nie byli rodzice. To on sam. To on, jego osoba, jego własna natura sprawiła, że nie potrafił stanąć przed ojcem i powiedzieć mu prawdy. Wiedział jak zareaguje. Matce będzie po prostu wstyd: pewnie liczyła, że syn założy rodzinę, będzie miał dzieci i zbuduje dom. A ojciec wywali go z mieszkania. Bez słowa. Wiedział to. Był pewny, że to się stanie na 99% ale nie został, aby sprawdzić pozostały jeden procent. Jeden ułamek, iskierka nadziei zgasła bezpowrotnie kiedy całe miasto wraz z okolicami zostało zmiecione z powierzchni ziemi.

‘I co zamierzasz teraz zrobić?’ Pytał siebie piętnaście minut temu, kiedy miał jeszcze jakąkolwiek możliwość. Oczywiście wiedział gdzie iść. Jedno mieszkanie w tym mieście było dla niego zawsze otwarte.

Przypomniała mu się jego nauczycielka matematyki z gimnazjum, która za każdym razem, kiedy nie rozumiał tematu ( a zdarzało się to często) mówiła ‘Zawsze możesz przyjść do mnie do domu, nauczę cię tego, choćbyś przyszedł o północy’. Ciekawe czy przyjęłaby go teraz, wiedząc kim jest. Może byłaby bardziej tolerancyjna, niż jego rodzice?

Trzynaście minut temu otulił się czarnym płaszczem a do oczu napłynęły mu łzy. ‘Ogarnij się’ zabrzmiał głos w jego głowie. No tak. Musiał być silny. Kopnął kamyk leżący na drodze i zastanawiał się czy już teraz ma iść do Tonny’ego czy jeszcze poczekać.

Dwanaście minut wcześniej uznał, że powłóczy się jeszcze po okolicy, zajrzy do centrum i zadzwoni do niego z zapytaniem, czy może przenocować. Wiedział, że się zgodzi. Nie wiedział natomiast, że to nie miałoby jakiegokolwiek zanczenia.

Centrum miasta było jak zawsze zatoczone. Matt poświęcił chwilę na zastanowienie się, gdzie do cholery ci wszyscy ludzie idą. Gdzie im się tak śpieszy? Pociągnął nosem i poczuł się jak dziesięciolatek zagubiony w supermarkecie. Uśmiechnął się sam do siebie. Jest tak samo beznadziejny, jak sześć lat temu. Nic się nie zmienił.

Zegar tykał powoli odliczając czas do jego śmierci, podaczas gdy on kupił puszkę zwykłej coli i zasiadł na ławce licząc w myślach pieniądze.

Zabrał z domu tysiaka oszczędności. Kiedy skończą mu się środki, pewnie będzie musiał iść do pracy. Dobrze, że nie przedstawił Tonny’ego rodzicom, choćby jako ‘przyjaciela ze szkoły’. Takim sposobem nie mieli zielonego pojęcia, gdzie go szukać. Oczywiście o ile w ogóle zauważyliby jego zniknięcie.

-Na pewno nie.- powiedział na głos a kilku przechodniów spojrzało się na niego krzywo. Zaśmiał się. Chyba na serio jest szalony.

-Patrz tato, samolot!- krzyknęła mała dziewczynka ciągnąc ojaca za rękaw. Ten spojrzał w niebo. Matt również to zrobił. Rzeczywiście. Samolot leciał nisko niczym ptak mrucząc i szumiąc głośno. Chyba kiedyś był taki przesąd, że kto pierwszy zobacyz samolot to w tym kimś ktoś się podkochuje. ‘ W takim razie szcześcia życzę, mała’ pomyślał. Dziewczynka pobiegła zadowolona przez środek i rozkłądając ręce udawała mały samolcik. Kilka osób uśmiechnęło się pod nosem.

-Spadochroniarz?- powiedział ktoś. Coś rzeczywiście wyleciało z samolotu. Że też ktoś będzie skakał nad rynkiem głównym? Chyba go porąbało!

Ale to coś było zbyt duże jak na człowieka. I ze świstem leciało prosto w dół. To zdecydowanie nie był…

I wtedy Matt (i zapewnie inni) uświadomili sobie pewną rzecz. W jednej chwili wszyscy przypomnieli sobie ostatnie wydanie wiadomości o zaostrzonej sytuacji w kraju. W jednej chwili wszyscy zrozumieli. Ktoś krzyknął. Chłopak uszłyszął szept:

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego…

Kiedy siła uderzeniowa rozerwała ciało Matta na kawałki miał w głowie jedną rzecz:

Cholera.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • lena13 06.04.2016
    Świetne... Widzę, że to Twoje pierwsze opublikowane opowiadanie i z niecierpliwością oczekuję następnych. Zostawiam 5
  • seeki 08.04.2016
    O jejku dziękuję bardzo, to wiele dla mnie znaczy ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania