2.61

Zegarów tyle w szpitalu obłąkanych.

Cykają po kątach, słyszę je przez ściany.

Wciąż ich przybywa.

Co ich tu przygnało:

taniec umysłów według zasad tragedii i dramy rozpętany?

zmyślone miłości wyznanie?

zemsta uśpiona?

spanie?

Umrzeć to zasnąć. Skoro więc to spanie, to czemu jest to zabraniane?

 

Nienadchodzące zapomnienie od miejsca pobytu uzależniane.

Strzykawki nadęte sami w krew wpinamy.

Jeszcze chwilę temu niepodobni, teraz wszyscy tacy sami.

Rozum jeszcze przed śniadaniem zjadamy.

W nieustannej rozterce myśli zapomniane.

Przebiegłe białe ubranie –

niby śpi, a nawet słyszy nasze rozważanie.

Kontrola na każdym kroku, komu, co i kiedy opowiadamy.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania