40 cali przyjemność (18+)

(ostrzegam, to nie kolejny erotyk)

 

- Jak żeś to zrobił!? - Maciek nie mógł wyjść z podziwu nad zagraniem Wojtka. Ten wzruszył ramionami, uśmiechnął się i parę razy uderzył rakietą tenisową w otwartą dłoń. Był rozgrzany, gotowy do dalszej gry.

- Jeszcze jeden gem? - zapytał.

- Mam dosyć - Maciek otarł pot z czoła, oddychał ciężko - zabiegałem się przez ciebie na śmierć.

- To do jutra?

- Wiesz, że jutro jest spotkanie z klientem?

- Spokojnie, prezentacja jest gotowa. Nie zapomnij przynieść tej płyty i…

- Tak, i się nie spóźnij - Maciek uśmiechnął się krzywo - tobie się nigdy nie zdarzyło?

- Nigdy.

- Nawet w prywatnym życiu?

- Nie.

- Z czego cię kurwa zrobili, żeś taki idealny?

Wojtek wzruszył ramionami.

- Myślę, że z tego samego co innych. To wszystko kwestia odpowiedniej organizacji - powiedział.

- Tia… - Maciek poklepał kolegę po ramieniu i zabrał się za pakowanie rakiety do pokrowca, mokry od potu ręcznik położył na ramionach - idziesz?

- Nie, zostanę jeszcze, poćwiczę trochę z maszyną.

- Jak chcesz - powiedział próbując pod beznamiętnym tonem przykryć podziw - do jutra.

- Do jutra.

 

Pół godziny później Wojtek był bardziej spocony niż Marek gdy kończyli grę. Dał sobie wycisk, ustawił maszynę na maksymalną szybkość, odbijał piłki jak opętany wkładając w uderzenia całą siłę. Zmęczył się po paru minutach tenisowego sprintu, ale nie odpuścił. Chciał się zmęczyć do granic możliwości, a potem jeszcze trochę. Nie po to, żeby dążyć do doskonałości, nie po to, żeby poszerzyć swoje możliwości. Lubił być zmęczony. Lubił to uczucie po, które podobne było do dobrego orgazmu. Zdjął koszulkę, usiadł na ubitej, porośniętej trawą ziemi. Po chwili, gdy uspokoił oddech, wstał opierając się o rakietę.

- Dobrze grasz - usłyszał kobiecy głos - ale jesteś trochę narwany.

- Czy my się znamy? - powiedział odwracając się do niewysokiej, szczupłej blondynki, która stała przy wejściu na kort.

- Widziałam cię parę razy tutaj, ale nie mieliśmy okazji porozmawiać - uśmiechała się w ten szczególny sposób, wiedział, że jej się podoba, ale miał to w dupie. Obserwował tylko z rozbawieniem jej oczy, które przed momentem śledziły kroplę potu spływającą mu po klatce piersiowej. Wiedział jak działa na kobiety.

- Miło mi poznać - powiedział kurtuazyjnie - mam na imię Wojtek.

- Kasia - uśmiechnęła się szeroko. Miała pod dwadzieścia lat, może mniej. Ubrana była tak ortodoksyjnie, że mogła być wzorem dla graczy Wimbledonu.

- Długo grasz? - zapytała

- Jakiś czas. Parę lat.

- Grasz profesjonalnie?

- Nie.

- To gdzie pracujesz?

- W finansach. Nic ciekawego.

- A jakiej firmie? Mój tata pracuje w Marke…

- Kasiu - przerwał jej bezceremionialnie - śpieszę się trochę.

- Acha - odpowiedziała po dłuższym momencie nie domykając ust po ostatniej samogłosce. Trwała tak przez parę chwil z rozwartymi usteczkami i lekko uniesionymi brwiami. Wojtek uśmiechnął się i pokręcił głową. Ona, niczym lustrzane odbicie, zrobiła to samo.

- Grasz we wtorki? - zapytała, Wojtek zaczął się pakować.

- Staram się kilka razy w tygodniu.

- Spotkamy się jeszcze?

- Zapewne. Ale naprawdę muszę już iść.

- To do zobaczenia! - powiedziała nieco zbyt głośno, z przesadzonym entuzjazmem.

- Do zobaczenia - powiedział odchodząc.

 

Gdy wrócił do apartamentu, jak tylko powiesił marynarkę na wieszaku, w pierwszej kolejności poszedł coś zjeść. Był niespokojny, ciągnęło go do komputera, ale lubił to odwlekać. Usiadł przy stole, jadł szybko, za szybko. Podnieciła go ta małolata, chociaż jej błyskotliwość była z tych bardziej matowych, to miała świetne, młode ciało. Gdy wkładał do ust ostatni kęs przebierał już niecierpliwie nogami. Złapał się za krocze. Pogładził. Uspokoił się nieco. Wstał, odniósł talerz, włożył do zlewu.

Problem z mało rozgarniętymi małolatami, zresztą ze wszystkimi kobietami, był taki, że trzeba z nimi rozmawiać. Porozmawiać mógł sobie z Maćkiem, z szefem, ewentualnie z Martą, która przeczytała chyba wszystko o rynku kapitałowym co wyszło przez całe jej 60 lat życia. Z tych kręcących się po dyskotekach mógł mieć prawie każdą, ale żadnej nie chciał. Za dużo zachodu. Jeśli chodzi o dziwki, to miał do siebie i swojego zdrowia tyle szacunku, że nawet nie próbował. Z zamyślenia wyrwał go fakt, że pomiędzy nogami zrobiło się niewygodnie. Zdjął spodnie i majtki. W białej koszuli, ze sterczącym członkiem, przewędrował do szafki z kosmetykami. Wyciągnął oliwkę. Usiadł przed komputerem.

Zastanawiał się na co ma dzisiaj ochotę. Mulatki przerobił przedwczoraj, azjatek miał dość na kilka tygodni, ale to zawsze wraca. Zastanawiał się czy może seks analny dobrze wyposażonego czarnego z białą, albo z karlicą, nie mógłby być dobry, ale szybko zmienił zdanie, nudziło go już wszystko, nawet faza na facetów z dorobionymi cyckami przeszła, ale dzisiaj był podniecony, chciał czegoś wyjątkowego. Przewinął kilka filmików z wytryskiem na twarz - na rozgrzewkę. Dotykał się, ale delikatnie. Tylko podtrzymywał wzwód. Chciał się zastanowić co dalej. W trakcie kolejnego, z młodziutką dziewczyną, której koleżanka próbowała wepchnąć w odbyt prawie całą rękę postanowił, że napije się drinka i pomyśli. Gdy wrócił z kuchni film zdążył się skończyć. Zdał sobie sprawę, że chyba go już kiedyś widział.

Przyszło mu do głowy, że może dzisiaj spróbuje czegoś innego. Może coś bardziej realnego? Miał gdzieś te wszystkie kamerki, pic na wodę, do tego rzadko tam te amatorki robiły coś ciekawego. Potrzebował podmuchu świeżości. Spojrzał na członka. Kompletnie oklapł. Ostatnio robi to coraz szybciej.

Patrzył na smutnego, sflaczałego, małego przyjaciela. Zastanowił się, czy nie zrobić sobie przerwy. Parę razy walczył, parę razy okres abstynencji przeciągnął o parę dni, tygodni. Ale etap walki miał już za sobą. Pogodził się z tym jaki jest i dało mu to wolność w jego niewoli. Nikt nie potrafił spełnić jego oczekiwań poza nim samym.

Prawie świadomie wiedział, że coś jest z nim nie tak, ale nie chciał się sam do tego przyznać. Chciał się za to czuć wyjątkowy. W dzieciństwie sam sobie radził, ze wszystkim. Nie chciał być od nikogo zależny. A może nie potrafił? Przez te wszystkie lata nie miał żadnego normalnego związku, kilka przelotnych kończyło się szybkim brakiem zainteresowania z jego strony. Raz go jedna przyłapała, zaraz po tym jak uprawiał z nią seks. Nakręcił się, poczekał aż uśnie, a potem poszedł do drugiego pokoju się zaspokoić. Musiał śmiesznie wyglądać gdy oglądał ostry analny seks, na który nie chciała się zgodzić, i dochodził w chwili gdy krzyczała na niego. Zrobił jej awanturę i wypieprzył z mieszkania.

Spojrzał na ekran, jakaś nastolatka obciągała starszemu facetowi. Członek ani drgnął. Wkurwił się na siebie, postanowił zawalczyć raz jeszcze. Po raz ostatni. Później niech się dzieje co chce. Miał już dość takiego życia. Może pozna kogoś, raz jeszcze, spróbuje robić to jak wszyscy? Tylko jak to zrobić?

Nie chciał żadnej kurwy, która bzyka się na prawo i lewo. Satysfakcjonowała by go mniej więcej 20 letnia dziewczyna, prawie 20 lat różnicy, to żaden problem w dzisiejszych czasach, podobna do tamtej z kortu, podobnie grzeczna. Musiał przyznać, że wpadła mu w oko. Zastanowił się jak może poznać taką, najlepiej dzisiaj. Niespaczoną, niewinną, może nawet trochę głupią. Mógłby z nią robić wszystko. Nie chciał iść do żadnej knajpy, nie chciał kontaktu z tłumem. Męczyło go to. Jak kogoś poznać nie wychodząc? Kogoś normalnego, niespaczonego, kto da mu jakąś szansę? Nie chciał przeglądać jak jakiś desperat ogłoszeń matrymonialnych. Chciał poznać kogoś teraz, dziś, najlepiej jeszcze dziś skonsumować związek. To musiało być dziś, jeśli miało się udać. Olśnienie przyszło jak grom z jasnego nieba. Są na tym świecie przecież jeszcze czaty.

Wpisał w Google, wybrał ten pierwszy. Wszedł, wybrał miasto w którym mieszka, a później spojrzał na kategorie. Bez zastanowienia kliknął “Miłość”.

Poprosili go o podanie nicka. Chwilę pomyślał, bo dawno niczego takiego nie potrzebował. Dał szybko za wygraną z wymyśleniem czegoś kreatywnego i wpisał po prostu swoje imię i dzień miesiąca w którym się urodził. Na czacie było kilkanaście osób. Jak rozbijał się po kawiarenkach internetowych w szkole średniej były bardziej popularne. Rozejrzał się po użytkownikach. Nie widział niczego ciekawego. Pomyślał, że to głupie, już za późno, i że może powinien dać jednak drugą szansę azjatkom. Nagle jednak zobaczył, że na ekranie mu coś miga. Kliknął w wiadomość od “LejdI_MiLej”.

- Cześć, mam na imię Ania - pojawiło się na 40 calowym, płaskim ekranie monitora - Też masz 12 lat?

Przeczytał to co napisała i zmarszczył brwi. Połknął trochę ginu z tonikiem. Spojrzał na nick, który wybrał przy wejściu na czat i postanowił odpisać. Słowa, które pojawiły się w głowie, a później na ekranie, brzmiały dziwnie znajomo:

- Cześć Aniu, tu Wojtek. Też mam 12 lat - odruchowo zaczął się dotykać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Grilu 13.01.2016
    Powiem szczerze, że to było dobre. Ciekawe, poprawne i dobre. Ode mnie zasłużone 5 :) Pozdrawiam
  • KarolaKorman 14.01.2016
    Świetny tekst, może niesmaczny, ale realny. Wielkie 5 :)
  • Marzycielka29 14.01.2016
    Pomyśleć, żevtakie rzeczy dzieją się każdego dnia! Tekst naprawdę dobry, za co daję 5:)
  • Edis Rehto 14.01.2016
    Smutny tekst, ale jak najbardziej realistyczny. 5.
  • Nessina 15.01.2016
    Czekam na dalsze części! 5 ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania