5. You have tattoos?

- Nialler - krzyknęłam wchodząc do domu pewnego pięknego poniedziałku. Moim oczom ukazał się Horan z gołą klatą, ale zapełnioną tatuażami. Zdziwiło mnie to,ponieważ nigdy wcześniej nie widziałam go bez koszulki i nic mi o tym nie wspominał.

Nasze spojrzenia skrzyżowały się.

 

- Ty masz tatuaże? - pytając podeszłam bliżej i położyłam dłoń na jego torsie. Było ich naprawdę sporo.

 

- Jak widać - zaśmiał się.

- Wytłumaczysz mi ich znaczenie? Plooooosee - spojrzałam na niego w górę, bo była między nami spora różnica jeśli chodzi o wzrost, i zrobiłam swoją minę słodkiego pieska.

 

Przekręcił oczami, ale usiadł na blacie kuchennym a ja powtórzyłam jego ruch i wpatrywałam się w niego czekając na to, o co poprosiłam.

 

- Em, więc. Ten oznacza Amande, ponieważ była moim aniołem - wskazał na dwa malutkie skrzydełka.

- Tutaj masz dwa cytaty, moje dokładnie. Jeśli się domyślasz również są z myślą o niej. -kontynuuował wskazując na słowa wygrawerowane na skórze "Tylko jedna osoba potrafi tchnąć we mnie życie" i "Odchodząc zabrałaś moją duszę ze sobą".

Po moim policzku poleciało kilka ciężkich łez.

 

Niall zauważył to i zesmucił się trochę na moją reakcje.

-Jeny, coś nie tak? - zapytał głaszcząc kciukiem mój policzek.

 

- Nie, znaczy tak. W sumie to takie przykre, ale i jednocześnie piękne, że można kochać tak mocno. Naprawdę chciałabym doznać takiego czegoś. - mówiłam niepewnie, bo nie umiem rozmawiać o swoich uczuciach.

 

Uśmiechnął się lekko i przytulił delikatnie, jak nigdy dotąd.

Miał jeszcze kilka innych tatuaży, ale nie pytałam, nie dziś.

 

______________________________

 

-WSTAWAJ SKARBIE! -krzyknął mi do ucha, a ja spadłam z łóżka z powodu zbyt głośnego dźwięku.

Leżąc na zimnej podłodze słyszałam głośny śmiech Nialla.

- PANIE HOOORAAAN! Nienawidzę pana. - mamrotałam.

 

Niespodziewanie szybko wstałam i wskoczyłam mu na barana symulując, że go duszę.

 

- Jak śmiałeś obudzić mnie tak rano, jest dopiero 8!

On wciąż śmiał się próbując zrzucić mnie z siebie udając wierzgającego konia.

- Dobra, mimo, że jesteś leciutka i mógłbym cie tak nosić cały dzień to nie mamy dzisiaj na to czasu. Zabieram cie gdzieś! - oznajmił a ja zeskoczyłam robiąc minę zdziwienia.

 

Szczerze mówiąc każda mimika twarzy w moim wykonaniu wygląda śmiesznie, bo uwielbiam akcętować uczucia.

Po ostatnich zakupach za pożyczone pieniądze, myślę, że i tak nie mam się w co ubrać.

Nie mam pojęcia gdzie chce mnie zabrać i jaki strój będzie odpowiedni.

Dlaczego aż tak się tym przejmuje?

 

Po dłuższym czasie namysłu wybrałam zwykle czarne rurki z białym top cropem w myszka mini a na biodrach przewiązałam czerwoną koszulę, w razie jakby zrobiło się chłodno. Do tego ubrałam białe converse. Włosy spięłam w niedbałego koka i zrobiłam lekki makijaż.

Po godzinie jazdy byliśmy na pięknym dużym moście nad rzeką, której woda oświetlana była promieniami słonecznymi i przypominała coś magicznego. Most na swojej metalowej konstrukcji miał przyczepione kilka set tysięcy? kłódek z inicjałami zakochanych.

 

-Zostawiłem tutaj z Amandą kłódkę i wyrzuciłem jej klucz, aby wracać z nią tutaj często. Taki zwyczaj jak widzisz - zaśmiał się choć widziałam jego lekkie zdenerwowanie.

 

Nie wiedziałam do końca w jakim

celu mnie tutaj zabrał, ale widok był naprawdę piękny.

Jestem marzycielką i jestem wrażliwa na takie rzeczy.

Staliśmy chwile wpatrując się w wodę i myśląc będąc gdzieś indziej, lecz ciszę przerwał nieco zachrypnięty głos Nialla;

- Jeny, bo ja, bo ja cie tutaj przyprowadziłem, bo chciałbym abyś przyczepiła ze mną kłódkę. - mówiąc to spojrzał mi prosto w oczy, dokładnie tak jak uwielbiałam jak to robił. Niewinnie, ale głęboko. I ten błysk, który tak poważnie kochałam.

 

Kochałam? Onieonieonie.

Kochałam.

 

- Ale Nialler, nie jestem kimś ważnym, kimś takim jak ona. To chyba nie ma sensu - nagle zesmutniałam i spuściłam wzrok. Usiadłam a barierki wbijały mi się w plecy, on powtórzył mój ruch siadając obok.

- Masz zbyt niską samoocenę. Naprawdę, naprawdę nie widzisz, że ja jak nieudacznik próbuje powiedzieć ci, że że się w Tobie zakochałem? - tłumaczył a jego kąciki powędrowały wyżej.

 

Wytrzeszczyłam oczy a moje usta lekko się otworzyły. Zamarłam.

Ale jak to. Przecież to Amanda była dla niego tą jedyną, tym aniołem i miłością. Takiej drugiej nie ma.

 

- Amanda kiedy była w szpitalu powiedziała mi "Odchodzę i zostawiam tu resztę siebie, którą odnajdziesz w najmniej spodziewanym momencie i pokochasz tak samo" i szczerze nie wiedziałem co miała na myśli póki nie poznałem Ciebie. Ty jesteś nią, tą cząstką. - długo jeszcze patrzeliśmy na siebie nie wiedząc jeszcze do końca co się przed chwilą wydarzyło.

 

Byłam głupia. Ugh, nadal jestem.

Nie zauważyłam kogoś takiego przez tak długi czas.

Nie sądziłam, że sposób w jaki na siebie patrzymy nie jest przypadkowy.

Byłam ślepa, choć może bardziej oszołomiona dotychczasowym życiem.

Kurde.

Jestem zakochana ze wzajemnością.

Czy ktokolwiek by o tym pomyślał? Na pewno nie ja.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Okropny 09.08.2016
    Fanfic z czego to jedt?
  • O-Ren Ishii 09.08.2016
    One direction
  • Okropny 09.08.2016
    O-Ren Ishii omfg
  • 7yeras 09.08.2016
    hm?
  • lea07 09.08.2016
    Cuddoooowwwnnnneee. <333. Tak się cieszę, że jej to powiedział. Tylko 5, bo nie mogę więcej
  • Zagubiona 14.08.2016
    No i słodko, ale zapewne nie może być tak cudownie i coś się wydarzy. Może Amanda powróci? Nie wiem jakim cudem, ale co tam xd Takie to romantyczne ^^ <3 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania