A miało być tak pięknie :)

Prolog.

Mam na imię Nikola. Mam 17 lat. Niedługo będę miała osiemnastkę, już się nie mogę doczekać. W końcu wyjdę z tego poprawczaka. Aaa nie powiedziałam czemu do niego trafiłam. Zaraz wam opowiem, co mnie spotkało.

Rozdział 1. Coś o sobie.

Na wstępie już się przedstawiłam. Teraz powiem, dlaczego tutaj siedzę. No, więc moi rodzice to totalnie nieodpowiedzialni ludzie. Mój brat ma już 18 lat i udał się w ich ślady. Ciągle siedzą i piją alkohol. Kurator do nas przychodził, ale on nic z tym nie robił. Ojciec go przekupywał swoimi pieniędzmi. Siedzę tutaj już dobre cztery lata. Uciekłam z domu i nie miałam się gdzie podziać. Nie miałam co jeść. Pewnego razu poszłam do sklepu, chciałam coś wziąć do jedzenia, ale na kradzieży złapał mnie ochroniarz. Walnęłam, go czymś ciężkim. Dokładnie nie pamiętam czym. Doznał ciężkich obrażeń. Ojciec był sknerą, nie dawał mi żadnych pieniędzy. No i zaczęły się rozprawy sądowe, policja i takie tam rzeczy. Sąd skierował mnie do tego ośrodka. Siedzę w nim tyle lat a nikogo tam nie znam. Moja pani wychowawczyni mówi mi, że jestem ,, skrytą dziewczyną"

Rozdział 2

Siedziałam sobie w swoim pokoju. Myślałam o moich rodzicach. Nie przyszli nawet do mnie przez ten czas. Chciałam ich zobaczyć a zarazem bałam się. Ktoś zapukał do moich drzwi:

- Proszę.

To był ten ,, niby" nasz kurator. Jego mordę mogłam wszędzie rozpoznać.

- Dzień dobry, możemy porozmawiać? - Spytał.

- Nie mamy o czym. - Mruknęłam.

- Chyba jednak mamy. Twoi rodzice chcą, żebyś wróciła do domu, gdy skączysz osiemnaście lat. A to już za dwa dni. Zmienili się.

Uśmiechnęłam się.

- Proszę im powiedzieć, że napewno wrócę. -

Miałam nadzieję, że teraz w końcu utworzymy normalną rodzinę.

- Dobrze powiem im to, co chcesz, już muszę iść. Do widzenia.

W tamtym momencie byłam szczęśliwą dziewczyną. Wychowczyni zawołała mnie na obiad. Posłusznie zeszłam. Gdy niosłam zupę, jakaś dziewczyna na mnie wpadła:

- Co ty zrobiłaś? - krzyknęła.

- Ja nic, to ty patrz gdzie idziesz.

Wybiegła, razem ze swoimi koleżankami. Po zjedzonym posiłku udałam się do mojego pokoju. Przebrałam i poszłam na zajęcia do dzieci chorych z domu dziecka. Sprawiało mi tą niezłą zabawę. Siedziałam tam tylko z dzieciakami i uczyłam ich robić różne rzeczy. To mnie wyciszało i zapominałam o całym rzeczywistym świecie. Było już późno wróciłam do ośrodka. Wchodząc do toalety, zaczepiła mnie dziewczyna z którą miałam sprzeczkę w stołówce:

Mam cię już dość, ciągle wchodzisz mi w drogę. - Powiedziała z oburzeniem w głosie.

Nie zwracałam na to uwagi. Nagle jakaś dziewczyna z tyłu pociągnęła mnie za włosy i krzyknęła mi do ucha ,,słyszałaś”. Wtedy bardzo się przestraszyłam. Było ich trzy , bo następna wyszła z kabiny.

-O co wam chodzi? - Spytałam.

-Nie wiesz, to patrz.

Obezwłasnowolniły mnie i zaczęły bić. Nagle przyszedł wychowawca jakiejś klasy:

-Co tu się dzieje? - Spytał.

-Nic. - Odpowiedziała któraś z nich.

-Przecież widzę.

-Rozmawiamy z nową koleżanką. Prawda?

Odwróciła głowę w moją stronę. Z lekiem pokiwałam głową na znak, że to prawda. Ten nauczyciel zabrał ode mnie te dziewczyny. Wyglądałam fatalnie. Miałam rozcięto wargę i łuk brwiowy na dodatek z nosa leciała mi krew. Poszłam do pokoju. Zaraz przyszedł do mnie wychowawca tych dziewczyn :

-Mogę? - Spytał.

-Proszę. - Powiedziałam.

-Możesz mi powiedzieć co się stało w toalecie z moimi podopiecznymi?

-Nic.

Wszystko było mi już obojętne.

-No jak to nic. Miałem już z nimi problemy. Uwzięły się na taką dziewczynę. No i to się skończyło śmiercią.

-Nie mamy o czym rozmawiać. Jutro kończę 18 lat i wychodzę stąd.

-Jak chcesz.

Wyszedł. Nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia. Poszłam na zajęcia do domu dziecka. Gdy weszłam do sali. Była tam taka dziewczynka chora na białaczkę. Miała na imię Klara. Przybiegła do mnie i mocno przytuliła. Poszłyśmy do jej pokoju i tam grałyśmy w karty, aż do chwili... Kiedy źle się poczuła. Nie wiedziałam jak miałam się zachować, zawołałam lekarza. Wtedy nic już nie mogli zrobić... nie pomogli jej. Dziewczynka zmarła. Łzy spłynęły po moich policzkach. Obwiniałam się za jej śmierć. Pobiegłam do pokoju. Położyłam się i płakałam w poduszkę. Nie miałam z kim porozmawiać. Dlaczego ja mam takiego pecha? To pytałam zadawałam sobie sama. Godzinę temu, cieszyłam się, że jutro kończę 18 lat. Już mi przeszło. To dziecko nie miało rodziców. Zginęli w wypadku. Raz powiedziała mi ,, Chcę iść do rodziców, do nieba. Chcę wkońcu być z tatusiem i mamusią. Dlaczego ja żyję. Ja chce do mamy i taty”.

Nie wiedziałam co jej wtedy odpowiedzieć.

Zasnęłam. Następnego dnia wstałam ubrałam się w czarną sukienkę i poszłam ze łzami w oczach na pogrzeb Klary. Gdy zobaczyłam ją w trumnie wyglądała jak aniołek. Miała białą sukieneczkę. Modliłam się, by jej duszyczka nie błąkała się, tylko znalazła rodziców. Zamknęli trumnę. Położyłam na nią kwiatek, dokładnie czerwoną różę. Starałam się nie płakać. Pewnie Klara nie chciałabym tego. Po całym wydarzeniu poszłam do poprawczaka,by wypełnić jakieś papiery i zabrać swoje rzeczy. Po tym poszłam do swojego domu rodzinnego. Bałam się tego spotkania. Zapukałam, drzwi otworzył mi mój pijany ojciec.:

-Dzień dobry. - Powiedziałam .

-Nic nie chcemy kupić dowidzenia. - Odpowiedział.

-Ale... -Nie dokończyłam bo zamknął mi drzwi przed nosem.

-Własny ojciec mnie nie poznaje. Czasem sobie wmawiałam, że ja nie mam ojca, że to obcy człowiek. Ciągle się za niego wstydziłam. Nie miałam pieniędzy i nie wiedziałam gdzie iść. Postanowiłam, że odczekam chwilę i znowu zapukam, choć nie miałam na to ochoty. Minęło 10 minut przystąpiłam do następnej próby. Zapukałam, do drzwi otworzyła mi teraz moja matka. Poznała mnie mimo że była wstawiona:

-Dzień dobry córeczko, wejdź.

Nic nie odpowiedziałam. Było od niej czuć alkohol. Gdy weszłam ujrzałam tam taki burdel, wszędzie walały się butelki po wódce, piwie no i paczki po papierosach. Ojciec spał w drugim pokoju, a mojego ,, braciszka” nie było w domu. Pewnie poszedł pić do swoich kolegów. Usiadłam w kuchni:

-Wy się niby zmieniliście? - Spytałam.

-Tak, chodzimy na terapie.

Wiedziałam, że mnie kłamie.

-Jasne, właśnie widać.

-Chodź ,zaprowadzę cię do twojego dawnego pokoju.

Poszłam za nią. Gdy otworzyła drzwi zobaczyłam jeszcze gorszy syf niż w innych pomieszczeniach:

-Proszę, rozgość się tutaj. - Powiedziała moja matka.

Myślałam, że sobie żartuje, lepiej miałam w poprawczaku.

-Nie, dziękuję. - Powiedziałam z powagą w głosie.

-Dlaczego?

-Nie będę mieszkała w takich warunkach. Wszędzie te wasze butelki! - Krzyknęłam.

-Ciszej, bo obudzisz ojca.

-Dobra. Ja tutaj przychodzę, mam nadzieję, że stworzymy normalną rodzinę, a tutaj nic się nie zmieniło. Nadal pijecie. Ten wasz, alkohol jest ważniejszy ode mnie. - Powiedziałam zdenerwowana.

-Nieprawda.

Nagle obudził się ojciec, bardzo się bałam. Zawołał swoją żonę. Oczywiście chciał wódkę. Matka przyszła do kuchni po to. Zabrałam jej:

-Co ty wyprawiasz, widzisz w jakim on jest już stanie.

-Oddaj mi to. - Powiedziała.

-Nie.

Do pokoju przyszedł ojciec. Ledwo trzymał się na nogach:

-Co tak długo? - Spytał.

Gdy zobaczył mnie i jego alkohol w moich dłoniach. Zaczął na mnie krzyczeć. Trochę się obawiałam, ale przyzwyczaiłam się do tego. Na jego oczach wylałam wódkę do zlewu. Wtedy to się zdenerwował. Złapał mnie za rękę i zaczął bić po twarzy. Moja matka nawet mi nie pomogła, stała i się gapiła. Miałam dość zabrałam swoje rzeczy i z płaczem, wybiegłam z domu. Błąkałam się po okolicy.

Rozdział 3

Byłam już bardzo zmęczona, postanowiłam, że odpocznę na przystanku. Usiadłam na ławeczkę. Myślałam ciągle o swoich rodzicach. Chciałabym się teraz do nich przytulić, ale było to nie możliwe. Zamknęłam oczy i przypominałam sobie dawne, piękne chwile mojego dzieciństwa. Po chiwili usłyszałam jakiś męski głos:

-Hej, czy coś się stało?

CDN. :)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Kamelia 13.06.2015
    "Wchodząc do toalety, zaczepiła mnie dziewczyna z którą miałam sprzeczkę w stołówce"- Chodziło ci o tą Nikolę, czy tą dz. która ją zaczepiła? Z tego wynika, że ta dziewczyna zaczepiła ją, wchodząc, do toalety,a myślę, że nie to miałaś na myśli.
    Z lekiem pokiwałam głową na znak, że to prawda. - Nie rozumiem. Z lekiem?
    "Gdy weszłam do sali. Była tam taka dziewczynka chora na białaczkę."-Tu powinien być przecinek, a nie kropka, myślę, że powinnaś to przeczytać wszystko od początku i poprawić błędy.
    "Wiedziałam, że mnie kłamie. "-bez mnie
    -Miejscami brakuje przecinków
    -akcja toczy się za szybko
    -możesz dodać opisy tych człowieczków, krtórych Nikol spotyka, a nie pisać po prostu-" ta dziewczyna chora na białaczkę."
    -To pobicie wyobraziłam sobie tak: wszystkie babki zaczynają ją kopać i bić i unosił się zajefajny, szary dymek, a trawło, sorki, trwało to wszystko trzy sekundy i wszedł ten gostek.-Mogłaś to bardziej rozpisać, by czytelnik mógł poczuć ten upływ czasu, szczególnie, że zdążyła doznać Wiesz o co mi chodzi? Pozwolę sobie dać przykład:
    "Pięść rudej uderzyłą mnie w brzuch i przewróciłam się, udeżając glową o płytki.- Ogromny ból rozdarł moją czaszkę. Złapały mnie za nadgarstki. Ktoś zaczął okładać pięściami moją twarz.. Twardy bucior przycisnął moje żebra, utrudniając oddychanie. Czułam, że odpływam. Obraz zaczął się rozmazywać..."-itd itp, ble, ble, ble.
    No, to tyle, życzę dobrych wiatrów w pisaniu kolejnej części...Znaczy, dobrych pomyslów. ;)
  • Kamelia 13.06.2015
    Ale się rozspisałam..... :*0
  • Dzastina 13.06.2015
    dziękuję rozważę to co napisałaś :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania