A świat to plansza, 6. Marius

Przeszłam korytarzem aż dotarła do ciężkich, dębowych drzwi. Westchnęłam i nie trudząc się pukaniem weszłam do środka. Pokój był urządzony w jasnych kolorach. W centrum stało ciężkie biurko, a przy nim siedział wampir.

Marius został przemieniony w wampira, mając dwadzieścia sześć lat. Ma ciemnobrązowe włosy do nasady karku i oliwkowe oczy. Jego rysy twarzu są ostre, podbródek wyraźny. Ma kwadratową szczękę. Jest wysoki i umięśniony.

- Eleanor!- powiedzia ostro- Gdy mam namyśli, że masz do mnie przyjść kiedy wstaniesz, to oznacza, że zaraz po przebudzeniu. Nie trzy godziny później, jasne?

- Witaj Mariusie- przywitałam się życzliwie i usiadłam na krześle przed biurkiem- Kiedy wraca Lucian?

- Nie po to cię wezwałem- powiedział stanowczo

Wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się promiennie. Bardzo lubiłam go denerwować.

- Byłam u Baraka, podrasował pistolet- powiedziałam

Marius rzucił mi ostre spojrzenie, dając mi do zrozumienia, że nie wykonałam rozkazu i nic go nie obchodzi z jakiego powodu. Oczywiście. Marius zawsze był ucieleśnieniem dobrych manier. Zawsze był bardzo miły.

- Chciałem z tobą porozmawiać na temat zadania- powiedział

Automatycznie sie wyprostowałam i uśmiechnęłam.

- Ale skoro nie przyszłaś, to najwyraźniej ci na nim nie zależy- dokończył, a mi mina zrzedła

Podły manipulant!

Od razu przybrałam niewinny wyraz twarzy i uśmiechnęłam się z dziecinną ufnością. Marius przyglądał się temu kpiąco. Zawsze wiedział na jakiej strunie zagrać, żeby wszyscy zatańczyli tak jak im zagra. Nawet Lucien nie miał aż takich umiejętności w zakresie manipulacji.

- Ale już jestem- powiedziałam przymilnie

- Teraz to już za późno- stwierdził i przeniósł wzrok ze mnie, sięgając po jakieś papiery- Możesz iść, wyznaczę kogoś bardziej obowiązkowego.

Spiorunowałam go wzrokiem.

- Łaski bez- odparłam zirytowana

Jak on mnie niemiłosiernie denerwuje. Ale... To jednak zadanie. Uwielbiałam je. Mój ulubiony aspekt bycia wampirem.

Mimo moich słów nadal siedziałam w fotelu, czekając, aż powie mi o co chodzi. Widząc to uśmiechnął się ironicznie, przez co miałam ochotę go zabić. Czekałam jednka cierpliwie. Podroczył się ze mną chwilę, ignorując mnie. Później znów spojrzał na mnie i założył ręce na ramionach. przeszywajac mnie swoimi oliwkowymi oczami.

- Gdy cię wzywam, masz przyjść od razu, jasne?- spytał wolno, poważnie

Kiwnęłam głową, powstrzymując się od przewrócenia oczami. Manipulował świetnie, ale jeśli chodzi o stanowczość... Śmiech na sali.

- Namierzyliśmy jedną z grup likantropów- powiedział- Masz dostarczyć dowódcę. Żywego. Weź ze sobą kilku. Po prostu rozbijcie ich.

Kiwnęłam ochoczo głową, ciesząc się w duchu jak małe dziecko. Wstałam z krzesła i ruszyłam ku drzowiom.

- Żywego!- powiedział z naciskiem, gdy przechodziłam przez próg

Wywróciłam oczami i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Nie zdażyło mi się jeszcze ani razu posłuchać Mariusa i chciałam by tak pozostało. Nie to co Luciana. Nie.

Nigdy nie bałam się Luciana. Była dla mnie jak ojciec. Pomógł mi gdy zostałam nowonarodzoną. Były to jednak odległe dni do których wolałam nie wracać. Mglliste wspomnienia przywołujące fale bólu, które zalewały moją dusze. Otrząsnęłam sie szybko z zamyśleni. Ostatniego czasu zrobiłam się bardzo sentymentalna, a na to nie mogłam sobie pozwolić. Wspomnienia wyniszczają.

Schodziłam ze schodów lekkim krokiem. Minęłam się z Selene, która uśmiechnęła się do mnie uroczo. Nie odpowiedziałam jej tym samym. Weszłam do gali, w której od paru dni gromadziły się wampiry, czekajac na wielki, uroczysty przyjazd Luciana. Wyszłam z dworu, a mojej twarzy dosięgnęło chłodne, nocne powietrze. Świeże. Brakowało mi go.

Nawet gdy byłam jeszcze człowiekiem uwielbiałam noc. Jej tajemnice i niepokój jaki odczuwałam spacerując po lesie po zmroku. Nie mogłam jednak robić tego za często, a każdy raz był lekkomyślnym posunięciem. W mieście w którym grasują wampiry nocą nie jest bezpiecznie. W ogóle nie jest bezpiecznie. Co za ironia... W moim życiu od małego były wampiry, a teraz sama nim jestem.

Otrząsnęłam się szybko i zaprzestałam wspominać. Wspomnienia niszczą, a to nie ja mam być na zniszczona. To ja niszcze wilkołaki. Jestem ich Egzekutorką.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania