Afryka, Europa, Nowy Jork i Nagłe Niezwykłe Zdarzenie
"Afryka, Europa, Nowy Jork i Nagłe Niezwykłe Zdarzenie"
Przedmieścia niewielkiego miasta, środek dnia, wiosna 2013.
Dwudziestokilkuletni podróżnik siedział ze swoją pięćdziesięcioletnią ciocią w salonie i oglądali telewizję. Właśnie leciał serial podróżniczy, a ten odcinek był o Afryce. Kobieta spytała mężczyznę, czy polecą, pojadą albo popłyną do Afryki, a on odpowiedział, że tak. Wyłączyli telewizor i zniknęli, po czym pojawili się w Afryce i zaczęli ją zwiedzać.
Tymczasem w innej części przedmieść tego samego miasta...
Ośmioro przyjaciół, a dokładniej czterech kolegów i cztery koleżanki, czekało na parkingu niedaleko domu jednego z nich na autobus, który wkrótce przyjechał i zabrał ich na przejażdżkę od Morza Bałtyckiego do Morza Adriatyckiego. W niezwykłym świecie, w którym żyli, palmy mrozoodporne, magnolie, platany, fatsje, pospornice i figowce były typowymi i dosyć często spotykanymi roślinami, rosnącymi na całym kontynencie.
W międzyczasie w kolejnym obszarze przedmieść tej samej miejscowości...
W środkowo-bocznej części dużego trawnika, z jednej strony otoczonego przez duży leśny park na przedmieściach, a z drugiej przez dzielnicę jednorodzinnych domów z ogrodami, stała starożytna zabytkowa świątynia z wnętrzem intrygująco supernowoczesnym, wręcz futurystycznym. Kilka metrów od niej, pojawiło się dwóch kolegów i dwie koleżanki, a przed nimi, w głębi trawnika czy też polany, pojawił się staw o jasnoniebieskiej przejrzystej wodzie, szeroki na dziesięć metrów, długi na dwadzieścia metrów, oraz głęboki na jeden i jedną czwartą metra.
Zaczęło w nim pływać kilka ławic małych, łagodnych, wszystkożernych, stadnych i wielobarwnych rybek długich na kilka centymetrów, liczących po kilka do dwudziestu kilku osobników każda. Oprócz ryb, można było zobaczyć też dziesiątki dużych kijanek w płytkiej wodzie, a także żab na sztucznych małych plażach, piaskowych, kamienistych bądź betonowych. Wtedy czworo ludzi weszło do wody i mogło przyjrzeć się z bliska małym wodnym stworzeniom, które niekiedy nawet siadały im na rękach.
Tymczasem kilkadziesiąt kilometrów dalej, w centrum dużego plażowego miasta nad morzem...
Dwaj koledzy, obaj w wieku po dwadzieścia kilka lat, szli przez centrum dużego miasta, gdzie było sporo samochodów i ludzi. Weszli do restauracji, w której kupili i zjedli po małej przekąsce. Nie smakowało im za bardzo. Wyszli i poszli kilka ulic dalej. Znaleźli kolejną. Weszli do środka. Wystrój i zapach był znacznie lepszy. Tutaj tez kupili i zjedli po niedużej przekąsce. Tym razem, smakowało im bardziej niż poprzednio. Wkrótce dołączył do nich trzeci kolega. Po niedługim czasie, cała trójka wyszła, po czym weszła do autobusu i pojechała na przystanek znajdujący się niedaleko plaży.
Gdy dojechali, wysiedli i poszli na parking umiejscowiony w długim wąskim lesie, ciągnący się wzdłuż wybrzeża. Weszli do trzech przebieralni, każdy do osobnej. Po dwóch minutach wyszli, ubrani w stroje plażowe. Plaża była już bardzo blisko. Poszli na miejsce, gdzie zobaczyli dziesiątki wesołych ludzi, tańczących przy muzyce taneczno-dyskotekowej. Przetańczyli cały wieczór, aż do środka nocy. Ludzie spotkani przez nich na początku, rozeszli się do domów a trzej koledzy zostali na plaży sami. Nad ich głowami pojawiły się trzy fruwające namioty. Oddali wysokie skoki i znaleźli się wewnątrz nich.
Spali do środka dnia. Gdy się obudzili, namioty stały na piasku, a kiedy wyszli na zewnątrz, te zniknęły. Trzej przyjaciele wrócili na parking, gdzie stał autobus. Weszli do środka, a wtedy pojazd pojechał w głąb miasta. Przyjechał na lotnisko. Trójka mężczyzn była ubrana w koszule na guziki oraz spodnie na kant. W ich rękach pojawiły się walizki, a wtedy ludzie ci weszli do wnętrza budynku, targając bagaże za sobą. Wkrótce znaleźli się w wielkim samolocie pasażerskim, który następnie wystartował i pofrunął.
Środek następnego dnia. Centrum Miasta Nowy Jork.
Czterech kolegów szło przez pełne ludzi, samochodów i wieżowców centrum bardzo wielkiego miasta, kiedy nagle stało się coś dziwnego. Całe niebo zostało zajęte przez mniejsze i większe, wielokolorowe plamy które fruwały dookoła, jedne szybciej, a inne wolniej. Od tego momentu zmieniła się rzeczywistość. W innym świecie, który właśnie nadszedł, istniały dwa duże miasta nad oceanem, a dokładniej nad nową zatoką, której wcześniej nie było, i leżące około dziewięćset kilometrów od siebie. Jedno z tych miast nazywało się Stary Nowy Jork, a drugie - Nowy Nowy Jork.
Stary Nowy Jork był bardzo podobny do dawnego Nowego Jorku, tylko że u jego wybrzeży można było znaleźć znacznie więcej plaż. Nowy Nowy Jork był mniejszy, posiadał znacznie więcej parków, trawników i domów jednorodzinnych oraz kamienic, a znacznie mniej wieżowców.
Koniec.
Komentarze (4)
Ciekawy, migawkowy sposób pisania. Obfitość onirycznych zdarzeń wzbudzających niepokój. Tekst prosi się o kontynuację, lecz nie o łopatologiczne wyjaśnienia, gdyż te byłyby artystycznym samobójstwem.
mj
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania