Album

Tekst ten jest czymś, co dawno się u mnie nie pojawiało, czyli eksperymentem. Starałem się wpisać całe opowiadanie (i nastroje towarzyszące głównemu bohaterowi) w album zespołu Dire Straits ,,Brothers in Arms", do którego link poniżej.

 

https://www.youtube.com/watch?v=2o_sAhgacjc

 

Życzę miłej lektury! :)

 

Pierwszą rzeczą, którą zrobił po powrocie do domu było włączenie radia. Przygotowana poprzedniego wieczora płyta Dire Straits’ów zaczęła się obracać, a po chwili i grać. Mężczyzna podgłośnił radio i poszedł do kuchni. Wstawił kawę na gaz i nie czekając, aż się zaparzy wrócił do pokoju z radiem i rozsiadł się w skórzanym fotelu, przykrytym starym, dziurawym kocem. Wsłuchany w leniwe dźwięki ,,So Far Away” zanurzył głowę w spoconych dłoniach i poczuł, jak drży na całym ciele.

- A więc to już. Tak to się skończyło, wróciłeś do domu, możesz zacząć od nowa…

Chwilę później, wciąż cały zdenerwowany, poszedł do kuchni i nalał kawy do kubka i wrócił na fotel. Wsłuchał się w ,,Why Worry”, które zawsze sprawiało, że się wzruszał i zastanowił się, kiedy przeleciały trzy piosenki, których jego umysł zupełnie nie zarejestrował. Wzruszył ramionami i upił niewielki i ostrożny łyk gorącej kawy. Była idealnie gorzka.

- Muszę kupić sobie jakiegoś zwierzaka. Głupio tak gadać do samego siebie… Może psa? Nie, z nim trzeba wychodzić na spacer co najmniej dwa razy dziennie. Kot? Niby nie ma tego problemu, ale trzeba zmieniać kuwetę… Problem w tym, że żadne inne zwierzę nie nadaje się do rozmowy z nim… Bo z chomikiem ciężko poprowadzić konwersację, a rybka to nawet nie usłyszy…

Upił kolejny łyk kawy i zaczął kołysać się lekko w rytm ,,Ride Across The River” udając, że to, co stało się wcześniej tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia. Że wydarzenia, które miały miejsce rano zupełnie nie wpłyną na jego życie. Że dom wcale zupełnie nie opustoszeje i że każdy kolejny dzień będzie taki sam jak te poprzednie.

- No już, uspokój się człowieku. Stało się, czasu nie odwrócisz, a twoje życie ciągnie się dalej.

Tylko czy rzeczywiście miało ciągnąć się dalej? Coś, co znał od dwudziestu lat zniknęło, a na jego miejsce miało przyjść coś całkiem nowego. Lepszego? Gorszego? Tylko czas pokaże, bo co innego mogłoby? Podpisanie papierów rozwodowych było dla mężczyzny, wychowanego zresztą w bardzo wierzącej rodzinie, ciężkim przeżyciem. Zwlekał z tym przez dwa lata separacji, zanim wreszcie się zgodził. Te ostatnie dwa lata były ciągłą, pogłębiającą się depresją, która zdawała się zmywać w jedną, brudną plamę atramentu, który kapnął na kartkę, kiedy składał swój podpis. Adwokat wyszedł, żeby wydrukować nowy egzemplarz, a on został tam ze swoją żoną. Nie zamienili ani słowa.

Wypił kolejny łyk kawy i poczuł się nieco raźniej, kiedy silne brzmienia gitary rezofonicznej rozbrzmiewały podczas refrenów ,,The Man’s Too Strong”. Przyłapał się na tym, że tupie nogami rytm piosenki i uśmiechnął się pod nosem myśląc, że skoro robi coś takiego, to wcale nie jest z nim aż tak źle. I że może całość jakoś się ułoży bez kobiety z którą spędził prawie dwadzieścia ostatnich lat. Miał przecież pracę i zachował mieszkanie. Nie brakowało mu ubrań i nie odziedziczył żadnych długów.

- Kupisz sobie jakiegoś zwierzaka i wszystko będzie po staremu. Weźmiesz urlop na tydzień, szef to zrozumie, wyjedziesz w góry i odsapniesz trochę od tej miejskiej bieganiny. Wszystko skończy się dobrze, sam zobaczysz. Potrzebujesz tylko kilku dni na zebranie myśli do kupy.

Całe zdenerwowanie zdało się z niego ujść, kiedy radio zaczęło odtwarzać kolejny żywy utwór, ,,One World”. Tym razem mężczyzna nie ograniczał się do zdawkowego wydeptywania tępa. Zaczął śpiewać i gestykulować tak, że nieomal wylał kawę na swoją najlepszą koszulę, w której był w kancelarii prawnej, żeby podpisać dokumenty rozwodowe. Odłożył więc kubek na biurko i uśmiechnął się, tym razem bez cienia niepewności.

- Przynajmniej uwolniłeś się wreszcie od jej ciągłego ględzenia – powiedział do siebie, nie mogąc uwierzyć w jak dobrej formie się znajduje.

,,One World” jednak szybko się skończył, a mężczyzna zastygł w nasłuchiwaniu kolejnego utworu. Początkowo krótka chwila przeobraziła się w długie oczekiwanie, zakończone wreszcie pierwszymi delikatnymi pobrzękiwaniami gitary elektrycznej. W następnym momencie utwór ,,Brothers in Arms” zabrzmiał w pełnej krasie spędzając z ust mężczyzny grymas zadowolenia.

Jego smutny ton szybko udzielił się świadomości rozwodnika, nakazał mu usiąść ciężko na fotel i na powrót zatopić twarz w dłoniach. Rozpoczął także długą kanonadę łkania, która nie opuściła mężczyzny aż do wieczora, kiedy wyczerpany padł na ziemię.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tomasz 06.09.2016
    Świetny pomysł. Rzekłbym bardzo dobry. Podoba mi się symbolizacja, której użyłeś. Popracowałbym nad stylem. Ode mnie masz 5 za pomysł. Grunt to pomysł, resztę można dopracować.
  • Dziękuję.
  • Elizabeth Lies 06.09.2016
    No tak rozwód. Nie do końca rozumiem emocje mężczyzny jako, że rozwodu nie przeżyłam, a nawet jakiejś większej straty, także wszystko przede mną, ale nie o tym. Bardzo dobrze napisany tekst. Nie wyłapałam błędów, przynajmniej takich większych. Mężczyzna próbował się pocieszyć, ale jak zawsze wyszło źle. Zwierzak to nie głupie rozwiązanie, a w sumie jak stwierdził, nie ględzi i nie narzeka. Same plusy. Chaotyczny ten mój komentarz, no ale trudno.
  • Chaos bywa zbawienny w natłoku poukładania :) Dziękuję!
  • Lucinda 06.09.2016
    Dobra, w końcu zebrałam się do przeczytania, no i... Lubię oczywiście muzykę w każdej postaci jak i różne wzmianki o niej. W tym tekście jednak widać nie tylko same wzmianki, ale wpływ muzyki na bohatera, co dla mnie jest świetne. Ciekawe jest dla mnie wszystko to, co może łączyć człowieka i muzykę, uczucia i emocje, jakie ta wywołuje, czy to, ile można za jej pomocą przekazać, ile zobrazować. To w pewnym sensie inny rodzaj komunikacji i nie tylko. Ale do rzeczy, ładnie splotłeś historię bohatera z piosenkami zespołu, pokazałeś również jego reakcje na poszczególne utwory. Najpierw kolejne piosenki podnosiły go na duchu, aż pojawiła się ta, która przeważyła tę szalę w drugą stronę. Pozwolił ponieść się jej nastrojowi, wracając do smutnej rzeczywistości, w której nic nie było już tak, jak powinno być. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to na początku miałam trochę wrażenie, że dużo było tych "i", poza tym aż trzy razy w pierwszym akapicie użyłeś słowa "radio", może to nie błąd, ale też mam wątpliwości, co do takiego zamierzenia, w przeciwieństwie do jednego z późniejszych fragmentów, gdzie rzeczywiście tak było.
    ,,Pierwszą rzeczą, którą zrobił po powrocie do domu (przecinek) było włączenie radia";
    ,,nie czekając, aż się zaparzy (przecinek) wrócił do pokoju z radiem";
    ,,że to, co stało się wcześniej (przecinek) tak naprawdę nie miało żadnego znaczenia";
    ,,Że wydarzenia, które miały miejsce rano (przecinek) zupełnie nie wpłyną na jego życie";
    ,,uspokój się (przecinek) człowieku";
    ,,Coś, co znał od dwudziestu lat (przecinek) zniknęło";
    ,,może całość jakoś się ułoży bez kobiety (przecinek) z którą spędził prawie dwadzieścia ostatnich lat";
    ,,nie ograniczał się do zdawkowego wydeptywania tępa" - ,,tempa";
    ,,nie mogąc uwierzyć (przecinek) w jak dobrej formie się znajduje";
    ,,zabrzmiał w pełnej krasie (przecinek) spędzając z ust mężczyzny grymas zadowolenia". 5 :)
  • Dziękuję bardzo, poprawię za chwilę :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania