Poprzednie częściAmaltea. rozdział I
Pokaż listęUkryj listę

Amaltea. rozdział I (poprawiony)

Amaltea.

 

- Zatańczysz piękna panienko? - Usłyszała obok ucha cichy, basowy głos.

- Słucham? To do mnie pytanie? - zapytała udając, że nie usłyszała.

- Tak, pytałem czy zatańczysz, panienko. - Powiedział a po chwili dodał.

- teraz grają taką skoczną piosenkę.

- Wiem, słyszę ją, ale ja nie mogę tańczyć. - Powiedziawszy to zrobiła się czerwona

jak rozkwitła róża.

- Nie możesz, czy nie chcesz tańczyć? - zadał kolejne pytanie.

- W zasadzie to i jedno i drugie. - Rzekła.

- Ale proszę mi wyjaśnić, czemu nie może panienka tańczyć? Nie rozumiem. - Powiedział.

- Eh jak mu nie powiem, to się ode mnie nie odczepi i będzie przy mnie cały czas - .

Przemknęło jej przez myśl, dlatego powiedziała.

- Nie mogę, bo bez kul się nie utrzymam na nogach, a nie chcę, bo czekam na koleżankę,

z którą jestem tu umówiona.

- Rozumiem, ale tej koleżanki coś na razie nie widać, a panienka ewidentnie się nudzi,

proszę mi dać jeden taniec, obiecuję, że panienka się nie przewróci. - Powiedział natręt.

- Hm. Co robić? Zgodzić się czy nie? - Rozważała chwilę w sobie, ale rzekła.

- Jeden taniec?

- Tak, tylko jeden, potem dam panience spokój.

- No dobrze, ale pod jednym warunkiem. - Rzekła.

- Jeszcze jednym? Jakim? - zapytał nieznajomy.

- A takim, że przestaniesz nazywać mnie „ panienką”, i że powiesz jak masz na imię -

Wyrzuciła to z siebie niemalże jednym tchem.

- No dobrze, ja wyjawię swoje imię, a ty panienko, powiesz swoje?

Amaltea zmrużyła oczy i wyszeptała.

- Tak, nazywam się, Amaltea.

- Hm. Amaltea, podoba mi się. - szepnął chłopak.

- A ja jestem po prostu, Wiktor. - Rzekł.

- Wiesz co oznacza twoje imię, Wiktorze? - zapytała niespodzianie Amaltea.

- Nie, nie wiem co oznacza, ale przypuszczam, że nic.

- To się mylisz. Twoje imię oznacza Zwycięstwo.

- Wow! Dziękuję za objaśnienie. To jak, Amalteo mogę porwać cię na parkiet?

- Nie ma za co, to była przyjemność Wiktorze.

- A dla mnie przyjemnością będzie, jak dasz mi z sobą zatańczyć. - Rzekł z szelmowskim uśmiechem.- No, nie daj się dłużej prosić Amalteo.

- Dobrze, niech będzie ten jeden taniec. - Zgodziła się.

Gdy to tylko powiedziała, zaczęła żałować, bo chłopak skoczył jak ryś i wziąwszy Amalteę

na ręce zaczął z nią kręcić rozmaite młynki i koła. I tak minęła jedna piosenka i druga,

i trzecia a on nadal „ tańczył”.

Wreszcie Amaltei się znudziło, zrobiła ruch. Mianowicie tak udało się jej ułożyć na rękach

tancerza, że prawie by mu spadła, w związku z czym był zmuszony odnieść ją na krzesło.

- Podać ci wodę? - zapytał dziewczynę, gdy usadowił ją wygodnie na krześle.

Ona skinęła w odpowiedzi głową, gdyż nie miała siły ani ochoty się odzywać.

- O widzę, że nie będziesz już sama przy stoliku; to dobrze. - Rzekł.

Gdy doszła trochę do siebie po jakże karkołomnych tańcach, odpowiedziała.

- Tak, to jest właśnie ta koleżanka, o której wspominałam, acha dziękuję za taniec,

był naprawdę mega długi.

- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie, panienko. - Rzekł ze śmiechem

i odszedł od ich stolika.

- Amalteo, powiedz proszę, kto to był? Masz chłopaka?

- Nigdy w życiu, Lindo!!

- Zatem? - Ciągnęła temat zaintrygowana koleżanka.

- Jeśli pytasz o to czy to jest ktoś ważny dla mnie, Lindo, to powiem tobie, że nie,

on mnie ani trochę nie obchodzi.

- Amalteo no wiesz, jak możesz być tak nieczuła. Wyraźnie wpadłaś mu w oko.

Wiesz on jest taki śliczny.

- Zatem go sobie weź, jeśli tak bardzo wpadł ci w oko,

bo mnie on ani parzy, ani ziębi. - Rzekła Amaltea do koleżanki.

- Rajku, co cię tak dzisiaj ugryzło, nigdy dotąd taka nie byłaś.

Wiesz, ja zawsze miałam ciebie za cichą, skromną dziewczynę, która nawet boi się

głośniej odezwać, a tu proszę taka zmiana. Co się stało, że tak wybuchłaś? - zapytała Linda.

- Nic, po prostu mam dość sterowania moim życiem. W końcu sama chcę nim trochę

posterować. A tu co? Najpierw rodzice, potem nauczyciele, potem Marzena, ty Lindo,

no i na koniec przypałętał się Wiktor.

- Amalteo?

- No?

- Czy Wiktor to ten chłopak, z którym żeś tak zabawnie tańczyła?

- To nie było zabawne, Lindo. To było przerażające.

- Hm. Zależy dla kogo, bo dla mnie, jak i dla wielu innych patrzących,

to to był najlepszy punkt programu. A wiesz co ci jeszcze powiem, droga moja Amalteo?

- Nie, nie wiem, co chcesz mi jeszcze powiedzieć? - zapytała dziewczyna

patrząc prosto w oczy koleżance.

- A no to, że dużo osób nagrywało ten wasz jakże romantyczny taniec,

i to że część zapewne jutro znajdzie się w internecie. - Dokończyła z uśmiechem Linda.

- No, to pięknie. Zbłaźniłam się na całego. - Wyrzuciła z siebie Amaltea.

- Ej, uszy do góry, twoja kariera w internecie nie będzie wieczna,

najwyżej tydzień bądź dwa, to naprawdę nie wieczność, kochanie. Wytrzymasz na pewno.

- Kiedy ty nie rozumiesz. – Rzekła szlochając dziewczyna.

- To mi wyjaśnij, Amalteo.

- Kiedy to nie takie proste, Lindo.

- Czekaj, zaraz mi wszystko powiesz, tylko wyjdziemy stąd, bo tu jest strasznie głośno

i prawie cię nie słyszę. - Rzekła Linda.

Po piętnastu minutach znalazły się w zacisznym pomieszczeniu.

- No, teraz cię słucham, Amalteo.

- Nie mam za wiele do powiedzenia, ale ok. Ja, chcę do zakonu,

chcę zostać zakonnicą. - Powiedziała Amaltea.

- Co?! Ty zakonnicą! - Krzyknęła Linda zaskoczona. - Przecież cię nie przyjmą,

masz kule, a do zakonów przyjmują tylko zdrowe dziewczyny Amalteo.

Radzę ci porzuć to beznadziejne, płonne marzenie.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że bardziej chętnie są przyjmowane zupełnie zdrowe

dziewczyny, ale chodzące o kulach też przyjmują. Wiem, bo widziałam na własne oczy.

- Hmm. Skoro tak to dobrze. W takim razie nie pozostaje mi nic innego

jak tylko życzyć ci szczęścia.

Dziewczyny już miały się rozstać, kiedy nagle Linda rozejrzawszy się po pomieszczeniu powiedziała.

- Wiesz o tym, że Kajtek znowu wrócił do Rebeki?

Amaltea odetchnęła z ulgą, że zeszły z tematu jej planów na przyszłość,

i że zaczęła się zwyczajna koleżeńska rozmowa.

- Nie wiedziałam o tym. - rzekła Amaltea.

- A, słyszałaś o tym, że Robin i Klara mają dzieciaka?

- Nie, tego też nie słyszałam. - Mruknęła dziewczyna.

- Amaltea to w jakim ty świecie żyjesz, że nie słyszałaś tych rzeczy.

- Pytasz w jakim? A w moim własnym, Lindo. - Odcięła się koleżance.

- Myślałam, że chcesz znać najnowsze sprawy naszej ekstra grupy.

- To się pomyliłaś, mnie już od bardzo dawna nie obchodzą te banialuki.

Gdy skończyła mówić, przeszło jej przez myśl. - Po co ja zwierzałam się jej,

eh głupia gęś ze mnie i tyle. - A po chwili dodała. - I wiesz co, nie obchodzą mnie te

twoje plotki, od których ty aż kipisz. - Rzekła i wstała

bez pomocy kul, i oddaliła się.

- Amaltea, zaczekaj zostawiłaŚ kule! - Zawołała Linda za odchodzącą,

ale ona się nawet nie obejrzała.

Nie wiedziała o tym, że od jakiegoś czasu padał śnieg, a padające płatki

skutecznie zakrywały horyzont.

- O nie, znowu sypie. Nie wiem jak w takim razie dojdę do domu,

ale jedno jest pewne, nie wrócę do Lindy i tego okropnego Wiktora, o nie.

Wolę zamarznąć, albo zagubić się w tej śnieżycy. - Przeleciało dziewczynie

przez głowę.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Canulas 20.02.2018
    No ok. Wielkich liter nie ma. To plus.
    Całość możesz poprawiać w profilu. Nie musisz wstawiać jako osobna publikacja.
    Wciąż mam dużo zastrzeżeń odnośnie samego zapisu.
    Może Ci trochę wypunktować, jeśli chcesz, ale nie będę wychodził przed szereg.
    Daj cynk jak coś.
    Pozdro.
    Chwilowo bez oceny
  • Agat 25 09.03.2018
    Proszę wypunktuj. Tak naprawdę to nie moje opowiadanie, ale mojej niewidomej koleżanki. Jej gadacz w komputerze źle współpracuje z internetem, dlatego pomagam jej umieszczać jej opowiadania. Sama też publikuję na tym portalu. Chciałabym się dowiedzieć, co mam zrobić, żeby opowiadania były ładniejsze i bardziej czytelne, zrówno te mojej koleżanki jak i moje. Proszę o pomoc.
  • Canulas 09.03.2018
    O kurde, zapomniałem już o tym. Dobra. Postaram się dziś ogarnąć. Najpóźniej jutro
  • Canulas 09.03.2018
    Dobra. Spróbujmy dziabnąć kawałek.

    Ps. Dużo przeklinam jak coś. Taki już jestem cham.

    Weźmy na warsztat początkowy fragment.

    "- Zatańczysz piękna panienko? - Usłyszała obok ucha cichy, basowy głos.
    - Słucham? To do mnie pytanie? - zapytała udając, że nie usłyszała.
    - Tak, pytałem czy zatańczysz, panienko. - Powiedział a po chwili dodał.
    - teraz grają taką skoczną piosenkę." - co jest źle?

    Przede wszystkim wszelkie dialogowe didaskalia odnoszące się bezpośrenio do dialogu, zapisujemy z małej litery.
    Takie jak: powiedziął, odparł, szepnął, rzekł, spytał, zawyrokował, oznajmił, burknął, itd.
    Jak to się przekłada na ten fragment?
    Ano.
    - Zatańczysz piękna panienko? - (u)słyszała obok ucha cichy, basowy głos.
    - Słucham? To do mnie pytanie? - zapytała(,)udając, że nie usłyszała.
    - Tak, pytałem czy zatańczysz, panienko. - (Powiedział)* (,) a po chwili dodał. - Teraz grają taką skoczną piosenkę.
    * rotuj synonimami wypowiedzi. Zamiast powiedział daj: oznajmił, odparł.Dalej Ci się zapis rozwala.Masz od nowej linijki ostatni wers. Postaw kropkę, cofnij go wyżej i zacznij z wielkeij litery.

    "- Wiem, słyszę ją, ale ja nie mogę tańczyć. - Powiedziawszy to zrobiła się czerwona
    jak rozkwitła róża." - powiedziawszy z małej i przeniesz zapis od "ja" wyżej.

    "- Nie możesz, czy nie chcesz tańczyć? - zadał kolejne pytanie. - tu jest git
    - W zasadzie to i jedno i drugie. - Rzekła. - rzekła. (poza tym słowo "to" nie robi tu żadnej roboty) Wypierdol je. Zobacz.
    "W zasadzie jedno i drugie" - nic nie tracisz.


    "- Ale proszę mi wyjaśnić, czemu nie może panienka tańczyć? Nie rozumiem. - Powiedział.
    - Eh jak mu nie powiem, to się ode mnie nie odczepi i będzie przy mnie cały czas - .
    Przemknęło jej przez myśl, dlatego powiedziała." - to ostatni przykład, gdzie kopiuję didalkalię. Już znasz zasadę. "Powiedział" z małej. - Drugi wers to jej myśli, a zapisane, jakby było mówione. Daj to w cudzysłó czy jakos inaczej, ale nie myślnikiem.
    I na końcu. "Przemknęło jej przez myśl, dlatego powiedziała" - jeśli kończysz czymś takim, daj dwukropek.


    "- Nie mogę, bo bez kul się nie utrzymam na nogach, a nie chcę, bo czekam na koleżankę,
    z którą jestem tu umówiona." pierwsze "bo" możesz wyciąć. Jest... po nic. I tylko Ci dubluje drugie, bardziej zasadne. Zobacz: - Nie mogę, bez kul (się nie*) utrzymam na nogach, a nie chcę, bo czekam na koleżankę, z którą jestem tu umówiona.
    * zamień (nie się)

    "- Rozumiem, ale tej koleżanki coś na razie nie widać, a panienka ewidentnie się nudzi,
    proszę mi dać jeden taniec, obiecuję, że panienka się nie przewróci. - Powiedział natręt.
    - Hm. Co robić? Zgodzić się czy nie? - Rozważała chwilę w sobie, ale rzekła." - i tu. (powiedział zmałej) czyli klasyka.I od HM. CO robić - to jej rozważania w duchu, a zapisane jak dialog. Po rzekła: - dwukropek.


    Ok. Ostatni kawałek, który wyciągham na razie. Bez sensu robić tak z całym tekstem, bo idzie o przykłady.

    " - Jeden taniec?
    - Tak, tylko jeden, potem dam panience spokój. - git
    - No dobrze, ale pod jednym warunkiem. - Rzekła. - (rzekła)
    - Jeszcze jednym? Jakim? - zapytał nieznajomy. - (git)
    - A takim, że przestaniesz nazywać mnie „ panienką”, i że powiesz jak masz na imię -
    Wyrzuciła to z siebie niemalże jednym tchem. (wyrzuciła z małej)

    Tekst cierpi na "suchość" - Ma głónie dialog, który na dodatek nie jest jego mocną stroną. Pomiędzy liniami stricte dialogowymi musisz umieszczać opisowe przemyślenia, obserwację i jakieś smaczki natury opisowej.

    Spróbuję do tego momentu Ci to ogarnąć po swojemu.
    Tak na sztukę, żeby zobrazować.


    Amaltea.



    - Zatańczysz piękna panienko? - Zdziwiona ,usłyszała obok ucha cichy, basowy głos. Spojrzała. Dystyngowany mężczyzna stał obok i najwyraźniej czegoś od niej chciał.
    - Słucham? To do mnie pytanie?
    Uśmiechnął się. Rozmowę przeciął im kelner w muszce, niosąc ogromną tacę pełną wysokich kieliszków. Bąbelki szampana umierały w szkle.
    - Tak - powtórzył z rozbrajającą szczerością - pytałem czy panienka zechce ze mną zatańczyć? Teraz grają taką skoczną piosenkę.
    To było na swój sposób urocze jak i przykre. Bo przecież widział jej stan. Z czerwoną niczym róża twarzą, odrzekła:
    - Wiem. Słyszę ją, ale nie mogę tańczyć. To powinno byćdla każdego oczywiste.
    Ostatnie zdanie dodała syczącym głosem. Nie zraziło to jednak nieznajomego.
    - Nie możesz, czy nie chcesz?
    Miała dość. Jeśli ten dziwny typ uważał, że ona da rade tańczyć, to był głupi, prawdopodobnie pijany i z całą pewnością okrutny.
    - W zasadzie to i jedno i drugie. - rzuciła, starajac się panować nad emocjami. GDzieś po prawej grupka radośnie wygladających ludzi wzniosła toast.
    Zabrzęczało szkło niosące się echem po sali.
    - Ale proszę mi wyjaśnić, czemu nie może panienka tańczyć? - Nie dawał za wygraną - Nie rozumiem.
    Eh, jak mu nie powiem, to się ode mnie nie odczepi - pomyślała. Dobra. Czort z tym.
    - Nie mogę tańczyć, gdyż bez kul nie utrzymam się na nogach. A nie chcę, ponieważ czekam na koleżankę, która nawiasem mówiąć - Rzuciła dyskretnie okiem na ścienny zegar - jest już spóżniona - dodała.
    Mężczyzna zgarnął jeden z kieliszków. Opróżnij na dwa duże łyki, nie tracąc przy tym z twarzy animuszu. Jego duże, brązowe oczy, sugerowały, że setnie sie bawi jej kosztem.
    - Rozumiem - skwitował, choć jego wesoły wyraz twarzy temu przeczył.
    - Czyżby? - rzuciła nieco zbyt ostro.
    - Tak - odparł pogodnie - ale tej koleżanki coś na razie nie widać, a panienka ewidentnie się nudzi.
    Proszę mi dać tylko jeden taniec, a obiecuję, że panienka się nie przewróci
    - Jeden taniec?

    - Tak. Proszę o tylko jeden taniec. Cztery i pół minuty pani życia.
    Całe wyznanie, jego pewność siebie i pogodne usposobienie spowodowały...
    - Ale pod jednym warunkiem.

    - Jakim? - spytał szybko. Jak ktoś, kto prawie coś złapał i teraz boi się, by tego czegoś nie stracić? - Jakim - powtórzył.
    - A takim, że przestaniesz nazywać mnie w koncu „ panienką” i powiesz, jak masz na imię - wyrzuciła z siebie niemalże jednym tchem.
    Wtedy jego uśmiech sie rozszerzył.
    Orkiestra zaczęła grać.


    Ok. Mój opis też jest bez szłu. Jest niedopracowany i zrobiony na szybko. Chodzi głównie oukazanie wstawek. Zwracanie uwagi na różne poboczbne rzeczy i akcentowanei ich dawkujac opis.

    Tyle na pierwszy raz.
    Pozdro.
  • Agat 25 10.03.2018
    Bardzo dziękuję za pomoc :) Skorzystam.
  • Canulas 10.03.2018
    Wiesz, to najlepiej długofalowo.
    Wstawiaj i ten, i obadamy.
  • Canulas 10.03.2018
    Pamiętaj, że masz edycję w profilu. I tekst możesz tu edytować
  • Agat 25 10.03.2018
    Ok, dobrze, będę. Jak coś napiszę, to tu wstawię. Jeszcze raz dzięki za pomoc. Będę z niej korzystać.
  • Canulas 10.03.2018
    Spox
  • Agat 25 27.01.2021
    Canulas Hej, słuchaj. Pisałeś mi kiedyś, że jak tu się coś swojego wstawi, a potem chce się to poprawić, wystarczy wejść w swój profil i ze swojego profilu można swoje teksty poprawiać, bez konieczności wstawiania ich zdublowanych wersji jako tych poprawionych. Ale ja nie wiem jak to zrobić. Wchodzę w swój profil, widzę swój tekst, ale nie wiem, gdzie kliknąć, by móc go poprawić. Powiedz mi proszę krok po kroku jak to zrobić.
  • Shogun 27.01.2021
    Agat 25 Canulasa już dawno na Opowi nie ma, ale zauważyłem Twój koment, więc pomogę. No to tak:
    1 Na początku klikasz w zakładkę "Mój profil"
    2 Potem jak już jesteś na swoim profilu, klikasz w zakładkę "Publikacje"
    3 Następnie, gdy jesteś już w tej zakładce, to przy każdej publikacji masz po prawej stronie taki symbol kartki i ołówka, jest to właśnie opcja "edycji"
    4 Klikasz na nią, przy odpowiedniej publikacji i możesz cieszyć się możliwością edytowania do woli ;D
  • Agat 25 27.01.2021
    Dzięki za rzetelne wyjaśnienie, teraz już będzie mi łatwiej. :)
  • Agat 25 27.01.2021
    Przepraszam, że zapytam. Canulas po prostu wycofał się z portalu? Mam nadzieję, że nie stało się nic złego. Jeśli jestem zbyt ciekawska, przepraszam za wścibstwo, tylko tak mi przyszło do głowy, czy nie stało się coś złego.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania