Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Amor

- Kochanie, chcesz kawy?

- Tak, poproszę!

Karina nastawiła wody i usiadła na sofie.

- Jaki piękny, spokojny wieczór – westchnęła dziewczyna, kładąc głowę na kolanach partnera. – Zawsze marzyłam o takim życiu. Brakuje nam jeszcze tylko dzieci...

- Dzieci? – zaśmiał się Szczepan. – Nie śpieszmy się, kotku. Tak cicho...

- Nie chciałbyś mieć synka? Albo córeczki? – cicho spytała Karina.

- Ja...

Szczepan szeroko się uśmiechnął na widok rozradowanej miny dziewczyny. Nie musiała mu nic mówić, wszystko wiedział.

Coś zaskrzypiało, ale szczęśliwa para to zignorowała. Szczepan jeszcze w życiu tak się nie cieszył. Jego ukochana kobieta niebawem urodzi dziecko!

 

Wszystko zniknęło. Zapadła kompletna ciemność. Gdy chłopak odzyskał przytomność, nic nie pamiętał. Potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie wydarzenia sprzed kilku minut.

Karina!

Szczepan rozejrzał się po salonie połączonym z kuchnią. Nie widział swojej kobiety. Szybko sprawdził każdy pokój w domu. Kariny nigdzie nie było.

Chłopak przejrzał się w lustrze. Na policzku miał długie, zakrwawione rozcięcie.

- Gdzie jest moja dziewczyna? – powiedział do pustego pokoju.

Poszedł do kuchni i dostrzegł coś dziwnego. Na stole stał kubek z kawą. Ktoś bezczelnie zrobił sobie w jego domu kawę i częściowo ją wypił. A potem zabrał gdzieś Karinę i nie zostawił nawet wiadomości...

Szczepan zobaczył karteczkę. Jak na zawołanie. Wziął ją do ręki i zmartwiał.

,,Jeszcze po ciebie wrócę. Twój tajemniczy wielbiciel”.

Chłopak przeczytał wiadomość kilka razy. Czy to był jakiś żart? Tak, to na pewno Karina. Schowała się. Ale skąd ta rana? Może sam coś sobie zrobił?

- Karina? Wiem, że tu jesteś! Wystraszyłaś mnie, naprawdę ci się udało. Możesz już wyjść.

Odpowiedziała mu głucha cisza. Szczepan zaczął się martwić. Może jego kobieta zasłabła? W końcu jest w ciąży... A jeśli coś się stało?!

Po namyśle chłopak po prostu zadzwonił do Kariny, ale nie odbierała. Dopiero za siódmym razem usłyszał wysoki, męski głos:

- Tak?

- Ty cholero! Co zrobiłeś z moją kobietą, brutalu?!

- Spokojnie – głos nieznajomego się nie zmienił. – Karina to twoja... Dziewczyna?

- Tak! Gdzie jest?! Co jej zrobiłeś?! Ty świnio!

- Nie drzyj się, bo nic ci nie powiem.

Szczepan kilka razy odetchnął. Gdy uznał, że może w miarę spokojnie porozmawiać, nadal lekko podniesionym głosem spytał:

- Czy mogę chociaż zamienić słowo z Kariną?

- No nie wiem...

- Błagam!

Zapadła cisza. Po chwili chłopak usłyszał swoją dziewczynę.

- Szczepan?

- Karina?! Co się z tobą dzieje? Gdzie jesteś?! Ten facet cię skrzywdził?

- Nie bój się, jest dobrze. Wkrótce będzie w porządku. Zaufaj mu, proszę! Nie wiem, czy się jeszcze spotkamy, ale zaufaj mu, co by się nie stało! Dobrze? Obiecaj mi to!

- Obiecuję... Kocham cię!

- Ja ciebie też. Zaufaj mu!

W słuchawce ponownie rozległ się głos nieznajomego.

- Jesteś?

- Tak – szepnął przerażony Szczepan. – Kim jesteś?

- Jeszcze nie mogę ci powiedzieć. Przyjdę. Niedługo. Spotkamy się u ciebie w domu i porozmawiamy.

- A Karina? Przywieziesz ją?

- Nie. Ale jeśli będziesz spokojny i grzeczny, zobaczysz ją. Może nawet... Chociaż nie.

- Czekam.

Szczepan się rozłączył. Serce waliło mu jak młotem. Karina... I jego dziecko... Czy to możliwe, że zaraz ich straci?

Piętnaście minut później pod jego dom podjechał samochód. Wreszcie do salonu Szczepana wkroczył wysoki, ubrany w czarny garnitur i niebieską, elegancką marynarkę blondyn, na oko czterdziestoletni. Pan domu rzucił się na niego, ale w ostatniej chwili się opanował.

- Gdzie jest Karina? Co z nią? I co z moim dzieckiem?

- Niestety.

Szczepan pobladł na twarzy.

- Co się z nią dzieje?

- Nie żyje.

Chłopakowi na chwilę pociemniało przed oczami. Nie, to nie może być prawda...

- Co jej zrobiłeś? – spytał słabo. Nie chciał znać odpowiedzi.

- To była jej ostania wola – cicho powiedział nieznajomy blondyn.

- Jaka wola?! O czym tu mówisz, idioto?! – wrzasnął wściekły Szczepan.

- Chciała, żebyś mi zaufał. Musisz to zrobić. Obiecałeś jej. Przed śmiercią.

Chłopak zemdlał. Gdy się ocknął, był w jakimś domu. Obok niego stał brutal, który prawdopodobnie zamordował jego ukochaną.

- To ty... Co ja tu robię? Gdzie Karina?

- Mówiłem ci. Karina nie żyje. Ale ty tak. Jeśli nadal chcesz żyć, to powinieneś mi zaufać.

Blondyn mówił trochę niewyraźnie i miał dziwny akcent. To brzmiało tak, jakby Islandczyk mówił po polsku. A właściwie bardzo się starał.

- A jeśli powiem, że ci ufam, to pozwolisz mi zobaczyć Karinę?

- No... Tak...

Nieznajomy wskazał na drewniane drzwi za sobą.

- Tam.

Szczepan szybko je otworzył. Znalazł się w maleńkim pokoiku. Na niewielkim stole zobaczył Karinę.

Była martwa. Ale jej piękne ciało nie zostało naruszone. Pewnie ktoś ją otruł... Ale jak to możliwe...

Po policzkach Szczepana spłynęły łzy. Stracił ukochaną kobietę i dziecko. Jak brutalny musi być człowiek, który robię takie rzeczy?

- Wystarczy. Wychodź.

Blondyn nie radził sobie z niektórymi literami, przez co chłopak ledwo go zrozumiał.

- Jestem Amor. Z Norwegii – powiedział mężczyzna, zamykając drzwi do małego pokoiku. – Pewnie mnie nie pamiętasz...

- A znamy się? – z lekkim zdziwieniem spytał Szczepan.

- Tak. Znamy się doskonale.

- Serio?

- Czyli nie pamiętasz...

- To ty zostawiłeś tą wiadomość?

Amor tajemniczo się uśmiechnął.

- To po części dla żartu.

- Dla żartu?! – wrzasnął Szczepan. – Zabiłeś moją Karinę i dziecko i masz jeszcze czelność sobie żartować?! Jaja sobie robisz?!

- Nie...

- Co tu się dzieje?!

Amor spojrzał na niego niebieskimi, lodowatymi oczami. Jego głos był ostry jak odłamek szkła.

- Śmierć. To niedługo spotka też ciebie.

- Co...

- Niebawem zginiesz. Ale nie martw się. Nie zapomnę o tobie.

Szczepan chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Dekaos Dondi 09.05.2020
    OJ Beatko→Tyś bardzo różnorodna tematycznie. Bardzo to cenię. Nie siedzenia w "ramce".
    Aż by się chciało, dalszego ciągu chcieć. Ale tak, też dobrze jest. Mnie się podobało. A czy innym?
    No wiesz. O gustach się nie dyskutuje. Każdy ma swój:)→Pozdrawiam:)↔5
    P.s→Teraz jeno absurdalny humor jakiś:))↔Pozdrawiam:)↔5
  • Beatka 09.05.2020
    Dziękuję :)
    Trzeba się rozwijać
  • Dekaos Dondi 09.05.2020
    Życzę Tobie , bu Ci kłębka nie zabrakło:)
  • Beatka 09.05.2020
    ;)
  • Bajkopisarz 10.05.2020
    Bardzo dobrze napisane. Może gdzieniegdzie powtórki, ale fabuła była na tyle wciągająca, ze dało się to zignorować.
    Początkowo myślałem, że Szczepan to taki przegryw, co sobie uroił dziewczynę, bo tak naprawdę to nigdy do żadnej nie zagadał. Ale nie, więc jestem przyjemnie zaskoczony.
    Podoba mi się, że jak Amor sprytnie wodzi Szczepana za nos. Obiecuje, zgadza się, potem zmienia, potem spełnia co wcześniej obiecał. Super, bo nie wiadomo co się stanie. Zakończenie trochę urwane, dzięki czemu daje możliwość dopisania dalszego ciągu.
  • Beatka 10.05.2020
    Właśnie myślę o ciągu dalszym tego opowiadania i sądzę, że to byłby dobry pomysł. Bardzo dziękuję :)
  • Texic 10.05.2020
    Ciekawe opowiadanie, choć dla mnie zbyt krótkie. Z chęcią przeczytałbym rozszerzoną wersję. 5 ode mnie!
  • Beatka 10.05.2020
    Dzięki, jestem bardzo zadowolona :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania