Anna

Dziś zostałam mordercą i z pełną premedytacją zabiłam swojego męża. "Miłość" mojego życia. I wiecie co? Nie jest mi ani trochę wstyd. Czuję się z tym zadziwiająco dobrze. Wreszcie zrobiłam coś, co nie jest rutyną. Znacie to uczucie, kiedy w związku wszystko się wypala? Jak efektowi domina, przyglądałam się naszej chorej relacji. Każdy dzień odsłaniał nowy problem, szczegół, którego nie zauważyłam przed ślubem. A może nie chciałam zauważyć? Pragnęłam natomiast wierzyć w miłość, jak z bajki. W ideał człowieka. To takie rozczarowujące, kiedy widzimy swoją pomyłkę. Jest za późno, żeby się wycofać, bo pomimo wszystkiego kochasz tę drugą osobę i nie potrafisz jej zostawić. I pomino wszystkiego ja również kochałam swojego męża - dlatego Go zabiłam.

 

*

Zawsze bałam się związków. Było to coś, co mnie przerażało, napajało lękiem. Może to przez widok wiecznie kłócących się rodziców. Atmosfera w domu zatruwała każdego z nas.Była jak komora gazowa. Dlatego oboje od tego uciekali - ojciec w alkohol a matka do łóżka obcych facetów. Klasyczny obraz szarego, monotonnego małżeństwa ze stażem. Właśnie dlatego uciekałam od tego jak najdalej. Bawiłam się facetami, traktując ich jak marionetki, którymi doskonale umiałam sterować. Jako młoda dziewczyna wierzyłam, że cały świat jest u moich stóp, mogę mieć wszystko i wszystkich, których zapragnę.Mój światopogląd zmienił się kiedy poznałam Jego.

Rozważam, czy owy dzień nie zasługuję na miano najgorszego dnia mojego życia. Było jedno z pierwszych cieplejszych popołudni, zima powoli odchodziła w zapomnienie. Wyszłam z uczelni i udałam się prosto do parku. Szybko dotarłam do swojej ulubionej ławki i po chwili zanurzyłam się w lekturze, odpoczywając w promieniach słonecznych. Jednak tym razem coś mnie rozpraszało. A właściwie ktoś. Naprzeciwko mnie siedział On. Wyglądał zadziwiająco mało przeciętnie, temu pokusiłam się, żeby skupić na nim swoją uwagę. Był dobrze zbudowanym facetem, góra 25 lat. Jego ciemne włosy,zaczesane do góry, wydawały się niemal nieruchome na wietrze. Nienaganny zarost - kolejny plus. I te niespotykanie jasne oczy, które patrzyły na mnie tak seksownym spojrzeniem! To jest to! Mój nowy cel. Już miałam rozpocząć moje niezawodne i stałe sposoby, żeby złapać go w swoje sidła, ale... on był szybszy.Wstał pewny siebie, nie odrywając ode mnie wzroku i nim się obejrzałam siedział już obok mnie. Po raz pierwszy w życiu wiedziałam, że moje sztuczki nie zadziałają, jego obecność zupełnie mnie sparaliżowała. Chciałam jedynie móc znów panować nad sytuacją, podczas kiedy on ani drgnął, patrzył się przed siebie i uśmiechał pod nosem w taki sposób, jakby wiedział, co właśnie ze mną zrobił. Mijały kolejne minuty, a on nadal milczał. Kiedy prawie wygrałam walkę ze sobą i już miałam stać się tą pewną siebie kobietą, którą jestem zawsze - on wstał i poprosił mnie o numer telefonu. Z drżącymi rękoma, szybko zapisałam mu na kartcę dziewięć cyfr i usłyszałam jedynie "Zadzwonię na pewno".

Kiedy się ocknęłam, Jego już nie było. Jednak chwilowa utrata zdrowych zmysłów tego dnia była niczym w porównaniu z tym, co działo się później. Oczywiście łatwo się domyślić, że nazajutrz nie otrzymałam żadnego telefonu i było tak przez kolejne cztery tygodnie. Po raz pierwszy nie mogłam mieć czegoś, czego pragnęłam. To nie ja ustalałam warunki, tylko ktoś ustalał je mi. W końcu, kiedy znów wróciłam do dawnej siebie - zadzwonił telefon. Zaczęliśmy się spotykać a on zawładnął mną całą. Nie potrafiłam mu się oprzeć. Przy nim straciłam wszelką broń, jakiej zawsze używałam w stosunku do mężczyzn. Mogłam się domyślić, że specjalnie nie kontaktował się ze mną przez miesiąc - to był po prostu jego sposób na mnie.

Zakochałam się w nim bez pamięci. Po raz pierwszy kochałam kogokolwiek i to taką miłością. Był idealny. Opiekował się mną, martwił o mnie, kupował mi prezenty, pamiętał o rocznicach, traktował mnie jak największy skarb na świecie. A co więcej - był cholernie dobry w łóżku. Sposób w jaki na mnie działał, w jaki dotykał mojego ciała sprawiał,że byłam mu całkowicie podporządkowana. Przy nim wreszcie poczułam co to znaczy dobry seks. I tak mijały kolejne miesiące, codziennie najpierw czuły i romantyczny a później wieczorem, zabierał mnie do świata rozkoszy. Czy mogło być coś lepszego? Wtedy wydawało mi się, że najlepszym, czym może mnie spotkać, to zatrzymanie tego mężczyzny w swoim życiu na zawsze. To własnie był powód, dlaczego ja, kobieta wykształcona, mogąca polegać sama na sobie, mająca cały światu swoich stóp, powiedziała "tak" przed ołtarzem.

Smiało mogę stwierdzić, że była to najgorsza decyzja, jaką udało mi się podjąć. Od dnia ślubu, który wyglądął jak z taniego romansidła, lecącego w niedzielne popołudnia, żeby stare, pomarszczone i podporządkowane swoim mężom, kobiety mogły na chwilę oderwać się od swojego nudnego życia. Teraz patrzę na to właśnie w taki sposób. Teraz jestem tą kobietą, którą byłam zanim Go poznałam.

Po roku zaczęłam zauważać wszelkie jego wady.Włosy i zarost nie były wcale tak idealne, a wręcz tandetne. Spojrzenie nie było już tym samym spojrzeniem, jak w dniu, kiedy się poznaliśmy. Przestał patrzeć na mnie jak na kobietę, a zaczął jak na swoją własność. Był zaborczy. Nigdy nie uznawał swojej winy, chyba że w momentach, kiedy groziłam, że się wyprowadzę. Zawsze musiało być tak, jak on chce, a ja, żeby uniknąć kolejnych awantur - pozwalałam Mu na to. Wybuchał gniewem z najbardziej błahego powodu, choćby, że pomyliłam godziny jego powrotu z pracy. Nie wolno mi było praktycznie niczego, nawet spotkać się z przyjaciółkami. Bał się, że one powiedzą mi to, czego ja boję się wypowiedzieć na głos. Mianowicie, że moje małżeństwo jest toksyczne. Z upływem czasu coraz częściej zaczął wyjeżdżać na "delegacje" służbowe, gdzie pieprzył swoje sekretarki. Seks ze mną traktował, jak obowiązek i robił to, kiedy chciał, nie patrząc na mnie.

Moje życie stało się koszmarem. Mimo Tego nadal nie potrafiłam od niego odejść. Żyłam przeszłosćia, to ta cudowna przeszłość nie pozwalała mi odejść. Sprawiała, że odbierałam nasz związek jako coś wyjątkowego, cos, co nie zdarza się wszystkim. Wywoływało to uczucie, że nigdy nie znajdę nikogo tak dobrego, jak mój mąż, ale sprzed lat... Byłam pewna, że nie poradzę sobie odchodząc.

W moje urodziny, przyszedł do domu i zrobił awanturę.Przeze mnie i moje ciągle przygnębienie, nie podpisał ważnego kontraktu z nowym klientem. Kiedy zaczęłam płakać, usłyszałam, że nie może już patrzeć na taką histeryczkę, po czym uderzył mnie w twarz. Uciekłam i zamknęłam się w łazience, wiedząc, że muszę to po prostu "przeczekać". Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi . To był On, przyszedł z wielkim bukietem moich ulubionych kwiatów i powiedział "Kochanie, czemu płaczesz? Przecież to nawet nie była kłótnia". Wtedy zdecydowałam się, że Go zabiję.

 

*

Z satysfakcją odtwarzam kolejne punkty wieczoru. Mogę śmiało powiedzieć,że była to "zbrodnia doskonała". Naszedł dzień naszej dziewiątej rocznicy.Wszystko miałam idealnie zaplanowane, w końcu jestem perfekcjonistką. Punkt pierwszy: poproś Go, żeby dziś wrócił wcześniej, ponieważ czeka na Niego niespodzianka. Zaskakująco na moją prośbę nie wybuchnął gniewem. Pomyślałam, że to dobry znak. Punkt drugi: kup seksowną bieliznę i solidne kajdanki. Punkt trzeci: przygotuj pyszną kolację. Punkt czwarty: zadbaj o wystarczającą ilość alkoholu, żeby po wszystkim napić się dobrego wina. Punkt piąty: zrób to.

Wrócił do domu wcześniej - jak obiecał. Przywitałam go czule i zaprowadziłam do kuchni. Starałam się nie dać po sobie poznać, że z Jego wychowanej żony, stałam się znów "starą" mną. Tego wieczoru był nadzwyczaj miły. Po kolacji przeprosiłam Go na chwilę, po czym wyszłam do łazienki i przebrałam się w kusą i bardzo apetyczną bieliznę. Jego mina, gdy mnie zobaczył była bezcenna. Tak jakby przypomniał sobie, dlaczego postanowił mnie zdobyć przed laty. Włączyłam muzykę i w jej rytm zaczęłam zrzucać z siebie kolejne części mojego skąpego i tak już ubioru. Jego oczka świeciły się, jak nigdy. Podszedł do mnie, dotykając mojego nagiego ciała. Zdjęłam mu kolejno koszule i spodnie, po czym szybko położył mnie na dużym kuchennym blacie i zaczął mnie pieprzyć. O tak, z pewnością mogę powiedzieć, że znów stał się ideałem jeśli chodzi o seks.

Ale nie mogłam dać się ponieść chwili. Odepchnęłam go i zaprowadziłam do sypialni, gdzie popchnąwszy Go na łóżko, przypięłam kajdankami do niego. Zdziwił się, bo ten jeden raz, to nie On dominował. To ja dyktowałam warunki i to ja pieprzyłam Jego, a nie On mnie. Dałam mu najlepszy seks w Jego życiu, który zakończył mówiąc "Kochanie, przepraszam, że byłem takim idiotą przez te wszystkie lata". Te słowa były dla mnie, jak komenda do działania. Uśmiechnęłam się tylko tak, jak On kiedyś na ławce i ukrytym przeze mnie nożem pod łóżkiem, zadałam mu cioś w samo serce. A dokładnie tyle ciosów ile lat życia mi zmarnował. Jego spojrzenie, pełne niedowierzania było dla mnie nagrodą. Poczekałam, jak wierna żona, aż jego oddech ucichnie zupełnie. Usiadłam przy kominku, otworzyłam butelkę wina i szczęśliwa patrzyłam na moje ręce pełne krwi.

 

*

 

Anna zamknęła swój pamiętnik i poszła schować go na dno szafy tak, aby jej mąż go nie znalazł. Narzuciła na siebie ciepły sweter i udała się do kuchni przygotować kolację dla Niego. Nie mogła się spóźnić, nie tym razem. W końcu dziś mieli swoją dziewiąta rocznicę.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Dummy 22.02.2015
    Muszę przyznać, że początek nie zrobił na mnie wrażenia. Nie spodobała mi się bezpośredniość i niejakie zdradzenie reszty tekstu. Potem jednak zacząłem się wciągać z każdym kolejnym akapitem i czytanie tego sprawiało mi coraz większą przyjemność. Końcówka potwierdziła jedynie fakt, jak bardzo przy rozpoczęciu czytania się myliłem. Prócz nielicznych błędów interpunkcyjnych nie jestem w stanie się do niczego przyczepić. :) Pozdrawiam.
  • KarolaKorman 22.02.2015
    Pomarzyć dobra rzecz ha,ha, tylko większość stara się spełniać marzenia, a nie chować do szafy. Bardzo fajny pomysł i ładnie napisane. Zostawiam 5 :D
  • phototka 22.02.2015
    Końcówka mnie zaskoczyła, bo wydawało się, że to kolejne oklepane opowiadanie jak to kobiety się zakochują, a potem z księcia wychodzi świnia i trzeba ową unicestwić ;d Ode mnie 5.
  • missilussion 22.02.2015
    @phototka @KarolaKorman @Dummy starałam się jak mogłam, dzięki!
  • Abbadon 22.02.2015
    Bardyo dobre. Szczególnie pomysłowe zakończenie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania