antrakt
I
kobieta manifestuje swoją cielesność
dotyka piersi to znowu brzucha
sadzam ją w pierwszym rzędzie
niech sobie myśli że aktor gra
wyłącznie dla niej
drugi widz to mężczyzna
wybiera miejsce zaraz przy wyjściu
zapada się w fotel
zapaliłby ale zakaz
kobieta jest zaledwie punkcikiem
odległym o niezdecydowanie
którą przyjemność wybrać
II
kobieta czuje na sobie wzrok mężczyzny
ale nie odwróci się
jeśliby podszedł podniesie wzrok
tylko wtedy
teraz będzie nawijała kosmyki na palce
teatralnie wzdychać
niech ma coś z życia nędzny aktorzyna
nabiegła purpurą twarz kipi wzburzeniem
to do niej krzyczy
na nią
jak pan śmie podnosić głos
III
kobieta zrywa się z miejsca
i bije brawo na pustej widowni
mężczyzna paląc czeka aż wyjdzie
marzy mu się akt
jej
scena balkonowa
Komentarze (25)
Łącznie z puentą :)
Nawet bardzo :).
Jeno popraw szybciutko orcika z dziewiątego wersu ;).
Dzięki!
Ha! Ja już tyż nie palę. Ale czasem... brakuje.
Są dla siebie zarówno aktorami jak i widownią.
Bardzo dobry wiersz. Gratuluję
Dzięki. Pozdrówka.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania