Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Apokalipsa (spotkanie)
Wyszedłem z klatki schodowej, po czym rozejrzałem się dookoła. Na ulicy, przy której mieszkałem stało mnóstwo porzuconych samochodów. Jeden z nich najwyraźniej rozbił się z impetem o pobliskie drzewo, bowiem głowa właściciela zawisła bezwładnie na kierownicy. Szczęściarz, przynajmniej uniknął powolnej śmierci w niewysłowionych mękach.
Odwróciłem się i spojrzałem w górę. Po dachu mojego bloku pełzł gigantycznych rozmiarów czerw. Nagle bestia zatrzymała się i spojrzała na mnie swoimi czerwonymi, skrzącymi się złowieszczo oczyma. Zamiast jednak rzucić się na mnie, ześlizgnęła się po ścianie i ruszyła dalej, najwyraźniej w poszukiwaniu większej liczby ofiar.
Tuż obok mnie zmaterializowało się znienacka uformowane z wulkanicznego dymu monstrum. Pomyślałem, że już za chwilę ten tajemniczy stwór pożywi się moją duszą, jednak zamiast tego przeniknął tylko przez moje ciało, przyprawiając mnie o dreszcze, po czym pognał w sobie tylko znanym kierunku.
- Dziwne, dlaczego żadne z tych stworzeń mnie nie zaatakowało? - pomyślałem.
Ponownie spojrzałem w górę, tym razem jednak ku niebu, bowiem tuż nad moja głową przeleciał właśnie humanoidalny smok. Bestia najwyraźniej mnie dostrzegła, bowiem nagle zaczęła ostro pikować w moim kierunku. Wylądowała tuż przede mną, po czym przemówiła zaskakująco łagodnym, wręcz aksamitnym głosem.
- Witaj nieznajomy. Jestem Rex, wysłannik Wielkiego. A Ciebie jak zwą?
Głos uwiązł mi w gardle, jednak po chwili zdołałem się przemóc i odrzekłem niepewnym głosem.
- Dorian...
Bestia spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
- Nie obawiasz się mnie? - zapytała. - Nie boisz się śmierci?
Nabrałem nieco odwagi.
- Nie, ponieważ własne życie nie przedstawia już dla mnie żadnej wartości. Dziwi mnie jednak to, dlaczego te wszystkie stwory mnie nie atakują?
- Być może dlatego, że jesteś jednym z proroków?
- Proroków?
- Tych, którzy przewidzieli, co się wydarzy. Widziałeś to wszystko wcześniej w swoich snach?
Zamurowało mnie.
- Tak, wielokrotnie... – przyznałem.
Bestia ukłoniła się przede mną z uniżeniem.
- Rad jestem niezmiernie, że to właśnie mi przypadnie zaszczyt zaprowadzenia Cię przed oblicze Wielkiego. Proponuję jednak, abyśmy wcześniej zrobili sobie krótki spacer po miejscu zagłady.
Byłem kompletnie zaskoczony, jednak wyglądało na to, że propozycja smoka była jedną z tych nie do odrzucenia.
- Właśnie taki miałem zamiar – odrzekłem zgodnie z prawdą.
- Świetnie, a zatem nie zwlekajmy już dłużej. W drogę!
Jordan Tomczyk
PS. Zachęcam wszystkich do lektury wcześniejszych części Apokalipsy oraz lektury mojego koronnego dzieła pt. Wywiad z Werterem
Komentarze (7)
Chętnie poznam dalsze losy Doriana i smoka:)
Pozdrawiam autora:)
Więc, trudno jest oceniać sen, to raz, a dwa mógłbyś sam wejść w te czeluści wyobrażeń. Chodzi o to, że jedynka była o wiele lepsza od tej popędzanej batem akcji. ?
Dlaczego nie zatrzymujesz się i nic nie wyczuwasz, wyłapujesz z otoczenia? Chociaż sny są też takie płaskie i bez bólu itd.
Brakuje mi tu życia, przepuszczonego przez percepcję.
Zobaczę co będziesz dalej kombinować, może wyjdź z tej sennej strefy na przyszłość. :)
Tuż obok mnie zmaterializowało się znienacka uformowane z wulkanicznego dymu monstrum. Pomyślałem, że już za chwilę ten tajemniczy stwór pożywi się moją duszą, jednak zamiast tego przeniknął tylko przez moje ciało, przyprawiając mnie o dreszcze, po czym pognał w sobie tylko znanym kierunku.''
Jordan, ja z innej beczki... zobacz ile razy w tym fragmencie masz powtórzone ''mnie'' i ''moje, moją''
Za dużo tego. Poza tym krótki rozdział, zanim się rozpędziłam nastąpił koniec. Można było jeszcze pociągnąć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania