[ARTYKUŁ] ZDANIE PO ZDANIU – PISANIE PROZY

Przeniesiony:

http://wspolnymi-silami.blogspot.com/2015/03/zdanie-po-zdaniu-o-prozy-pisaniu.html

 

więcej artykułów tutaj: https://www.wspolnymi-silami.pl/p/encyklopedia.html

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (44)

  • Okropny 22.05.2017
    rządnymi, czy żądnymi?
  • Skoiastel 22.05.2017
    w tym znaczeniu przez "ż" ;) dzięki za czujność!
  • Zdzisław B. 22.05.2017
    Uff. długie. Warto jednak przeczytać, coś zawsze można wynieść dla siebie :)
    Popraw jeszcze "łódzić się" na "łudzić się".
  • Skoiastel 22.05.2017
    Borze Najzieleńszy, fstyd. Afe! Zwaliłabym na noc i zmęczenie, ale bez sensu. Są po prostu wyrazy, które szybciej napiszę niż poprawię. Gdyby gdzieś tu znalazło się w artykule miejsce dla "wujka", na pewno napisałabym go przez "ó", wszak mój ulubiony miał długą brodę i krągły mięsień piwny ;)
  • Zdzisław B. 22.05.2017
    Skoiastel :))) Ciesz się, że "Najzieleńszy Brze" nie poprawiłem, gdyż... odruchowo chciałem to zrobić. Na szczęście powstrzymałem swoją natychmiastową chuć i przeczytałem zwrot/miano drugi raz, już ze zrozumieniem :)
    "Po czym poznać człeka? Poprawki przyjmuje, a nie szczeka". (ot, tak mimowolnie mi się zrymowało ;) )
    Pzdr. :)
  • Zdzisław B. 22.05.2017
    *Najzieleńszy Borze
  • Zdzisław B. 22.05.2017
    Nie dość, że wpierw zrobiłem literówkę, to jeszcze nie pod komentarzem wstawiłem poprawkę :))) Chyba czas na odpoczynek nocny...
  • Skoiastel 22.05.2017
    Wszystkie poprawki zawsze mile widziane :) a rym trafiony; aż w pierwszej kolejności pomyślałam, że na pewno "skądś", a nie wymyślony tu i teraz. A potem spojrzałam na to, komu odpisuję, i przestała mnie ta profeska dziwić. Lubię twoją twórczość w każdej odsłonie :)

    Ja też idę spać. Dobrej nocy!
  • Zdzisław B. 22.05.2017
    Skojastel, jeszcze na dobranoc - Nie wiem, czy czytałaś moje trzy wierszyki "Polski to trudna język". Traktują właśnie o pułapkach w zapisie i znaczeniu polskiej mowy.
    Teraz już naprawdę dobranoc. Miłych snów o wieloznaczności słów :)
  • KarolaKorman 22.05.2017
    Przeczytałam każde słowo, a i na ekspozycję zerknęłam i... tak myślę sobie, że nie dziwię się pisarzom (znanym w świecie), że piszą jedną książkę rok lub dwa. Żeby zastosować się do wszystkiego, co tutaj przytoczyłaś, faktycznie musiałabym analizować każde zdanie, wątek, akapit kilka razy, by uzyskać pożądany efekt (przez odbiorców). To, co napisałaś, to w istocie bardzo cenne rady, ale, czy kiedy pisze się od serca, autor się tak w stu procentach do nich stosuje? Bo trochę wygląda mi to sztywno. Piszę o moich odczuciach. Z pewnością należy zachować jakiś porządek, ale utwory, które mają stać się w przyszłości poszukiwanymi pozycjami, bestsellerami to przede wszystkim tematyka. Wierzę, że nawet najlepszy pomysł opisany chaotycznie nie przyciągnie, ale super warsztat o niczym też nie znajdzie poklasku.
    Reasumując (moja mama mawiała: w tym cały ambaras, żeby dwoje chciało naraz) potrzeba i warsztatu, i dobrego pomysłu :)
    Napisz więc, Skoia, kilka słów o dobrym temacie :) To był żart oczywiście :)
    Dziękuję za rady, które jak zawsze biorę sobie do serca i serdecznie pozdrawiam :)
  • Skoiastel 22.05.2017
    "czy kiedy pisze się od serca, autor się tak w stu procentach do nich stosuje" – no pewnie, że nie. Teraz wyjdę na taką, która zanim coś wstawi, to zadaje sobie multum pytań i zastanawia się nad każdym zdaniem :D
    Zdaję sobie sprawę, że tekst wygląda sztywno. Chciałam, by artykuł zmusił do myślenia. Nie aby od teraz, pisząc każde zdanie, zagłębiać się w jego sens i myśleć piętnaście minut, czy "hmm, na pewno użyłam dobrych słów?", bo w takim tempie napiszesz przez cały dzień pół strony, zmęczysz się, zniechęcisz, rzucisz pisanie w cholerę. Ale aby zdać sobie sprawę, że da się kształtować powieść zdaniami, w których każdy wyraz ma znaczenie i robi na czytelniku odpowiednie wrażenie. W sumie o "zdać sobie sprawę" chodziło mi w tym artykule najbardziej.

    Wychodzę z założenia, że trzeba po prostu pisać. Byle jak, od serca, ciągiem, nieprzerwanie, dopóki się nie skończy.
    [Ale też z umiarem, co by iść normalnie spać, a rano, zanim się znów zacznie, to spokojnie zjeść śniadanie, wypić kawę. Zorganizować sobie dni tak, by wyrabiać limity, samemu ustawiać sobie poprzeczkę, ale pisać i wyrabiać sobie nawyk pisania. Nie ma autorów, którym nie wyszło. W tym biznesie tak naprawdę nie ma przegranych, to pocieszające. Są tylko ci, którzy oddali zwycięstwo walkowerem].
    A jak już wylejesz z serducha wszystko, to wtedy dopiero kształtujesz. Nadajesz formę. Bez sensu jest analizowanie każdego zdania, kiedy wena każe nam pisać to, co ślina na język przynosi. Szkoda wtedy tej weny; lepiej pisać, póki jest chęć, korzystać z czasu i przypływu energii do tego. Na poprawki przyjdzie czas później. I też niekoniecznie – są i tacy, co nie muszą poprawiać wielu zdań, bo piszą z marszu i od razu w trakcie kreowania first draftu podświadomie stosują te zasady, jakby o nich wiedząc tak po prostu. I to chyba właśnie jest talent – tak myślę. Że od razu piszą i od razu trafia, nawet gdy warsztatowo tak sobie, to efekt robi już samo pisanie z pisania.
    Przecież nie ma takich, u których nie dałoby się poprawić niczego. Jestem w stanie wziąć do ręki jakąkolwiek książkę i znajdę coś, cokolwiek, do czego można się od biedy przyczepić, ale... po co? Jak będziemy tylko poprawiać, to nigdy niczego nie wydamy. Nigdy niczego nie skończymy. Nigdy z niczego nie będziemy zadowoleni. A nie o to przecież tu chodzi. I zgadzam się z tobą, gdy piszesz, że "super warsztat o niczym też nie znajdzie poklasku". Bo warsztat to nie wszystko. Pierwsza zawsze jest wizja. Pierwszy jest zawsze pomysł. A żeby go mieć? Żeby był dobry? Chyba już samo to, że wpadł do głowy i autor chce coś z niego "lepić", to znaczy, że jest dobry. Że kręci i nęci, siedzi w głowie i nie chce sobie pójść, zniknąć ze łba. Mam w zanadrzu tylko takie ogólniki o tym, że nie ma pomysłów złych, raczej brakuje zapału do rozwinięcia ich, nadania im kształtu, ewentualnie że czerpać natchnienie można przecież zewsząd, nic na siłę i takie tam gadanie. ;)
  • KarolaKorman 24.05.2017
    Skoiastel, czyli wiesz jak to jest u mnie :) Zrozumiałyśmy się :)
  • Karawan 22.05.2017
    Dziękuję! Wynika dla mnie z tego wykładu jedna prawda - to co pisuję to ledwo projekty projektów. Potwierdzają to niezdarne próby poprawienia tego com wcześniej zapisał. Trzeba mieć dużą wiedzę, aby znaleźć granicę własnego poziomu, bo inaczej można wpaść w pułapkę permanentnego "poprawiactwa". Z drugiej strony trzeba mieć dużą wiedze o sobie, aby nie wpaść w pułapkę "samodoskonałości". Jedynym rozwiązaniem wydaje się być pisanie i sprawdzanie poczytności (przy pamiętaniu, że nie istnieje czytelnik uniwersalny). Każdy, kto pisze chciałby być czytany, ja także. Mam jednak tą wewnętrzną wiedzę, że zupełnie wystarczy mi, jeśli to co napiszę spodoba się najbliższym i zarazi ich chęcią czytania innych. Nie potrzeba mi ani wydawnictwa ani reklamy, a mając takie anioły stróże jak Opowijczycy mogę mięć nadzieję, że moje szanse na opowiedzenie moich opowieści są całkiem realne. Dziękuję! Amen!
  • Skoiastel 22.05.2017
    "inaczej można wpaść w pułapkę permanentnego "poprawiactwa" – tak! tak, z ust mi to wyjąłeś :) ja oto w nią wpadłam i teraz w kółko męczę trzy rozdziały, nie potrafiąc ruszyć dalej. Mój wewnętrzny "stylista" w zmowie z "korektorem" dawno zagłuszyli tego wesołego "kretyna" odpowiedzialnego po prostu za pisanie tego, co ślina na język przynosiła. To jest paskudztwo straszne, demotywujące i upierdliwe. Więc najpierw... piszmy :)
  • Okropny 22.05.2017
    Skoiastel <3
  • Nazareth 22.05.2017
    Bardzo ładne, przydatne kompendium i jeszcze napisane przystępnie. Przeczytałem z przyjemnością i polecam każdemu, bo w brew temu co napisałaś nie ma takich pisarzy "co wiedzą już wszystko". A jak któryś tak o sobie myśli, to tym bardziej powinien zajrzeć - narcyz nadęty :D Mam tylko jedną wątpliwość: jak się stroi okarynę?!
  • Skoiastel 22.05.2017
    Nie mam pojęcia :D myślałam, że ty mi powiesz.
  • Karawan 22.05.2017
    Okaryny się nie stroi, to instrument gliniany dęty - Naz nie rób człowieków w cymbały;)
  • Pasja 22.05.2017
    Karawan może też być z porcelany.
  • Skoiastel 22.05.2017
    To ja napisałam pierwsza o strojeniu :D
    haha, biedny Naz :) jeszcze mu się oberwało.
  • Nazareth 22.05.2017
    Skoiastel Tak myślałem że okaryny się nie stroi ale zawsze jest szansa że wiesz coś cZego ja nie wiem.
  • Pasja 22.05.2017
    Też przeczytałam z zaciekawieniem tekst. I muszę przyznać, że pisanie to mozolna praca. To dlaczego na rynku spotyka się tyle gniotów pisarskich. Ja osobiście nie mam aspiracji na wydanie książki, piszę bo chcę i lubię. Przelewam na papier swoje myśli i myśli zasłyszane. Podróżuję środkami komunikacji od czterech lat, mam porządny notes, w którym zapisuję zasłyszane rozmowy, sytuacje. Jest to skarbnica wiedzy. Czy istnieje przepis na upieczenie bestsellera? W październiku ubiegłego roku byłam gościnnie u państwa Stasiuków w Wołowcu i zrozumiałam, że pisarzem jest się przez całe życie, tylko potrzeba chwili kiedy się zabłyśnie. Pan Stasiuk swoją pierwszą powieść napisał po wyjściu z więzienia, a potem zachłysnął się Bliskim Wschodem i to była jego pigułka na pisanie. Żaden pisarz nie jest alfą i omegą, choć niektórzy tak myślą. Dużo nauczyłam się z powyższego tekstu, ale mam jedno zapytanie, chociaż zastanawiam się czy mogę, ja taką mała pytać taką wielką osobowość... napisałaś - mieszaniną styli - czy stylów jak niektórzy sądzą.
    Bieszczad czy Bieszczadów, meczy czy meczów itp. I jeszcze jedno na spotkaniu z dziennikarką Katarzyną Kubisiowską i promocji jej książki o Pilchu dowiedziałam się o konflikcie. Czy można pisać wszystko. Pozdrawiam i dziękuję za dużą pigułkę porad.
  • Skoiastel 22.05.2017
    Dobre pytanie! :D
    Sama napisałam "styli", bo zwykle ta odmiana w moim przypadku to brzydka naleciałość ze środowiska, w którym dość długo się kiedyś obracałam. Słuchałam więc raperów z Trójmiasta, tj. "Sumy Styli". Nie jest to nadal oficjalnie poprawne – powinno być "stylów" i za moment na to też poprawię w artykule. Nie oddawałam go w ręce żadnej bety, więc pewnie jeszcze wiele "perełek" da się z niego wyciągnąć. Ale przynajmniej jest materiał do zadawania pytań :D

    Dość trudno przedstawić obraz sytuacji w obrębie dopełniacza liczby mnogiej:
    A) Te wyrazy, które mają temat zakończony na spółgłoskę twardą, przyjmują w D. l. mn. końcówkę -ów, np. kłopotów (kłopoT – końcówka twarda), paluszków (paluszeK), panów (paN), stołów (stóŁ). I to jest jest jeszcze w miarę proste. Potem robi się tylko gorzej.

    B) Rzeczowniki z tematem zakończonym na spółgłoskę historycznie miękką (tzw. stwardniałą, bo "stwardniała" z czasem), czyli -c, -cz, -dz, -dż, -rz, -sz, -ż, przybierają w D. l. mn. końcówkę -y lub -ów, np. działaczy, bandaży (rzadko: bandażów), pisarzy (przestarzały: pisarzów), chłopców, palców.

    I tutaj wchodzi nasz "styl". Niby ma "L" na końcu, więc głoska miękka, ale jednak okazuje się, że "styli" jest niepoprawne. Dlaczego? Głoska "L" była DAWNIEJ miękka i odmieniała się na "i", stąd mamy do tej pory "nauczyciel – nauczycieli" zamiast "nauczycielów", albo "promil – promili" zamiast "promilów". Potem ktoś stwierdził, że "LI" nie jest jednak zbyt męskie i końcówka "ów" będzie świadczyła o mocniejszym wydźwięku wyrazu. I taki oto męskoosobowy "król" zaczęto odmieniać również "królów" – twardziej, silniej – A nie "króli", tak mięciutko i delikatnie, jak dawniej, na święto "Trzech Króli". I tak już zostało... Niektóre wyrazy jednak, takie jak "nauczyciel" właśnie czy "promil" nie zasłużyły sobie najwyraźniej na bycie mocno męskimi.

    Niektóre wyrażenia się już "przyjęły" w obu formach, prawdopodobnie przez uzus językowy, np. badyl – badyli albo badylów, figiel – figli albo figlów i krokodyl – krokodyli albo krokodylów. "Styli" jednak zostało z "-ów", jakby komuś to "li" bardzo przeszkadzało. Styl musiał kojarzyć się kiedyś najwyraźniej bardzo męsko. Zobaczymy jednak, co przyniesie czas. Może kiedyś jeszcze chłopaki z Gdańska będą mogli powiedzieć, że nie mają błędu fleksyjnego w nazwie swojej grupy :D
    Lecimy dalej:

    C) Rzeczowniki męskie zakończone na spółgłoskę miękką najczęściej przyjmują końcówkę -i, np. gości (gość), koni (koń), leni (leń), ale jeżeli są to osoby (więzień, uczeń, przechodzień), to mamy -ów (więźniów, uczniów, przechodniów).

    W grupie wyrazów z tematem zakończonym na spółgłoskę miękką -J częściej pojawia się końcówka -ów, np. przebojów, dziejów, krajów, ale czasem obie końcówki uznawane są za poprawne, np. napoi (wymawiamy: napoji) albo napojów, pokoi albo pokojów, tramwajów (w języku potocznym również forma tramwai).
    Rzeczowniki męskie zakończone na -anin: (chrześcijanin, mieszczanin, Amerykanin, dominikanin) przybierają w D. l. mn. formę bezkońcówkową, np. chrześcijan, mieszczan lub końcówkę -ów, np. Amerykanów, dominikanów.

    Jeżeli chodzi o Bieszczady – http://obcyjezykpolski.pl/polszczyzna-od-reki-pana-literki/z-bieszczad-i-z-bieszczadow/ – tu masz bardzo przystępne wyjaśnienie :)

    Mecze – http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;3133

    Do tych zasad dochodzą jeszcze: uzus i wyczucie, ponieważ język polski (jak widać po "stylu" czy "nauczycielu") to przede wszystkim wyjątki. Mamy przechlapane, tyle powiem :/ najlepiej chyba nosić ze sobą jakiś słownik kieszonkowy on-line, a w razie wątpliwości przy "wyczuciu", posiłkować się PWN-em.


    A co do "konfliktu" o pisaniu o wszystkim? Cóż... Ja wychodzę z założenia, że – technicznie rzecz biorąc –można przecież poruszyć każdy temat każdym środkiem. O czym tylko się chce i jak się chce. Zadałabym inne pytania. Czy warto pisać o wszystkim i czy takie pisanie, trafi do publiki, na której nam zależy? Jeżeli masz dwie zgodne odpowiedzi na "tak", w zgodzie ze sobą jako osobą piszącą – po prostu zacznij to robić.
  • Pasja 22.05.2017
    Skoiastel wielkie dzięki za wyjaśnienie, a nawiązując do królów to mnie uczono, że jeśli chodzi o władców to królów, a jeśli o zwzwierzęta to króli i chyba tak jest tak do dzisiaj, chociaż można powiedzieć królików. I jeszcze jedno spotkałam się ze stwierdzeniem, że nie powinno się pisać... piękna kobieta, bo to nie jest jednoznaczne. :-)
  • Skoiastel 22.05.2017
    Odmiana z PWN-u:
    królik (władca plemienia lub małego państwa) -ka, -kiem; -kowie, -ków
    królik (zwierzę) -ka, -kiem; -ki, -ków

    król (władca): -la; -lowie, -lów, ale: Trzech Króli (święto)
    dawniej władcę się odmieniało "król – króli", miękko, "L" stwardniało z czasem :)
    król (karta; zwierzę) -la; -le, -li

    A odnośnie kobiet, pamiętam, że siostra, gdy byłam młodsza, mówiła mi, że nie ma kobiet brzydkich, są tylko niezadbane ;) a tak na poważnie. Czytelnik, jeżeli napiszesz tylko "kobieta", może nie wychwycić, że chodzi ci o jakąś przecudowną piękność. Ja, na przykład, na "kobietę" reaguję przeciętnie. Ni mnie chłodzi, ni grzeje. Ot, zwykła babeczka. Jeżeli nie chcesz, aby czytelnik wyobrażał sobie wyidealizowanej miss wszechświata (według własnego lubianego kanonu urody, oczywiście, póki nie opiszesz dokładniej bohaterki; więc jeśli czytelnik lubi blonydnki, to wyobrazi sobie blondynkę), to śmiało napisz, że była "piękna". Tak samo będzie, jeżeli napiszesz "brzydka" – ja wyobrażę sobie kobietę wychudzoną, z potarganymi włosami, zmarszczkami, podkrążonymi oczami. Ktoś inny, kto nie lubi, na przykład, rudych kobiet, wyobrazi sobie rudą. Czasami nie warto więc używać określeń "piękny", "brzydki", ale opisać wygląd. Wtedy czytelnik, wyobrażając sobie dane cechy postaci, sam odpowie sobie na pytanie, czy postać mu się podoba, czy nie. Nie zdecydujesz za niego i nie narzucisz mu "ta ma ci się podobać, bo JEST PIĘKNA, BO JA TAK MÓWIĘ".

    W ogóle wystrzegałabym się przed korzystaniem z "pięknej kobiety", a przynajmniej grubo bym się zastanowiła, w jakim przypadku używać tego połączenia. Jeżeli w trzecioosobowej narracji narratora wszechwiedzącego, to automatycznie zrobisz z niego pierwszego fana bohaterki: była piękna, a gdy kroczyła, unosiła się lekko, jej włosy falowały z każdym krokiem, tak samo jak piersi... bla bla bla do zwymiotowania. Brawo! Właśnie udało nam się stworzyć Mary Sue.

    Jeżeli natomiast "pięknej kobiety" użyjemy mową pozornie zależną z perspektywy bohatera "Ivo spojrzał na nią raz drugi. O rety! Jaka ona była piękna! Mamma mia!" lub w dialogu, monologu, myśli, lub w narracji pierwszoosobowej: "– Jesteś taką piękną kobietą...", to czemu nie? Zaznaczysz tym, że bohatera interesuje ta oto, według niego, piękność.
  • Skoiastel 22.05.2017
    "Zgubiłam się we własnym zdaniu złożonym :D
    oczywiście, chodziło mi o to, że jeżeli CHCESZ, aby czytelnik wyobrażał sobie wyidealizowaną piękność, to śmiało napisz, że "była piękna".
  • Pasja 22.05.2017
    Skoiastel dzięki i jak wiele można posiąść wiedzy z zadawania pytań. Jeszcze jedno spotkałam się u współczesnych pisarzy z np...burzaminęłabezśladunaniebiepojawiłasięterazwielobarwnatęczarozpiętawielkimłukiemnadcałymmiastem... czy jest taka forma pisania powieści. :-)
  • Pasja 22.05.2017
    I jeszcze jedno często wpadają mi w ręce różne przekłady tych samych powieści lub wierszy. I o dziwo różnią się zupełnie od siebie. Czy tłumaczenie może być tak dalekie od oryginału.
  • Skoiastel 22.05.2017
    Znaczy się... ekhm... Ja to bym nie chciała takiej powieści czytać. Ani pisać. Albo w ogóle to nie chciałabym takiej sprawdzać chociażby pod kątem poprawności.
    Jasne, że zdarzają się ELEMENTY pisane w ten sposób; sama zaczerpnęłam to od Cobena (jego słynny adwokat, Horace "Pocokomuprysznicjeślimaperfumy" Foley, który lubił nadużywać wody kolońskiej), ale częściej piszę z myślnikiem. Na przykład miałam kiedyś w opowiadaniu o laboratorium botanicznym coś takiego w narracji: Ewentualnie szybko zejdzie z ziemskiego padołu otruty jadem "Nie-wiem-czy-jestem-ważką-czy-modliszką" Boaz. (Boaz jako imię eksperymentu).

    :D
  • Skoiastel 22.05.2017
    Nie jestem specjalistką od tłumaczeń, ale wydaje mi się, że różnice w prozie są konieczne, ponieważ nie tłumaczy się dosłownie, raczej przekłada i parafrazuje, opisuje to samo, ale własnymi słowami. Powody mogę podać co najmniej trzy:
    Po pierwsze, tłumacz też ma swój wyrobiony styl pisania prozy. Swój układ wyrazów, swoje maniery, swój "smak".
    Po drugie, zwykle nie da się tłumaczyć dosłownie, gdyż często powieści pisane dla czytelników jednego kraju, nie będą zrozumiałe przez innych. To samo dzieje się chociażby z tworzeniem napisów do seriali – trzeba być elastycznym. Przykładowo angielskie frazeologizmy albo wyrażenia ze slangu – w moim towarzystwie najczęściej śmiano się z polskich małolatów, którzy "deal with it" (pogódź się z tym) tłumaczyli dosłownie: "handluj tym". Albo "cut some slack" na "obciąć jakiś zastój" zamiast "wrzucić na luz". To działa w dwie strony, przecież polskich pisarzy piszących "bez ogródek" angielski tłumacz nie przetłumaczy jako „without little garden”.
    Po trzecie, polski język jest bardzo rozwinięty, zróżnicowany. U nas wiele słów ma wiele znaczeń, a synonim jednego słowa nie musi być synonimem dla drugiego. Toteż zwykłe "być" może oznaczać "żyć", "przebywać" albo "uczestniczyć", ale przecież "żyć" i "uczestniczyć" to nie są już synonimy dla siebie, łączy je jedynie pobieżność znaczeniowa do "być". Cholernie trudno więc jest być dobrym tłumaczem i pisać w zgodzie ze sobą i autorem, i czytelnikiem z innego kraju czy społeczeństwa niż autor.

    Odnośnie poezji uważam, że tę najlepiej czytać w oryginalne – ponieważ głównym jej zamysłem jest wielowymiarowość i często o to chodzi autorom, by każdy czytelnik odczytywał sens inaczej, po swojemu.
  • Pasja 22.05.2017
    Skoiastel jednak nasz język jest skomplikowany :-)
  • Pasja 22.05.2017
    Skoiastel dla oczywiście też taka ciągłość wydaje się zbyt uciążliwa, ale można się pobawić. A z myślnikami też ciekawie. Przy takim pisaniu można ukryć interpunkcję. :-)
  • Skoiastel zgadzam sie z Tobą, dobry tłumacz musi wychwycić sens, nastrój i wczuć sie w klimat. Tłumaczenie słowo w słowo wszystkiego dosłownie to tragedia. Najważniejsze w tłumaczeniu to zrozumieć autora, i umiejętnie przełożyć jego myśli i zamierzenia na właściwy drugi jezyk.
  • tribia 22.05.2017
    Ja też przeczytałam z zaciekawieniem. Od razu myślałam o swoich błędach i o tym, jak wiele razy wiele osób wspominało o tym samym, więc to nie może być nieprawda :).
  • tribia 22.05.2017
    No i daję 5 oczywiście :).
  • Okropny 22.05.2017
    Przeczytałem. Sporo pożytecznej wiedzy, przyznam szczerze. Ja wprawdzie hołduję zupełnie innym zasadom w kwestii prozy, bo podchodzę do niej inaczej: W zależności od tego, jaki ma być jej wydźwięk, tak konstruuję klimat, zdania etc. Kluczowym, co ja przekazałbym innym piszącym, jest/są:
    A) co jest najważniejsze w twoim utworze, a to prowadzi do B), czyli do zadawania sobie odpowiednich pytań. Im lepiej się na nie sobie odpowiada, tym lepsza będzie historia (opowieść) bo będzie przemyślany ciąg logiczny.
    Jak widzę zdania w stylu: Karolina miała czarne długie kręcone włosy, wstała rano i ubrala (tu opis dokladny odzieży i butow i akcesoriow) to o ile nie jest to pastisz, to zakladam niedojrzałość piszącego - bo skupia się na postaci bardzo, a samej akcji jest zazwyczaj za zero groszy, bo tak daleko autorka nie sięgnęła. Są też piszący, którzy mają tysiąc stron opowieści na sucho w głowie, ale nie mają flow, więc nie wymyślą akcji, itede itepe
    - to są wszystko rzeczy do wypracowania. Można je wyćwiczyć i bez znajomości podstaw gramatyki - wystarczy czytać ze zrozumieniem nie tylko treść.
  • Ellie Victoriano 22.05.2017
    Skoia, ile Ty mnie nauczysz *-*
    Jestem na telefonie i mecze się ze spadkiem temperatury ciała, więc wybacz, że nie napisze długiego i merytorycznego komentarza, ale podziękowania przekazać mogę i muszę.
    Tak więc - dziękuję za wszystkie rady, czas i wysiłek włożony we wszystkie artykuły jakie napisałaś *-* Są one mega przydatne, naprawdę. Nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam, to po przeczytaniu Twoich artykułów zawsze staram się nieco pobawić pisaniem. Chodzi o shorty pisane do szuflady, i sprawdzam, jak mi to wyjdzie. A to chyba pomaga w znalezieniu własnego stylu XD
    W każdym razie jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że innym również pomożesz dzięki artykułom :3
  • Skoiastel 22.05.2017
    Dzię-ku-ję :) i mega się cieszę, że coś komuś gdzieś się przydaje. To budujące i motywuje do składania takich tekstów dalej.
    Powodzenia w zbijaniu! :3 zdrówka życzę.
  • Ellie Victoriano 22.05.2017
    Skoia, to ja życzę więcej motywacji :D Zdrowia też xD
  • Tanaris 22.05.2017
    Cieszę się, że taki tekst został napisany. Z pewnością niejednemu się przysłuży! :D
    Jestem pełna podziwu i stwierdzam, że jeszcze wiele muszę się nauczyć.
    Każdemu życzę wiary i nie poddawania się w pisaniu. ;)
  • ausek 22.05.2017
    Przeczytałam i ja. Oby więcej takich artykułów, bo zawsze można doszukać się czegoś cennego. Tak sobie to rozpatruję pod katem oceny bitw i widzę pewne, hm, zbieżności. Widać, że masz wyrobione zdanie co do niektórych spraw. Odniosę to do mojego przypadku. Jestem Ci wdzięczna za ocenę i poświęcony czas na ślęczenie nad bitwami, bo wnosisz powiew świeżości, ale nie tylko. Potrafisz dokopać i Ty o tym wiesz. Twarda dupa jest tu bardzo potrzebna. ;) Właśnie jestem na etapie przerabiania bitwy na opowiadanie i korzystam z Twoich rad, choć nie ze wszystkich. Pewnie zauważyłaś rozbieżność w ocenach - a to dla mnie jest bardzo cenne. Pozwala spojrzeć z innego punktu widzenia - Waszego (czyt. osób oceniających, czytelników). Nie można brać wszystkich uwag dosłownie, bo to nie o to chodzi. Mamy wyrobić sobie swój styl, a to niestety jest po trosze zbiór tego, co podoba się nam u innych autorów. Jest to długi proces i niejednego może zniechęcić do pracy nad sobą. Na pocieszenie napiszę tylko, że ludzie się różnią i gusta też mają inne. Grunt to dużo pisać i być wyczulonym na uwagi innych. Każdy, kto to lubi, dojdzie kiedyś do momentu, gdzie pójdzie do przodu i choć spróbuje pchnąć swoje teksty dalej. Czy mu się to uda? Tego nie wiedzą najstarsi Indianie... Wszystko zależy od pracy nad sobą, może i szczęścia, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby próbować. ;) Dzięki.
  • Zaciekawiony 24.10.2017
    Osobiście dorzuciłbym do tego jeszcze jedną (w sumie drobną (acz bardzo przydatną)) zasadę której dobrze byłoby się trzymać dla wygody (przeciętnego) czytelnika - unikaj nadmiaru wtrąceń w nawiasach. Bardzo to poprawi czytelność artykułów.
  • Elorence 24.10.2017
    Szkoda, że nie trafiłam na ten artykuł wcześniej, ale jestem tutaj (na Opowi) wciąż za krótko, żeby wszystko wyłapać.
    Po takich tekstach zazwyczaj tracę zapał do pisania, bo dociera do mnie, że są jeszcze tematy, o których nie mam pojęcia tak do końca. Owszem, dużo zmieniło się w moim stylu na przestrzeni ostatnich 10 lat, ale to wciąż nie jest to co chcę osiągnąć. Podejrzewam, że nigdy nie przekroczę tej magicznej granicy, którą sobie wyznaczyłam, ale warto próbować.
    Fakt, każdy autor powinien wykreować swój własny styl, bo nic tak nie przyciąga czytelników jak kreatywne pisanie.
    Pozostaje poczytać mi inne artykuły i przejrzeć bloga :)
  • Agnieszka Gu 26.10.2017
    Bardzo ciekawy i przystępnie napisany artykuł :) Trochę humoru i sporo wiedzy. Dobrze, że się przegryzłam i doczytałam do końca. Z pewnością warto przyswoić sobie z niego co nie co :) Pozdrawiam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania