Poprzednie częściAsteroida - 2096 rok (Część 1)

Asteroida - 2096 rok (Część 2)

Stał przy swoim teleskopie, ustawionym w ogrodzie, spokojnie sącząc piwo.

- Tam jest? Widzisz ją?

Przyłożyła oko do okularu i spojrzała w niebo. Dostrzegła drgający, ledwo widoczny punkt. Zadrżała. Chyba to zauważył.

- Chcesz łyka?

Nie odmówiła.

- To ile mamy czasu?

Nie odpowiedziała.

- A ktoś jeszcze, oprócz nas, wypatruje tego ustrojstwa?

- Możliwe. Ale jakie to ma teraz znaczenie?

Zimny trunek spływał do żołądka, dając chwilowe ukojenie rozpalonemu z emocji ciału. Spokojna, cicha okolica, z dolatującymi od czasu do czasu odgłosami rechoczących gdzieś w oddali żab, działała złudnie rozluźniająco. Astronom - amator, ze specyficznym nastawieniem do życia, powoli lustrował nocne niebo, kontrolując co jakiś czas ‘swoją’ asteroidę. Powiedział jej kiedyś, dawno temu: „Jeśli ogłoszą, że wkrótce zderzy się z nami jakaś kosmiczna skała, to chciałbym to zobaczyć. I to najlepiej siedząc w pierwszym rzędzie, żeby nic mi nie umknęło”. Rozsądne podejście, przy tej całej jego ciekawości świata, nieuchronności zdarzenia i gdy nie ma perspektyw na ratunek. - myślała, gdy wraz z nim spoglądała przez teleskop w kierunku nadlatującej skały…

 

---

 

Miała szeroko otwarte oczy i usta uchylone w niemym krzyku. Przywarła do okna i trwała tam jak sparaliżowana. Widziała jak potężna skała, przedzierając się przez atmosferę, zaczyna płonąć. Zewnętrzne warstwy asteroidy, trąc o cząsteczki powietrza, błyskawicznie rozpalały się do temperatury rzędu kilku tysięcy stopni, topiąc się i odparowując. Blask ognia odbijał się na jej przerażonej twarzy. Oniemiały z szoku współpracownik, również zastygł w bezruchu, tuż za jej plecami. Obserwowali gigantyczną kulę, otoczoną żarem, wbijającą się bezlitośnie w kontynent euroazjatycki. Potężna energia, uwalniana podczas zderzenia, unosiła ogromne połacie ziemi na wysokość kilku kilometrów. Sam moment zderzenia trwał kilkadziesiąt sekund, choć dla przerażonej kobiety, tkwiącej w oknie Stacji, nieskończoność. Ktoś szarpnął ją za ramię, a może tylko szturchnął przez przypadek. Zabolało. Zapatrzona w widok za oknem, nie zwróciła na to jednak większej uwagi. Ze stanu głębokiego odrętwienia wyrwał ją drżący głos współpracownika:

- Ale jak to możliwe, że nie otrzymaliśmy wcześniej żadnej informacji z naszych podstacji? Systemów namierzania? - szeptał zaszokowany, tuż nad jej ramieniem. Szybki i płytki oddech sprawił, że głos uwiązł mu w gardle. Nie skomentowała jego słów. Patrzyła przed siebie nieprzerwanie, zupełnie otępiała. Skutki kataklizmu rozprzestrzeniały się, ogarniając swoim zasięgiem coraz większy obszar planety. Zaczęła drżeć.

- A jakie to ma teraz znaczenie? - przebłysk myśli pojawił się na ułamek sekundy w jej świadomości i ledwo dostrzeżony, szybko umknął.

 

---

 

Życie na globie powoli zamierało. Promienie Słońca z trudem przedzierały się przez atmosferę planety, spowijaną coraz grubszą warstwą pyłów. Ziemia targana wstrząsami wtórnymi, z roztrzęsionymi i spękanymi płytami kontynentalnymi oraz rozbujanymi dnami oceanicznymi, zachwiała się na stabilnej dotąd orbicie. Rozbudzony gwałtownymi naprężeniami skorupy i płaszcza ziemskiego wulkanizm, eksplodujący z gwałtowną siłą, zaczął ulegać stopniowemu wygaszaniu. Temperatura spadała i z godziny na godzinę pogarszały się warunki, umożliwiające egzystencję resztkom cudem ocalałej z kataklizmu fauny i flory. Nad spowitą mroczną aurą planetę, nadciągnął czas ciszy i ciemności, przerywanej jedynie wiejącymi gdzieniegdzie wiatrami. Skalistą powierzchnię Ziemi zaczęła otulać potężna kołdra gigantycznego zimna, znamionująca nadejście epoki lodowcowej.

 

---

 

Minęło kilka tygodni. Niestety, do dzisiaj nie udało nam się nawiązać z nikim na Ziemi jakiegokolwiek kontaktu. Trwamy więc osamotnieni na orbicie. Mieszkańcy kilku baz na Księżycu i dwóch na Marsie są w zasadzie samowystarczalni. My i stacja okołoksiężycowa niestety musimy sobie to dopiero wypracować wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem. Ja nadal trwam na swoim stanowisku w laboratorium, które teraz stało się jednym z kluczowych, dla przetrwania ludzi na Stacji. Zajmuję się optymalizacją i zwiększeniem produkcji pożywienia, bez którego przecież nie przetrwamy. Pojemniki z rozkwitającymi roślinami, ustawiane rzędem jeden przy drugim, zajmują teraz powierzchnię czterech sekcji. Jednak to wciąż mało. Od kilku dni przystosowujemy więc nową strefę. Pracy jest bardzo dużo, ale nikt nie narzeka. Musimy być niezależni aby jakoś przetrwać, podobnie jak te nieliczne ludzkie enklawy, porozsiewane na pozostałych dwóch globach.

 

Dziś znów źle spałam, więc zaczęłam pracę wcześniej. Wiem, że jeden posiłek musi mi wystarczyć, ale cały czas czuję głód. Przenosząc kolejny rozsadnik, zerwałam ukradkiem listek i włożywszy do ust, zaczęłam go delikatnie i powoli przeżuwać. Żywność była wciąż i długo jeszcze będzie, deficytowym towarem na Stacji. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. W powietrzu, tuż przed moją twarzą, zawisła kropla. Załączyłam cichy odkurzacz, po czym otarłam rękawem pot z czoła. Wielogodzinna praca była koniecznością, jeśli mamy przetrwać. Pozwalaliśmy sobie jedynie na niewielkie chwile wytchnienia, jednak ja teraz muszę zrobić sobie dłuższą pauzę, inaczej zasłabnę. Stanęłam przy oknie. Długo nie mogłam przez nie patrzeć w kierunku Ziemi. Od jakiegoś czasu spoglądam jednak coraz częściej, w nadziei, że gęsta warstwa ciemnego pyłu zacznie się w końcu przerzedzać i zdołam dojrzeć powierzchnię tego martwego teraz globu…

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Dekaos Dondi 22.10.2017
    Nawet bardziej mi się spodobało - aczkolwiek nie uchybiam pierwszej. Opisy bardzo O.K. Takie różne szczegóły, ale nie chcę Cię zanudzać. Mniemam, że na Ziemi ktoś się jednak ostał. Przydał by się jakiś tajemniczy wątek, jakby nie pasujący póki co do całości.
    Sorry. Znowu zaczynam. To Twoja opowieść. Będę na pewno czytać. Co się pod tym pyłem i na Stacji okaże. Pozdrawiam.*****
    P.S - Dostałaś 5 z anonima. Ja nie lubię takich 5
  • Agnieszka Gu 22.10.2017
    Szczegóły są ważne. Dzięki za komentarz :) Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 22.10.2017
    Chodziło mi o szczegóły, które bardzo mi się spodobały w Twoim tekście. Mogłaś zrozumieć odwrotnie.
  • Agnieszka Gu 23.10.2017
    Ok :)
  • Canulas 22.10.2017
    Chyba najlepszy Twój tekst jaki czytałem. W senise, druga część. Aż szkoda, że to nie będzie (a może?) dłuższe. Jest nostalgia. Jest klimat. Jest zagłada. I (na szczęście) nie ma nic jak na tacy. Wyjaśnień ani nic.
    Lubię.
  • Agnieszka Gu 22.10.2017
    Taaa, też lubię takie klimaty, chociaż nie zawsze udaje mi się je przelać wiarygodnie na "papier".
    Mam nadzieję, że teraz choć trochę się to udało.
    Co do cd. - to będzie... ;)
  • Zaciekawiony 22.10.2017
    "Stacja kolejny raz zadrgała. Odrzucona ze swojej orbity, zmieniała trajektorię." - co takiego niby odrzuciło stację, orbitującą w próżni? Fala uderzeniowa tam nie sięga.

    "Systemy namierzania, rozlokowane w całym Układzie Słonecznym, nie wysłały ani jednego sygnału ostrzegawczego o zbliżającej się potężnej asteroidzie." - a zobaczył ją astronom amator małym teleskopem z ogródka. Jeden jedyny spośród tysięcy miłośników oglądania nieba. Rozumiem, że fantastyka katastroficzna ma swoje reguły, ale ten brak realizmu bije po oczach.

    "Epilog" - epilog to ostatni rozdział kończący daną historię, tymczasem widzę, że będą jeszcze kolejne części.
  • Agnieszka Gu 23.10.2017
    Dzięki za ciekawe uwagi :)

    Odnośnie "Stacja zadrgała..." - Założyłam, że w wyniku zderzenia jednej olbrzymiej masy (Ziemi) z drugą (znacznie mniejszą, ale stanowiącą jednak ułamek masy Ziemi) - grawitacja zmieni się, nazwijmy to „skokowo”.
    Drugi wariant:
    Sam przelot asteroidy w pobliżu Stacji (gdyby przyjąć, że przeleciała obok), może na nią oddziaływać grawitacyjnie.


    A odnośnie "Systemów namierzania...": - Też nad tym myślałam, ale z drugiej strony, w tekście jest uwaga, że stacje rozlokowane w kosmosie tego nie tyle nie zarejestrowały ale, mówiąc precyzyjniej - nie przesłały o tym informacji, czy „nie wychwyciły jej obecności” czyli… np. jakaś luka w programie informatycznym, która z pewnym założonym błędem kataloguje dane obiekty (np. gdy ich albedo jest bliskie 0 itd. Nie jestem informatykiem, ale możliwości tutaj nasuwa mi się kilka).
    W tekście nie ma mowy o innych (np. amatorach, stacjach badawczych, obserwatoriach itd.). Może i ktoś zaobserwował (nawiasem mówiąc, w dzisiejszych czasach zdarza się, że np. komety są odkrywane przez amatorów właśnie), a nawet na pewno można założyć, że ktoś taki mógł się zdarzyć - tyle że główni bohaterzy i środowisko w którym żyją - nie otrzymują takiej informacji.
    Załóżmy - zbliża się uderzenie asteroidy i jest to nieuniknione, bo zauważono ją np. na tydzień przed. Wie o tym garstka ludzi (może jakiś Rząd, a nawet kilka?), wiedzą, że nic się nie da zrobić, zderzenie jest nieuniknione, i co? – możliwe, że do opinii publicznej niewiele się z tego przedostanie. Kto by ryzykował: fale zamieszek, panikę itd. Trąci to trochę teorią spiskową, jednak ja widzę taką możliwość.
    (Chyba nawet mogłabym o tym wspomnieć w jakiejś kolejnej części, kto wie ;) ;)


    A Epilog - no tak, tu racja w 100%. Niechaj moim wytłumaczeniem będzie, że siadając do pisania - obmyśliłam króciutkie opowiadanko "na szybko". Po przespanej nocy (nawet kilku) nasuwa mi się teraz jednak miliard pomysłów, co by mogło być dalej :) :) Daruję go więc sobie i usunę z tekstu :)
  • Czelina 23.10.2017
    @ Agnieszka Gu Podoba mi się twoja odpowiedź i takie obiektywne podejście do czyjejś opinii na temat twojego tekstu. To jak konkretnie i rzeczowo wyjaśniłaś swój tok myślenia, dlaczego tak a nie inaczej napisałaś to co napisałaś. To, że nie traktujesz tego jako osobisty atak na twoją osobę i nie odpowiadasz w stylu: "Głupi jesteś, nie znasz się i w ogóle to się odwal frajerze". Ale także i to, że nie przyjęłaś bezkrytycznie tych uwag jako świętość tylko walczysz, bronisz swoich decyzji a twoim orężem są sensowne argumenty a nie bluzgi.
    A co do samej treści: dobrze by było, gdybyś te wyjaśnienia faktycznie umieściła w opowiadaniu, bo nadają wiarygodności całej tej sytuacji, która bez tego sprawia wrażenie... no po prostu nieprzemyślanej. Ciekawym pomysłem jest umieszczenie tego wyjaśnienia w dalszej części, ale warto by było już teraz zasugerować, że zajmiesz się tym problemem. Poproś tego twojego astronoma z lunetą by wymamrotał do siebie coś w stylu: "Jak to możliwe, że system tego nie wyłapał...".
    A co do tego drgania i zmiany trajektorii, warto sprawdzić jak faktycznie (teoretycznie) zachowałaby się stacja w trakcie takiego zderzenia. Lepiej, moim zdaniem, wyrzucić ten fragment niż ryzykować pisanie bzdur sprzecznych z podstawowymi prawami fizyki. Do tego mamy już scenarzystów serii "Szybcy i Wściekli"
    Pozdrawiam.
  • Agnieszka Gu 23.10.2017
    @ Czelina Dzięki za głos w dyskusji :)

    Co do samej Stacji - próbowałam się wczytać bliżej w tą tematykę, ale przystopuję i faktycznie dam sobie spokój z tymi "drganiami" i "odrzutami" ;) Tekst ulegnie drobnej ewolucji.

    Co do pozostałych uwag: dobrą ich stroną jest uświadomienie autorowi: "to co jest jasne dla ciebie - nie musi być dla czytelnika" :)

    Pozdrawiam :)
  • Czelina 23.10.2017
    Błędy jakie wyłapałem / moje sugestie (opinie):
    # <-- numer akapitu.

    #1 ...dając chwilowe ukojenie, rozpalonemu z emocji ciału. - przecinek chyba zbędny
    #2 ...błyskawicznie rozpalały się do temperatury rządu kilku tysięcy stopni... - rzędu
    #4 Mieszkańcy kilku baz na Księżycu i dwóch, na Marsie, są w zasadzie samowystarczalni. My i stacja okołoksiężycowa, niestety musimy sobie to dopiero wypracować wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem - jestem przekonany, że nie powinno tu być tych trzech przecinków
    #4 Zajmuję się zintensyfikowaniem i zoptymalizowaniem produkcji pożywienia, - te dwa słowa są moim zdaniem przekomplikowane (hm... dziwne, autokorekta podkreśla mi to słowo i jako poprawne sugeruje "prze-komplikowane" lub "prze komplikowane". Później to sprawdzę) i kłują w oczy. (kłują też mi podkreśla, autokorekta chrome jest do dupy) Podczas czytania zmuszają mnie do poświęcenia im minimalnie dłuższej uwagi, wybijając tym samym z rytmu, proponowałbym coś prostszego, coś w stylu: zajmuję się optymalizacją i zwiększeniem produkcji.
    #4 Pojemniki z rozkwitającymi roślinami, ustawiane rzędem jedna przy drugiej, zajmują teraz powierzchnię czterech sekcji. - jeden przy drugim

    To by było na tyle,
    Pozdrawiam.

    P.S. Zgadzam się z uwagami @zaciekawiony.
  • Agnieszka Gu 23.10.2017
    Super :) Dzięki za cenne spostrzeżenia :) Zaraz poprawię :) Pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 23.10.2017
    Pod naporem merytorycznych argumentów, trochę uspokoiłam rozdygotaną kataklizmem Stację Kosmiczną.
    Ostatecznie przekonało mnie - że jeśli wisi 400 km nad Ziemią, to raczej nie będzie się kiwać z byle powodu
    tj. nawet jakby przywaliła w Ziemię asteroida ;)

    Poza tym innych poprawek tekstu nie planuje (chyba, że ktoś wynajdzie jeszcze jakieś sensowne argumenty :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania