Sama uwazam ten tekst za jeden ze swoich lepszych. Z tym, ze ja zawsze uwazam tak przez chwile, pozniej zas - podpadam w druga skrajnosc, zazenowanie nim. Na chwile jednak obecna - jestem z niego zadowolona. Wielka to zasluga opowiadania ,,Maska" Lema. Poraziło mnie. Zmiazdzylo. I ukazalo mi wlasną marnosc i miernosc literacką. Moje ,,Trucicielki" pisane byly w podobnym klimacie do ,,Maski", nie dorastajają jej do pięt. Ja mam tak, ze gdy owladnie mnie piekno cudzego dziela - masochistycznie widze wlasna gownianosc.
Ostatnio tez zbyt wiele porazających zjawisk sie na mnie zwaliło. ,,Wstręt" Polańskiego i ,,Maska" Lema, plus wlasne, osobiste porażenia.
Czuje sie zbyt porażona. By odpocząć, kupilam sobie erotyko romans. Bedą tam wytatuowani faceci na motocyklach nalezacy do sekty zabijajacej i handlujacej zywym towarem, a w jednym z motocyklowych gangsterow zakocha sie jakas uwieziona za swą urodę dziewczyna z innego swiata. Krew, zabojstwa, motocykle i pieprzenie. Nie sadze, by ten erotyko romans mnie porazi£. Odpoczne przy nim.
Florian Konrad, nie znalam tworczosci tego poety, z ręką na sercu. Siedzę bardziej w prozie.
Moim ulubionym poetą jest Rafał Wojaczek, a w kreacji aktora w filmie ,,Wojaczek" - bylam w tym Wojaczku z filmu dlugo zakochana. Prawdziwą, platoniczną miloscia.
Nie kasuje. Czekam na Panow opinie.
Can - jako czytelnik z ktorym odczuwam najblizsza symbioze autor-czytelnik. Niezwykle mnie interesuje Twoja opinia.
Nuncjusz - jako fan i znawca Lema, takzem ciekawa. ,,Maska" tez Cie powali£a, jak mnie?
Powaliła nie :) ale ja nawykły do Lema. Powalił mnie Pamiętnik znaleziony w wannie - to moja biblia xd
Lem napisał tak różne dzieła i jest tak wszechstronny, że każdy znajdzie coś dla siebie w Jego twórczości
Poza tym. Lem dlatego był Mistrzem, że potrafił pisać wielowarstwowo. Był naskórek atrakcyjny dla mało wyrobionego czytacza, ale pod nim kryła się głębia dla kogoś bardziej wyrobionego. W jego tekstach były przemycone treści filozoficzne, pod atrakcyjną skorupką.
Polecam Ci taką właśnie technikę :)
Nuncjusz, w ,,Masce" zachwyca mnie konwencja, język, nastroj, ktory staralam sie uzyskac w ,,Trucicielkach" i dzieki temu opowiadaniu Lema dostrzeglam, jak dalekie ,,Trucicielki" od ideału. W ,,Masce" zachwyca mnie niezwykła inteligencja Lema, jego spostrzeżenia. Uwodzi mnie główna bohaterka, czaruje klimat.
Są tam takie perły, takie cytaty, że orgazm literacki za orgazmem. Jednego z tych cytatów uzylam w powyzszym opowiadaniu, natomiast jest wiecej zniewalajacych cudow.
,,owszem, wyczułam, że jestem mu wprawdzie cenns, lecz w niwysłowiony sposób, jak gdyby za nic miał mnie samą, jakbym była dla niego kimś spoza tej sali wyiskrzonej, nie stworzona do tańca po lustrzanych od wosku parkietach, ułożonych w intarsje wielobarwne, pomiędzy kutymi w spiżu herbami nadproży, lecz gdy go mijałam, nie powstała w nim ani jedna z myśli, w której mogłabym się dokopać woli królewskiej, a kiedy posłał za mną wzrok przelotny i niedbały, lecz sponad niewidzialnej lufy, pojęłam to nawet, że nie we mnie mierzył bladym okiem, które domagało się ukrycia za ciemnymi szkłami, bo te oczy nie udawały niczego, inaczej niż dobrze ułożona twarz, i tkwiły w tłumnej wytworności jak ostatek brudnej wody w miednicy.
Nie, jego oczy były jakby czymś już dawno wyrzuconym, co trzeba chować, co nie znosi dnia."
Wiec cztery najlepsze opowiadania, jakie dane mi było w życiu przeczytać, to ,,Maska" Lema, niedościgniona ,,Ligeja" Poe'go, ,,Pokój" Sartre'a i porażająca ,,Czerwona korona" Bułhakowa.
Również podoba mi się tekst. Jeśli chodzi o "Maskę", to zawsze wydaje mi się ona jakaś taka nieLemowa albo inna, jeśli chodzi o twórczość tego pisarza. Pozdrawiam, Stefan.
,,Maska" jest moją pierwszą stycznością z tworczoscią Lema. Wczesniej stronilam, jako ze Lem to fantastyka, a ja z fantastyką nieco na bakier. Nie ogarniam tego swiata, ktory (byc moze) istnieje i mecza mnie proby zaglebiania sie w te fantastyczne swiaty, ktore z pewnoscia nie istnieja, plus wszystkie sa do siebie troche podobne.
Choc podobaly mi sie ,,Czarne oceany" Dukaja, to np przez ,,Perfekcyjną niedoskonałość" bardzo chcialam i probowalam przebrnac, bo dostalam ja jako bardzo wazny dla mnie prezent i pragnelam przeczytac - a nie umialam.
e make i ka pololi To rozpoczęłaś od książki innej niż wszystkie inne w twórczości, "Maska" kojarzy się trochę z poezją, jest to dziwna książka w twórczości Lema. Ale Lem to nie fantastyka, to trzeba powiedzieć twardo, Lema można np. porównywać z Borgesem. Lem pisał takie same rzeczy jak Voltaire (np. Micromegas) i inni klasycy przed Lemem, tylko ubierał w nowoczesne szaty. Jeśli poczytasz np. "Dzienniki gwiazdowe", to tematyka niby fantastyka, a treść głęboko humanistyczna, zaś talent słowotwórczy zapiera dech. A my mamy fuksa, że sobie to możemy poczytać w oryginale.
"Oczodoły przechodzonego Szekspira były puste, ponieważ oddały powłóczyste spojrzenia wszystkim kalekim dzieciom własnych tragedii. Została już tylko ta największa; czyli że ludzkość od tak wielu lat nie może wymyślić sobie nic nowego...
Coś syczało w owym trędowatym monologu o tym, że być może miłość jest zawsze największa, gdy uświadamia nam własną mierność, i tymże wstępem zaszeleszczę jak suknią; proszę podążać za mną.
Na bal maskowy, na ceremonię stawania się sobą, na wszystko, co tylko pomoże zostawić go tutaj."
Najważniejsze motywacje do napisania tego utworu - wg mnie.
Bardzo interesujące, bo drążysz swoją świadomość na gruncie aluzji literackich i nie tylko (autoportret tak mocno oddanego swej sztuce i rzeczywistości Van Gogha) w nader oryginalny sposób.
Maska albo na odwrót.
Słabo pamiętam książkę Lema. Barokowe rekwizyty i zimna dociekliwość nad procesem uświadamiania sobie samego siebie, tzn. tej damy skonstruowanej, aby zabić władcę.
Rozcięcie jej ciała, wybiegnięcie metalowego ustrojstwa i w końcu pojawienie się w 'damie' człowieczeństwa, czyli wahania nad tym, czy zabić ma czy nie.
Homo sapiens wątpiący - ideał Lema. Zwycięstwo nad zdeterminowaną maszyną.
Która postanawia pomóc (nie zabić i uwolnić) króla, przy okazji sama się w nim zakochując.
Wątpienie i miłość - człowiek.
Emocje i zbrodnia - człowiek.
Bezwinność w zbrodni - maszyna.
Hm. Ciężki tekst, bdb napisany zapodałaś, Dziewczyno.
I fajnie, że ten a nie inny cytat umieściłaś. Mega twórczy. Z dziedziny, o jakiej Ci napomknęłam. Filozofii, tu: rodzącego się, świadomego umysłu.
Zapewne wrócę, bo przeleciałam bardziej niż przeszłam po tych zdaniach.
5.
Wrotycz. Oniemialam. Poniewaz nigdy (poza Canem) nie doswidczylam jeszcze czegos takiego. Ze czytelnik idealnie, co do joty zrozumial tekst, znal wszystkie, niekiedy schowane odnosniki, tak idealnie odgadl motywacje autora. (Dokończę komentarz pozniej, pada mi bateria).
Inspiracje też wiele podpowiedziały.
Cieszę się, że w coś trafiłam. Nie zawsze tak jest, więc ciiii.... :)
Urzeka fragment o Tajemniczości, Agrestowym jej naznaczeniu, zamianie twarzy.
Przemycasz bardzo dużo, tak na progu mej intuicji, trudnej do zamknięcia w konkrecie słowa.
Udane, bardzo udane pisanie, E make.
Wrotycz, doloncze wiec komwntarz, ostatnio nie mam za wiele czasu, stad opóźnienia.
Motywacje do napisania tego z wyłowilas bezblednie. Bezblednie wylowilas wiele rzeczy, a to dziene, tekst ma bowiem sporo odniesien, aluzji. To, ze wyczulas i zrozumialasngo perfekcyjnie świadczyć musi o Twej ponadprzeciętnej inteligencji i szerokiej wiedzy. I jakiejś magicznej intuicji.
Masz tez bogatą wiedze o ,,Masce" Lema, dlatego tez moje opowiadanie widzisz pelniej, widzisz inspiracje i takie rzeczy niezwykle;
,,Wątpienie i miłość - człowiek.
Emocje i zbrodnia - człowiek.
Bezwinność w zbrodni - maszyna. "
Dziekuje. Za zrozumienie. Niewiele istot ludzkich mnie rozumie. Dziekuje.
Piękne słowa, jakby otulone mgłą i dymem papierosowym. Czuję się trochę jakby ktoś mnie poił dobrym winem, częstował najlepszymi serami i zza maski szeptał słówka o tym jak śmierć tańczy flamenco.
Czuję się mała wobec Twoich utworów i chyba ta małość udziela mi się w pisaniu komentarzy, bo chciałabym wiele napisać, ale moje palce zasypiają i nie piszą nic.
Pozdrawiam.
Nie wiem czy oglądałaś film Ja, Olga Hepnarova. Może nie uderza tak bardzo, ale ciekawa historia, tym bardziej, że na faktach. Również ciekawy portret psychologiczny.
Adelajdo! Ja nie tylko ogladalam film. Ja okolo pol roku temu napisalam rozlegla prace o Oldze Hepnarovej. Jesli chcesz - moge ja tutaj ponownie wstawic.
Niezwykla zbieznosc, ze o tym wspominasz. Postac Olgi bardzo mnie zafascynowala, robilam gleboki risercz, to byla moja pierwsza praca niesmialo ocierajaca sie o reportaz.
e make i ka pololi
Z wielką chęcią przeczytam. Mnie jej postać również bardzo zafascynowała na jakiś czas. Więc jeżeli mam szansę przeczytać coś więcej, dotknąć i zobaczyć, niż to co było w filmie i te informacje, które udało mi się wyczytać - uff, to ja z wielkim entuzjazmem :-)
Adelajda, gdy dobiore sie do komputera, w czelusciach ktorego zachowala sie ta praca, to wstawie ponownie tu, tudziez wysle Ci na maila.
Znamienne, ze zafascynowala nas ts sama postac. Dodalas tez kiedys w watku z muzyka cos z soundtracku ,,Truposza", a to niezwykly film, ktory ma dla mnie dodatkowo nostalgiczne znaczenie, bo calowalam sie na nim pierwszy raz w zyciu. Towarzyszyla temu muzyka, ktora dodalas. Choc bylo to lata temu - wciaz pamietam. Moj pierwszy pocalunek byl niesamowicie udany, mialam to szczescie, a Truposz i muzyka nadaly klimat niezapomniany.
świetne. panujesz nad słowami. nie dałaś się ponieść (więc nie kasuj :)). to jest cienka granica, kiedy poezja zmienia się w bełkot. tutaj jest zdecydowanie to pierwsze. ciekawe jest to, że ja przeczytawszy całego prawie Lema, akurat Maski nie mogłem ogarnąć. dwa razy próbowałem i mnie odrzucało. ale zazdroszczę Ci, że jeszcze masz przed sobą przygodę z Lemem. tak jak pisał Nuncjusz "Pamiętnik znaleziony w wannie" - CZAD i WYKOP. ale nie tylko. "Głos Pana", "Dzienniki Gwiazdowe", "Solaris" niby fantastyka, ale to tylko kamuflaż - to jest dużo duzo więcej. super sa tez jego wstępy i recenzje z nieistniejących książek. kopalnia pomysłów. Lem miał ich tyle, że życia by mu nie starczyło, aby je ubrac w beletrystykę. więc pisał wstęp albo recenzję... (btw - musze jeszcze raz spróbować "Maski" Lema. zainspirowałaś mnie :)
Na reszte komentarzy odpowiem nieco pozniej, komentarz Wrotycz jest tak cudowny, ze wymaga odpowiedzi, ktorej teraz nie sklece, bom zbyt zmeczona i zdenerwowana.
Świetny kawałek, na pograniczu z oniryzmem a jednak będący precyzyjną alegorią. Jest tu coś z bólu, i udawania, że wszystko jest O.K., nie musicie się martwić, przecież jeszcze się uśmiecham. Początkowo jest to chwila spojrzenia, zauważenia co siedzi każdemu pod Gębą, a potem próba ucieczki, makijaż.
Witam,
Kurcze, niesamowity kawał niesamowitego tekstu. Zatonęłam w nim po usta, z trudem brodząc i utrzymując się nad powierzchnią na tyle, aby nie zatonąć. Świetny!!!
Jeden z najlepszych jaki czytałam.
Pozdrawiam przeogromnie zachwycona...
Jeden z najlepszych, jaki czytalas? Łechtasz moje serduszko.
Nie spodziewalam sie ze przypadnie do gustu szerszej publiczności, jako ze jest trudny i dziwny.
Bardzo trafny wybór. Nawet jeżeli, niektóre utwory Lema zdeaktualizowały się, to jest to jedynie margines. Poza dyskusją pozostawię późną publicystykę Mistrza. Cała reszta jego twórczości jest uniwersalna. Jej istota to nie gadżety technologiczne, a myśl filozoficzna dotykająca kwestii rozwoju całej ludzkości. A część utworów Lema to czyste przypowieści na temat kondycji człowieka. Te nie stracą na aktualności zapewne nawet w czasach, w których będziemy na takim etapie technologicznym, że faktycznie teksty takie jak Golem będziemy czytać jedynie jako przestarzałą ciekawostkę.
Wybor calkowicie instynktowny, oparty na fascynacji, wrecz fanatycznym uwielbieniu dla tegoz opowiadania.
Nie znam Lema poza tym, zawsze odrzucalo mnie, ze to fantastyka. Bylam zdania, ze nie bardzo ogarniam ten swiat, ktory byc moze istnieje, nieco zawsze przerazala mnie koniecznosc ogarniania prawidel i zasad swiatow, ktore nie istnieja na pewno. To mnie w fantastyce nuzy.
W "Masce" czegos takiego nie ma, jest tylko magia, to chyba dosc niezwykly w dorobku Lema utwor.
Podoba mi sie, ze z "maniakalnym uporem". Kolo lozka piętrzy mi sie widmowy stosik ksiazek, tę wiec tez doloze.
Tylko chyba chwile pozniej, bo ostatnio wciaz mnie porażają jakieś zjawiska, i jestem oszołomiona tymi porażeniami. "Wstręt", "Maska", porażenia prywatne.. Zainspirowana dziełami Rithy i Elorence, kupiłam sobie balsam na porażenia, czyli erotyczny romans. Są tam podrzynający gardła, wytatuowani panowie z sekty, jezdzacy na motocyklach. W jednym z nich ma nieroztropnie zakochac się pani, uwięziona w lochu za swoją urodę. Gangster uratuje ją i rozpocznie się ich wyboiste uczucie.
e make i ka pololi Pamiętnik nie wiem czy Cię porazi, raczej nie :) ale zauważyłem, że lubisz też takie absurdalne i groteskowe rzeczy, więc może też w nim zagustujesz. Traktuj tę lektrę raczej jako relaks. Przynajmniej dla mnie takowa jest :)
I pożarło.
"Przypominają mi wtedy nieświadome niemowlęta, wzbudzając nieuchronnie moje obrzydzenie, a równocześnie przywodzą na myśl nierówny slalom pijanych, co wykrzykują, że są trzeźwi i mogą iść sami. To z kolei budzi moją miłość, bo następnie ktoś wyławia ich urżnięte trupy ze zdradliwych wód miejscowej rzeki.
Dlaczego budzi to moją miłość?"
e-pic-kie
Boooże, jak ja bym chciała tak jak Ty. Bardzo imponują mi osoby, które garściami czerpią sztuki - tej niższej i wyższej. Bo ja tak nie jestem w stanie. Chciałabym wzdychać do Stacha Lema, ale ostatnie co pamiętam z jego utworów, to omawianie jego opowiadań w podstawówce. A może i tym właśnie bluźnię.
Przeczytałam, że akcja "Maski" opakowana jest w dosyć mrocznej rzeczywistości. Jeżeli przez tę - godną poszanowania inspirację - chciałaś osiągnąć klimat podobny, to, kurwa, na salony z tym. Serio.
Poetycka żałość wylewa się z tego. Poetycka, dobra żałość, of course. Cudeńko zekranizowane z kolorytem czarnobiałym. Jak film wyreżyserowany przez Palikowskiego.
Ja sobie autorkę wyobrażam sobie w sposób następujący: studenciak, bladziuchna, zimna cera, trochę piegów brązowych w bezładzie na szczupłym nosie, włosy jak węgiel czarne, oczy piwne, kości policzkowe wyeksponowane srogo, jak mak drobna, wiecznie z jakąś muzealną księgą w ręku. Nadinterpretuję sobie człowieka, a co nie można?
Pysznie jest.
A na poprzedni Twój utwór zerknę po obejrzeniu "Wstrętu", żeby mieć pełen obraz Twojego tekstu. Mam dużo czasu, bo ferie, więc powinnam się pojawić.
5 to rzecz jasna
Pozdrowienia
Jest to moje pierwsze zderzenie z Lemem, bo ja na bakier z fantastyką. To opowiadanie klimatem przypomina klimaty powieści gotyckiej, jest bardzo dworskie i dustyngowane, a bohaterka nadludzką inteligencją i niezwykłą, przenikliwą narracją, czyni je przegenialnym.
Wiecej nie zdradze, to takie ogolniki, mozesz zerknąc, nie jest bardzo dlugie. Warto najbardziej na swiecie.
Chcialabys jak ja. No nie wiem. Ja wzdycham do opowiadan i tworcow, az do momentu zamazania sie konturow, nie chce byc uszyta z tkanin czyichs pomyslow. Sztuka, slowo pisane i obrazy filmowe najbardziej, zawsze mialy na mnie niezwykle silny wplyw. Co notabene za mlodu byc moze na zawsze naznaczylo nieszczesliwie moje przyszle kroki. A raczej: na pewno, nie byc moze.
Studenciak - nie.
Bladziuchna - tak.
Zimna cera, zero piegów, oczy bywają piwne, gdy światlo tak zagra :).
Milych ferii. Odpoczywaj, Maluszku.
Bardzo Ci dziekuje. Za cudowny komentarz i obecnosc.
No to jestem. Nie wiem, na ile jestem, ale jestem.
Pierwsze zdanie już pokazuje, że trzeba bardzo przemyśleć swoje podejście do tekstu, że można się skrzywdzić, jeśli się nie podejdzie należycie.
Jedno widać od progu. Pięknie ubierasz coś w coś. Bierzesz coś na warsztat i robisz z tego unikalne rzeczy. Pierwsze zdania pokazują, że tak jest i tu.
Widać również, że rzeczy potrafią bardzo silnie na Ciebie oddziaływać. Że jak coś Ci siądzie, karmisz się tym poprzez sam proces ponownego zszycia. Tak się pisze z potrzeby i musu, nie z wyrachowania.
Podchodząc do tego tekstu byłem nierozruszany. Nadal w sumie jestem. Dlatego sobie Ciebie przekładałem. Dalej jestem przytruty minionymi dniami, ale już ten oto: "Oczodoły przechodzonego Szekspira były puste, ponieważ oddały powłóczyste spojrzenia wszystkim kalekim dzieciom własnych tragedii." — fragment kurewsko mnie wręcz wybudza. Jest piknięcie. Pierwsze od dawna. Miałem jedno jebnięcie na wierszu Wrotycz-ki i tyle. Od miesiąca (może dłużej) literacki lód. Zgłaszam, że właśnie jest pierwsze piknięcie.
Na pewno czuję niepełność z racji nieznania kontekstu. Oczywiście zamierzam go poznać, ale wpierw: Pamiętnik znaleziony w wannie muszę kupić.
Dla mnie, wnioski na bieżąco po połowie tekstu. Ty zarówno przed sobą uciekasz, co i się szukasz. Karmisz się treścią, nie wiem, być może chwilowy zachwyt, a w tym zakresie masz na sto procent nadoczuwalność, wybudza Cię na z marazmu. Porzucasz wtedy szaty rzeczywistości, na rzecz przetłumaczania różnych baśni we wzory wzbogacone o siebie. Nie pierwszy to tekst, gdzie jakiś podmiot literacki jest pretekstem do zanurkowania. Do poszukania siebie. Tutaj bardzo ciekawi mnie pod tym kątem "sprawa z uchem". To dążenie jest bardzo zastanawiające.
"Zdruzgotane noce przepięknie wrzeszczą, lecz jeszcze cudowniejsi są oprawcy, zamykający im usta. Jacyż śmieszni i roztkliwiający bywają, gdy już poderżną mi któreś gardło" – to wyjmuję z poszanowania dla tego, że lubisz, by coś było dobrze. Tu maszpomiędzy poderżną, a mi – podwójną spację. W przynajmniej jeszcze jednym miejscu wydawało mi się, że również, ale to już sobie obadasz, jeśli chcesz.
"A gdy Tajemniczość zdechnie, przysięgam, zdejmę buty z jej zimnych stóp, założę je, będą na mnie pasować.
I pójdę." - i jeszcze to. Urzekająca nieodwracalność, choć teoretycznie w zamyśle, więc jeszcze hipotetyczna, jednak podana na tyle przekonująco, że fragment niżej, kiedy się już dokonuje, nie jest zgrzytem.
Wieloorowo można na to spojrzeć. A przynajmniej wielotore – dwu – zdają siębyć rozterki. Serwujesz to tak, że do końca nie ma pewności, czyjedna osoba jest w zbiorze, czy jedna poza zbiorem.
Kawał zajebistego tekstu, ale to jakoś jest już naturalne. Wgryzłem się na ile pozwala moja obecna umarłość. Na pewno zatrzymuje. Na pewno dużo tu Ciebie i to Ciebie wysokiego lotu. Oczywiście – i trzeba to powiedzieć – wiadomym jest, że od, hmm... pewnych tekstów lepsze nie będzie, ale... co będzie?
Pozdro. Kapitalne.
Zakładam, że jeszcze wrócę – w innej formie. Kto wie.
,,Wgryzłem się na ile pozwala moja obecna umarłość" - ladne.
A mnie sie teraz wydaje, ze tekst do niczego, sie przez chwilowe takie wydawanie sie nie moge przegryzc, wiec mi pozostaje tylko podziekowac za obecnosc.
Komentarze (56)
Mozna wiedziec, kto zacz? ;)
Ostatnio tez zbyt wiele porazających zjawisk sie na mnie zwaliło. ,,Wstręt" Polańskiego i ,,Maska" Lema, plus wlasne, osobiste porażenia.
Czuje sie zbyt porażona. By odpocząć, kupilam sobie erotyko romans. Bedą tam wytatuowani faceci na motocyklach nalezacy do sekty zabijajacej i handlujacej zywym towarem, a w jednym z motocyklowych gangsterow zakocha sie jakas uwieziona za swą urodę dziewczyna z innego swiata. Krew, zabojstwa, motocykle i pieprzenie. Nie sadze, by ten erotyko romans mnie porazi£. Odpoczne przy nim.
Powiedz, jakiz to poeta? Jestem wielce ciekawa.
Moim ulubionym poetą jest Rafał Wojaczek, a w kreacji aktora w filmie ,,Wojaczek" - bylam w tym Wojaczku z filmu dlugo zakochana. Prawdziwą, platoniczną miloscia.
Can - jako czytelnik z ktorym odczuwam najblizsza symbioze autor-czytelnik. Niezwykle mnie interesuje Twoja opinia.
Nuncjusz - jako fan i znawca Lema, takzem ciekawa. ,,Maska" tez Cie powali£a, jak mnie?
Lem napisał tak różne dzieła i jest tak wszechstronny, że każdy znajdzie coś dla siebie w Jego twórczości
Polecam Ci taką właśnie technikę :)
Są tam takie perły, takie cytaty, że orgazm literacki za orgazmem. Jednego z tych cytatów uzylam w powyzszym opowiadaniu, natomiast jest wiecej zniewalajacych cudow.
,,owszem, wyczułam, że jestem mu wprawdzie cenns, lecz w niwysłowiony sposób, jak gdyby za nic miał mnie samą, jakbym była dla niego kimś spoza tej sali wyiskrzonej, nie stworzona do tańca po lustrzanych od wosku parkietach, ułożonych w intarsje wielobarwne, pomiędzy kutymi w spiżu herbami nadproży, lecz gdy go mijałam, nie powstała w nim ani jedna z myśli, w której mogłabym się dokopać woli królewskiej, a kiedy posłał za mną wzrok przelotny i niedbały, lecz sponad niewidzialnej lufy, pojęłam to nawet, że nie we mnie mierzył bladym okiem, które domagało się ukrycia za ciemnymi szkłami, bo te oczy nie udawały niczego, inaczej niż dobrze ułożona twarz, i tkwiły w tłumnej wytworności jak ostatek brudnej wody w miednicy.
Nie, jego oczy były jakby czymś już dawno wyrzuconym, co trzeba chować, co nie znosi dnia."
Wiec cztery najlepsze opowiadania, jakie dane mi było w życiu przeczytać, to ,,Maska" Lema, niedościgniona ,,Ligeja" Poe'go, ,,Pokój" Sartre'a i porażająca ,,Czerwona korona" Bułhakowa.
A czytałaś opowiadania Borgesa? Też ma parę takich co zostają w głowie.
Choc podobaly mi sie ,,Czarne oceany" Dukaja, to np przez ,,Perfekcyjną niedoskonałość" bardzo chcialam i probowalam przebrnac, bo dostalam ja jako bardzo wazny dla mnie prezent i pragnelam przeczytac - a nie umialam.
Ale ta ,,Maska" - cudo.
Coś syczało w owym trędowatym monologu o tym, że być może miłość jest zawsze największa, gdy uświadamia nam własną mierność, i tymże wstępem zaszeleszczę jak suknią; proszę podążać za mną.
Na bal maskowy, na ceremonię stawania się sobą, na wszystko, co tylko pomoże zostawić go tutaj."
Najważniejsze motywacje do napisania tego utworu - wg mnie.
Bardzo interesujące, bo drążysz swoją świadomość na gruncie aluzji literackich i nie tylko (autoportret tak mocno oddanego swej sztuce i rzeczywistości Van Gogha) w nader oryginalny sposób.
Maska albo na odwrót.
Słabo pamiętam książkę Lema. Barokowe rekwizyty i zimna dociekliwość nad procesem uświadamiania sobie samego siebie, tzn. tej damy skonstruowanej, aby zabić władcę.
Rozcięcie jej ciała, wybiegnięcie metalowego ustrojstwa i w końcu pojawienie się w 'damie' człowieczeństwa, czyli wahania nad tym, czy zabić ma czy nie.
Homo sapiens wątpiący - ideał Lema. Zwycięstwo nad zdeterminowaną maszyną.
Która postanawia pomóc (nie zabić i uwolnić) króla, przy okazji sama się w nim zakochując.
Wątpienie i miłość - człowiek.
Emocje i zbrodnia - człowiek.
Bezwinność w zbrodni - maszyna.
Hm. Ciężki tekst, bdb napisany zapodałaś, Dziewczyno.
I fajnie, że ten a nie inny cytat umieściłaś. Mega twórczy. Z dziedziny, o jakiej Ci napomknęłam. Filozofii, tu: rodzącego się, świadomego umysłu.
Zapewne wrócę, bo przeleciałam bardziej niż przeszłam po tych zdaniach.
5.
Cieszę się, że w coś trafiłam. Nie zawsze tak jest, więc ciiii.... :)
Urzeka fragment o Tajemniczości, Agrestowym jej naznaczeniu, zamianie twarzy.
Przemycasz bardzo dużo, tak na progu mej intuicji, trudnej do zamknięcia w konkrecie słowa.
Udane, bardzo udane pisanie, E make.
Motywacje do napisania tego z wyłowilas bezblednie. Bezblednie wylowilas wiele rzeczy, a to dziene, tekst ma bowiem sporo odniesien, aluzji. To, ze wyczulas i zrozumialasngo perfekcyjnie świadczyć musi o Twej ponadprzeciętnej inteligencji i szerokiej wiedzy. I jakiejś magicznej intuicji.
Masz tez bogatą wiedze o ,,Masce" Lema, dlatego tez moje opowiadanie widzisz pelniej, widzisz inspiracje i takie rzeczy niezwykle;
,,Wątpienie i miłość - człowiek.
Emocje i zbrodnia - człowiek.
Bezwinność w zbrodni - maszyna. "
Dziekuje. Za zrozumienie. Niewiele istot ludzkich mnie rozumie. Dziekuje.
Czuję się mała wobec Twoich utworów i chyba ta małość udziela mi się w pisaniu komentarzy, bo chciałabym wiele napisać, ale moje palce zasypiają i nie piszą nic.
Pozdrawiam.
Nie wiem czy oglądałaś film Ja, Olga Hepnarova. Może nie uderza tak bardzo, ale ciekawa historia, tym bardziej, że na faktach. Również ciekawy portret psychologiczny.
Niezwykla zbieznosc, ze o tym wspominasz. Postac Olgi bardzo mnie zafascynowala, robilam gleboki risercz, to byla moja pierwsza praca niesmialo ocierajaca sie o reportaz.
Ja czuje sie smiesznie mala wobec utworu Lema.
Z wielką chęcią przeczytam. Mnie jej postać również bardzo zafascynowała na jakiś czas. Więc jeżeli mam szansę przeczytać coś więcej, dotknąć i zobaczyć, niż to co było w filmie i te informacje, które udało mi się wyczytać - uff, to ja z wielkim entuzjazmem :-)
Znamienne, ze zafascynowala nas ts sama postac. Dodalas tez kiedys w watku z muzyka cos z soundtracku ,,Truposza", a to niezwykly film, ktory ma dla mnie dodatkowo nostalgiczne znaczenie, bo calowalam sie na nim pierwszy raz w zyciu. Towarzyszyla temu muzyka, ktora dodalas. Choc bylo to lata temu - wciaz pamietam. Moj pierwszy pocalunek byl niesamowicie udany, mialam to szczescie, a Truposz i muzyka nadaly klimat niezapomniany.
Wybacz za amnezje. Bywa zbawienna.
Daj znać jakbyś wysłała.
Nie skasuje narazie, poki co jestem zadowolona z tego tekstu.
Ja Lema z kolei nie czytalam nic. Po ,,Maske" sięgnęłam, bo pewna inteygująca laleczka podala gdzies dwa cytaty z ,,Maski".
Byly tak piekne i inne, ze kupilam.
,,Maska" przypomina mi stylem moje zlodne Trucicielki, jest ponstpkroc lepsza.
Kurcze, niesamowity kawał niesamowitego tekstu. Zatonęłam w nim po usta, z trudem brodząc i utrzymując się nad powierzchnią na tyle, aby nie zatonąć. Świetny!!!
Jeden z najlepszych jaki czytałam.
Pozdrawiam przeogromnie zachwycona...
Nie spodziewalam sie ze przypadnie do gustu szerszej publiczności, jako ze jest trudny i dziwny.
Ja tez go bardzo lubie.
Nie znam Lema poza tym, zawsze odrzucalo mnie, ze to fantastyka. Bylam zdania, ze nie bardzo ogarniam ten swiat, ktory byc moze istnieje, nieco zawsze przerazala mnie koniecznosc ogarniania prawidel i zasad swiatow, ktore nie istnieja na pewno. To mnie w fantastyce nuzy.
W "Masce" czegos takiego nie ma, jest tylko magia, to chyba dosc niezwykly w dorobku Lema utwor.
Tylko chyba chwile pozniej, bo ostatnio wciaz mnie porażają jakieś zjawiska, i jestem oszołomiona tymi porażeniami. "Wstręt", "Maska", porażenia prywatne.. Zainspirowana dziełami Rithy i Elorence, kupiłam sobie balsam na porażenia, czyli erotyczny romans. Są tam podrzynający gardła, wytatuowani panowie z sekty, jezdzacy na motocyklach. W jednym z nich ma nieroztropnie zakochac się pani, uwięziona w lochu za swoją urodę. Gangster uratuje ją i rozpocznie się ich wyboiste uczucie.
To mnie nie porazi. To mnie zrelaksuje.
To może w podobnym charakterze spróbuj "Mnicha" Matthewa Lewisa - mocno zawikłana powieść gotycka
"Przypominają mi wtedy nieświadome niemowlęta, wzbudzając nieuchronnie moje obrzydzenie, a równocześnie przywodzą na myśl nierówny slalom pijanych, co wykrzykują, że są trzeźwi i mogą iść sami. To z kolei budzi moją miłość, bo następnie ktoś wyławia ich urżnięte trupy ze zdradliwych wód miejscowej rzeki.
Dlaczego budzi to moją miłość?"
e-pic-kie
Boooże, jak ja bym chciała tak jak Ty. Bardzo imponują mi osoby, które garściami czerpią sztuki - tej niższej i wyższej. Bo ja tak nie jestem w stanie. Chciałabym wzdychać do Stacha Lema, ale ostatnie co pamiętam z jego utworów, to omawianie jego opowiadań w podstawówce. A może i tym właśnie bluźnię.
Przeczytałam, że akcja "Maski" opakowana jest w dosyć mrocznej rzeczywistości. Jeżeli przez tę - godną poszanowania inspirację - chciałaś osiągnąć klimat podobny, to, kurwa, na salony z tym. Serio.
Poetycka żałość wylewa się z tego. Poetycka, dobra żałość, of course. Cudeńko zekranizowane z kolorytem czarnobiałym. Jak film wyreżyserowany przez Palikowskiego.
Ja sobie autorkę wyobrażam sobie w sposób następujący: studenciak, bladziuchna, zimna cera, trochę piegów brązowych w bezładzie na szczupłym nosie, włosy jak węgiel czarne, oczy piwne, kości policzkowe wyeksponowane srogo, jak mak drobna, wiecznie z jakąś muzealną księgą w ręku. Nadinterpretuję sobie człowieka, a co nie można?
Pysznie jest.
A na poprzedni Twój utwór zerknę po obejrzeniu "Wstrętu", żeby mieć pełen obraz Twojego tekstu. Mam dużo czasu, bo ferie, więc powinnam się pojawić.
5 to rzecz jasna
Pozdrowienia
Wiecej nie zdradze, to takie ogolniki, mozesz zerknąc, nie jest bardzo dlugie. Warto najbardziej na swiecie.
Chcialabys jak ja. No nie wiem. Ja wzdycham do opowiadan i tworcow, az do momentu zamazania sie konturow, nie chce byc uszyta z tkanin czyichs pomyslow. Sztuka, slowo pisane i obrazy filmowe najbardziej, zawsze mialy na mnie niezwykle silny wplyw. Co notabene za mlodu byc moze na zawsze naznaczylo nieszczesliwie moje przyszle kroki. A raczej: na pewno, nie byc moze.
Studenciak - nie.
Bladziuchna - tak.
Zimna cera, zero piegów, oczy bywają piwne, gdy światlo tak zagra :).
Milych ferii. Odpoczywaj, Maluszku.
Bardzo Ci dziekuje. Za cudowny komentarz i obecnosc.
Pierwsze zdanie już pokazuje, że trzeba bardzo przemyśleć swoje podejście do tekstu, że można się skrzywdzić, jeśli się nie podejdzie należycie.
Jedno widać od progu. Pięknie ubierasz coś w coś. Bierzesz coś na warsztat i robisz z tego unikalne rzeczy. Pierwsze zdania pokazują, że tak jest i tu.
Widać również, że rzeczy potrafią bardzo silnie na Ciebie oddziaływać. Że jak coś Ci siądzie, karmisz się tym poprzez sam proces ponownego zszycia. Tak się pisze z potrzeby i musu, nie z wyrachowania.
Podchodząc do tego tekstu byłem nierozruszany. Nadal w sumie jestem. Dlatego sobie Ciebie przekładałem. Dalej jestem przytruty minionymi dniami, ale już ten oto: "Oczodoły przechodzonego Szekspira były puste, ponieważ oddały powłóczyste spojrzenia wszystkim kalekim dzieciom własnych tragedii." — fragment kurewsko mnie wręcz wybudza. Jest piknięcie. Pierwsze od dawna. Miałem jedno jebnięcie na wierszu Wrotycz-ki i tyle. Od miesiąca (może dłużej) literacki lód. Zgłaszam, że właśnie jest pierwsze piknięcie.
Na pewno czuję niepełność z racji nieznania kontekstu. Oczywiście zamierzam go poznać, ale wpierw: Pamiętnik znaleziony w wannie muszę kupić.
Dla mnie, wnioski na bieżąco po połowie tekstu. Ty zarówno przed sobą uciekasz, co i się szukasz. Karmisz się treścią, nie wiem, być może chwilowy zachwyt, a w tym zakresie masz na sto procent nadoczuwalność, wybudza Cię na z marazmu. Porzucasz wtedy szaty rzeczywistości, na rzecz przetłumaczania różnych baśni we wzory wzbogacone o siebie. Nie pierwszy to tekst, gdzie jakiś podmiot literacki jest pretekstem do zanurkowania. Do poszukania siebie. Tutaj bardzo ciekawi mnie pod tym kątem "sprawa z uchem". To dążenie jest bardzo zastanawiające.
"Zdruzgotane noce przepięknie wrzeszczą, lecz jeszcze cudowniejsi są oprawcy, zamykający im usta. Jacyż śmieszni i roztkliwiający bywają, gdy już poderżną mi któreś gardło" – to wyjmuję z poszanowania dla tego, że lubisz, by coś było dobrze. Tu maszpomiędzy poderżną, a mi – podwójną spację. W przynajmniej jeszcze jednym miejscu wydawało mi się, że również, ale to już sobie obadasz, jeśli chcesz.
"A gdy Tajemniczość zdechnie, przysięgam, zdejmę buty z jej zimnych stóp, założę je, będą na mnie pasować.
I pójdę." - i jeszcze to. Urzekająca nieodwracalność, choć teoretycznie w zamyśle, więc jeszcze hipotetyczna, jednak podana na tyle przekonująco, że fragment niżej, kiedy się już dokonuje, nie jest zgrzytem.
Wieloorowo można na to spojrzeć. A przynajmniej wielotore – dwu – zdają siębyć rozterki. Serwujesz to tak, że do końca nie ma pewności, czyjedna osoba jest w zbiorze, czy jedna poza zbiorem.
Kawał zajebistego tekstu, ale to jakoś jest już naturalne. Wgryzłem się na ile pozwala moja obecna umarłość. Na pewno zatrzymuje. Na pewno dużo tu Ciebie i to Ciebie wysokiego lotu. Oczywiście – i trzeba to powiedzieć – wiadomym jest, że od, hmm... pewnych tekstów lepsze nie będzie, ale... co będzie?
Pozdro. Kapitalne.
Zakładam, że jeszcze wrócę – w innej formie. Kto wie.
A mnie sie teraz wydaje, ze tekst do niczego, sie przez chwilowe takie wydawanie sie nie moge przegryzc, wiec mi pozostaje tylko podziekowac za obecnosc.
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Samobójca
Zdarzenie: Szkło w poduszce
Gatunek: Postapo lub Horror (do wyboru)
Czas na pisanie: 24 luty (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania