"Mam zaledwie kilka chwil dla siebie i pierdole." - ę
"Ciszą spanikowanego umysłu, który właśnie osiągnął wyższy level, zarządzam świadomością. Z harmideru usiłuję wyłowić głos dziecka." - mogę się mylić, ale nie wiem czy nie: harmidru.
Ok. Wow. Super pęd, super tekst. Obrazowy, przejmujący, świetny językowo.
Chcialoby się drugą część, ale rodzi się obawa, czy w przypadku takiej, dziecko nie stałoby się niechcący męskim odpowiednikiem Mary Sue. Wszak ubić ciężko.
No ale to dywagacje.
Świetny tekst.
Też myślałam o cd... Mam nawet pomysł, ale - skoro to jednostrzały, to cóż... - słowo się rzekło.
Może gdzieś, kiedyś, w innym wymiarze :))
Pozdrawiam i dzięki :)
Canulas doczytałam odnośnie harmideru/harmidru i wynika, ze obie wersje są do przyjęcia.
link: http://filologpolski.blogspot.com/2014/09/odmiana-rzeczownika-harmider.html
niemniej dzięki, że wyłapałeś ;)
Myślałam, że będę pierwsza, ale Canulas mnie ubiegł;) Fajny wstęp, choć troszeczkę bym uprościła język. Dalej też dobrze, nawet sobie skopiowałam fragment, który totalnie podziałał na moją wyobraźnię:
"Wieszam pranie na ogrodzie, w otoczeniu gwaru świeżo rozbudzonej przyrodniczej hołoty. Bzyczenie, świergotanie, ujadanie okolicznych psów – przedpołudniowa niby sielanka, w której tonę, i którą nieopatrznie poganiam myślami o tym, co jeszcze dziś muszę. Dramat."
Dalej... no... dzieje się! Choć trochę za łatwo udało im się dostać do domu i ukryć. Ale to nic, i tak mi się podobało. Fajny pomysł z tą katastrofą wdzierającą się w sam środek codzienności, dobry język, ogólnie git :)
O masz! Co za tekst. Wogóle się nie spodziałam, bo początek taki codzienny, zwykły. Niby pranie, niby kawa a tu takie coś! Noooo genialne. Pięknie napisane, wszystko jest takie płynne i czytelne. Jest w tym tyle lekkości. Taaak bardzo mi się podobało. Pozdrowionka :)
Początek mnie nie wciągnął, ale akcja stale się rozkręcała i w końcu mnie wciągnęła. Na amen.
Genialne posunięcie z sąsiadem - opis relacji a potem zakończenie. Super.
Tempo też dobre przy szukaniu dziecka.
Witaj pkropka
Tego się własnie obawiałam, że początek będzie nuuudny i będzie się dłuuużył... - ale chciałam jakoś przekazać tą nudną prozę życia w zderzeniu ze zderzeniem z asteroidą - gdy świat nagle staje na głowie.
Pytanko co do błędu - "na ogrodzie" czy "w ogrodzie"?
Pozdrawiam :))
W sumie zwątpiłam czy błąd, czy nie. Piszesz pierwszoosobowo, więc w sumie mogłoby być i tak. Pokusiłam się nawet o zapytanie wujka G, który twierdzi, że "na ogrodzie" jest formą potoczną, ale dopuszczalną - nie wiedziałam o tym.
Początek nie dłużył się aż tak. Tylko trochę ;) Faktycznie do całości pasował, twierdzę nawet, że taki był potrzebny.
„Samoświadomość, nierozerwalnie związana z tu i teraz, dopadała ją w najróżniejszych sytuacjach.” – piękny start
„Ot, przydrożna, gówniana breja w zderzeniu z potężnym, uwznioślającym życie patosem. Uzmysłowienie sobie koincydencji tych faktów wybitnie zaburzało jej rytm myślowy, gloryfikujący doniosłość i niepowtarzalność istnienia rodzaju ludzkiego, i zwyczajnie spuszczał go kanałem, wprost do szamba doczesności” – nie mam pytań
Jezu, następny akapit jest jeszcze lepszy. Co tu się odtentegowało (!)
A tu:
„Aktywne, aż do bólu – bólu karku, gdy przerzucam tony prania; bólu oczu, gdy do późna pomagam Młodemu odrabiać lekcje; bólu zęba, który rozsadza mi czaszkę; bólu wkurwienia, który rozsadza moje poczucie jestestwa” – 20/10
„Słyszę pikający sygnał z pralki – koniec procesu pralniczego. Koniec prania. Koniec przerwy. Koniec...” – i tu
Ależ tu jest flow! *.*
„Sąsiad tymczasem, ubrany w rozwleczony podkoszulek z niezrozumiałym napisem „Bukunista”, w geście prowizorycznej grzeczności, unosi rękę” – pięknie rozpykana postać, brawo!
I te flesze.
„Kilka sekund później, otrząsam się z odrętwienia.
Dziecko! – myśl rozszarpuje zwoje tkanki miękkiej. Dopadam drzwi auta i ruszam z piskiem. Do szkoły. Droga faluje. Zaczyna pękać. Drzewa niebezpiecznie się gną. Gałęzie sięgają niestabilnego podłoża. Łamią się. W końcu, głęboka rozpadlina, wśród skruszonego jęzora asfaltu sprawia, iż kończę jazdę” – i ta dynamika tutaj
„Stoję, sparaliżowana i spięta jednocześnie. Nie czuję nic. Żadnych emocji. Tylko cel.” – mogłabym w zasadzie zacytować wszystko
Aga w sensie Agnieszka G?
Świetny język, chociaż czasami był dziwny kontrast między tymi przerywnikami w postaci kurew, a wyszukanymi określeniami ;) Całościowo narracja bardzo na tak, chociaż sama historia niekoniecznie mnie porwała, ale od dobrej historii wolę... dobrze opowiedziana. 5:)
Droga Light,
Zgadłaś - to ja ;)
Nie chciałam przerywać tamtej serii na tamtym koncie jakimiś takimi "jednostrzałami" więc tutaj się zaczaiłam :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam
Agu Dobrze jest zobaczyć Twoje pióro w innej odsłonie.
Zapowiadało się tak zwyczajnie, a tu nagle rozwinięcie akcji i apogeum, z którym zostawiasz czytelnika.
Hej :) No, radują się me oczy, że cię tu widzę :)
Taaa zostawiam Was - czytelników z tym wszystkim na końcu i najgorsze, że zrobiłam to z premedytacją ;))
Pozdrowionka
Bardzo dobre opowiadanie. Niczym u Hitchcocka, przejście od banalnej codzienności do apokaliptycznej katastrofy. Wypadło to natutralnie i przekonująco, akcja wciąga. Do tego bogaty język i nieliczne tylko potknięcia w tej materii. Ogólnie gratulacje za opowiadanie jako takie. Jedyny minus to słabe, moim zdaniem, powiązanie z wylosowanym zestawem. Katastrofa jak najbardziej ok., ale "Bukunista" trochę na siłę.
Pozdrawiam
Nefer, dziękuję za odwieziony i uwagi.
Odnośnie "Bukunisty" — nie mam bladego pojęcia, szto eto ;) Podjęłam kilka prób identyfikacji, jednak bez powodzenia. Wysnułam więc wniosek, iż może chodzi tu o "bukinistę" i mamy do czynienia ze zwykłą literówką, lub jednak "bukubistą", czyli postacią wybitnie fikcyjną — zaproponowaną z myślą o uruchomieniu w wyobraźni autora chaosu twórczego ;)) Ja poszłam trochę na skróty i, stąd ten podkoszulek, z nieco nieszablonowym (a przez to, być może brzmiącym nieco sztucznie) ulokowaniem w tekście tego słowa.
Jeśli masz jakiś inny pomysł na to słowo, pisz :) Wszelkie pomysły chętnie widziane, choć może już niekoniecznie do wykorzystania w tym tekście.
Pozdrawiam :))
Komentarze (31)
"Ciszą spanikowanego umysłu, który właśnie osiągnął wyższy level, zarządzam świadomością. Z harmideru usiłuję wyłowić głos dziecka." - mogę się mylić, ale nie wiem czy nie: harmidru.
Ok. Wow. Super pęd, super tekst. Obrazowy, przejmujący, świetny językowo.
Chcialoby się drugą część, ale rodzi się obawa, czy w przypadku takiej, dziecko nie stałoby się niechcący męskim odpowiednikiem Mary Sue. Wszak ubić ciężko.
No ale to dywagacje.
Świetny tekst.
Może gdzieś, kiedyś, w innym wymiarze :))
Pozdrawiam i dzięki :)
ę - naprawione ;)
link: http://filologpolski.blogspot.com/2014/09/odmiana-rzeczownika-harmider.html
niemniej dzięki, że wyłapałeś ;)
"Wieszam pranie na ogrodzie, w otoczeniu gwaru świeżo rozbudzonej przyrodniczej hołoty. Bzyczenie, świergotanie, ujadanie okolicznych psów – przedpołudniowa niby sielanka, w której tonę, i którą nieopatrznie poganiam myślami o tym, co jeszcze dziś muszę. Dramat."
Dalej... no... dzieje się! Choć trochę za łatwo udało im się dostać do domu i ukryć. Ale to nic, i tak mi się podobało. Fajny pomysł z tą katastrofą wdzierającą się w sam środek codzienności, dobry język, ogólnie git :)
Dzięki za komentarz i pozdrowionka :)
Pozdrawiam i dziękuję za fajny komentarz :)
Początek mnie nie wciągnął, ale akcja stale się rozkręcała i w końcu mnie wciągnęła. Na amen.
Genialne posunięcie z sąsiadem - opis relacji a potem zakończenie. Super.
Tempo też dobre przy szukaniu dziecka.
Ode mnie świeci 5* :)
Tego się własnie obawiałam, że początek będzie nuuudny i będzie się dłuuużył... - ale chciałam jakoś przekazać tą nudną prozę życia w zderzeniu ze zderzeniem z asteroidą - gdy świat nagle staje na głowie.
Pytanko co do błędu - "na ogrodzie" czy "w ogrodzie"?
Pozdrawiam :))
Początek nie dłużył się aż tak. Tylko trochę ;) Faktycznie do całości pasował, twierdzę nawet, że taki był potrzebny.
„Ot, przydrożna, gówniana breja w zderzeniu z potężnym, uwznioślającym życie patosem. Uzmysłowienie sobie koincydencji tych faktów wybitnie zaburzało jej rytm myślowy, gloryfikujący doniosłość i niepowtarzalność istnienia rodzaju ludzkiego, i zwyczajnie spuszczał go kanałem, wprost do szamba doczesności” – nie mam pytań
Jezu, następny akapit jest jeszcze lepszy. Co tu się odtentegowało (!)
A tu:
„Aktywne, aż do bólu – bólu karku, gdy przerzucam tony prania; bólu oczu, gdy do późna pomagam Młodemu odrabiać lekcje; bólu zęba, który rozsadza mi czaszkę; bólu wkurwienia, który rozsadza moje poczucie jestestwa” – 20/10
„Słyszę pikający sygnał z pralki – koniec procesu pralniczego. Koniec prania. Koniec przerwy. Koniec...” – i tu
Ależ tu jest flow! *.*
„Sąsiad tymczasem, ubrany w rozwleczony podkoszulek z niezrozumiałym napisem „Bukunista”, w geście prowizorycznej grzeczności, unosi rękę” – pięknie rozpykana postać, brawo!
I te flesze.
„Kilka sekund później, otrząsam się z odrętwienia.
Dziecko! – myśl rozszarpuje zwoje tkanki miękkiej. Dopadam drzwi auta i ruszam z piskiem. Do szkoły. Droga faluje. Zaczyna pękać. Drzewa niebezpiecznie się gną. Gałęzie sięgają niestabilnego podłoża. Łamią się. W końcu, głęboka rozpadlina, wśród skruszonego jęzora asfaltu sprawia, iż kończę jazdę” – i ta dynamika tutaj
„Stoję, sparaliżowana i spięta jednocześnie. Nie czuję nic. Żadnych emocji. Tylko cel.” – mogłabym w zasadzie zacytować wszystko
Jestem zachwycona tekstem!
Że ci siadł - tom bardzo rada :))
Jeśliś zachwycona - to ja też :)
Pozdrowionka :))
Świetny język, chociaż czasami był dziwny kontrast między tymi przerywnikami w postaci kurew, a wyszukanymi określeniami ;) Całościowo narracja bardzo na tak, chociaż sama historia niekoniecznie mnie porwała, ale od dobrej historii wolę... dobrze opowiedziana. 5:)
Zgadłaś - to ja ;)
Nie chciałam przerywać tamtej serii na tamtym koncie jakimiś takimi "jednostrzałami" więc tutaj się zaczaiłam :)
Dziękuję za odwiedziny i komentarz.
Pozdrawiam
Zapowiadało się tak zwyczajnie, a tu nagle rozwinięcie akcji i apogeum, z którym zostawiasz czytelnika.
Taaa zostawiam Was - czytelników z tym wszystkim na końcu i najgorsze, że zrobiłam to z premedytacją ;))
Pozdrowionka
Pozdrawiam
Odnośnie "Bukunisty" — nie mam bladego pojęcia, szto eto ;) Podjęłam kilka prób identyfikacji, jednak bez powodzenia. Wysnułam więc wniosek, iż może chodzi tu o "bukinistę" i mamy do czynienia ze zwykłą literówką, lub jednak "bukubistą", czyli postacią wybitnie fikcyjną — zaproponowaną z myślą o uruchomieniu w wyobraźni autora chaosu twórczego ;)) Ja poszłam trochę na skróty i, stąd ten podkoszulek, z nieco nieszablonowym (a przez to, być może brzmiącym nieco sztucznie) ulokowaniem w tekście tego słowa.
Jeśli masz jakiś inny pomysł na to słowo, pisz :) Wszelkie pomysły chętnie widziane, choć może już niekoniecznie do wykorzystania w tym tekście.
Pozdrawiam :))
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Niemowa
Zdarzenie: Światło w głębi lasu
Gatunek (do wyboru): Kryminał lub Bajka/baśń/legenda/przypowieść lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 12 maja (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – jutro o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Postać: Nieistniejący
Zdarzenie: Pod lodem
Gatunek (do wyboru): Postapo lub Komedia/groteska/makabreska lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 26 maja (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Przypominamy, że czas na pisanie TW #08 mija 26 maja (niedziela) godz. 19.00.
Trzymamy kciuki!
Trzymajcie...
Postać: Ogromny karaluch
Zdarzenie: Lądowanie w polu pszenicy
Gatunek (do wyboru): Fantasy/dark fantasy lub Pamiętnik/dziennik/retrospekcja lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 9 czerwca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Postać: Nastawniczy z wierzbowej doliny
Zdarzenie: Rozbłysk w Galaktyce Andromedy
Gatunek (do wyboru): Thriller lub Opowiadanie obyczajowe lub Horror i pochodne
Czas na pisanie: 23 czerwca (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania