Teraz już mogę wrócić do tego typu Twej twórczości, gdy już wiem jak reagujesz na moje wynurzenia, co do poważniejszych tematycznie obrazów. Jeśli do tej pory jakoś przetrzymałaś, bez przewracania oczyma, czy też uderzania głową o matrycę laptopa, to i temat z przymrużeniem oka też powinnaś zdzierżyć. A ja bardzo się cieszę, że masz tak lekkie pióro i potrafisz się bawić słowem, bo jak powiedział Hemingway -„ Jeśli nie umiesz się w życiu zabawić, to przez cały czas powoli umierasz,”. A więc i ja nie chcę, dlatego….
Wiedziałem, jak bum cyk cyk, że te starsze panie, co to, po krótkiej przechadzce dostają zadyszkę, co trzeba im ustąpić miejsca i uważać na to, co się mówi, by ich nie zgorszyć, mają swoje drugie oblicze, tam w swoich 4-ech ścianach. Dopiero Ty mi to uświadomiłaś, że jak ich 2-osobowy skład się posypie, to one biorą sobie futrzaka i dokazują, nie bacząc na konsekwencje. Nie sądziłem jednak, że to może osiągać takie rozmiary, zaskoczyłaś mnie, bo to przeczytałem jest czymś z pogranicza patologii.
W filmie „ Miś”, facet poprosił o wodę brzozową i wypił na miejscu, aż mnie stelepało, ale Twoja babcia to za whiskacza się zabrała, nie wiem, co gorsze. Małolata poić alkoholem!?, a przecież nie od dziś wiadomo, że czym skórka za młodu….przypomniało mi to jak moja babcia, rzuciła kurom wiśnie z likierem i po godzinie to kilka z nich musiało się skrzydłami trawy trzymać.
Obojgu jak czytam szwendacz się włączył, tamta w plener, a ten w gości za ścianę, co się im nie opłaciło, bo sprawdzono im w kuchni datę ważności produktów. Nie dziwię się, że babcia straciła panowanie, tylko na szczęście kociny, co nieco po whiskaczu ostrość widzenia straciła. No, ale dzięki temu biedaczysko w mgnieniu oka wytrzeźwiał i zdołał dziabnąć szkodnika, popatrz jak to strach potrafi cuda sprawić.
Co by nie mówić, to mimo, ze sobie bur….przepraszam, bałaganu narobiła, to pozbyła się intruzów, a to najważniejsze, kij tam ze słoikami, szklaneczka whisky jej się należy i basta. Dużo bym dał by to widzieć na żywo, a podpuszczałbym jeszcze babcię, niech strzela, a co, nie mój dom, nie moje straty. Wiem, wredny jestem.
A co do puenty, to moja koleżanka mówi, że alkohol nie rozwiązuje problemów, ale mleko też nie,( trudno z nią polemizować) więc jaka różnica, a no taka, że po alkoholu na chwilę jest lżej, a czasem zabawa( jak u Twojej fikcyjnej babci) przednia. Ale zgadzam się, że jedna flaszka wystarczy, w końcu jutro też jest dzień.
P.S. Moja ulubiona bajka to : - „ Bajka o miłości i szaleństwie” M. Podleśny. ….”Powiadają, że pewnego razu, spotkały się na Ziemi wszystkie uczucia i cechy ludzkich istot i tak: Gdy Znudzenie ostentacyjnie ziewnęło po raz trzeci, Szaleństwo jak zwykle, obłędnie dzikie zaproponowało: - Pobawmy się chowanego. Intryga niezmiernie zaintrygowana……..Uwielbiam tą bajkę gdzie występuje : Pasja, Pożądanie, Gniew, Ambicja itd: Wszyscy się chowają , no prawie, bo Tchórzostwo się o dziwo! Wystraszyło, a Duma, rzekła z przekąsem, że to głupota. A kogo szukające Szczęście znalazło na końcu, czyli kto wygrał, to już chyba( jak nie czytałaś ) i tak się domyśliłaś, ale i tak warto przeczytać.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej bajce i oczywiście musiałam nadrobić zaległości :) Warto było :) Bardzo ciekawy tekst, pełny życiowych prawd. Ale teraz patrząc na twój komentarz, mama wrażenie, że miałam inne zakończenie tej opowieści. Z tego, co się domyśliłam u ciebie Szczęście znalazło Miłość, a u mnie Szaleństwo oślepiło Miłość i odtąd jest jej przewodnikiem.
,, bo sprawdzono im w kuchni datę ważności produktów. '' - zaśmiałam się w głos :) Nie wpadłabym na to, że ktoś tak to zabawnie ujmie :)
Trylogia o babce to jedne z moich ulubionych wierszy, które napisałam. Pisząc je i czytając po czasie - śmieje się :) Nie umiem pisać śmiesznych opowiadań, bo chciałabym mieć w swoim dorobku komedię. Może kiedyś...
Kolejny raz dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam :)
Szaleństwo, no przecież, to ono zaczęło całą zabawę, więc jakim cudem miało Szczęście je zakończyć? Mogę jedynie powtórzyć slogan reklamowy – „ Takie rzeczy tylko w Erze” – no i u mnie, bo ja tak potrafię namieszać, jak w ostatniej części poprzedniego opowiadania, gdzie Marcina, zastąpiłem Mariuszem. Tylko tam nie miało to wpływu na merytorykę, tu już ma ten oddźwięk, dlatego przepraszam za wprowadzenie w błąd, mam nadzieję, że nie zakłóciło to ogólnego wrażenia w odbiorze tej bajki.
A dziękuję, że przychyliłaś się do mej sugestii i ją przeczytałaś, to miłe z Twojej stronny, bo wiem, że jak masz chwilę, to chcesz czytać i komentować na opowi, a tu jeszcze trzeba było chwile stracić na jakąś bajeczkę. ….Pozdrawiam.
Komentarze (14)
Dorzucam od siebie 5 ;)
No tak, co za dużo to niezdrowo ;) Nakreśliłaś taki trochę disneyowski klimat kreskówek. Albo coś w stylu Tom i Jerry ;) 5
Ps. Zamkła? :)
Wiedziałem, jak bum cyk cyk, że te starsze panie, co to, po krótkiej przechadzce dostają zadyszkę, co trzeba im ustąpić miejsca i uważać na to, co się mówi, by ich nie zgorszyć, mają swoje drugie oblicze, tam w swoich 4-ech ścianach. Dopiero Ty mi to uświadomiłaś, że jak ich 2-osobowy skład się posypie, to one biorą sobie futrzaka i dokazują, nie bacząc na konsekwencje. Nie sądziłem jednak, że to może osiągać takie rozmiary, zaskoczyłaś mnie, bo to przeczytałem jest czymś z pogranicza patologii.
W filmie „ Miś”, facet poprosił o wodę brzozową i wypił na miejscu, aż mnie stelepało, ale Twoja babcia to za whiskacza się zabrała, nie wiem, co gorsze. Małolata poić alkoholem!?, a przecież nie od dziś wiadomo, że czym skórka za młodu….przypomniało mi to jak moja babcia, rzuciła kurom wiśnie z likierem i po godzinie to kilka z nich musiało się skrzydłami trawy trzymać.
Obojgu jak czytam szwendacz się włączył, tamta w plener, a ten w gości za ścianę, co się im nie opłaciło, bo sprawdzono im w kuchni datę ważności produktów. Nie dziwię się, że babcia straciła panowanie, tylko na szczęście kociny, co nieco po whiskaczu ostrość widzenia straciła. No, ale dzięki temu biedaczysko w mgnieniu oka wytrzeźwiał i zdołał dziabnąć szkodnika, popatrz jak to strach potrafi cuda sprawić.
Co by nie mówić, to mimo, ze sobie bur….przepraszam, bałaganu narobiła, to pozbyła się intruzów, a to najważniejsze, kij tam ze słoikami, szklaneczka whisky jej się należy i basta. Dużo bym dał by to widzieć na żywo, a podpuszczałbym jeszcze babcię, niech strzela, a co, nie mój dom, nie moje straty. Wiem, wredny jestem.
A co do puenty, to moja koleżanka mówi, że alkohol nie rozwiązuje problemów, ale mleko też nie,( trudno z nią polemizować) więc jaka różnica, a no taka, że po alkoholu na chwilę jest lżej, a czasem zabawa( jak u Twojej fikcyjnej babci) przednia. Ale zgadzam się, że jedna flaszka wystarczy, w końcu jutro też jest dzień.
P.S. Moja ulubiona bajka to : - „ Bajka o miłości i szaleństwie” M. Podleśny. ….”Powiadają, że pewnego razu, spotkały się na Ziemi wszystkie uczucia i cechy ludzkich istot i tak: Gdy Znudzenie ostentacyjnie ziewnęło po raz trzeci, Szaleństwo jak zwykle, obłędnie dzikie zaproponowało: - Pobawmy się chowanego. Intryga niezmiernie zaintrygowana……..Uwielbiam tą bajkę gdzie występuje : Pasja, Pożądanie, Gniew, Ambicja itd: Wszyscy się chowają , no prawie, bo Tchórzostwo się o dziwo! Wystraszyło, a Duma, rzekła z przekąsem, że to głupota. A kogo szukające Szczęście znalazło na końcu, czyli kto wygrał, to już chyba( jak nie czytałaś ) i tak się domyśliłaś, ale i tak warto przeczytać.
,, bo sprawdzono im w kuchni datę ważności produktów. '' - zaśmiałam się w głos :) Nie wpadłabym na to, że ktoś tak to zabawnie ujmie :)
Trylogia o babce to jedne z moich ulubionych wierszy, które napisałam. Pisząc je i czytając po czasie - śmieje się :) Nie umiem pisać śmiesznych opowiadań, bo chciałabym mieć w swoim dorobku komedię. Może kiedyś...
Kolejny raz dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam :)
A dziękuję, że przychyliłaś się do mej sugestii i ją przeczytałaś, to miłe z Twojej stronny, bo wiem, że jak masz chwilę, to chcesz czytać i komentować na opowi, a tu jeszcze trzeba było chwile stracić na jakąś bajeczkę. ….Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania